sobota, 31 marca 2018

Zmartwychwstał!

Zmartwychwstał!

Zmartwychwstał jak zapowiedział! 
Niech radość ze zmartwcyhstwania Chrystusa towarzyszy nam każdego dnia! 💖

___
Fot.: pixabay.com/pl  

środa, 28 marca 2018

[WYWIAD] Zazdrość zniszczy wszystko!

[WYWIAD] Zazdrość zniszczy wszystko!
O początkach zazdrości, potrzebie kontrolowania partnera, braku zaufania i problemach w racji opowiada psycholog, psychoterapeuta Andrzej Plewa z reeMind Centrum Psychoterapii i Pracowni Psychologicznej „Ul”




Panie Andrzeju, z czego wynika zazdrość?

To zależy na jakim poziomie, ponieważ czymś innym jest zazdrość na poziomie relacyjnym,  ale jeśli mówimy o zazdrości w związku – zazwyczaj jest ona wtórna. Najczęściej wynika z czegoś – może być to konflikt w związku – jest to typowe. Oczywiście konflikt nie jest na poziomie otwartym, jest utajony.

Kiedy zaczynamy zazdrościć?

Zazdrościmy kiedy mamy poczucie, że czegoś nam brakuje. Jeśli natomiast towarzyszy nam poczucie, że mamy wszystkie rzeczy, które potrzebujemy – to, że dziewczyna popatrzy na jakiegoś chłopaka na ulicy – może wynikać z wielu rzeczy, np. podoba jej się, ale może to być także kolega ze studiów. Reakcja drugiej strony jest automatyczna. Ta reakcja z czegoś wynika. Najczęściej – ten ktoś czuje się niefajnie sam ze sobą. Nie czuje się pewnie sam ze sobą. Przez spojrzenie swojej kobiety weryfikuje – „OK., ona coś od niego chce”. Głębsza myśl może być – „OK. nie zasługuję na nią, zostawi mnie, ten ktoś jest fajniejszy ode mnie”. Takie podejrzenia często korelują z poczuciem wartości tej osoby, która zazdrości czegoś.

Z czego mogą wynikać problemy w relacji? 

Jeśli są w ogóle problemy w relacji czy w związku, może być konflikt chociażby na najprostszym poziomie seksu, różnych potrzeb. Jeśli ludzie nie potrafią o tym rozmawiać – często szukają tego na zewnątrz. W momencie kiedy zaczynają szukać tego na zewnątrz, a nie w związku – zaczyna się kłopot. Wtedy każde spojrzenie na kogokolwiek może być traktowane jako potencjalna zdrada. Kiedy przychodzą do mnie pacjenci, po kilku sesjach okazuje się, że problem był w zupełnie innym miejscu. Problem może się manifestować w pewien sposób. Jeśli ludzie są blisko siebie, jeśli sobie ufają – jeśli poziom zaufania jest duży, głęboki – jest również poczucie bezpieczeństwa. A jeśli jest poczucie bezpieczeństwa – postrzeganie tego, co się dzieje w związku i tego, co się dzieje obok związku – jest bardziej realne. Jeśli jednak zabraknie zaufania – jakby nagle włączają się nasze osobiste bajki, np. kompleksy, lęki…

Zazdrość może także doprowadzić do kontroli partnera… 

Często zazdrość może pójść w próbę kontroli drugiej osoby – co niczego nie rozwiązuje. Jeśli kobieta jest bardziej kontrolowana przez swojego mężczyznę – są większe szanse, że go zdradzi. Kontrola nie ma nic wspólnego z byciem blisko. Im większy poziom lęku – tym większa potrzeba kontroli, która może być posunięta bardzo daleko. Może to być foch, ale może być także sprawdzanie telefonów, poczty mailowej, facebooka. To jest trochę tak jak kula śnieżna, w pewnym momencie zaczyna to lecieć. Może dochodzić do śledzenia, agresji fizycznej partnera, który jest podejrzewany o zdradę. Często może być autoagresja – poziom natężenia jest tak duży, że ludzie nie radzą sobie z nim.

Skąd się bierze chęć kontrolowania?

Ze strachu, z lęku. Poczucie kontroli to ciekawa rzecz. Nasze poczucie kontroli to nie jest nic innego, jak złudzenie -  w sensie nasz organizm, nasze ciało potrzebuje komfortu psychicznego i poczucia, że mamy wpływ na to, co nas otacza, a to jest często złudzenie. Dzieje się jakaś sytuacja – mamy wrażenie, że nic nie kontrolujemy. Natomiast, potrzeba kontroli wynika najczęściej z lęku. Często nie chodzi też o tę drugą stronę, która jest w związku. Podam przykład: Trzydziestoparoletnia kobieta, ma dobrą pracę, rozwija się zawodowo, jest w związku, ma jakoś poukładane życie, i w pewnym momencie zaczyna kontrolować swojego partnera. Często nawet nie ma powodu ku kontroli, jest to subiektywne odczucie. Okazuje się, że w wieku trzech lat została zostawiona przez ojca. Ważna osoba w przeszłości odeszła, porzuciła, zdradziła – na wielu poziomach. I później jest próba przeniesienia tych emocji na partnera. Często dzieje się to na poziomie nieświadomym. Zaczyna się błędne koło. Ten kłopot dotyczy obydwóch osób w związku. Ta kobieta, o której mówię – przeżywa katuszę. Jej realne doświadczenie jest takie, że się po prostu boi. Niezależnie od tego, co się dzieje na zewnątrz. W momencie kiedy zaczyna się bać – zaczyna kontrolować. Ten mężczyzna jest zdenerwowany takim zachowaniem – kobieta mu nie ufa, a to już de facto rozwala związek.

Jeśli zabraknie zaufania…

Brak zaufania jest dobrym sposobem na to, aby rozwalić relację. Nikt nie lubi być kontrolowany, zwłaszcza, że jesteśmy dorosłymi ludźmi.

O jakich jeszcze formach zazdrości możemy mówić?

W skrajnych przypadkach może dojść do szantażu – „Jeśli będziesz się zachowywał w taki sposób to od Ciebie odejdę”, „Jeśli wyjdziesz z tą koleżanką to koniec z nami” itd… I nagle ludzie zaczynają się dusić, bo nie ma przestrzeni w związku. A jeśli nie ma przestrzeni – to co? Jest jakaś impreza… Ciężko też mówić o zazdrości w związkach, które trwają chwilkę. Jest to inny poziom relacji i natężenia emocji.

Oczywiście, ważny jest poziom relacji, ale weźmy na przykład związek 
z kilkuletnim stażem… 

Jeśli związek trwa kilka lat i dzieją się takie rzeczy, potencjał zdrady jest większy. Znam przypadki ze swojej pracy terapeutycznej, że była tak duża próba kontroli moich pacjentek, iż dochodziło do śledzenia. Do tego wszystkiego należy jeszcze dołączyć sprawdzenie telefonu, facebooka, poczty.

Co przyczynia się do jeszcze większej chęci kontrolowania partnera?

W pewnym momencie ten strach jest już tak ogromny przed zdradą, że osoba, która podejrzewa, że partner ją zdradza, jest w stanie organizować nie tylko swoje życie, ale też życie partnera, żeby nic się nie wydarzyło. Paradoks polega na tym, że czasem są w stanie dojść wewnętrznie do takiego miejsca – mówię o końcowym etapie – że w pewnym momencie sami mogą prowokować to – żeby partner ich zdradził. To wydaje się nierealne i nielogiczne, natomiast jest troszkę na takiej zasadzie, jak np. prowadzą więźnia na ścięcie. Oczekiwanie, że za chwilę stanie się ta tragedia jest tak ogromne, że ktoś już chce, aby to się stało. Paradoksalnie – sam fakt wydarzenia się jest mniej obciążający emocjonalnie, niż to czekanie. Czekanie na to, co się wydarzy.

Czy można żyć z osobą, która ma obsesję na punkcie zdrady? 

Życie z osobą, która tak bardzo boi się zdrady – jest strasznie ciężkie, strasznie raniące. Lęk w związku nie buduje – lęk niszczy. Zaufanie i miłość budują związek. Związek jest takim trochę dzieckiem między ludźmi, którym trzeba się opiekować. Relacja z osobą, która tak bardzo boi się zdrady – na dłuższą metę niszczy związek, niszczy relację.

Obydwoje zapewne znamy przypadki, że w związkach pojawiają się zakazy rozmawiania z kimkolwiek… Takie zachowanie chyba nie ma za wiele wspólnego z miłością?

Takie zakazy nie mają nic wspólnego z prawdziwą relacją, z prawdziwym uczuciem. To jest tylko i wyłączenie zaspokajanie potrzeb ego. I traktowanie kogoś jako nie człowieka a bardziej jako obiekt do spełniania moich oczekiwań, potrzeb. Zazdrość w skrajnych przypadkach może doprowadzić do bardzo mocnych rzeczy.

Czy wobec tego zazdrość jest chorobą?

Rodzi się pytanie jak definiujemy chorobę. Wszystko w świecie dąży do równowagi, tam gdzie nie ma równowagi, mogą się zdarzać niefajne rzeczy. Jeśli więc definiujemy chorobę jako brak równowagi – wtedy możemy mówić, że zazdrość jest chorobą. Chociaż choroba moim zdaniem to za mocne określenie. Można szukać zaburzeń psychicznych, ale nazywanie procesów w gruncie rzeczy niewiele zmienia. Istotniejsze jest to aby przyjrzeć się głębiej o co w tym wszystkim chodzi.

Czyli w osobach, które zazdroszczą nie ma równowagi? 

Najczęściej ta osoba, która zazdrości z jednej strony jest ofiarą, ale z drugiej – jest katem. Taka osoba funkcjonuje na dwóch poziomach. Nie ma równowagi. Pozycja ofiary: coś mi się stanie/ktoś mnie skrzywdzi. Z tej pozycji pojawia się lęk. Jest to wejście w pozycję kata, który krzywdzi. W takim związku obydwie osoby są w pewnym sensie ofiarami. Jeśli między ludźmi są mocne emocje, najczęściej są to dobre emocje, ale i trudne, dużo zależy od partnera. Kiedy spotykamy dobrego, mądrego człowieka, to jest opcja, że ten człowiek jakkolwiek może pomóc osobie, która przeżywa tego typu stany. Najczęściej jednak najlepszą drogą jest skorzystanie z pomocy terapeutycznej i zobaczenie o co w tym wszystkim chodzi.

Gdzie należy szukać źródeł zazdrości? 

