sobota, 30 czerwca 2018

Chociaż ukryta, to mówi wiele...

Chociaż ukryta, to mówi wiele...
Co Twoja bielizna zdradza o Tobie?

Każda z nas jest wyjątkowa i piękna. Jeśli dodatkowo nosimy ładną bieliznę – stajemy się jeszcze bardziej pewne siebie i atrakcyjniejsze dla otoczenia, mimo, że bielizna jest widoczna tylko dla nas. Dobrze dobrana bielizna podkreśli wszystkie zalety naszej sylwetki. Kochane, pamiętajmy, że aby podobać się komuś – najpierw musimy zaakceptować siebie i podobać się same sobie. 




To, jaką bieliznę wybieramy nie jest przypadkowe. Mamy swoje ulubione kolory, wzory, delikatne koronki... To wszystko zdradza jakie jesteśmy – zdradza nasz charakter, osobowość. Zgodzicie się? 

👙 Biel – symbol czystości i niewinności. Delikatność. Panie, które zakładają białą bieliznę bywają nieśmiałe, ale zwykle są to tylko pozory. To niepoprawne romantyczki o ufnej naturze.

👙 Cielisty i nude – naturalność. Cielistą bieliznę zakładają najczęściej kobiety, które są naturalne i nie mają nic do ukrycia. Kobiety, które są pozbawione sztuczności, dobrze zorganizowane, gotowe do stawienia czoła wyzwaniom. Panie w cielistej bieliźnie mają też swoje zasady, których się trzymają i przestrzegają. 

👙 Pastele to romantyczność. Otwarte i dobre kobiety stawiają na pastele. Najczęściej po taką bieliznę sięgają te panie, które wzbudzają zaufanie i wierzą w siłę szczerości – to właśnie one chętnie wybierają ciepłe kolory, które dominują w ich garderobie. 

👙 Fiolet – romantyczność i kobiecość, z nutką zmysłowości. Kobiety pełne namiętności chętnie wybierają fioletową bieliznę. To również ulubiony kolor tych pań, które mają własny gust. 

👙 Róż – kobiecość i zmysłowość. Róż to słodki kolor, dlatego jest jednym z najczęściej wybieranych kolorów bielizny. Przeznaczony przede wszystkim dla romantycznej kobiety o wielkiej potrzebie miłości. Również halki w kolorze różu, z delikatnym motywem kwiatów są wyjątkowo kobiece. 

👙 Niebieski symbolizuje równowagę. Najczęściej bieliznę w tym kolorze wybierają panie, które czują się stabilnie i wszystko mają pod kontrolą. 

👙 Zieleń – kobiety, u których przeważa zielony kolor bielizny są z reguły  spokojne i stonowane. Wielbicielki spokoju potrzebują zachęty do łóżkowych igraszek. 

👙 Czerwień – namiętność i elegancja. Kobiety, które noszą czerwoną bieliznę nie są nieśmiałe, ale zwykle wiedzą czego chcą. Są przebojowe, pewne siebie i nowoczesne. Idealny kolor dla kobiet o bardzo ognistym usposobieniu. Bielizna w tym kolorze to dobry pomysł na specjalne okazje.

👙 Czerń – subtelny urok i zmysłowość. Po bieliznę w klasycznej czerni najczęściej sięgają silne indywidualistki, eleganckie kobiety. Kobiety, które zakładają czarną bieliznę zwykle są tajemnicze, niedostępne i wymagające.

Bielizna to najbardziej zmysłowa cześć naszej garderoby. Podczas zakupów posłuchaj własnej intuicji i wybierz taką bieliznę, która trafia w Twój gust. Komplet eleganckiej bielizny potrafi zdziałać naprawdę cuda! 

___
artykuł sponsorowany 
fot.: pixabay.com/pl/

piątek, 29 czerwca 2018

Jaki typ figury - taki strój!

Jaki typ figury - taki strój!
Sezon wakacyjny trwa na dobre! 😎 Bez znaczenia, czy planujemy wakacje w nadmorskich miejscowościach - zawsze jest dobry czas na kupienie nowego stroju kąpielowego. Abyśmy jednak czuły się w nim wygodnie - wybieramy takie modele, które idealnie pasują do naszej figury. W przypadku kiedy mamy do czynienia z wirtualną stylistką nie opłaca się odejmować sobie kilku centymetrów, bo kiedy przymierzymy strój - możemy nie być do końca zadowolone 😎 a przecież nie o to chodzi 😊

pixabay.com/pl/ 

Zanim jednak ruszymy na zakupy, proponuję najpierw zaakceptować swoje ciało takie jakie jest. O pięknie już pisałam wcześniej, ale nie ma sensu kupować coś na siłę tylko dlatego, że przecież jest takie piękne! 😊 Każda z nas ma pewnie takie rzeczy, które kupiła, bo były piękne, ale trzeba było zrzucić kilka kg,, aby ładniej w tym wyglądać...

Pierwszą sprawą, po akceptacji swojego ciała jest poznanie swojego typu figury. Wyróżnia się cztery: 🍐gruszka, 🍎jabłko, 🌺papryka, ⏳klepsydra. Wiesz czym się różnią?

Gruszka 👙
🍐 wąskie ramiona,
🍐 mały biust,
🍐 bardzo zaokrąglone uda i biodra.

Jabłko 👙
🍎 obfity biust,
🍎 szerokiej biodra i ramiona,
🍎 brak wcięcia w talii,
🍎 szczupłe i drobne nogi.

Papryka 👙
🌺 jednolitość,
🌺 ramiona i biodra mają tę samą szerokość,
🌺 wcięcie w talii prawie niewidoczne,
🌺 uda są przedłużeniem linii bioder.

Klepsydra 👙
⏳  pełne biodra i biust,
⏳ wąska talia,
⏳ proporcjonalna sylwetka.

Kiedy już z większą świadomością swojego ciała będziemy wybierały strój, a chwilkę później kiedy go założymy - bądźmy przekonane o swoim pięknie 😊 Nie centymetry je wyznaczają... 

Bardzo bałam się zamawiać stroje kąpielowe przez Internet. Chociaż tak często mi się podobały to jednak strach przed tym, że nie będzie dopasowany do mojej sylwetki - zwyciężał. Kilka tygodni temu odkryłam piękne stroje dwuczęściowe, ale w sklepie internetowym... Później spodobały mi się też inne i zaryzykowałam. I jestem bardzo zadowolona, ponieważ w wyborze pomogła mi wirtualna stylistka! Bardzo polecam!

PS. Pamiętajmy, by w swoim zasięgu mieć centymetr 😎

Cudownych wakacji! 👙😍 

___
artykuł sponsorowany 

czwartek, 28 czerwca 2018

Drożdżowe maseczki dobre na...

Drożdżowe maseczki dobre na...
Drożdże ma wiele zalet: wpływa na kondycję włosów i skóry twarzy, jest źródłem witamin i składników mineralnych, wspomaga układ odpornościowy, ma wpływ na wygląd zewnętrzny skóry i wzmocnienie struktury włosów. Jest prostym, tanim i naturalnym sposobem na poprawę naszej skóry twarzy, skóry głowy i włosów. 


Drożdże są źródłem składników mineralnych, których brak objawia się właśnie w postaci szarej, zmęczonej cery, osłabionych paznokci, słabej strukturze włosa. W drożdżach zawarte są m.in. siarka i biotyna, które wpływają na metabolizm komórki, działają detoksykująco i regeneracyjnie. A dzięki właściwością, które regulują pracę gruczołów łojowych – wpływa na normalizację produkcji i wydzielania przez skórę sebum.

🌸 Maseczka dla cery tłustej 
¼ kostki drożdży spożywczych,
1 łyżka wrzątku, do sparzenia drożdży, 
Kilka kropel soku z cytryny

🌸 Maseczka dla cery suchej 
¼ kostki drożdży spożywczych,
1 łyżka gorącego mleka, do sparzenia drożdży,
1 łyżka oliwy z oliwek

🌸 Maska do włosów 
Aby ją wykonać, będziemy potrzebowały czterech składników: drożdże, ciepłe mleko bądź woda, oliwę oraz cynamon. Jedną kostkę drożdży rozkruszamy, zalewamy trzema łyżkami wrzącej wody bądź mlekiem, dodajemy dwie łyżki oliwy i szczyptę cynamonu. Mieszamy składniki, następnie nakładamy od czubka głowy, na zwilżone  włosy. Pozostawiamy na około pół godziny. Spłukujemy i myjemy włosy swoim szamponem.

