sobota, 11 listopada 2017

Powiedz mi jaką masz metkę, a powiem Ci kim jesteś...

Czasami mam wrażenie - może błędne - że żyjemy w świecie metek. Nie ważne jest to jak żyjemy, co sobą reprezentujemy, ale - co mamy na sobie. Nie zwracamy uwagi na to, co mówimy, do kogo, tak jakby płaszczyk za tysiąc złotych dawał nam możliwość bycia wyżej niż inni... Nie ważne jest też to jakimi wartościami się kierujemy, ale o wiele ważniejsze - jaką metodą mamy przedłużone rzęsy, włosy, jaka jest cena naszej nowej bluzeczki... Może czasami chodzimy zbyt "napuszeni", a nie potrafimy nawiązać kontaktu z samą sobą. I tu chyba zaczyna się problem... 



Dziennie mijam na ulicy wiele kobiet. Zwykle są smutne, a może skupione, zamyślone? Każda z nas ma przecież swoje życie, swoje problemy, smutki, które mimo, że staramy się ukryć - niejako widoczne są w oczach... Nasze Przyjaciółki znają już nas na tyle dobrze, że nawet z SMS wyczytają, że coś nie gra. Czasami zastanawiam się czemu ludzie są tacy smutni - można to zobaczyć nie tylko na ulicy, ale także w autobusie, metrze... Przyczyn tego stanu z pewnością może być wiele.

Mam wrażenie, że dziś jakoś szczególnie liczy się chęć pokazania czy udowodnienia innym tego, że mi wiedzie się cudownie, że stać mnie na drogie ciuszki, przedłużane włosy czy rzęsy. Nie mówię, że jest to złe, bo sama przez blisko dwa lata przedłużałam włosy i rzęsy, ale chodzi mi przede wszystkim o podejście do samej siebie i drugiego czlowieka. Czy rzeczywiście to jakie mamy na sobie metki - daje nam szczęście? Czy dzięki temu czujemy się szczęśliwe i spełnione? Może na chwilkę... Myślę, że jest to pewien rodzaj pustki, może wynikającej również z braku kontaktu z samą sobą.

Skąd ta chęć kreowania siebie na kogoś, kim nie jestem?

Od kilku miesięcy jestem pod wrażeniem Księżnej Kate. Piękna, młoda i skromna. Mogłaby nosić ciuszki za kilkanaście tysięcy złotych, ale tego nie robi. A przecież mogłaby... Kiedy patrzę na zachowanie Księżnej jestem przekonana, że jest prawdziwa. Wydaje się taka dobra...



Kiedy zakładałam bloga, znajomi pytali się: Czemu "niedoskonała"? Właśnie dlatego, że taka jestem - niedoskonała pod wieloma względami. Emocjonalna, roztargniona, nieogranieta, ale prawdziwa. Nie używam żadnych programów do retuszu czy obróbki zdjęć, jestem taka jaka jestem, z różnymi niedoskonałościami. Czy przypadkiem to, że chcemy zawsze i w każdej sytuacji wyglądać idealnie nie jest pewnego rodzaju próżnością? Dlaczego nie dajemy sobie tej radości z bycia prawdziwą sobą?

Czy rzeczywiście ważniejsze jest mieć niż BYĆ? Wystarczy, że coś nie pójdzie zgodnie z naszym planem... Czy w sytuacji kiedy najbardziej będziemy potrzebowały drugiego człowieka - jego obecność zastąpią nam pasemka włosów czy kępki sztucznych rzęs? A może sweterek za kilkaset złotych? 

Bądźmy sobą, takie jakie jesteśmy! I niech to nie metką będzie wyznacznikiem naszego życia, bo oprócz niej - w życiu liczy się "coś", co naprawdę ma wartość...  
___
Fot.: pixabay.com/pl; Glamour 


4 komentarze:

  1. odnoszę podobne wrażenie jak Ty, takie kreowanie się na siłę, żeby się pokazać (szkoda, ze wraz z dbaniem o wygląd nie idzie w parze inwestycja w swoje wnętrze).

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nigdy nie patrzę, skąd pochodzą pochodzą ubrania :) Mają dobrze leżeć i być jak szyte na miarę, a użytkownik powinien się w nich czuć, jak w drugiej skórze

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Niedoskonala-ja.pl , Blogger