Przesłanek może być dużo. Naszą teraźniejszość bardzo mocno kreuje nasza przeszłość. Często jest to na poziomie nieświadomym, mamy wrażenie, że podejmujemy decyzje, które w jakiś sposób są autonomiczne. Jednak te decyzje też skądś  wynikają. Im większa świadomość tego kim jesteśmy i co czujemy, świadomość tego, co nami kieruje – daje ogólny ogląd. Świadomość nie załatwia problemu, ono daje jakkolwiek oparcie, zrozumienie tego, co się w nas dzieje. Pochodzenie zazdrości może być różne. Może wynikać z naszej relacji z rodzicami, z osobami ważnymi w naszym dzieciństwie. Psychologicznie jest tak – im wcześniej wydarza się uraz psychiczny – tym trudniej pracować i zmieniać to. W czasie naszego dorastania tworzą się w nas mechanizmy obronne. Jeśli te mechanizmy są zdrowe – pozwalają nam fajnie funkcjonować w życiu. Dziecko ma trochę mniejsze mechanizmy obronne, jest trochę jak gąbka – więc jeśli coś niefajnego dzieje się wcześnie – pozostawia głęboki ślad. Ten ślad pracuje w nas.

Relacje, w których zawiedliśmy się na przyjaźni – też nie są nam obojętne… Coś jednak w nas zostaje. Jakiś ból, smutek, żal? 

Często jest tak, że zazdrość i tego typu rzeczy mogą mieć korzenie w dzieciństwie, albo w okresie dorastania. Żyjemy w związkach, rzadko jest, że ludzie tworzą jeden związek na całe życie, jest zmienność relacyjna. To może być prosta rzecz – żyliśmy z osobą, która była dla nas ważna. Ta osoba zdradziła nas, zawiodła zaufanie, i to zostawiło ślad. Nie jesteśmy z tym do końca pogodzeni, to nas w pewien sposób zmieniło. Z tym całym bagażem wchodzimy w drugi związek i często jest tak, że boimy się, że stanie się dokładnie to samo. To jest paradoks – takie osoby jakby kreują trochę, aby to się wydarzyło. I to w tym wszystkim jest najbardziej smutne. Z jednej strony te osoby boją się zdrady, ale z drugiej – jest opcja, że same do niej dążą.

I nagle nie ma czasu na rozmowę, pozostają tylko podejrzenia. To normalne? 

Bardzo mocno żyjemy w patriarchalnym społeczeństwie, w którym rola zarówno kobiety jak i mężczyzny jest bardzo mocno zdefiniowana. Mężczyzna identyfikowany jest z siłą, natomiast kobieta – z delikatnością, czułością. Jeśli więc mężczyzna ma próg na bycie słabym, sytuacja, w której musi on pokazać swoją słabość, jest dla niego cholernie trudna. Mimo, że coś go dotknęło – nie powie o tym. Może swoje niezadowolenie okazać w formie focha czy rewanżu, ale takie zachowanie do niczego dobrego  nie prowadzi, a wręcz przeciwnie – przyczynia się do jeszcze większego konfliktu.

A jednak… foch? 

Często ludzie mylą dumę z prawdziwością, w sensie – jeśli dorośli ludzie bawią się w obrażanie, fochy – pokazuje to, że funkcjonują trochę z pozycji dziecka – małego, roszczeniowego, egocentrycznego dziecka, któremu ktoś zabrał zabawkę. Fajnie jest budować relację z pozycji osoby dorosłej. Mam tutaj na myśli to, że ktoś w jasny sposób mówi o swoich uczuciach, potrzebach. Nie ma miejsca na zabawę w ping-ponga. Takie zachowanie niczego nie załatwi. Może ono być fajne, ale na chwilę.

Chyba dość trudne uszczęśliwiać się na siłę. Co zrobić kiedy znajdziemy się w takiej sytuacji? 

Trzeba jak najszybciej o tym pogadać. Im wcześniej zacznie się o tym rozmawiać tym większe prawdopodobieństwo, że jakkolwiek można na tym panować, próbować z tym pracować.  Myślę, że w naszym społeczeństwie ludzie coraz chętniej korzystają z pomocy terapeutycznej – to jest fajna rzecz. Rozumiem też obawy aby dzielić się przeżyciami intymnymi z zupełnie obcą osobą, ale paradoksalnie – czasem właśnie łatwiej podzielić się swoimi przeżyciami z obcą osobą, niż z kimś z kim się jest związanym. Przecież wizyta u terapeuty nie polega na tym, żeby na pierwszym czy drugim spotkaniu opowiedzieć całe swoje życie. Praca terapeutyczna przebiega również w taki sposób, aby pacjent czuł się bezpiecznie. Dobrze zadać sobie pytanie: Co mogę wygrać a co mogę przegrać? Jeśli mam poczucie, że dzieje się coś niedobrego w związku i nie radzimy sobie z tym – myślę, że fajnie jest poszukać pomocy.

___
Źródło: deon.pl 
Fot.: pixabay.com/pl  

wtorek, 27 marca 2018

Słodycze na stres? Nieee!

Słodycze na stres? Nieee!
Są takie sytuacje, kiedy nie potrafimy poradzić sobie ze stresem. Pół biedy, jeśli jest to przejściowe, ale co w sytuacji, kiedy stres towarzyszy nam przez kilka dni, tygodni? Otóż, odbija się on na wyglądzie naszej skóry. I jest to niestety negatywne odbicie.



Pierwsze objawy stresu widoczne na twarzy? Przede wszystkim skóra staje się ziemista i sucha w dotyku. Traci właściwy koloryt. Pierwsze objawy spowodowane stresem dają się poznać poprzez nadwrażliwość, pieczenie, swędzenie i nadmierne przesuszenie skóry. Im dłużej jesteśmy zestresowani, tym widoczne jest to na twarzy, a świadczy o tym szary odcień cery. Jeśli też chwilowo nie widzimy rozwiązania czy wyjścia z tej konkretnej stresującej sytuacji – możemy kupić olejek nawilżający skórę czy krem z Retinolem – poprawi on koloryt skóry.  

Także nadmierne obżarstwo – ochota na wszystko, co słodkie, tłuste i szkodliwe dla zdrowia może nam uzmysłowić, że walczymy ze stresem, że próbujemy go niejako „zjeść”. Kiedy jesteśmy zestresowani sięgamy zwykle po to, co szkodzi najbardziej. Jest to zgubne, ponieważ to dobry sposób i skuteczny, ale tylko na chwilkę. Wystarczy, że minie trochę czasu i czujemy się jeszcze gorzej.

Stres ma również wpływ na metabolizm. Z jednej strony sięgamy po coś, co jest niedozwolone i tak naprawdę wiemy, że nie powinniśmy tego jeść, a z drugiej strony – właśnie to niezdrowe jedzenie pozostaje w żołądku dłużej. A my w konsekwencji mamy gorsze samopoczucie, może nawet wyrzuty... Wyzwaniem okaże się odstawienie tych wszystkich produktów, które mają negatywny wpływ na cerę: zrezygnujmy ze słodkich i wysoko przetworzonych zakąsek, a zamieńmy je na zdrowe zamienniki. Dodatkowo odstawmy również alkohol i kawę.

Stres, z którym walczymy ma również wpływ na stan i kondycję paznokci i włosów. Łatwo jest to zauważyć, ponieważ zwykle w sytuacjach stresujących, kiedy jesteśmy znerwicowani – płytki paznokci zaczynają pękać, łuszczyć się i rozdwajać. 

Pisałam o tym już wcześniej, ale powtórzę, że warto pod koniec dnia znaleźć chwilkę tylko dla siebie. W końcu po całym dniu należy nam się relaks. Dobrym sposobem jest domowe SPA, nocna pielęgnacja. W każdej drogerii znajdziemy maseczki nawilżające, dotleniające. Na pewno takie 30 minut w wannie dobrze nam zrobi. Jest to wręcz doskonały sposób na wyciszenie. Jednak najlepszym sposobem jest stworzenie takiego planu działania, który pomoże nam wygrać ze stresem.

___
Źródło: magazynfamilia.pl 
Fot.: pixabay.com/pl  

poniedziałek, 26 marca 2018

Coś dla ust...

Coś dla ust...
Domowe kosmetyki są bardzo  popularne, a przy tym tanie i łatwe w przygotowaniu. Może nieraz już przygotowywałyśmy samodzielnie np. peeling kawowy do ciała, albo peelingi do stóp? Podobnie jest i z peelingiem ust – mała chwilka w kuchni i mamy gotowy kosmetyk. To, co potrzebujemy to miód i cukier, który świetnie sprawdza się w roli produktu ścierającego. A przy tym jest słodki!




Domowe sposoby na peeling to gwarancja gładkich i kuszących ust. Zaczynamy od przygotowania peelingu miodowego. Miód o tej porze roku jest chyba w większości kuchni. Potrzebujemy tylko 2 łyżeczek białego cukru, 1 łyżeczkę miodu i oliwę z oliwek – dla smaku możemy dodać ekstrakt z pomarańczy.

Przygotowanie: cukier mieszamy z odrobiną oliwy z oliwek, aż do uzyskania jednolitej i sypkiej konsystencji, następnie dodajemy miód oraz kilka kropel ekstraktu. Tak przygotowaną mieszankę przekładamy do słoiczka i pozostawiamy w lodówce na 20 min. Gotowe.

Drugim przepisem, który również jest łatwy – oczywiście jest kawowy peeling do ust. Jest to też świetne rozwiązanie dla tych, którzy kochają kawę. Fusy z kawy świetnie sprawdzą się jako peeling do skóry głowy. Peeling kawowy gwarantuje mocniejsze ścieranie, dlatego polecany jest zwłaszcza osobom, które mają skłonność do suchych skórek ust.

Uwaga: w związku z tym, że fusy mają mocniejsze ścieranie niż drobinki cukru – dobrze je zmieszać z masłem shea czy naturalnym olejem, ewentualnie oliwą z oliwek.  

Pamiętajmy też o tym, że tylko regularnie wykonywane peelingi są gwarancją pięknych ust, ale też nie zapominajmy o umiarze, dlatego i ograniczamy się do dwóch razy w tygodniu na nasze domowe zabiegi. Delikatny masaż poprawi ukrwienie warg, a po peelingu staną się one głęboko odżywione i nawilżone.

Odżywcze zabiegi przynoszą efekty, ale najpierw musimy pamiętać o złuszczaniu martwego naskórka. Pamiętajmy przy tym, że skóra na ustach jest wyjątkowo wrażliwa i delikatna. Pomadka ochronna nie rozwiąże jednak problemów spierzchniętych ust, które mimo wszystko nie wyglądają ładnie. Co w takiej sytuacji? Oczywiście domowy peeling! Może czasami nie doceniamy kosmetyków, które naprawdę potrafią zdziałać cuda?  