Maseczki z drożdży oczyszczają skórę mieszaną i tłustą. Skóra jest bardziej wygładzona, delikatna i przyjemniejsza w dotyku. Jeśli chcemy, aby całe ciało wchłonęło składniki drożdży – zaleca się w nich kąpiel.  Naturalne kosmetyki są zdrowsze dla naszej skóry. Drożdże jest skuteczne również w walce z niedoskonałościami skóry. Ważne jest jednak to, aby maseczki z drożdży stosować regularnie, ale nie przesadzać z ich częstotliwością, aby nie uzyskać odwrotnego do zamierzonego efektu. Efekty ze stosowania maseczek z drożdży z pewnością zauważymy poprzez znaczną poprawę kolorytu skóry oraz zdrowsze i mocniejsze włosy. 

___
Źródło: magazynfamilia.pl
Fot.: pixabay.com/pl/

środa, 27 czerwca 2018

Jak dbać o skore twarzy?

Jak dbać o skore twarzy?
Wystarczy, że rankiem kilka promieni słonecznych przebije się do naszej sypialni a już poprawia nam się samopoczucie, wstajemy w lepszym nastroju i z większą energią. To jest właśnie pozytywne działanie słońca. W naszym organizmie wytwarza się witamina D. Aby ją uzupełnić wystarczy spędzać na słońcu 15 minut. 


Latem nasza skóra narażona jest przede wszystkim na silne promieniowanie UV, dlatego nie możemy zapominać o kremach z filtrami, chociaż większość kremów zawiera już filtr. To skuteczna ochrona twarzy. W czasie upałów organizm traci ok. 1,5 litra wody. Także pamiętajmy nie tylko o odpowiednich kremach, ale i o uzupełnianiu płynów i nawilżaniu skóry.

Wybieramy kremy lekkie, nawilżające i odżywcze. Braki w witaminach uzupełniamy owocami i warzywami – gdzie znajduje się więcej witamin jak nie w świeżych owocach i warzywach? Latem na kilka zabiegów po prostu nie możemy sobie pozwolić, ponieważ nie wykonuje się ich w okresie letnim, ale dobrym rozwiązaniem są peelingi i maski. Zawsze latem skóra jest bardziej zmęczona i wysuszona.

Czego pragnie nasza skóra? 

🍇🍋🍇 Witamina A – odpowiada za odnowę komórek skóry. Znajdziemy ją w nabiale, marchwi, żółtkach jajek,

🍋🍇🍋 Witamina C – odpowiada za budowę rusztowań kolagenowych. Znajdziemy ją w truskawkach, cytrusach, pomidorach, jagodach.

🍇🍋🍇 Witamina E – pomaga utrzymać skórę w dobrym stanie. Znajdziemy ją w warzywach liściastych, orzechach, produktach pełnoziarnistych.   

🍋🍇🍋 Biotyna – znajdziemy ją także w produktach pełnoziarnistych i jajkach.

Zadbaj o skore domowymi sposobami 

Dwie maseczki – łatwe w przygotowaniu i tanie. Aby wykonać pierwszą, potrzebujemy pół dojrzałego awokado. Trzeba je rozgnieść widelcem, dodać trzy łyżki jogurtu naturalnego. Taką mieszankę nakładamy na twarz, zostawiamy na 10 min, po czym zmywamy zimną, ale przegotowaną wodą. Efekt? Nawilżona skóra.
Aby wykonać drugą maseczkę będziemy potrzebowały winogrono. Wystarczy ok. 20 sztuk. I tak jak w maseczce z awokado – tak i tutaj, rozgniatamy winogrona widelcem. Nakładamy na twarz, zmywamy po 10 minutach.

Udanych wakacji! 😍

___
Źródło: magazynfamilia.pl
Fot.: pixabay.com/pl/

wtorek, 26 czerwca 2018

Odchudzasz się? Przeczytaj...

Odchudzasz się? Przeczytaj...
Kiedy patrzymy na swoje ciało i zamierzamy zrzucić kilka kilo, pewnie w pierwszej kolejności przychodzi nam na myśl rezygnacja ze śniadania. Uważamy, że jeśli nie będziemy jeść śniadania – na pewno wpłynie to pozytywnie na utratę wagi, ale nic bardziej mylnego...


Otóż, śniadanie to podstawowy posiłek, którego spożycie daje nam energię na najbliższych kilka godzin. Istnieje również ryzyko, że niedosyt kaloryczny w postaci braku śniadania i tak nadrobimy pod wieczór, tyle, że nie będzie to nic zdrowego, ponieważ prawdopodobnie pochłoniemy duże ilości słodyczy czy chipsów.

Kolejnym mitem na temat odchudzania są spacery, które podobno mają gwarantować spadek masy ciała, ale nie jest to możliwe podczas krótkich spacerów w wolnym tempie, ponieważ spalanie tkanki tłuszczowej rozpoczyna się po ok 30 minutach dość intensywnego treningu. Jeśli spacerujemy – spalamy przede wszystkim węglowodany. Z pewnością jednak podczas intensywnego, nawet którego spaceru – poprawimy kondycję.

Innym, nawet dość popularnym mitem jest wyeliminowanie z diety tłuszczów. Tyle, że nie chodzi o całkowite nieuwzględnianie tłuszczy, a o ich od re rozpoznanie. „Dobre” tłuszcze to na przykład oleje, morskie ryby czy orzechy, natomiast do „złych” tłuszczy zaliczamy wszystkie te, które są pochodzenia zwierzęcego, poza rybami. Tak więc nie jest prawdą, że jeśli nie będziemy jeść produktów bogatych w tłuszcze – na pewno schudniemy.

Pozostańmy jeszcze w klimacie jedzenia, a mianowicie – owoce i warzywa. I znowu błędne przekonanie, że można je jeść w każdej ilości a i tak będziemy tracić na wadze. Otóż, jak się okazuje – wcale tak nie jest, ponieważ owoce są nie tylko źródłem witamin i błonnika, ale także – uwaga: cukrów. Jeśli poważnie podchodzimy do tematu i naprawdę zależy nam aby schudnąć – powinniśmy raczej unikać tych owoców, które są bardzo kaloryczne. Należą do nich np.: winogrona, awokado czy banany.

I na koniec to, co ciągle mnie zastanawia. Czy rzeczywiście to, że będziemy jeść rzadko ma pozytywny wpływ na odchudzanie? Odpowiedź wydaje się oczywista. Nie tylko ważna jest ilość posiłków, ale ich regularność. Stałe pory jedzenia pomogą utrzymać poziom glukozy we krwi. Porzućmy więc wszystkie błędne założenia o jednym czy dwóch posiłkach dziennie. O głodówkach nawet nie trzeba pisać. Nie jest to sposób na odchudzanie.

I jeszcze słowo o alkoholu, który jest... wysokokaloryczny. Oczywiście jeden czy dwa drinki nikomu nie zaszkodzą, ale jeśli chcemy naprawdę się odchudzać – powinniśmy z niego zrezygnować. W przeciwnym razie, jeśli nie będziemy potrafili zrezygnować z imprez z alkoholem, a chętnie będziemy po niego sięgać  – zaczniemy tyć, ale czy taki mieliśmy plan?

Jeśli poważnie podchodzimy do tematu utraty zbędnych kilogramów - może warto zacząć od ćwiczeń? Na początek może hantle? Wybór jest ogromny, a więcej inspiracji 👉 tutaj 👈 

___
Źródło: magazynfamilia.pl
Fot.: pixabay.com/pl/

poniedziałek, 25 czerwca 2018

Co kupić dla księdza?

Co kupić dla księdza?
Czerwiec to jeden z moich ulubionych miesięcy.  To czas, kiedy chociaż na kilka dni jadę do domu rodzinnego i całkowicie (na tyle na ile to możliwe) odrywam się od pracy a czas spędzam z rodziną i przyjaciółmi...  

pixabay.com/pl/ 

Czerwiec to też miesiąc, w którym są zmiany personalne na parafiach. A jeśli przyjaźnimy się z księdzem ze swojej parafii, który w wakacje zmienia miejsce posługi - dobrze byłoby dać mu prezent, który jest wyjątkowy. Często właśnie ten szczególny ksiądz jest związany z nami przez to, że był w bardzo trudnych momentach naszego życia - np. kiedy umarł ktoś, kogo bardzo kochalismy... Dla ludzi, którzy wierzą w Boga - obecność księdza w takim czasie jest bardzo, bardzo ważna...