___
Źródło: magazynfamilia.pl 
Fot.: pixabay.com/pl  

niedziela, 25 marca 2018

Wybieramy mydło

Wybieramy mydło
Szare mydło. Pierwsze skojarzenia? Zwykła, szara, bezzapachowa kostka mydła... wygląd średnio atrakcyjny i raczej niezachęcający do kupowania, ale kiedy poczytamy o właściwościach szarego mydła – mimo jego wyglądu, będziemy chętnie po nie sięgać. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że ma wiele zalet, wśród której króluje to, że działa łagodząco. Co jeszcze? 


Szare mydło nie zawiera sztucznych składników czy substancji zapachowych, którymi kuszą inne, piękne i cudownie pachnące mydła. Mimo zapachu – często też wysuszają skórę, czy powodują uczulenia. Co z tego, że kupimy coś, co bardzo nam się podoba i kusi wyglądem czy zapachem, skoro będzie miało negatywny wpływ na naszą skórę? Może właśnie szare mydło jest chętniej wybierane przez to, że nie powoduje uczuleń, a jego zapach jest mało odczuwalny? 

Ogromnym plusem stosowania szarego mydła jest też to, że możemy je używać do mycia całego ciała, również włosów. Kolejnym plusem jest to, że pomaga w walce z trądzikiem – ma właściwości antybakteryjne. Jednak zawiera też właściwości wysuszające, dlatego po kąpieli pamiętajmy o odpowiednim nawilżeniu skóry. Świetnie – oprócz balsamów i kremów sprawdzą się świece olejowe, które doskonale nawilżają skórę, a przy tym – pięknie pachną.

Szarym mydłem możemy myć również włosy, ponieważ nie uczula i nie otwiera łusek włosowych. Dobrze jest jednak stosować odżywki bądź maski, w celu zapobiegnięcia wysuszeniu włosów. 

Inną właściwością szarego mydła jest to, że doskonale sprawdza się jako środek łagodzący obrzęki – pomaga przy stłuczeniach i skręceniach, zwichnięciach i uszkodzeniach stawów. Właściwości mydła przyspieszają proces regeneracji, pomagają skutecznie zmniejszyć obrzęki i opuchliznę – warto więc mieć je w domu, chociażby ze względu na właściwości.

Do innych zalet szarego mydła zaliczamy również to, że jest hipoalergiczne, ale jest także świetnym środkiem piorącym, zwalcza szkodniki ogrodowe. Ponadto, szare mydło – jeśli naprawdę jakoś nie możemy się przekonać do kostki – jest też dostępne w płynie. Jest tanie i ogólnodostępne, ale godne polecenia ze względu na szereg zastosowań: pierze, myje i łagodzi. 

___
Źródło: magazynfamilia.pl 
Fot.: pixabay.com/pl  

sobota, 24 marca 2018

Bądź wdzięczna! Dlaczego?

Bądź wdzięczna! Dlaczego?
– Współczesny człowiek jest coraz bardziej oddzielony i odłączony od wszystkiego, w tym także od innych ludzi, a w tym coraz bardziej samotny… – mówi Ewa Guzowska – psycholog, psychoterapeuta, coach



Pani Ewo, wdzięczność powinna być nieodłącznym elementem naszego życia? Czemu więc czasem o niej zapominamy, nie potrafimy jej wyrazić?

Wdzięczność wydaje się czymś, co częściej może zastanawiać niż sprawiać przyjemność. Istotna jest intencja – czy jest to wdzięczność w czystej formie, czy kryje się w tym jakiś rodzaj manipulacji – ze smutkiem stwierdzam, że z moich obserwacji – ta czysta forma – jest raczej rzadkością. Wdzięczność sama w sobie ma moc. Możemy być wdzięczni za wiele rzeczy, sytuacji, ludzi, których spotykamy… i którzy zostają z nami na zawsze. Nasz konsumpcyjny i interesowny świat – bezlitośnie pozbawia wdzięczności w tej czystej formie… Wdzięczność towarzyszy mi od dziecka i może dlatego jestem na nią dość mocno wyczulona. Dzięki prostej wdzięczności świat jest bardziej przyjazny, serdeczny i to ona sprawia – że żyje się nam lepiej…

Czym wyjaśnić to, że wdzięczność może dość często mylona jest ze zobowiązaniem?

Być może dlatego, że w ogóle – rzadko słyszymy komplementy i być może nie umiemy ich nawet przyjmować. Może wydawać się, że jeśli coś miłego i serdecznego usłyszeliśmy, to mamy się czymś odpłacić… W związku z tym, że życie staje się coraz bardziej konsumpcyjne i interesowne – zapominamy od tych podstawowych ludzkich odczuciach… Jeśli biegniemy na przystanek, a pan kierowca chwilę zaczeka byśmy zdążyli na autobus – jesteśmy wdzięczni… Takich i wiele podobnych przykładów powoduje, że lepiej się żyje i mamy kontakt z „ludzkim” człowiekiem…

„Ludzki” człowiek… ciężko czasem takiego spotkać… Jakie konsekwencje może mieć źle zrozumiana wdzięczność?

Pytanie czy wdzięczność jest czysta – czy jest tylko środkiem do zdobycia czy osiągnięcia czegoś na czym nam zależy – wtedy mamy do czynienia z manipulacją, a przecież nikt nie lubi, kiedy ktoś go zmanipuluje. To smutne, że częściej padamy ofiarą manipulacji niż doświadczamy czystej wdzięczności…

Ktoś powie, że bycie wdzięcznym to trochę takie kolorowe życie, pozbawione ciężkich, bolesnych doświadczeń, które na siłę chcemy wrzucić ze swojego życia, ale nie o to przecież chodzi…

Uważam, że mając bolesne doświadczenia, bardziej potrafimy być wdzięczni. Nic przecież nie należy się nam z rozdania… Możemy być wdzięczni za zdrowie, ciekawych i serdecznych ludzi wkoło nas, możemy być wdzięczni za życie… Moje osobiste doświadczenie – bardzo głębokie dotyczyło powrotu z Indii, kiedy uświadomiłam sobie jakim „bogaczem” jest Europejczyk – ma DOM, paszport, samochód, mieszkanie… a kiedy wjeżdża się do Delhi spotyka się ludzi, którzy nie mają absolutnie niczego… My boimy się panicznie straty, nie patrząc na to, że przecież – fakt, że coś mamy jest czymś niesamowitym…

To prawda… ale też wdzięczność ma nie tylko pozytywny wpływ na nasze samopoczucie, ale również dzięki niej nie trzymamy w sobie negatywnych emocji – negatywnych w naszym rozumieniu, doświadczeniu…

Wdzięczność może pozwolić nam na docenienie tego, co mamy i tego, czego pragniemy. Czysta wdzięczność ma wiele bardzo pozytywnych powiązań i żadnej negatywnej… Jeśli dotychczas nie towarzyszyła w naszym życiu, koniecznie trzeba ją zaprosić...

Jaka jest zależność między wdzięcznością a emocjami?

Wdzięczność jest tak czystą emocją, że trudno wyobrazić sobie coś równie podobnego, może miłość…

Czasem pewnie i wśród naszych relacji są tacy ludzie, od których nie usłyszymy „Dziękuję”. Jest to przykre, ale z czego może wynikać brak podziękowania?

Często słowo „dziękuję” jest coraz rzadziej spotykane. Współczesny człowiek jest coraz bardziej oddzielony i odłączony od wszystkiego, w tym także od innych ludzi, a w tym coraz bardziej samotny… Coraz rzadziej ludzie spotykają się w mieszkaniach, coraz rzadziej zabiegają i organizują wspólne wypady poza miasto – ponieważ to wymaga zaangażowania… Często niestety jest tak, że jedni głównie dają, a inni tylko biorą, więc po pewnym czasie u tych pierwszych rodzi się frustracja. Ten brak równowagi – zwykle kończy wiele relacji i związków…

A człowiek wdzięczny jest po prostu szczęśliwszy…

Człowiek, który potrafi wyrażać wdzięczność jest szczęśliwy gdyż umie docenić jakim bogactwem świat go obdarzył…

Jednym ze sposobów praktykowania wdzięczności jest prowadzenie kalendarza wdzięczności. Jakie są inne sposoby, które Pani poleca?

Dokładnie tak. Można mieć też słoik – z karteczkami wdzięczności – dla siebie, dla innych, za coś co wydarzyło się dla Ciebie… Każdy może ustawić sobie swój niepowtarzalny sposób wyrażania wdzięczności. Mój jest taki, że każdego dnia, dziękuję za to, że po prostu JESTEM…

___
Źródło: mojafigura.com 
Fot.: pixabay.com/pl  

wtorek, 20 marca 2018

Hennowe szaleństwo

Hennowe szaleństwo
Hennowe szaleństwo! Pasjonatka Ilona zakochana w mehendi opowiada o niezwykle pięknej sztuce. A w związku z tym, że lato coraz bliżej, to... 😎   


Ilono, skąd zainteresowanie mehendi?

Od zawsze interesowała mnie kultura orientu i bardzo podobały mi się hennowe tatuaże. Jednakże nie do końca wiedziałam jak się zabrać do malowania mehendi. Jakieś 2 lata temu spotkałam w jednej z warszawskich restauracji dziewczynę, która malowala tatuaże na wieczorze panieńskim. Spytałam ją skąd bierze hennowe rożki, którymi maluje. Powiedziała, że można kupić je na allegro. Potem kilkukrotnie zamawiałam gotowe rożki i tak zaczęłam sama malować. Następnym krokiem bylo dla mnie samodzielne mieszanie hennowej pasty, gdyż na anglojezycznych stronach przeczytałam, ze gotowe rożki mogą zawierać szkodliwe substancje, w tym ppd.

Gdzie szukasz inspiracji wzorów, które malujesz?

Wzory staram się wymyślać sama, niekiedy osoba, którą maluję przynosi mi wzor, który się jej podoba. Natomiast jeżeli jakiś odtwarzam albo inspiruje się nim w znacznym stopniu, podaję autora. Inspiracje czerpie głównie z mediów społecznościowych.

Co Cię faacynuje najbardziej w mehendi?

Chyba przede wszystkim nieograniczone możliwości twórcze. Henna pozostaje na skórze maksymalnie przez 2 tygodnie, wiec można malować coraz to nowe wzory. Malowanie henną to też relaks - henna przyjemnie chłodzi skórę, a ja uwielbiam wymyślać i malować nowe rzeczy. Mehendi wystepuje w wielu kulturach i łączy ludzi - niekiedy taki tatuaż (np. ślubny) może być malowany nawet przez kilka dobrych godzin. Wtedy trudno usiedziec w ciszy, wiec można porozmawiac na wiele tematow.

Malowanie henną jest bezpieczne? Każdy może zdobić nią swoje ciało? 

Tak, naturalna henna składa się wody destylowanej bądź soku z cytryny, cukru, olejków eterycznych oraz hennowego proszku. Czasem są dodawane do niej inne składniki, np. herbata albo kawa. Żeby naturalna henna zachowała świeżość przechowuje się ją w zamrażarce, bo bez tego psuje się już po kilku dniach. Niebezpieczna może być tzw. czarna henna, która zawiera ppd (parafenylenodiamina) oraz różnego rodzaju chemiczne rożki o niewiadomym składzie, które miesiącami mogą leżeć na sklepowych półkach. Tatuaże z henny są dla każdego, natomiast w przypadku dzieci i kobiet w ciąży zaleca się stosowanie henny mieszanej z olejkiem lawendowym, który jest najdelikatniejszy dla skóry.

Jak przygotować skórę przed malowaniem? 

Najlepiej przed malowaniem skóry  zrobić peeling. Przed wykonaniem mehendi nie powinno się również używać kremów albo olejków. Ważne jest, że skóra powinna być czysta.

W jaki sposób dbać o nasz nowy tatuaż? 

Hennowa pasta powinna pozostać na skórze przez jak najdłuższy czas - przynajmniej kilka godzin, aby możliwe było uzyskanie jak najciemniejszego koloru. Z własnego doświadczenia powiem, że najlepiej spać z henną. Oczywiście w tym celu warto zakleić tatuaż, żeby się nie pokruszył. Po upływie kilku godzin pastę należy usunąć, najlepiej ręcznikiem lub chusteczką bez namaczania tatuażu. Świeże mehendi można posmarować kremem albo olejkiem.

Czego unikać? 

Wrogiem henny jest woda, w szczególności ta chlorowana. Przed wyjściem na basen albo wzięciem prysznica tatuaż można posmarować kremem albo olejkiem.

Jak długo utrzymuje się efekt?

Henna utrzymuje się maksymalnie 2 tygodnie, zazwyczaj jest to 7-10 dni. Jednakże czas ten zależy od kilku czynników - umiejscowienia tatuażu na skórze, pielęgnacji, ale i również od samej skóry. Przykładowo tatuaż na dłoni utrzymuje się zazwyczaj około tygodnia, gdyż to dłonie mają najczęstszy kontakt z wodą.

___
Źródło: magazynfamilia.pl 
Fot.: pixabay.com/pl  

poniedziałek, 19 marca 2018

Bądź tą, którą jesteś!

Bądź tą, którą jesteś!
„Bądź tym, kim jesteś i mów to, co czujesz, ponieważ ci, którzy mają z tym problem, nie są ważni, a ci, którzy są ważni nie mają z tym problemu” (Fritz Perls). Dla większości z nas pewnie ten cytat brzmi znajomo. A jak jest w naszym życiu? Czy rzeczywiście jesteśmy sobą, czy zakładamy maski na potrzeby konkretnych spotkań, ważnych wydarzeń? 


Ile razy – tylko w ciągu ostatniego miesiąca – chcieliśmy coś zrobić, ale obawialiśmy się reakcji innych ludzi? Może mieliśmy ochotę głośno się zaśmiać, ale od razu pojawiło się w nas samych pytanie: czy wypada tak się zachowywać? Jesteśmy niejako uzależnieni od opinii innych ludzi. Wystarczy, że przypominamy sobie o negatywnych uczuciach, które czuliśmy. Dlaczego je odczuwamy? Otóż dlatego, że zaczynamy w nie wierzyć, one w mniejszym czy większym stopniu „dotykają” nas.

Nie jest przecież prawdą, że inni ludzie mogą mieć nad nami kontrolę - może nam się wydawać, że jest to możliwe. Wyjątkiem może być sytuacja w której im na to pozwolimy. Musimy nauczyć się brać odpowiedzialność również za swoje emocje. Bardzo lubię sformułowanie: „To co wysyłasz – wraca do Ciebie”. Jeśli więc znamy swoją wartość, potrafimy – bądź uczymy się – brać odpowiedzialność za swoje emocje – w końcu będziemy mogli być wolnymi ludźmi.

Każda i każdy z nas chciałby być akceptowany, doceniany. Tak samo – wszyscy mamy zalety, których – mam nadzieję – jesteśmy świadomi. Zastanawiamy się co o nas pomyślą, kiedy dowiedzą się jakie decyzje podjęliśmy, na co się zdecydowaliśmy. A może już czas abyśmy sami odpowiedzieli na pytanie: co ja myślę o tej konkretnej decyzji, sytuacji? Czy ja tego naprawdę chcę? Jakie jest moje zdanie?  

Nie zapominajmy, że jest to jednak nasze życie. Czy chcemy je przeżywać że strachem przed tym, co pomyślą inni? Tutaj też jest ryzyko, ponieważ jeśli pozwolimy innym na to, aby mieli wpływ na nasze życie – wybory, decyzje – będziemy bardziej podatni na manipulacje, a doskonale wiemy czym ona jest.

Może warto się zastanowić jaki sens ma przejmowanie się opinią innych ludzi? Nie wolno nam rezygnować z naszych własnych marzeń i celów. Z pewnością każda i każdy z nas ma określone cele, a czy w codziennym życiu mamy czas na interesownie się innymi ludźmi? Ludzie i tak będą myśleć o nas co chcą. Czy naprawdę zależy nam na opinii tych, którzy nawet nas nie znają, a oceniają na podstawie wyglądu, zachowania czy „wiadomości” jakie przekazali im ludzie, którzy z jakiejś przyczyny źle o nas myślą? Chyba nie jest naszym zadaniem uświadomienie ich?   

Życie jest piękne, jest cudem. Przeżywajmy je w zgodzie z samymi sobą, w otoczeniu dobrych i uczciwych ludzi. Cieszmy się każdą chwilą, a ze złych – wyciągajmy wnioski. To nasze życie, więc żyjmy po swojemu, oczywiście w taki sposób, aby nikt przez nas nie płakał. 

___
Źródło: magazynfamilia.pl 
Fot.: archiwum prywatne 

niedziela, 18 marca 2018

[WYWIAD] Pan Bóg wybrał czas i miejsce...

[WYWIAD] Pan Bóg wybrał czas i miejsce...
Wydarzenie Eucharystyczne w Legnicy. 

Kilka tygodni miałam przyjemność przeprowadzić wywiad z Ks. Drem Andrzejem Ziombra – Proboszczem Sanktuarium Św. Jacka w Legnicy. To właśnie tam miejsce miało wydarzenie eucharystyczne... 




Księże Doktorze, jak Ksiądz przyjął decyzję, że zostanie proboszczem w Sanktuarium św. Jacka?

Zadaniowo. Było to dla mnie zaskoczenie. Przede wszystkim nie spodziewałem się, że tak szybko zostanę proboszczem. Wcześniej pracowałem w Caritas, ale Ksiądz Biskup chciał, abym objął funkcję proboszcza – zgodziłem się z jego wolą.

Jaka była Księdza reakcja, kiedy dowiedział się, że podczas Mszy św. Hostia spadła na dywan?  

Jest to stresujące dla nas, kiedy Komunia Święta, spada na podłogę. W dzień czwartego stycznia, kiedy ksiądz prałat zauważył na Hostii plamy – zaczęliśmy odczuwać pewien niepokój. Pytaliśmy się co Pan Bóg chce nam przez to powiedzieć. Była to mieszanka różnych emocji, dezorientacja.

Dlaczego to, co wydarzyło się w Legnicy określane jest jako wydarzenie eucharystyczne, a nie cud eucharystyczny? 

Taka jest procedura. Kwestia Legnicy potrzebuje jeszcze kilku lat. Od ponad roku prowadzę dokumentację, zobaczymy co się wydarzy w ciągu najbliższych lat, jakie ta sytuacja wyda owoce – pozytywne, duchowe. Szukamy potwierdzenia z nieba. Jest to znak szczególny, niezwykły, ale Kościół jeszcze oczekuje na duchowe owoce.

Z perspektywy roku o jakich owocach może Ksiądz powiedzieć? 

W ciągu roku zdarzyło się niewiele. Są głębokie nawrócenia, ale wiele sytuacji jest związanych z tajemnicą spowiedzi, dlatego... Są uzdrowienia – w dwóch przypadkach cofnął się nowotwór. To jest to, o czym wiemy, ale nie o wszystkim ludzie mówią.

Do Sanktuarium św. Jacka – od momentu ogłoszenia wydarzenia pielgrzymują wierni nie tylko z kraju, ale można powiedzieć – z całego świata?    

Pielgrzymki przybywają z całego świata: z Ameryki Południowej, Północnej, Środkowej, Azji, Libii, Indonezji, Tajlandii, Afryki. Wiele jest pielgrzymek z Europy i z każdego zakątka Polski.


Kiedy Ksiądz jako Proboszcz patrzy na to co się tutaj dzieje – skąd ludzie przyjeżdżają – co Ksiądz czuje? Jest to też w pewnym sensie umocnienie na drodze kapłaństwa? 

Mnie w kapłaństwie nie umacniają pielgrzymki, ale to, co przeżywam. Odbieram maile z Filipin, w których ludzie proszą o przesłanie obrazków. Zastanawiam się wtedy skąd ci ludzie wiedzą o tym, co się stało w Legnicy. Jest to niezwykle. W różnych językach świata są informacje o tym, co się wydarzyło. Cieszę się, że są pielgrzymi. Ci ludzie mają też szansę, aby i w ich życiu coś się zmieniło. To wydarzenie eucharystyczne nie służy temu, aby tworzyć kolejne sanktuarium, ale Pan Bóg daje nam znak. Musimy go odczytać. Jest to szansa dla każdego, kto tutaj pielgrzymuje. Dla mnie też, skoro tu jestem.

W książce Bóg przemówił w Legnicy, napisał Ksiądz, że zaczął robić rachunek sumienia z tego, w jaki sposób traktuje Eucharystię... Bardzo mnie poruszyło Księdza świadectwo... 