O ile w Internecie nie brakuje pomysłów na prezent dla babci, cioci i przyjaciółki, to z pomysłem na prezenty dla księdza sprawa nie jest tak oczywista. Zwykle księża dostają kwiaty i bombonierki, ale nam przecież chodzi o prezent wyjątkowy. Wobec tego propozycji mamy co najmniej kilka: markowe pióro, alkohol bądź filiżanka, która z pewnością przyda się w codziennym życiu, ale aby prezent był bardziej trafiony trzeba się najpierw zastanowić jaki ten ksiądz jest. Pomocna zapewne w tym będzie odpowiedz przede wszystkim na pytanie o hobby duchownego. Nie bez znaczenia oczywiście pozostaje jego wiek 😎

Jeśli jesteśmy wdzięczni księdzu za obecność w trudnym dla nas czasie - dobrym prezentem będzie stuła. W zależności od okoliczności możemy wybrać stułę, która będzie przypominała o naszej wdzięcznej, modlitewnej pamięci - np. na Wielki Post, z wyhaftowanym wizerunkiem Matki Bożej Fatimskiej czy Św. Jana Pawła II. Możemy też wybrać konkretny model szat liturgicznych, który na pewno okaże się dobrym prezentem.

W przypadku kiedy to ksiądz był szefem pieszej pielgrzymki - na pewno ucieszy go prezent w postaci płyty. Mogą być to utwory pielgrzymkowe, ale też muzyka, której słucha na co dzień.

Także ikona i książka bądź album to prezenty, które na pewno spodobają się duchownemu. Pamiętajmy, że wybieramy prezent dla osoby, która była w ciężkich momentach naszego życia - ksiądz, który na naszej parafii żył kilka lat, więc i relacja była budowana latami. Warto więc wyrażać naszą wdzięczność w prezencie, który będzie wyjątkowy.

___
artykuł sponsorowany 

niedziela, 24 czerwca 2018

Być Kobietą...

Być Kobietą...
Piękno, które mamy w sobie odbija się w naszych oczach. Nie raz pewnie słyszymy komplementy, że pięknie dziś wyglądamy, że w naszych oczach widać radość i szczęście. Jednak to nie wszystko. Bądźmy też bardziej kobiece również na zewnątrz – zakładajmy chętniej sukienki, spódnice i buty na obcasie czy koturnie, a rano znajdźmy czas na makijaż – nie chodzi o godzinne przesiadywanie przez toaletką, ale o ładny, naturalny makijaż, w którym będziemy się dobrze czuły. Nie chodzi o nakładanie maski, ale o delikatny makijaż, który podkreśli naszą urodę. 



To, że mamy problem z wartościami i czy kulturą choćby względem starszych ludzi – wiadomo nie od dziś, ale jest też inna sprawa, która mnie – jako kobietę – dość zasmuca. Mijam w ciągu dnia setki kobiet –  piękne, uśmiechnięte, zadbane, ale mijam też i smutne, niezbyt dobrze wyglądające, o smutnych oczach... Chciałabym, abyśmy były dumne ze swojej kobiecości. I żeby było jasne – nie mówię, że każda ma mieć pomalowane usta na czerwono, zrobione paznokcie i buty na wysokim obcasie, bo nie o to jakby chodzi. Chodzi mi o pokazanie tego piękna, które jest w nas.

Zadbajmy również o dłonie. Pomalujmy paznokcie, przecież co chwilkę wchodzą na rynek nowości, lakiery holograficzne stały się chyba hitem ostatnich tygodni. Malowanie paznokci nie wymaga przecież wielu godzin. Zarezerwujmy czas tylko dla siebie, wybierzmy ulubiony lakier i do dzieła. Dbajmy również o nasze ciało, bo w zdrowym duchu...

Korzystajmy też z biżuterii, pięknych korali czy bransoletek. A torebki? Przecież to wszystko jest dla nas. Nie bójmy się naszej kobiecości, jest ona siłą! Nie chodźmy smutne, nie miejmy kompleksów, ale zaakceptujmy siebie takimi, jakie jesteśmy. Jesteśmy przecież piękne, bo takie stworzył nas Bóg.

Oczywiście, że to nie ilością przedłużanych rzęs mierzy się naszą kobiecość, ale czy nie jest piękniej, kiedy kobieta ubrana jest w sukienkę, a przy tym uśmiechnięta, radosna? Nie chodzi też o to, aby kreować się na gwiazdy z pierwszych stron gazet.

Jesteśmy wyjątkowe i szczególne, nie bójmy się tego pokazywać. Świat dziś, jak chyba nigdy przedtem potrzebuje widocznych znaków dobra. Dobra kobieta podoba się i oczom i sercu, nie żyjemy więc w ukryciu przed światem i drugim człowiekiem. Bądźmy dumne z tego, że jesteśmy kobietami. Szczęśliwymi – tego życzę każdej z nas!

___
Źródło: magazynfamilia.pl
Fot.: pixabay.com/pl/

sobota, 23 czerwca 2018

Piękność czy brzydota?

Piękność czy brzydota?
Wiele razy pisałam już na blogu o pięknie, które każda z nas w sobie ma. Inna sprawa - czy potrafimy to piękno w sobie odkryć? Czy znamy swoją wartość? Czy jesteśmy świadome tego, że piękno może nie do końca oznacza to w czym jesteśmy ubrane, ale to w jaki sposób jesteśmy wewnętrznie uporządkowane?



Kilka tygodni temu byłam na basenach termalnych. Przez cały dzień widziałam wiele kobiet - mam wrażenie - świadome swojej kobiecości. Która z nas wygląda jak modelka? A skoro nie 😊 czy jest to powód do tego, aby czuć się gorszą, brzydką?

Każda z nas dba o siebie tak jak chce - jedna przedłuża rzęsy, inna co kilka tygodni robi paznokcie i to wszystko jest piękne i potrzebne, ale nawet najpiękniejsze paznokcie nie sprawią, że poznamy natychmiast swoją wartość i odkryjemy kobiecość, która jest w nas 👑

Odkrycie tego piękna to oczywiście proces, ale podobnie jak nikt nie da nam szczęścia aż do momentu kiedy nie będziemy szczęśliwe same ze sobą, tak też i jest z naszym pięknem. Mistrz świata w boksie może powiedzieć "pięknie wyglądasz!", ale Ty i tak wiesz swoje...   

Nie dajmy sobie wmówić, że idealem kobiecości jest to wszystko co sztuczne, bo mimo, że za pieniądze możemy odmlodzic się o kilka lat - jeśli najpierw nie odkryjemy go w sobie - nasze "szczęście" zniknie szybciej niż myślimy... Za pieniądze możemy też kupić "miłość", "przyjaźń" - ale czy będzie to coś wartościowego?...   

Też kilka lat temu przedłużałam włosy i rzęsy, i mimo, że czułam się w tym dobrze - czy byłam bardziej świadoma swojej kobiecości? Niekoniecznie... To wszystko oczywiście sprawia, że czujemy się piękniejsze, ale przez chwilkę. Nawet najpiękniejsze włosy nie uczynią z nas kobiety pewnej siebie, skoro same w siebie nie wierzymy... 

Dla mnie wcale pięknem nie jest "zrobiona" lala, ale kobiety, które są już w podeszłym wieku. Zobaczcie, ile w ich oczach jest piękna i dobroci! Piękno zawsze odbija się w naszych oczach! 

___
Źródło: magazynfamilia.pl
Fot.: pixabay.com/pl/

piątek, 22 czerwca 2018

Jaka firana do sypialni?

Jaka firana do sypialni?
Firany to ten element dekoracji okna, który całkowicie potrafi odmienić charakter danego pomieszczenia. Decyduje ona o ostatecznym wystroju sypialni czy salonu, przez co jest ważnym elementem dekoracji okna... I podobnie jak w przypadku zasłon - wybór odpowiedniej firany nie jest tak oczywisty i łatwy... 