Cały czas robię rachunek sumienia z tego jak traktuje Eucharystię, robię rachunek sumienia z kapłaństwa. Otrzymaliśmy wyraźny sygnał od Pana Boga. Trzeba też mieć świadomość wielkich napięć, które nam towarzyszyły kiedy jeszcze trwały prace badawcze, kiedy nie wiedzieliśmy w ogóle jaki będzie koniec. Nic nie wiedzieliśmy...  Niczego nie byliśmy w stanie zaplanować, ułożyć. To Pan Bóg wybrał czas, wybrał miejsce – teraz to widzę, z perspektywy czasu, że On wszystko układał. My się modliliśmy, ale On wszystkim sterował. Mówię to z całą świadomością.

Pięknie Ksiądz mówi. A ja chyba zbyt często powtarzam, że chciałabym w kościele widzieć księdza, który – przepraszam – ale będzie w sutannie. Może jest to też znak do tych, którzy przychodzą do kościoła za „pięć dwunasta”?  

Dobrze, ale dla Pani to nie jest znak?

Jest. 

Do naszego sanktuarium przyjeżdżają różne grupy, osoby prywatne... Często pytają, czy coś się tutaj zmieniło, czy ludzie się nawrócili. Tyle, że nie chodzi o to, aby zaspokoić swoją ciekawość, bo łatwo jest przyjąć postawę obserwatora – wy się nawracajcie, a my będziemy obserwować jak żyjecie. Często powtarzam: „Nie pytaj się sąsiada co Pan Bóg mówi do niego, ale zapytaj się siebie – co do Ciebie mówi”. Chyba trochę mamy tendencję parawanów – zasłonić się, poobserwować innych. Bóg daje wyraźny sygnał.  


Tak wygodniej, ale może boimy się dlatego, że czujemy się niegodni? Tutaj już żartów nie ma – widzimy ciało, widzimy treści dokumentów. Mamy dowody... 

Jest to strach przed tym, czego Bóg ode mnie jeszcze chce. Być może chce, abym coś więcej jeszcze z siebie dał, a jakoś szczególnie nie mam na to ochoty, bo już sobie ułożyłem życie. Jestem „jakimś” chrześcijaninem, jakoś to wszystko się kręci. Uogólniam, ale myślę, że również naszą parafię ta sytuacja przerosła. Żyje tu mnóstwo ludzi w rodzinach dysfunkcyjnych, mnóstwo dzieci nie zna nawet swoich ojców. Kiedy rozmawiam z tymi ludźmi, mam wrażenie, że to co się stało w ogóle do nich nie dotarło. Oni są zamknięci w swoich skorupach i boją się z nich wyjść. Nikt z nas do tej sytuacji nie był przygotowany. Pan Bóg rzucił nas na głębokie morze.


Co to oznacza? 

Kiedy człowiek czuje się niepewny w sytuacji, w jakiej się znajduje – zaczyna się jej bać, bo nad nią nie panuje. Wielu ludzi boi się tego, bo przestaje nad czymś panować. Przyzwyczailiśmy się do tego, że nad czymś panujemy, nawet nad Panem Bogiem.

Tak naprawdę nad niczym nie panujemy, bo wystarczy, że spóźnimy się na autobus i już musimy zmienić plany...

Nam się tylko tak wydaje, że panujemy. Widzę to też po sobie. Nie jest to tak, że mogę siebie zaplanować dzień, bo wszystko się może wydarzyć. Najważniejsze jest to, aby zacząć modernizację swojego życia. Jesteśmy niejako owinięci naszymi przyzwyczajeniami. Myślę, że wiele osób nie chce się zmienić, bo tak jest dobrze jak jest. Z drugiej strony nie jest tak, że wszyscy postępują w ten sposób. Niekiedy ludzie są mocno dotknięci. Kiedy spotykam się z grupami, mówię, że ten znak Pan Bóg kieruje do nas – konkretnie do Ciebie. Wyzywa do tego, abyś zrobił rachunek sumienia ze swojego chrześcijaństwa. Zawsze podaję też przykład naszych braci prześladowanych - z Sudanu i Indii. Sprawdzianem tego czy jesteś chrześcijaninem, czy jesteś wyznawcą Chrystusa jest to, czy ktoś tak bardzo zachwycił się Twoim życiem, że stał się chrześcijaninem. To chyba jest dla nas wyznacznik...

Co wynika z tego, że jest nas wielu, katolików? 

Dlaczego nie idziemy w głąb? Mamy przecież wszystkie narzędzia – gazety, radio, telewizje, mnóstwo parafii, zakonów. Mamy dostęp do sakramentów świętych, czego nam brakuje by być świętymi? Dlaczego wciąż stawiamy Panu Bogu opory? Dlaczego nie idziemy za Bogiem? Dlaczego Go ograniczamy?

Bo tak lepiej, łatwiej?   

Bo żyje pani swoim stylem życia. Jest nam dobrze w tym, w czym jesteśmy. Trzeba pytać Boga co chce nam powiedzieć.

A może to wszystko ma związek z niegodnością? Tak bardzo się boimy...

Niegodność jest diabelska. Nikt z nas nie jest godny. Myśli pani, że ja jestem godny, aby tutaj być? Ufam Panu Bogu, bo skoro mnie wybrał, abym tutaj był – jestem. Spełniam swoją posługę. Trzeba się cieszyć z tego, że Bóg nas wybrał. Jestem wdzięczny za to wszystko i przyjmuję to z wdzięcznością.


A bez zaufania Bogu to wszystko się sypie...  

Wiadomo, że tak się stanie. Trzeba zaakceptować to, że nie mamy kontroli nad wszystkim. To Papież Benedykt XVI mówił, abyśmy robili to, co możemy. Nikt nas przecież nie przymusza do robienia rzeczy niemożliwych. To wszystko jest łaską Bożą. Jeśli się jej poddamy – wszystko się poukłada.

W Legnicy Bóg dał znak dla każdego...

W tym przypadku „coś” widzą nasze oczy, ale jeśli nie widzą – znaczy, że czegoś nie ma? Jest to szczególny znak, a my wszystko chcemy dotknąć, posmakować, zmierzyć, poczuć... Zostało to w jakiś sposób dokarmione, ale prowadzi to do ołtarza, gdzie podczas każdej Mszy św., uczestniczymy w cudzie Eucharystii. Przyjmujemy Ciało Chrystusa. Ten znak jest potwierdzeniem, że jest to Ciało Zbawiciela. Msza św. jest ofiarą Chrystusa, podczas każdej Mszy św. przeżywamy Jego konanie. Znak, który został dany w Legnicy powinien wzmocnić kult Chrystusa. Mamy naprawdę wiele do zrobienia. Świat teraz potrzebuje świadków. Nie bójmy się!

___
Źródło: magazynfamilia.pl 
Fot.: archiwum prywatne 

środa, 14 marca 2018

U Rodziców Kamila Stocha

U Rodziców Kamila Stocha
W naszej codzienności - reportaż z odwiedzin rodziców Kamila Stocha 😎

Czwartkowy poranek w Zakopanem wita nas pięknym słońcem. Spacer Krupówkami, na których rankiem jest jeszcze mało turystów kończy się przy Sanktuarium Najświętszej Rodziny. To właśnie na plebanii, przy świątyni spotykam się z ks. Bogusławem Filipiakiem – proboszczem zakopiańskiej parafii.  
Biało – czerwony kościół.


Za dwa dni rozpocznie się Puchar Świata w skokach narciarskich. – Atmosfera się udziela. Już od rana do naszego kościoła przychodzą kibice z wymalowanymi flagami na policzkach, w szalikach. Podczas Pucharu Świata atmosfera jest niezwykła. Ludzie bawią się i świętują na ulicach Zakopanego – mówi ks. Bogusław, kustosz Sanktuarium.

Jednak na terenie parafii nie ma wspólnego oglądania skoków. Podobnie jak na plebanii. – Na parafii posługuje siedmiu księży, nie oglądamy wspólnie skoków, ponieważ jest to trudne do zrealizowania. W niedzielę jest dwanaście Mszy św., ale skoczków wspieramy modlitwa. Jeśli obowiązki nam powalają – kibicujemy na miejscu, pod skocznią. Jest to wyjątkowy czas, kiedy chce się tam po prostu być – dodaje duchowny. Ks. Proboszcz żartobliwie mówi, że w dniach kiedy są skoki to pół kościoła jest w biało – czerwonych barwach.

- Kamil nie afiszuje się swoją wiarą. Przychodzi do naszego kościoła, uczestniczy we Mszy św., przyjmuje sakramenty. Nie siada w pierwszej ławce, aby go wszyscy widzieli. Jest pokorny. Niekiedy też wspólnie z żoną uczestniczą we Mszy św. – mówi ks. Filipiak. Żartuje, że teraz kibice będą chodzić do zakopiańskiego kościoła na Krupówkach, bo tutaj Kamil przychodzi się modlić.

Ks. Proboszcz zna Kamila od ponad pięciu lat. – Pokorny, życzliwy, nie gwiazdorzy. Zawsze ze spokojnym uśmiechem, zawsze się przywita, poda dłoń – wspomina początki znajomości. Z sentymentem wspomina także wydarzenia charytatywne, w które włączył się również skoczek.

- Kamil jest przykładem wielkiego człowieka, odnosi kolejne sukcesy, ale jednocześnie wie Komu za nie podziękować. Pochyla głowę przed Panem Bogiem. Chętnie niesie też pomoc drugiemu człowiekowi – podsumowuje duchowny.  – Ma pani plany na wieczór? – pyta ks. Bogusław. - Żadnych – odpowiadam. – To wieczorem jedziemy do Zębu.

🎶🎶🎶 Muzyka z dawnej mp3 🎶🎶🎶

O ile poranek był słoneczny, wieczór już zdecydowanie przypomina powrót zimy. Wspólnie z ks. proboszczem Bogusławem jedziemy do Zębu – miejscowości, z której pochodzi skoczek. Trasa, chociaż krótka, bo około 20 kilometrów, to wyjątkowa, bo przez Gubałówkę, a widoki... bajkowe! Zajeżdżamy pod plebanię w Zębie. Ks. Kazimierz Sołtysik już na nas oczekuje. We trójkę jedziemy do Państwa Sochów.
Ledwo wchodzimy do salonu, a już Pani Krystyna – mama Kamila, częstuje ciastem. Pan Bronisław – tato, pochyla się przy kanapie. Widzę, że trzyma w ręku dużą płytę. Nieco zdziwiona pytam – co to? – a to... to taka dawna mp3 – odpowiada z uśmiechem. Muzyka gra...

Zwykle kiedy człowiek zaczyna odnosić sukcesy – spotyka go fala hejtu, ale dużym wsparciem jest wtedy drużyna i ci, którzy są najbliżej. – Skoki narciarskie to jest sport indywidualny, ale Kamil zawsze podkreśla, że tworzą drużynę. Jeden przegra, drugi - wygra, ale to wsparcie drużyny jest bardzo ważne – podkreśla mama. - Kamil nawet kolegów wziął do reklamy. Jeszcze sam nigdy nie wystąpił – dodaje tato.


Kamil Stoch wielokrotnie czyni znak krzyża przed skokiem. To wiara skoczka stała się głównym tematem zainteresowania w ostatnim czasie. - Dla nas wiara, modlitwa, uczestniczenie we Mszy św. jest naturalne. To jak oddychanie, założenie ciepłej kurtki z zimowy dzień. Wiara jest dla nas oczywista – mówi Pani Krystyna. Rodzice zgodnie mówią, że to media niepotrzebnie poruszyły temat wiary, gdyż jest to sprawa indywidualna, intymna. - Kamil szczerze wyznaje – dodaje Pan Bronisław.

Ks. Filipiak mówi też o tym, że złośliwi w Internecie pytają: I co mu Pan Bóg do skoku pomógł? Żegna się przed skokiem, bo wierzy w jakieś siły, które go niosą? - Z Bogiem każda sprawa – tak mawiali starsi. To jest nasze, góralskie powiedzenie. Jest to dla nas normalne, że Pan Bóg jest obecny w naszej codzienności – tłumaczy mama.

W miłej atmosferze, przy herbatce, cieście, oscypkach i muzyce mijają kolejne minuty naszego spotkania, aż nagle dzwonek do drzwi. Pan Bronisław wprowadza gościa – Krzysztofa, wiernego fana ze Szczecina. Krzysztof Karolak, który od wielu lat działa z Kamilem przy różnych akcjach charytatywnych – zwłaszcza dla Hospicjum w Szczecinie, pokazuje książki, plastrony z autografami Kamila i innych skoczków. I zaczyna do każdego opowiadać historię... - My już nawet nie mamy dla siebie żadnych pamiątek, wszystko rozdaliśmy. Kamilu dużo działa charytatywnie, różne rzeczy przekazujemy na aukcje. Pomaga dzieciom – zwłaszcza chorym. Żyjemy według zasady: żyć tu i teraz – dodaje tato.

⏳⏳⏳ Tu i teraz ⏳⏳⏳

Turniej Czterech Skoczni Trwa. Jesteśmy razem z synem – wspomina tato. I dodaje – ta zasada: tu i teraz doskonale sprawdziła się podczas głosowania w Plebiscycie na Najlepszego Sportowca. Dwa dni wcześniej, przed imprezą mieliśmy informację, że Kamil zajął trzecie miejsce – wspomina z uśmiechem Pan Bronisław. - Ewa jechała do Warszawy z przekonaniem, że odbierze statuetkę za trzecie miejsce – dodaje Pani Krystyna. Reakcję można sobie wyobrazić, jakie jest zaskoczenie! – Ucieszyliśmy się bardzo. Dla mnie to był szok, bo byłem przekonany, że wygra Lewandowski – komentuje tato.

🔱🔱🔱 Sukces za sukcesem 🔱🔱🔱

Patrzę na regał, a tam – pośród innych nagród i ta, szczególna statuetka – Najlepszego Sportowca Roku. Kamil zafundował swoim najbliższym i kibicom dużo emocji. Truniej Czterech Skoczni i fenomenalne zwycięstwo aż prosi się o komentarz. – Zachowanie Svena Hannawalda to był fantastyczny gest, warty zauważenia – skomentował Pan Bronisław.

🍩🍰🍦 Prymas i słodycze 🍦🍰🍩

Czas mija, a tematów coraz więcej. Pan Bronisław zmienia tylko płyty... Krzysztof pyta czy wiemy jak Kamil uczył się w szkole. - Prymasem to nie był. I wszyscy wybuchliśmy śmiechem. A jak przyjeżdża Kamil do domu, to rozmawiacie też o skokach?  – A broń Boże, śmieje się Pan Bronisław. Proszę się częstować – słyszymy co chwilkę. A Kamil je słodycze? – je, jest wszystko żerny – śmieje się tata.

💪💪 Natarczywi kibice 💪💪

Życie Państwa Stochów zmieniło się bardzo. - Klubowicze przychodzą – śmieje się Pan Bronisław. I dodaje, że na początku kiedy kibice przyjeżdżali do Zębu byli bardzo natarczywi. - Koniecznie chcieli się spotkać z Kamilem, mimo, że mówiliśmy, że go w domu nie ma. A dziś? Dziś są już inni. Cieszą się, że mogą być w miejscowości, z której Kamil pochodzi – mówi tato.

👦 Wnuczek – ekspert 👦

Rodzice zwykle zawody oglądają w domu. – Wnuczek mówi kto i ile skoczył, i czy dobrze skoczył. To taki nasz mały znawca skoków. On zna wszystkich – uśmiecha się Pan Bronisław. I dalej, mówi - u nas to nerwy w kłębek zawsze, przeżywamy to wszystko, a później – jak jest dobrze to się cieszmy, a jak jest gorzej to też się cieszymy. W skokach narciarskich nie ma nudy. Cieszymy się wszystkimi sukcesami naszych skoczków.

🍻🍻 Zimne piwo 🍻🍻

- Po TCS Kamil opowiadał, jak Włodzimierz Szaranowicz zadał pytanie: O czym Ty marzysz? – o zimnym piwie – odpowiedział. Marzył o tym, aby wziąć prysznic, aby zszedł z niego ten cały stres – wspomina Pani Krystyna. – Pamiętajmy, że zawodnicy po skokach idą na kontrolę. Gdzieś tam pojawiają się dziennikarze... On po TCS był zwyczajnie zmęczony – dodaje Pan Bronisław.


Muzyka już ucichła, a za oknem ciemno... Późnym wieczorem wyjeżdżamy z Zębu. Po drodze mijamy kuligi, których uczestnicy nie kryją radości z zimy. A my ruszamy w kierunku Gubałówki, do Zakopanego...

😎📷😎 Wierni kibice 😎📷😎

- Zakopane przyciąga od wielu lat ludzi z różnych państw – oprawa, atmosfera, prowadzenie imprezy w sposób niezapomniany i niepowtarzalny. Wiadome, że najgłośniejszy doping jest wtedy kiedy skaczą polscy skoczkowie, ale kibice nie zapominają o pozostałych – szczególnie sportowych legendach jak Ammann, Kasai, Schlirenzauer. Wierni kibice pamiętają również o tych, którzy podnoszą się po upadkach, i tych, którym skok nie wyszedł – mówi ks. Łukasz Nizio, duszpasterz sportowców Archidiecezji Krakowskiej, kibic.

- Wspólne wyjazdy na zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich zainicjował wiele lat temu nasz sołtys – Szczepan Bryś. Były to czasy, kiedy Adam Małysz zaczynał osiągać coraz to lepsze rezultaty. Wspaniała atmosfera, którą tworzą kibice, oraz niesamowity klimat Zakopanego – mówi Mateusz Niesporek, kibic z Żywocic.

- Zawsze kiedy mój ulubiony skoczek zasiada na belce startowej, staram się na niego patrzeć z ogromnym podziwem, ale nie zazdroszczę presji, którą musi przeżywać. Jestem dumny, że mój kraj i Ojczyznę reprezentują ludzie, którzy są bardzo skromni, mimo sukcesów jakie osiągają – mówi Kl. Piotr z IV roku MWSD z Warszawy, kibic.

- W czasach gonitwy i permanentnego braku czasu pojawia się weekend, który przepełniony jest dialogiem, wspólnymi śpiewami podczas wieczornych spotkań, mnóstwem dobrego humoru i zabawy. Jest czas na to, aby zauważyć innych ludzi wokół siebie – wspomina Mateusz Gałeczka, kibic z Żywocic.  

- Jesteśmy tu zawsze, co roku – czy jest dobrze czy źle. Tacy są wierni kibice – dodaje Adrian Glacel, również kibic z Żywocic.

- Jak już oglądam Polaka to czuję dumę, że mnie i nas reprezentuje. Jeśli już bardzo dobrze skoczy to mnie wzrusza. Wygrana daje poczucie zwycięstwa i powiedzenie światu: Tacy jesteśmy. Potrafimy zwyciężać! Kamil - pokorny człowiek, wierzący... Skoki to zawsze wzruszenie i wielkie emocje – mówi ks. Radek z Gdańska, kibic.

___
Źródło: Tygodnik Idziemy  
Fot.: archiwum prywatne Kamila Stocha 

wtorek, 13 marca 2018

Wieczór panieński. Jedyny taki wieczór!

Wieczór panieński. Jedyny taki wieczór!
Kosmetyczka, masażystka, kolacja, wspólne zakupy, wyjazd za granicę, całonocna impreza – wszystko zależy od osobowości przyszłej panny młodej. To właśnie główna bohaterka tego wieczoru ma spędzić miły, niezapomniany wieczór w gronie szalonych przyjaciółek. Wieczór panieński ma być wieczorem całkowicie poświęconym przyszłej pannie młodej. I kropka. 


Jedną z najbardziej popularnych gier w ten wyjątkowy i niecodzienny wieczór jest Quiz znajomości Pana Młodego. Chodzi o to, aby przyszły pan młody odpowiedział na kilkanaście pytań z przygotowanej wcześniej ankiety – specjalnie na potrzeby wieczoru panieńskiego. Pytania dotyczą związku z przyszłą panną młodą, osobowości, preferencji. Im zabawniejsze pytania – tym lepiej – będzie weselej 😊 Następnie, te same pytania zadaje się przyszłej pannie młodej. Jeśli źle odpowie, będzie musiała wykonać jakieś „zadanie” specjalne 😊 Quiz znajomości Pana Młodego może być świetnym wstępem do wieczoru.

Jeśli jednak zamierzacie w inny sposób spędzić wieczór panieński – zrelaksować się i odpocząć w towarzystwie najlepszych przyjaciółek - dobrym pomysłem jest wybrać się do SPA. Jest to nie tylko alternatywa dla całonocnej imprezy, ale przede wszystkim relaks. Ulubione zabiegi, relaksująca muzyka, wieczorna degustacja win – po takim pobycie jedno jest pewne – wrócicie wypoczęte i pełne energii przed weselem, a niezapomniany pobyt z przyjaciółkami z pewnością będzie wspomnieniem na długo.
W sytuacji, kiedy macie do dyspozycji więcej gotówki – możecie pomyśleć o krótkim, weekendowym wyjeździe – może być za granicę, ale wtedy dodatkowe wyzwanie, bo przecież jeśli wyjazd ma być niespodzianką dla przyszłej panny młodej – trzeba wcześniej spakować jej rzeczy. I konieczne oczywiście dobrze zorganizowany wyjazd – przelot, noclegi i ... atrakcje na miejscu 😊

A jeśli wieczór panieński przypada w ciepłe miesiące – doskonałym pomysłem będzie wynajęcie motorówki bądź jachtu i zorganizowanie imprezy na wodzie. Muzyka i dobre nagłośnienie to podstawa, ale  również nie zapominajcie o budżecie. Kiedy już wybawicie się na jachcie – możecie przenieść imprezę nad jezioro czy morze – w zależności od tego, gdzie się bawcie.