Bez wątpienia - lekkości wnętrzu doda lekka, zwiewna firanka, ale jeśli dobierzemy ją w sposób nieodpowiedni - uzyskamy efekt odwrotny do zamierzonego, dlatego tak ważne jest opowiedzieć sobie najpierw na pytania co tak naprawdę skłania mnie do wyboru nowej firanki? Nie decydujemy się kupić "coś" tylko dlatego, że jest piękne. W podjęciu decyzji pomoże nam określenie przede wszystkim do jakiego pomieszczenia wybieramy firanę i jaki w tym pomieszczeniu króluje styl. Następnie zwracamy uwagę na funkcjonalność, materiał i dodatki. To wszystko składa się na wybór odpowiedniej do pomieszczenia firanki. W tym przypadku do salonu bądź sypialni.


 Nie bez znaczenia jest wielkość pomieszczenia. Pamiętajmy, że jasne kolory optycznie powiększają wnętrza. Delikatna dekoracja okna doskonale sprawdzi się w przypadku mniejszych pomieszczeń. Zwiewne firany dodadzą całemu wnętrzu wyjątkowego klimatu. A jeśli chcemy stworzyć ciepły, domowy klimat - do firan dobieramy lekkie zasłony.  W przypadku kiedy chcemy wybrać nową firanę do mniejszej sypialni bądź salonu o mniejszej powierzchni - zdecydowanie powinniśmy unikać masywnych, ciężkich zasłon, które przeznaczone są raczej do dużego salonu. Taki rodzaj firan jest wręcz stworzony do większych pomieszczeń. W połączeniu ze stylizowanymi meblami -  klasyczna dekoracja okna doda wyjątkowego wyrazu. Tu świetnie sprawdzą się bogato zdobione i długie zasłony.


Wybór jest ogromny zarówno w przypadku firan jak i zasłon. Idealną firanę do sypialni znalazłam w Alena Firany. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona podejściem do klienta - obsługa profesjonalna. Z Alena Firany nie ma mowy o nietrafionym wyborze 😎  

Przeczytaj również: 
💰 Wybieramy idealne zasłony
💰 Poduszki dekoracyjne. Dlaczego warto?

___
artykuł sponsorowany 
fot.: materiały prasowe 

czwartek, 21 czerwca 2018

Dlaczego warto iść na SAM?

Dlaczego warto iść na SAM?
SAM - czyli Szkoła Animatorów Misyjnych to wydarzenie, które zmienia myślenie na temat misji. Kiedy rok temu dostałam zaproszenie do uczestniczenia w SAMie - uczucia miałam różne... Na co dzień pracuję jako redaktorka, więc nie mam takiej "poukładanej" pracy od 8.00 do 16.00... U mnie musi być adrenalinka, spontan... i kiedy zobaczyłam rozkład zajęć podczas spotkania w Centrum Formacji Misyjnej... jakoś szczególnie zachwycona nie byłam...       


Nie znałam nikogo. Byłam jedyną osobą z Grupy Misyjnej Ordynariatu Polowego WP. Już pierwsze godziny  i zawiązanie wspólnoty było czymś, czego się nie spodziewałam - dużo śmiechu, spontan i ogromna życzliwość.

Kolejne dni były niesamowite! Sama zadawałam sobie pytanie - skąd były te wszystkie obawy? Każdy dzień ma swój rozkład, którego dobrze jest się trzymać. 🌴🌴🌴 Szkoła Animatorów Misyjnych jest wydarzeniem szczególnym, ponieważ na co dzień mało kto ma możliwości wysłuchać misjonarza - jego świadectwa życia z innymi ludźmi, na innym kontynencie. Bardzo często może - tak jak ja - nie zdajemy sobie nawet sprawy z tego, z jakimi problemami walczą misjonarze na całym świecie...

To właśnie na Szkole Animatorów Misyjnych poznałam - dzięki filmowi *Dusza Tunezyjska" Ks. Marka Rybińskiego, misjonarza, który pracował w Tunezji i tam został zamordowany. 

Zachęcam każdego, kto w jakiś sposób czuje się związany z misjami do uczestnictwa w Szkole Animatorów Misyjnych, bo warto! A jeśli misje nie należą do głównych zainteresowań i jakoś szczególnie nie czuje się tematu - nic nie szkodzi, ponieważ po SAMie jest tak dużo pozytywnej energii, że dzieją się różne świetne sprawy - np. Konkursy dla dzieci, kiermasz, zbiórki dla misjonarzy! Naprawdę warto oderwać się od rzeczywistości - codziennego zabiegania, rywalizacji, idealizmu i zatrzymać się nad tym, co tak naprawdę ma w życiu głębszy sens... Dobro powraca! 💖

Przeczytaj też: 
 🌴 Mamo, Marek nie żyje...
🌴 Ks. Marek Rybiński - misjonarz

___
Fot.: archiwum prywatne 

środa, 20 czerwca 2018

[WYWIAD] Był numerem, został Bohaterem!

[WYWIAD] Był numerem, został Bohaterem!
Wywiad z Panem Kazimierzem zaplanowany był na godzinę, dwie. Trwał dłużej dlatego, że rozmowa z bohaterem ucieczki z KL Auschwitz to nie tylko "pytania i odpowiedzi". Właśnie dziś, 20 czerwca przypada kolejna rocznica brawurowej ucieczki z KL Auschwitz. Kazimierz Piechowski - mój Przyjaciel, wielokrotnie w rozmowie wspominał ucieczkę, a dziś przypominam wywiad sprzed kilku lat. W 2015 roku, 20 czerwca odwiedziłam wspólnie z Babcią naszego Przyjaciela...




Panie Kazimierzu, spotykamy się w pięknym mieście Gdańsku. Co Pan pamięta z czasów swojego dzieciństwa?

Od drugiego roku życia mieszkałem w Tczewie. Miasto nad Wisłą, wówczas miasto graniczne - od północy za Wisłą było Wolne Miasto Gdańsk, a zaledwie kilka kilometrów w górę rzeki, po drugiej jej stronie, rozciągały się Prusy Wschodnie - Ostpreußen. Ja nie byłem takim uczniem, dla którego nauka to był cały świat. Mój świat to Wisła. Gdy miałem 9 lat razem z moim kolegą Niemcem - Erwinem Schultzem przepłynęliśmy pierwszy raz Wisłę, a Wisła w Tczewie taka rozległa, szeroka i taka nasza... Moje priorytety zmieniły się, gdy w wieku dziesięciu lat wstąpiłem do harcerstwa. Byłem z tego bardzo dumny. Po powrocie do domu zaprezentowałem Przyrzeczenie Harcerskie mamie. Przytuliła mnie do siebie, a ja zauważyłem łzy na jej twarzy. Czemu płaczesz mamo? - spytałem. Z radości synu, z radości - wyszeptała. Mama wiedziała, że jestem w dobrych rękach. Harcerstwo stało się moją pasją, moim przeznaczeniem. Harcerzom wpajano najszczytniejsze ideały sprawiedliwości i tolerancji, odpowiedzialności za własne postępowanie, uczciwość, wrażliwość na ludzką krzywdę, a przede wszystkim - PATRIOTYZM. Patriotyzmu uczono mnie w domu, w szkole. Życie jest trudne - dla mnie przejście w życie dorosłe nie było trudne. Dla harcerza to rzecz naturalna, obowiązek wobec Boga i ludzi. Warto żyć według przyrzeczeń harcerskich i warto pamiętać, że zawsze, w każdej sytuacji, aktualne są te mądre, piękne słowa: Bóg i Ojczyzna. Dziś składam hołd mojej mamie za jej mądrość. Tej mądrości zawdzięczam zrozumienie, że Bóg i Ojczyzna, to pojęcia najważniejsze. Są drogowskazem na drodze życia. Obecnie, mimo swoich 94 lat, nadal jestem harcerzem - harcerzem Orlim.

Jak Pan zapamiętał dzień 1 września 1939 roku?

Tczew położony był w strategicznym miejscu krzyżujących się linii kolejowych i dróg kołowych: Bydgoszcz - Gdańsk i Berlin - Królewiec. Niemiecki plan operacyjny zakładał opanowanie mostów na Wiśle. Umożliwiłoby to utrzymać połączenie kolejowe między III Rzeszą a Prusami Wschodnimi - szybkie przerzuty armii i zaopatrzenia. Natarcie lądowe na miasto przewidziane 1 września 1939 roku na 4:45, poprzedził nalot o godzinie 4:34. Podczas naporu oddziałów niemieckich, około 6 rano polscy saperzy wysadzili w powietrze dwa przęsła mostu na Wiśle, udaremniając "Operację Dirschau". Obrona miasta trwała jeszcze cały dzień. Mimo bohaterskiej postawy polskich żołnierzy do Tczewa wkroczyły jednostki niemieckiej armii, a tuż za nimi formacje SS i gestapo. Po tygodniu wracali do swych domów ci, którzy je opuścili, ewakuując się przed wrogiem. Nie wszyscy, sporo zostało w ziemi, tuż przy rowach wzdłuż dróg, gdzie dopadły ich sztukasy. Wróciłem i ja.

Do KL Auschwitz został Pan przywieziony 20 czerwca 1940 roku. Jak Pan pamięta tamten dzień?

Przywieźli nas - 313 więźniów. Trzy czwarte pierwszych transportów - z Tarnowa i Nowego Wiśnicza to harcerze.

Dojechaliście do tego strasznego obozu śmierci. Co było dalej?

Pamiętam, że był słoneczny dzień. Pamiętam krzyki: "Raus verfluchte Schweine! Alles raus! Los! Los! Schnell! Schnell! Schweine Polen!" ("Wychodzić przeklęte świnie! Wszyscy wychodzić! Jazda! Jazda! Szybko! Szybko! Polskie świnie!"). Wśród krzyków okładali nas kijami, kolbami karabinów... Nie zdawaliśmy sobie sprawy, gdzie jesteśmy. Okazało się, że Auschwitz to jest coś gorszego od rozstrzelania. To był szok. Biją, ciężka praca, głód…

Dużo ciężkiej pracy… Co więźniowie dostawali do jedzenia?

Jaki mam pasiak - nie ma znaczenia, ale czy dostanę prawidłową kromkę chleba, która ma ważyć 25 deko, czy dostanę tylko 15 deko, to już ma duże znaczenie, bo ta kromka, a do tego tylko łyżka margaryny, czy łyżka marmolady, jest moją kolacją i śniadaniem.

Jak można było uciec z obozu centralnego? Stamtąd ucieczek przecież nie było...

Dlaczego ta nasza ucieczka była naprawdę taka bohaterska? Po pierwsze: poza nami nikt z obozu centralnego nie uciekł od pierwszego do ostatniego dnia istnienia obozu w Auschwitz. KL Auschwitz to był moloch: obóz centralny, obóz kobiet, jeńców radzieckich... wraz z podległą mu siecią ponad 30 podobozów, tworzonych głównie przy zakładach przemysłowych. Obóz centralny był otoczony podwójnym rzędem betonowych słupów wysokości 3 metrów, które z dwóch stron (a więc wewnątrz i zewnątrz) połączone były ze sobą przewodami wysokiego napięcia z drutu kolczastego. Ogrodzenie i tablica "Halt!" ("Stój!") Poza ogrodzeniami stały budy esesmańskie, wysokości 5 metrów wyposażone w karabiny maszynowe i reflektory, gdzie esesmani byli dzień i noc.

I spróbuj stąd uciec. Nikt nie myślał o ucieczce. Po co myśleć skoro to jest niemożliwe? Oprócz naszej ucieczki nikt więcej stąd nie uciekł. To, co było naprawdę niemożliwe stało się możliwe.

KL Auschwitz - obóz śmierci. Jak można było myśleć w ogóle o ucieczce?

Zaprzyjaźniłem się z Genkiem Benderą, z którym razem pracowałem. Pewnego dnia Genek powiedział do mnie: "Dowiedziałem się od naszych, którzy pracują w Politische Abteilung, że jestem przeznaczony do gazu, albo na rozwałkę. Kazek, czy stąd można uciec?". Genek - ukraińska "złota rączka", nawet wśród esesmanów cieszył się swego rodzaju szacunkiem. Gdy Niemcy nie potrafili poradzić sobie ze skomplikowanym defektem silnika, wołali na pomoc Ukraińca. Bendera znał wszystkie esesmańskie samochody, jakie jeździły w KL Auschwitz-Birkenau.

A co Pan robił w tym czasie?

Pracowałem w tym czasie w esesmańskim magazynie - nosiłem worki z mąką, kaszą, ryżem... Wyładowywałem węgiel i koks. Praca była lekka w porównaniu z tym, co robiłem wcześniej. Po kilku dniach udało mi się zajrzeć do magazynu na piętrze. Zobaczyłem, że są tam nie tylko esesmańskie mundury, ale także broń i amunicja. W tej sytuacji stało się jasne, że mamy już dwa węzły rozwiązane. Po pierwsze, samochód, do którego dostęp miał Genek, po drugie, mundury, które mogłem zorganizować ja.

Gdzie były dalsze problemy?

Problemem dla nas okazała się niemożliwość wydostania się do pomieszczeń poza obozem - do esesmańskich garaży i magazynu. Poza tym, za każdego uciekiniera płaciło życiem 10 niewinnych więźniów, naszych kolegów.

W jaki sposób znaleźliście wyjście z tej sytuacji?

Wpadłem na pomysł wyjścia z obozu, ale trzeba było zorganizować fikcyjne, samodzielne Arbeitskommando. Najmniejsza taka grupa liczyła cztery osoby. Wystarczyło więc dobrać jeszcze dwóch kolegów i mogliśmy uciekać. I to zupełnie legalnie, bo w obozowej dokumentacji wszystko by się zgadzało. Wpadłem na pomysł, że wyjdziemy z obozu jako grupa sprzątających śmieci. Esesman przy bramie zapisze nasze wyjście ze śmieciami, i że po kilku godzinach Kommando zamelduje się u niego z betonowymi płytami. Z tej części zadania mieliśmy się już nie wywiązać. Plan przewidywał, że w tym czasie już od kilku godzin będziemy jechać w esesmańskim samochodzie w esesmańskich mundurach. Do grupy uciekinierów dobraliśmy zaufanych kolegów - Staszka Jastera i Józka Lemparta, zakonnika.

Jak zrealizowaliście pomysł ucieczki?

W sobotę po południu, 20 czerwca 1942 roku, godz. 14:00 realizujemy ucieczkę. Fikcyjne Kommando z wózkiem ze śmieciami zameldowało się na bramie u esesmana. W sumie, według niego wszystko się zgadzało. Z obozu wychodziło do pracy Kommando. Tego, że było fikcyjne, nie wiedział. Realizacja planu przebiegała gładko. Dotarliśmy do garaży SS, gdzie czekał już zatankowany po korek Steyer 220 z esesmańskimi tablicami. Genek położył rękę na pokrywę silnika i rzekł: "To jedyny samochód, którego jestem pewien na sto procent". Wkrótce we trójkę, dostaliśmy się do magazynu kilkadziesiąt metrów dalej. Weszliśmy do budynku przez piwniczny otwór, służący do wrzucania koksu do kotłowni. Kilka godzin wcześniej usunąłem jedną ze śrub zabezpieczających właz. Przez kotłownię wbiegliśmy na piętro i zaczęliśmy ubierać się w mundury. W pewnym momencie pod budynek podjechał samochód. Myśleliśmy, że to koniec. Wiedzieliśmy, że to nie Genek, bo on czekał na nasz umówiony sygnał. Mieliśmy do niego zamachać w oknie. To byli Niemcy. Po kilku minutach rozmowy Niemcy wsiedli do samochodu i odjechali.

Co było dalej?

Daliśmy umówiony znak Genkowi. Steyer 220 zajechał pod magazyn. W tym czasie ja paradowałem już w mundurze esesmana na rampie przed magazynem. Staszek i Józek załadowali do bagażnika plecaki z amunicją. Widział nas Niemiec, który siedział na wieżyczce przy ogrodzeniu obozu. Nie baliśmy się go, bo wiedzieliśmy, że widzi trzech esesmanów i jednego więźnia przy samochodzie. Wsiedliśmy do auta zabierając dwa karabiny, cztery pistolety maszynowe, cztery granaty, pistolet Walther. Bendera przebrany w mundur siadł za kierownicą. Samochód ruszył w kierunku wyjazdu z terenu obozu. Kiedy jechaliśmy, miałem cały czas przygotowaną broń, żeby walnąć sobie w łeb. Nasz plan awaryjny zakładał, że jeżeli gdziekolwiek na terenie obozu coś nam nie wypali, likwidujemy siebie. Wszystko szło dobrze - mijaliśmy esesmanów, którzy nam salutowali - do momentu, gdy zobaczyliśmy szlaban. Byliśmy od niego jakieś 200 metrów. Niemcy nie podnosili szlabanu. Genek zmienił bieg. Do szlabanu było około 100 metrów, szlaban na dole. "Pięćdziesiąt metrów i nic, ani drgnie" - wspomina. "Czterdzieści, to samo. Genek redukuje bieg "na dwójkę". Trzydzieści, i nic. Dwadzieścia, to samo. Zaczynam patrzeć na broń, z której mam sobie strzelić w głowę. I wtedy ktoś wali mnie w kark z całej siły i syczy do ucha: Kazek zrób coś!". Ja w mundurze oficerskim SS wychyliłem się z auta i rzuciłem w kierunku szlabanu siarczystą wiązankę. Esesman niemal
w podskokach pobiegł do korby i podniósł szlaban.