Urozmaiceniem wieczoru panieńskiego są też karteczki wspomnień – które gwarantują świetną zabawę. Każda z przyjaciółek pisze na karteczce najzabawniejsze momenty z życia przyszłej panny młodej. Kiedy już każda napisze swoją historię – zostawcie karteczki na stole i kolejno je odczytujcie. Zadaniem panny młodej jest odgadnięcie która napisała jakie wspomnienie i opowiedzenie pozostałym przyjaciółkom (niekoniecznie ze szczegółami 😊 całej historii. Po zakończonej zabawie możecie zebrać wszystkie karteczki i podarować je przyszłej pannie młodej na pamiątkę.

___
Źródło: magazynfamilia.pl 
Fot.: pixabay.com/pl  

poniedziałek, 12 marca 2018

Ślub i kwiaty. Co mają wspólnego?

Ślub i kwiaty. Co mają wspólnego?
Ślub. A jeśli ślub to i kwiaty. A jeśli kwiaty - trzeba wiedzieć jakie... Agnieszka - Konsultantka ślubna, właścicielka Organzy - Kompleksowej Obsługi Wesel mówi o roli kwiatów w tym ważnym dla nas dniu 🌸🌺🌻🌺🌻



Agnieszko, czym się kierować przy wyborze bukietu ślubnego? 

Wieloletnie doświadczenie udowodniło mi, że zaraz po sukni ślubnej to właśnie bukiet jest najważniejszym elementem ceremonii dla większości panien młodych. Bukiet ślubny ma wyrażać naszą indywidualność, to, co najbardziej lubimy, kochamy, jakie jesteśmy. Stanowi punkt wyjścia do całej dekoracji weselnej. Aby najlepiej dobrać odpowiednią kompozycję kwiatową należy kierować się własnym gustem. Wybieramy kwiaty, które po prostu lubimy bądź określamy konkretny kolor wiązanki a następnie jego kształt dobieramy pod suknię ślubną.

Jakimi zasadami się kierować? 

Dobierając ślubną stylizację, istotne jest, aby całość była ze sobą spójna, a kolejne jej elementy konsekwentnie się ze sobą łączyły. Bukiet jest nierozerwalnym dodatkiem sukni ślubnej, dlatego przy wyborze wiązanki musimy sugerować się kształtem, wielkością, bogactwem sukni ślubnej. Kolorystyczna konsekwencja powinna towarzyszyć nam przez cały dzień ślubu i wesela. Rozróżniamy kilkanaście typów sukien ślubnych i jako konsultantka ślubna bez problemu dobiorę odpowiedni bukiet do sukni, ale dla ułatwienia podzielmy sobie suknie ślubne na dwa typy: bezy czyli suknie rozkloszowane, bogate nazywane też „królewskie” oraz proste. Panny młode w „bezie” często idąc za ciosem wybierają równie bogatą wiązankę – półkulę lub przewijające storczyki. Radzę jednak, aby w takim elemencie dekoracji (suknia, bukiet, biżuteria) gdzieś postawić umiar, jeżeli suknia jest bardzo bogata, ma wiele kryształków i szczegółowych zdobień nie zasłaniajmy je obfitym bukietem. Suknie proste dają nam równie dużo możliwości.  Floryści polecają do niej zarówno przewisające wiązanki jak i biedermajera oraz jego odmianę czyli płaską półkulę przypominającą kapelusz grzybka.

A co do krótkich, ostatnio modnych sukien ślubnych? 

Na rynku pojawiają się coraz częściej krótkie suknie ślubne, ale panny młode, które się na nie decydują, podejmują równie odważnych wyborów w przypadku doboru bukietu bądź stawiają na ekstrawagancję i zamiast klasycznego bukietu mają np. koszyczek zrobiony z kwiatów bądź kwiatową kulę.

Każda panna młoda ma inny gust… Jakie kwiaty najczęściej wybierane są do bukietów ślubnych?

Zgadza się, gusta są bardzo różne i nie zawsze idą w parze z panującą modą, a mnie jako konsultantce szalenie się to podoba, ponieważ przez siedem lat organizacji ślubu nie spotkałam się jeszcze z dwoma identycznymi bukietami, a ślubów miałam już bardzo wiele. W maju i czerwcu panie stawiają na piwonie, które obłędnie wyglądają w wiązankach, są romantyczne i szykowne. Poza tym, panie decydują się na eleganckie storczyki, eustomę, santini. Często wybór pada niezwykle szykowne kalie i kantadeski w odcieniach ciemnego fioletu. Oczywiście niezmienne są również róże. Popularny jest już nie tylko bukiet ślubny dla panny młodej, ale również dla świadkowej bądź druhen, wówczas uprzedźmy naszą prawą rękę uroczystości weselnej, jaki typ bukietu dla niej szykujemy.

Wiosenne, letnie kompozycje różnią się zapewne od jesiennych czy zimowych… Jak dobrać odpowiedni kolor kwiatów? 

Na spotkaniu z konsultantką ślubną lub florystyką para młoda powinna otrzymać informację jakie kwiaty są obecnie dostępne od ręki, są wówczas dużo tańsze i trwalsze. Dla porównania w sezonie piwonia, tak uwielbiana przez pary młode kosztuje około 4 zł, poza sezonem jest specjalnie sprowadzana a nawet hodowana i sięga kwoty nawet 90 zł. Zimą i latem decydujmy się na taki kolor kwiatów jaki najbardziej lubimy. Różnicę bardziej dostrzegam w wiązankach wiosennych, w których króluje biel i czysta zieleń, latem natomiast pudrowy róż i fiolet.

Nie bez znaczenia się również „język kwiatów”, prawda?

Dokładnie tak, kwiaty mają nas wyrażać. Panie młode, które nie lubią przepychu, często sięgają po skromny chaber, stokrotki, dzwonek irlandzki zawiązany w prostą wstążkę. Panie chcące zaszaleć decydują się na wyszukane kompozycje.

Z jakich kwiatów nie należy układać bukietu?

Bukiet jest zawsze komponowany przez konsultantkę ślubną przy udziale dekoratora lub zawodowego florystę na życzenia narzeczonych. Także Para Młoda może liczyć na profesjonalną pomoc. Nie układamy bukietu z kwiatów nie-sezonowych, specjalnie importowanych na tą okazję, ponieważ zapłacimy za niego kilkakrotnie więcej. Jeżeli mamy jakieś uczulenie koniecznie poinformujmy o tym osobę odpowiedzialną za komponowanie bukietu. I będę drążyła temat konsekwencji, nie układajmy bukietu z takich kwiatów, których kolor będzie niespójny z całym wizerunkiem pani młodej.

A jakie są najczęstsze „błędy” w  zamawianiu bukietu ślubnego?

Przede wszystkim źle skonkretyzowane wyobrażenie swojej wiązanki. Normalne, że narzeczeni nie znają się na kwiatach tak, jak zawodowcy, dlatego najlepiej, aby pokazali wizualizację wiązanki np. za pomocą zdjęcia już wykonanego bukietu. Jeżeli takiej nie mają muszą dokładnie wyjaśnić jak bukiet ma wyglądać a następnie zapytać ile kwiatów znajdzie się w bukiecie. Wiem, że są kwiaciarnie, które robią dosłownie mikroskopijne bukiety, a przecież nie o to nam chodzi, aby nasz bukiet był ledwo widoczny na fotografii ślubnej. Zapytajmy więc o przewidywalną średnicę naszego bukietu i oczywiście o cenę, tego tematu nie zostawiajmy na ostatnią chwilę, ponieważ pozostawieni przed faktem dokonanym możemy się niemile zaskoczyć. Zwyczajem jest, że do wiązanki ślubnej jest również butonierka dla Pana Młodego. O to również nie zapomnijmy zapytać.

A teraz z drugiej strony – jakich kwiatów my – jako goście – nigdy nie powinniśmy dawać parze młodej?

Cieszę się, że coraz częściej odchodzi się od tradycji kupowania kwiatów Parze Młodej. Zdecydowanie bardziej praktycznie jest podarować Młodej Parze książkę czy dobre wino. Spośród moich par, niemal każda napisała w zaproszeniu, że prosi o przeznaczenie pieniędzy na kwiaty na coś praktycznego, jedna zdecydowała się na zabawki dla sierocińca, inna na książki do biblioteko szkolnej. Goście często nie zdają sobie sprawy z faktu, że para młoda po ślubie po prostu tonie w kwiatach, wydają na nie średnio 3-4 tys. na ślub i wesele i to wszystko po weselu zabierają do domu, wówczas mieszkanie zamienia się w istny ogród botaniczny, a do tego jeszcze kwiaty od gości.  Obecnie nie ma kwiatów „wpadek”, niegdyś kalie kojarzone z pogrzebem na stałe zagościły na salach weselnych.

___
Źródło: deon.pl  
Fot.: pixabay.com/pl  

niedziela, 11 marca 2018

Nadoczna sztuczka

Nadoczna sztuczka
Najpiękniejszą oprawę dla oczu stanowią odpowiednio podkreślone i wypielęgnowane brwi. Dodają twarzy wyrazistości, pozwalają korygować jej owal. Ich prawidłowo wyznaczony kształt i właściwie dobrany kolor wydobywa piękno i nadaje spojrzeniu tajemniczej głębi. Matka natura nie obdarzyła jednak wszystkich naturalnie gęstymi brwiami, dlatego też z pomocą przychodzą makijażowe sztuczki i produkty Golden Rose, które pozwalają uzyskać ten sam efekt. Jak go osiągnąć i ujarzmić niesforne włoski? Poniżej krótki instruktaż z modelowania i konturowania brwi.


👀 Zaczynamy od rozczesania brwi specjalną szczoteczką, która je odpowiednio ułoży. Dzięki temu wiadomo będzie, który włosek jest zbędny.

👀 Następnie przechodzimy do regulacji. Włoski należy wyrywać w kierunku ich wzrostu, lekko naciągając skórę. Ich kształt powinien być dopasowany do twarzy i mieć naturalny łuk.