Wolność…

Po wyjeździe przedzieraliśmy się na wschód, zakładaliśmy, że tam, w Generalnej Guberni będziemy mieli większe szanse na przetrwanie. Wkrótce postanowiliśmy się rozdzielić - ja z Benderą uciekaliśmy dalej na wschód, Józka musieliśmy zostawić na plebanii u księdza, ponieważ zachorował, a Staszek przedzierał się do Warszawy. Odpłaciliśmy się Niemcom za obozowe krzywdy - do końca wojny walczyliśmy w oddziałach Armii Krajowej.

Czy dziś, po kilkudziesięciu latach życia na wolności potrafi Pan zrozumieć to, czym był KL Auschwitz?

Nikt nie jest w stanie zrozumieć KL Auschwitz-Birkenau. Nawet my, byli więźniowie tego potwornego obozu, nie rozumiemy go do końca, bo to jest zupełnie inny świat. Auschwitz jest czymś więcej niż największa zbrodnia, czymś - czego nie można zrozumieć. Tylko Niemcy - jedyny naród na świecie, który jest w stanie zrealizować tak szalone zbrodnie. Każdy więzień KL Auschwitz-Birkenau inaczej przeżywał ten upiorny obóz. To - inaczej - znaczyło jedną kropelkę w morzu zbrodni. Kropelka, wymieszana z setkami tysięcy innych kropelek - ludzkich istot. Powstało wiele książek pisanych przez byłych więźniów Auschwitz. Każda książka to znowu jakaś jedna, inna kropelka. To nadzieja, wiara i zwątpienie. To miliony ludzkich przeżyć, miliony kropelek, a każda z nich zawierała długą, czasem bardzo długą historię, tragiczną historię. Większość nie widziała niczego poza dymem, nim zostali spaleni. W historii ludzkości zdarzało się szaleńcze, bezmyślne zabijanie człowieka przez człowieka. Lecz zbrodnie niemieckie w czasie II wojny światowej mają niewyobrażalny, nie mieszczący się w umyśle ludzkim, wymiar sięgający samego upiornego dna. Czymś niespotykanym dotąd, fenomenem zbrodni, jest postawa, udział w rzezi, niemieckiej inteligencji.

Holocaust. Zagłada milionów. Ogrom tragedii. Selekcje do gazu. Codzienne konanie w chlewie lagru, w ciągłym brudzie, upodleniu. Zapach palonych ciał, komory gazowe, krematoria, góry gnijących zwłok, spychaczem wrzucanych do dołów lub na stosy palne, szaleńcza praca i wszechobecny głód, tyfus, biegunka, wszy, Blok Śmierci, Ściana Śmierci i marsz śmierci!!!



Kazimierz Piechowski - harcerz Orli, więzień KL Auschwitz, uciekinier z tego obozu, żołnierz Armii Krajowej, bohater filmu "Uciekinier", więzień reżimu komuny za uczestnictwo w Armii Krajowej. Podróżnik, wraz z żoną przemierzył ścieżki świata w ponad 60 krajach, na wszystkich kontynentach. Dotąd film o Kazimierzu Piechowskim i ucieczce z Auschwitz przygotowała angielska telewizja BBC, o jego historii opowiada trzeci odcinek serialu "Auschwitz. Naziści i ostateczne rozwiązanie" oraz w 2000 roku warszawska "Zoyda" film dokumentalny pt. "Uciekinier" w reżyserii Marka T. Pawłowskiego. Zmarł 15 grudnia 2017.

___
Źródło: deon.pl
Fot.: archiwum prywatne 

wtorek, 19 czerwca 2018

Wybieramy idealne zasłony!

Wybieramy idealne zasłony!
Kobieta chyba w pełni nie byłaby kobietą, gdyby zwyczajnie co jakiś czas czegoś nie zmieniała. U mnie przyszedł czas na zasłony 😎 Wspólnie z Alena Firany wybraliśmy zasłony do sypialni. Niestety, nie wszystko, co mi się spodobało - było trafionym wyborem... A dlaczego?


Zasłony dobrze wybrane to takie, które w stu procentach spełnią nasze oczekiwania. Są doskonałym i pięknym wykończeniem aranżacji sypialni czy salonu. Wśród tak wielkiego wyboru ciężko więc zdecydować się na konkretne zasłony, bo podoba się prawie wszystko 😉 ale zanim podejmiemy decyzję warto się zastanowić czego tak naprawdę szukamy i jaką funkcję zasłony będą pełnić:

🎀 dekoracyjną,
🎀 zaciemniającą,
🎀 zasłon panelowych?

W przypadku kiedy zależy nam przede wszystkim na ozdobieniu sypialni bądź salonu powinniśmy zdecydować się na zasłony dekoracyjne, ktore wykonane są z delikatnych i transparentych tkanin. Zdobne z drobne kwiatki podobają mi się najbardziej 😊

Jeśli szukamy zasłon zaciemniającąch, które świetnie sprawdzą się przede wszystkim w sypialni to wybieramy te, które wykonane są z grubszych materiałów. 

Na koniec zostają nam jeszcze zasłony panelowe, które idealnie sprawdza się w mieszkaniach urządzonych w nowoczesnym stylu. Będą też doskonałym wyborem do pomieszczeń biurowych.


Zanim jednak przystąpimy do zamówienia, trzeba wiedzieć jaki sposób zawieszenia będzie idealnie pasował do karniszy. Niby szczegół, ale...

Nie bez znaczenia jest też długość zasłon, ponieważ w przypadku kiedy chcemy je czesto zasłaniać i odsłaniać - lepiej aby były 1,5 cm krótsze nad podłogą, ale już kiedy zależy nam na tym, aby zasłony wyglądały ładnie - bez ciągłego zaslaniania i odsłaniania - to powinniśmy zdecydować się na dłuższe, nawet o 30 cm. Jeśli chodzi o długość zasłon to mamy tylko dwie możliwości - do podłogi albo do parapetu.         

Zasłon nie kupujemy co trzy miesiące, więc warto wybrać te, które spełniają doskonale swoją funkcję na której szczególnie nam zależy, a przy tym są przede wszystkim piękne... 

Jestem Niedoskonala, ale zasłony dobrane mam doskonale 😊

Przeczytaj również:
🎁 Jaka firana do sypialni?  
🎁 Poduszki dekoracyjne. Dlaczego warto?

___
artykuł sponsorowany 
fot.: materiały prasowe 

poniedziałek, 18 czerwca 2018

[WYWIAD] Hantle w domu. Tak czy nie?

[WYWIAD] Hantle w domu. Tak czy nie?
Ćwiczyć w domu czy nie? A może oprócz zwykłego cardio fajnie jest urozmaicić trening i włączyć do niego np. hantle? Tyle, że kiedy jesteśmy na siłowni to trenerzy pokażą nam co i jak, a w domu? Jak się właściwie zabrać za trening z hantlami w domu? Odpowiedzi na pytania udziela nie kto inny a Szymon Wiśniewski - medalista mistrzostw świata seniorów w wioślarstwie, aktualnie certyfikowany trener personalny, instruktor fitness, nauczyciel WF i trener wioślarstwa grupy juniorów w klubie AZS UMK Energa Toruń. Prywatnie uczestnik licznych biegów długodystansowych oraz zawodów triathlonowych.


Szymonie, ciężko czasem w ciągu tygodnia znaleźć czas aby wybrać się na siłownię. Czasami nawet przez kilka dni nie mamy możliwości aby iść na trening na siłownię. Hantle – dobry wybór jeśli chodzi o trening w domu?

Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Wszystko zależy od stopnia naszych umiejętności. Jeśli mamy świadomość ciała, ruchu - hantle to jak najbardziej dobry środek do realizacji treningu. Jednak jeśli dopiero zaczynamy przygodę z ciężarami to każdy trening robiony samodzielnie czy to przy uzyciu hantli, trx, czy tylko z własnym ciałem, może okazać się mało efektywny. Same hantle jako pomoc treningowa jest świetnym rozwiązaniem, nawet w warunkach domowych, lecz nie każdy wykorzysta je w pełni efektywnie.

Chcemy ćwiczyć w warunkach domowych. Czym się sugerowac przy wyborze hantli?

Wybierając hantle do warunków domowych brałbym pod uwagę: budżet, miejsce do ćwiczenia jak również miejsce ich przechowywania. Nie każdy może pochwalić się domową siłownią. W przypadku braku większej powierzchni sugerowałbym hantle składane. Można przy użyciu jednego gryfu uzyskać różne ciężary odpowiednio dokręcając lub odkręcając poszczególne części. Jeśli ktoś ma większą powierzchnie - większa ilość ciężarków da większe możliwości zmian obciążenia w treningu bez zbędnych przerw na skręcanie np. przy treningu progresywnym. Ma to jednak też „wady”. Hantle do np. pracy nad bicepsem będą miały mniejsze obciążenie niż np. do wyciskania na klatkę, co oznacza naprawdę duży wachlarz pojedynczych par hantli. Przy wyborze odpowiednich hantli kierowałbym się także materiałem z jakiego są wykonane. Najtańsze hantle dostępne na rynku nawet w hipermarketach są przeważnie stalowe lub żeliwne bez dodatkowego zabezpieczenia krążków (w celu zmniejszenia kosztów co jasne). Jeśli jednak podłoże na jakim ćwiczymy w domu nie jest pokryte gumą podłogową jak w klubie fitness, to kontakt ciężaru z parkietem może być opłakany w skutkach. W tym przypadku lepiej - moim zdaniem, zainwestować w szersze hantle pokryte gumową powłoką. To główne składowe, którymi bym się kierował. Oczywiście można by to rozbić dalej np. jeśli trzymamy je np. w garażu czy w miejscu gdzie może być więcej wilgoci to wtedy warto aby były pokryte w całości np. powłoką bitumiczną co pozwoli na większą ochronę antykorozyjną.

Jak dobrać ich odpowieni ciężar? Załóżmy, że ktoś dopiero zaczyna ćwiczyć...

Każdy człowiek jest inny i każdy początkujący jest inny. Nie ma „złotego środka”. Wszystko zależy od tego jakie grupy mięśniowe chcemy ćwiczyć, jakiej jesteśmy płci, wieku i tak naprawdę co potrafimy. Zasada jest taka, aby ćwicząc daną grupę mięśniową pracować tylko nią. Czyli gdy ćwiczymy wspomniany wcześniej biceps to ciężar musi być tak dobrany, aby nie pracować przy nim tułowiem „machając” w przód i tył.

Jakie mięśnie możemy ćwiczyć za pomocą hantli? 

W zasadzie wszystkie. Zależy to od naszej kreatywności, wiedzy i umiejętności.

Właśnie – wiedza, umiejętności... Jakie są odpowiednie ćwiczenia dla początkujących? Pierwszy krok?

Jako trener personalny początkującym zalecam po pierwsze kontakt z kimś z mojego fachu. Nie dlatego, że chcę zarobić, a dlatego, że jestem przeciwnikiem ćwiczenia on Line, lub z trenerem przez Internet bez kontaktu osobistego. Trener musi zobaczyć z kim ma do czynienia, w jakiej formie jest ta osoba, na jakie podstawowe błędy ma zwrócić uwagę taka osoba, jak ćwiczyć aby uniknąć kontuzji. Raczej nie polecam inwestycji w hantle i ruszeniu do ostrego treningu w domu jedynie po wnikliwej analizie forum kulturystycznego.

Najpierw spotkanie z trenerem. Później już ćwiczymy na poziomie bardziej zaawansowanym...

Osoby zaawansowane świetnie wiedzą co mają robić 😊. Jest wiele możliwości i równie dużo celów jakie chce się osiągnąć.

Wspominałeś o kryteriach wyboru odpowiednich ciężarków, o ich przechowywaniu, ale na co trzeba zwracać uwagę podczas treningu z hantlami? 

Zawsze najważniejsze jest bezpieczeństwo, aby nie zrobić sobie krzywdy, nie nabawić się kontuzji. Trening ma być też przyjemnością a nie karą – warto o tym pamiętać.

Przyjemność z treningu, to jasne. Kiedy ćwiczymy więcej i częściej – dobrze to wypływa na nasze ciało? Organizm przecież musi się kiedyś regenerować...

Dla kogoś, kto nie trenuje wyczynowo to jeden, dwa dni przerwy w tygodniu spokojnie wystarczą na regenerację. Czyli ćwiczymy np. w poniedziałek, we wtorek, środa – wolna. Można ćwiczyć też co dzień od poniedziałku do piątku, ale wtedy weekend wolny. Minimum trzy razy w tygodniu powinniśmy ćwiczyć.

Jak długo powinien trwać trening? 

W zależności od tego ile mamy czasu. Trening z zasady jeśli trwa 60-90 minut jest już naprawdę dobrze poukładany, co nie znaczy, że jeśli mamy tylko 30 minut to nie warto brać się do pracy. Każda chwila poświecona na aktywność fizyczną w celu poprawy lub utrzymania zdrowia, nie tylko dbania o sylwetkę jest dla naszego organizmu zbawienna. Lepiej poświecić 3 x30 minut w tygodniu niż 2 x po 90 minut. W treningu rekreacyjnym najważniejszy jest mimo wszystko umiar. Nie należy próbować w tydzień zrobić z siebie gladiatora lub „Kobietę Kota”.

Musi być progres. Co jaki czas należy zmienić program treningowy?

Efektywność programu treningowego zmniejsza się po około 3-4 tygodniach. Wynika to z adaptacji mięśniowej do danego wysiłku. Co nie oznacza, że musimy od razu robić rewolucję z planem. Możemy zwiększyć ciężary, lub zwiększyć ilość powtórzeń. Wszystko zależy od tego jaki mamy cel -szykujemy się do igrzysk olimpijskich czy do sezonu plażowego? Druga sprawa to czas wolny, który możemy poświęcić na trening.

O jakiej porze najlepiej ćwiczyć? Rano, wieczorem? 

Z porą treningową jest tak samo jak z czasem poświeconym na trening. Jeśli mamy czas tylko rano albo tylko wieczorem to z punktu widzenia amatorskiego uprawiania sportu nie ma to znaczenia aż tak wielkiego. Nie dajmy się zwariować. To aktywność ma być dodatkiem do życia, a nie odwrotnie. Jeśli jest odwrotnie, co mi się także zdarza, to wtedy gwarantuję, że takie osoby nie trenują z hantlami w warunkach domowych.

Dlaczego tak ważna jest rozgrzewka?

To bardzo dobre pytanie. Jest to element na co dzień często bagatelizowany przez sporą rzeszę amatorów ciężarów. Podobnie jak po treningowe rozciąganie. Rozgrzewka jak sama nazwa wskazuje mam rozgrzać nasze mięśnie, choć nie tylko. Ma po prostu przygotować cały organizm: zarówno układ krwionośny, oddechowy, kostno-stawowy jaki i mięśniowy - do zwiększonej pracy. Po pierwsze trening po dobrej rozgrzewce jest efektywniejszy - tak tak, będzie można targać większe ciężary. Po drugie bezpieczniejszy - odpowiednia temperatura naszych mięsni zwiększy ich elastyczność na rozciąganie i skurczanie, przez co zmniejszy ryzyko mikro i makro urazów. To samo dotyczy naszych stawów i kości. Po treningu zachęcam też do rozciągania. Wiem wiem, już grono sceptyków odpowie, że po mocnym treningu siłowym stretching jest nie wskazany itp. Ja mam na myśli delikatną relaksację mięsni po wysiłku do tzw. Słodkiego bólu.

___
Źródło: Dieta&Trening 
Fot.: pixabay.com/pl/

sobota, 16 czerwca 2018

Zatrzymuj czas! I kochaj!