👀 Wyznaczamy długość – początek, koniec i szczyt brwi. W tym celu należy wykonać prosty pomiar przy pomocy np. pędzelka. Brew powinna zaczynać się na linii skrzydełka nosa i wewnętrznego kącika oka, przechodzić łagodnie w najwyższy punkt i kończyć się na linii prowadzonej od krawędzi nozdrza po zewnętrzny kącik oka.

👀 Przy pomocy precyzyjnej konturówki do brwi Longstay Precise Browliner wyznaczamy dolny kontur brwi rysując linię, a następnie górny (postępując w ten sam sposób).

👀 Wybranym kosmetykiem (konturówką lub specjalnym linerem Longstay Liquid Browliner) wypełniamy obrys zaczynając od zewnętrznej strony.

👀Rozczesujemy brwi raz jeszcze, by usunąć nadmiar pigmentu i zachować naturalny efekt.

👀 Z pomocą żelu do stylizacji Brow Styling Gel możemy utrwalić kształt, by wyglądał perfekcyjnie przez cały dzień.

👀 Na sam koniec jasnym cieniem rozświetlamy okolice pod łukiem brwiowym, by podkreślić i optycznie powiększyć oczy.

Należy pamiętać, że w zależności od charakteru i intensywności makijażu, zmienia się również makijaż brwi. Warto jest zatem trochę poeksperymentować, aby wypracować swoją idealną linię i kolor. Szeroka gama dostępnych kosmetyków Golden Rose do stylizacji i podkreślania tego elementu twarzy doskonale ułatwia to zadanie i gwarantuje perfekcyjny wygląd.

___
Źródło: artykuł sponsorowany 
Fot.: archiwum prywatne 

sobota, 10 marca 2018

Świadkowa.Od zadań specjalnych?

Świadkowa.Od zadań specjalnych?
💑 Przed ślubem

Obowiązki świadkowej zaczynają się na  długo przed weselem. W zależności od relacji świadkowej i Panny Młodej, może ona zostać poproszona o przygotowanie do ślubu – przede wszystkim pomoc w wyborze sukni ślubnej, bukietu, butów, biżuterii. Nie bez znaczenia będzie też porada w sprawie ślubnego makijażu, dekoracji i upominków dla gości. Świadkowa zawsze powinna służyć Pannie Młodej poradą, rozwiewać jej wątpliwości i dzielić radości. Jednym z ostatnich zadań świadkowej przed ślubem jest zorganizowanie niezapomnianego wieczoru panieńskiego, najlepiej na tydzień przed ślubem.



💑 W dzień ślubu

Świadkowa przychodzi do domu Panny Młodej dużo wcześniej, aby pomóc jej w ostatnich przygotowaniach przed ślubem. Do najważniejszych zadań w ostatnich godzinach przed udaniem się do kościoła, należy przede wszystkim pomoc przy założeniu sukni ślubnej, welonu czy trenu. Gdy zajdzie taka potrzeba – świadkowa powinna też uspokoić stresującą się Pannę Młodą. W kościele także świadkowa składa podpis pod aktem zawarcia związku małżeńskiego – dlatego bardzo ważne jest to, aby nie zapomnieć dowodu osobistego! Po uroczystości stoi za Panną Młodą, aby wspólnie ze świadkiem – odbierać z rąk Państwa Młodych – bukiety i prezenty. Świadkowa odbiera kwiaty, książki, wina, świadek – koperty i karty z życzeniami. Kiedy już goście skończą składać nowożeńcom życzenia – świadkowa dba o gości weselnych – aby każdy pojechał na miejsce zabawy a przy stole zajął właściwe dla niego miejsce.

💑 W trakcie wesela

To do zadań świadkowej należy troska o Pannę Młodą. Dba aby Panna Młoda cały czas wyglądała przepięknie – jeśli zajdzie taka potrzeba – poprawia suknię, welon czy tren. Podaje chusteczkę, odbiera bukiet. Towarzyszy Pannie Młodej podczas wychodzenia do toalety, dba o nienaganny wygląd, w razie konieczności poprawia makijaż. To w kosmetyczce świadkowej nie zabraknie plastrów, zapasowych pończoch, chusteczek, pudru i wszystkiego, co mogłoby być potrzebne w „awaryjnej” sytuacji. To także świadkowa dba o to, aby Panna Młoda miała coś niebieskiego, pożyczonego i nowego. Świadkowa jest jedną z najważniejszych osób na weselu – szczególnie dla Panny Młodej. Podczas wesela świadkowie zachęcają gości do zabawy, ale sami również powinni angażować się w organizację zabaw. I obowiązkowo uczestniczyć w oczepinach!

💑 I na koniec...   

Świadkowa musi też wybrać własną kreację, ale ważne, aby nie zapomniała, że to Panna Młoda ma być gwiazdą, która będzie zwracać uwagę każdego gościa weselnego. Świadkowa nie może przyćmić blasku Panny Młodej 

___
Źródło: magazynfamilia.pl 
Fot.: pixabay.com/pl  

czwartek, 8 marca 2018

Matka Teresa. Ulubione cytaty.

Matka Teresa. Ulubione cytaty.
Matka Teresa z Kalkuty – święta kobieta. Chociaż na co dzień kobiecość ukrywała pod biało – błękitnym sari – była kobietą wyjątkową. W Dzień Kobiet warto przypomnieć sobie to, co mówiła...


🌺 Siłą mężczyzny jest jego charakter, a siłą kobiety mężczyzna z charakterem.

🌺 Pierwsza miłość jest jak piętka świeżego chleba. 

🌺 Nie szukaj Boga w zaświatach. On jest przy tobie.

🌺 Nigdy nie poznamy całego dobra, jakie może dać zwykły uśmiech. 

🌺 Jest głód zwykłego chleba, ale i głód miłości, dobroci i troskliwości; ludzie zaś tak bardzo cierpią z powodu wielkiego ubóstwa.

🌺 Gdy oceniasz ludzi, nie masz czasu ich kochać. 

🌺 Nie liczy się, co robimy ani ile robimy, lecz to, ile miłości wkładamy w działanie.

🌺 Lepiej jest zapalić świecę, niż przeklinać ciemność. 

🌺 Miej czas na to, aby pomyśleć - to źródło mocy. Miej czas na modlitwę - to największa siła na ziemi. Miej czas na uśmiech - to muzyka duszy.

___
Fot.: lifesitenews.com 

środa, 7 marca 2018

Ślub cywilny. To dobrze wiedzieć...

Ślub cywilny. To dobrze wiedzieć...
I chociaż sama organizacja ślubu cywilnego nie trwa długo, bo wszystko możemy załatwić już podczas jednej wizyty w Urzędzie Stanu Cywilnego, a sam ślub trwa ok 30 minut - powinniśmy pamiętać o kilku sprawach. Od czego zacząć przygotowania do ślubu cywilnego? Ile czasu wcześniej należy zainteresować się przygotowaniem ceremonii, aby nie było za późno i dokumenty nie straciły ważności? Jakie warunki spełnić by móc zawrzeć ślub w Urzędzie Stanu Cywilnego? 


Zacznijmy od tego, że dokument, który przygotowuje urzędnik będzie ważny tylko przez pół roku – jest to ważne choćby z tego względu, że jeśli o tym nie będziemy pamiętać – zaświadczenie o braku okoliczności wykluczających zawarcie związku małżeńskiego straci ważność, zanim nadejdzie dzień ślubu. Trzeba o tym pamiętać przy organizacji ceremonii, i tak wszystko zaplanować, aby uniknąć niepotrzebnego stresu. Wystarczy zgłosić się do Urzędu na co najmniej miesiąc przed planowaną datą ślubu – jeśli akurat będzie wolny termin, to wystarczy. Unikniemy wtedy stresów związanych z możliwością nieważności zaświadczenia, które kończy się wraz z upływem 6 miesięcy od daty wydania 😊

Do Urzędu Stanu Cywilnego zabieramy ze sobą dowody osobiste, a w przypadku zawarcia ślubu przez osobę nieletnią również konieczne będzie prawomocne postanowienie sądu, zezwalające na zawarcie małżeństwa. Jeśli na współmałżonka wybieramy cudzoziemca, będą potrzebne dodatkowe dokumenty: zaświadczenie o zdolności prawnej do zawarcia małżeństwa, które wyda właściwy organ (lub przedstawicielstwo dyplomatyczne) w kraju cudzoziemca + tłumaczenie przysięgłe lub postanowienie sądu rejonowego, zwalniające od obowiązku przedłożenia zaświadczenia. Innym, koniecznym dokumentem jest zaświadczenie sądu rodzinnego kraju cudzoziemca, zezwalające na ślub + tłumaczenie przysięgłe. Pamiętamy też, aby wziąć paszport przyszłego małżonka.

W przypadku kiedy jedno z przyszłych małżonków jest wdowcem – konieczne będzie także przedstawienie skróconego aktu zgonu poprzedniego małżonka, natomiast jeśli jedno z rozwodnikiem – konieczny będzie dokument aktu małżeństwa z adnotacją o rozwodzie.  

Żeby jednak nie było aż tak pięknie – są również opłaty 😊 Opłata skarbowa za ślub cywilny, którą uiszczamy na rzecz Urzędu Stanu Cywilnego nie różni się w zależności od lokalizacji, ale co jakiś czas się zmienia. Aby zaoszczędzić czasu i dzwonić czy iść do Urzędu, wystarczy, że sprawdzimy na stronie internetowej danego urzędu jaka jest aktualna opłata.

W Urzędzie wypełniamy również dokumenty, w których podamy nazwisko jakie będzie nosić panna młoda po ślubie oraz nazwisko dzieci z tego związku. W dniu ślubu do Urzędu przychodzimy na kilkanaście minut przed rozpoczęciem ceremonii, oczywiście razem ze świadkami. Urzędnik wygłasza specjalną mowę, przyszli małżonkowie powtarzają słowa przysięgi. Nakładamy na palce obrączki, podpisujemy zgodę na skutki cywilno – prawne małżeństwa. Po ślubie otrzymujemy trzy skrócone odpisy aktu małżeństwa. Teraz czas na świętowanie!

Pamiętajmy, że w naszym kraju ślubu cywilnego nie uzyskają osoby, które już raz wstąpiły w związek małżeński, a powodem zakończenia ich małżeństwa nie była śmierć czy rozwód współmałżonka. Także nie ma możliwości aby ślub cywilny zawarły osoby tej samej płci. 

___
Źródło: magazynfamilia.pl 
Fot.: pixabay.com/pl  
Copyright © 2016 Niedoskonala-ja.pl , Blogger