Zatrzymuj czas! I kochaj!
Kardynał Wyszyński powiedział: "Ludzie mówią: czas to pieniądz. A ja wam mówię: czas to miłość"... Nie wstydzmy się i nie bójmy się mówić KOCHAM tym, których kochamy 💖 To właśnie w rodzinach wielopokoleniowych mamy niezwykłą szansę poznać historię i widzieć jak wygląda miłość w codziennym życiu... Miałam to ogromne szczęście, że przez kilkanaście lat widziałam miłość mojej ukochanej Prababci i szalonego Pradziadka! 💖       


To rodzina kształtuje naszą osobowość. Rodzina to pierwsze i najważniejsze środowisko, w którym żyje i rozwija się człowiek. Stworzenie drzewa genealogicznego to wielka przygoda i wyzwanie, które z czasem z pewnością zamieni się w pasję.

Od czego zacząć? 

Wszystko zależy od tego, ile właściwie mamy czasu. Możemy stworzyć zwyczajne drzewo genealogiczne, w którym ograniczymy się do zamieszczenia podstawowych informacji: imię, nazwisko. Jeżeli mamy więcej czasu – nasze dzieło będzie mogło zawierać znacznie więcej informacji o konkretnych członkach naszej rodziny. Wzbogacenie drzewa genealogicznego jest zawsze świetnym pomysłem. Dodanie zdjęć, daty urodzin, daty śmierci – to dobry pomysł.

Tworzenie drzewa genealogicznego zaczynamy zawsze od siebie. To my jesteśmy na dole drzewa, powyżej – rodzice, a obok nas – rodzeństwo. W miarę możliwości staramy się zachować chronologię urodzin, aby nasze drzewo było bardziej czytelne dla odbiorców. Zasada jest prosta – od prawej strony najstarsze dziecko.

Relacje rodzeństwa zaznaczamy pojedynczą, poziomą linią. Małżeństwa łączymy znakiem „=”, rozwód – poprzez przekreślenie tego znaku, a śmierć oznaczamy krzyżykiem obok imienia. Strzałką w dół wprowadzoną od rodziców oznacza się osobę, która jest ich potomkiem.

A jeśli mamy dużo więcej czasu... 

…stwórzmy drzewo jako drzewo. Na każdej gałęzi umieszczamy jednego członka rodziny. Jeśli będziemy mieli możliwości – dopisujemy nowe informacje, takie jak np.: zawód, zainteresowania. Nie chodzi przecież o to, aby stworzyć drzewo genealogiczne „byle jakie”, ale niech ono wygląda świetnie również graficznie.

W poszukiwaniach – bo przecież nie łatwo będzie nam odnaleźć informacje o przodkach – mogą być nam pomocne księgi parafialne, archiwa, nie pomijając oczywiście najstarszych członków rodziny.

Powodzenia w poszukiwaniach!

___
Źródło: magazynfamilia.pl
Fot.: archiwum prywatne 

piątek, 15 czerwca 2018

[WYWIAD] Zdradzone zaufanie...

[WYWIAD] Zdradzone zaufanie...
Ktoś powiedział, że zaufanie wchodzi po schodach a zjeżdża windą...   
Wywiad z Ewą Guzowską - psycholog, psychoterapeuta, coach o zaufaniu, o jego łamaniu i braku...


Pani Ewo, w każdym związku mogą zdarzyć się sytuacje, w których partner nas okłamuje, oszukuje, zawodzi… Można zapobiegać takim zachowaniom? Nie możemy przecież nikogo ograniczać, jesteśmy wolni…

To prawda. Niemal w każdym związku zdarzają się kryzysy, zwłaszcza jeśli mamy na myśli związek z wieloletnim stażem.  Należałoby  zadać sobie pytanie, czy to jest normalne, jeśli partner nas okłamuje i dlaczego to robi? I czy my związaliśmy się z partnerem, dla którego  kłamstwo to jego druga natura? Jeśli tak to nie ma czemu się dziwić – było wiadome od początku, że w naszym przypadku też nie będzie inaczej  – więc jak i co chcemy egzekwować? Natomiast, jeśli wcześniej  partner  był szczery i nagle zaczyna kłamać, to powody mogą być różne np. nie lubi się tłumaczyć ze wszystkiego i o wszystkim opowiadać, czuje się kontrolowany, a może to być  bardzo ważne, np. oświadcza, że musi zostać dłużej w pracy, choć jest to nieprawda. A może zdradza od dłuższego czasu i ciągle wymyśla jakieś historie – to już zupełnie inny temat. Jeśli ktoś notorycznie oszukuje, czy można to tolerować? Chodzi tu o wartości dla nas ważne, które winny być przestrzegane w związku – to nie jest ograniczanie czyjeś wolności.  Wiele czynników tu wchodzi w grę – niektórzy nie chcą „zobaczyć”, że są oszukiwani – gdyby zobaczyli – coś należałoby  z tym coś „zrobić”. Bywa, że boimy się gwałtowanych zmian, które pociągają wiele konsekwencji i tkwimy w tym, co znane.

Przebaczenie, kolejna szansa… To często może prowadzić do rozstania?  

Kolejna szansa, być może…  Jak zawsze najistotniejsze jest czy osoby chcą być ze sobą dalej, czy być może – nie jest już im dobrze w związku, więc prędzej czy później pojawi się kolejna pokusa, która będzie przyczyną kłamstwa. Historia powtórzy się znowu i znowu…

Od czego zaczyna się brak zaufania?   

Brak zaufania zaczyna się od momentu kiedy zostało zburzone, czyli ktoś zdradził nas myślą, słowem, uczynkiem. Nic nie jest już takie samo i nigdy nie będzie – jeśli ktoś zadał nam ból. Każde rozczarowanie, zdrada, ból – zmienia nasza strukturę.

Zawiedzione zaufanie. Długi proces aby je odzyskać. Długi, ale przynoszacy zamierzony efekt? 

Najbardziej istotną sprawą wydaje się, to z jaką osobą mamy do czynienia np. jeśli prawda dla kogoś nie będzie wartością nadrzędną – można się spodziewać, że sytuacja się powtórzy – to tylko kwestia czasu. Zasadne wydaje się, że nie to jest najważniejsze, czego my oczekujemy od tej osoby – tylko jaka ta osoba jest sama w sobie – jeśli jest z gruntu prawdziwa, uczciwa, a coś wymknęło się spod kontroli – to wówczas jest szansa na powodzenie…

Osoba, która została zraniona, oszukana – przeżywa ból. Co z emocjami? Mówić o nich?

Jeśli osoba przeżywa ból, to tak naprawdę tylko ona wie, jaka skala jest tego bólu – i od zasobów do jakich ma dostęp w sobie – zależy,  jak sobie z tym poradzi.  Czy mówić o nim, czy nie – to znowu zależy z jaką osobą mamy do czynienie,  jedni z nas mówią, a inni nie… Praca by sobie z tym poradzić i tak jest zdecydowanie pracą leżącą po naszej stronie.

Dlaczego zdradzamy zaufanie kogoś, kto jest nam bliski, kogo kochamy?

Wiele spraw dzieje się na poziomie nieświadomym i  emocje wymykają się spod kontroli, dlatego im większa świadomość siebie tym lepsza podstawa. Przykrą prawdą jest, że najwięcej bólu doświadczamy jednak od osób kochanych, najbliższych. To co najbliżej, boli najbardziej…

Czy jest sens rozmawiać szczerze z osobą, która nas oszukała?

Rozmowa jest ważna jeśli jest wzajemne zrozumienie. Jeśli tego nie ma, często sama rozmowa nie wystarcza bez poznania przyczyn – co spowodowało, że doszło do oszustwa lub kłamstwa. Życie zwykle nie jest takie, jak nam się wydaje…

Nie z każdym da się porozmawiać, chociaż rozmowa powinna być kwestią czasu…

Zwłaszcza w sytuacji, kiedy nasze zaufanie zdradził ktoś, kogo kochamy… I tu jakby wracamy do początku,  wszystko ma sens i  jest  ważne, tym bardziej im osoby są bardziej świadome siebie. Wydaje się, że to takie proste, ale to tylko pozory.  Kiedy nie poświęcamy czasu na swój wgląd w samego siebie, sprawy nie są oczywiste – tak jak się wydaje.

Od czego rozpocząć proces naprawy straconego zaufania?

Być może zabrzmi to dziwnie, ale od siebie… Zazwyczaj wcześniej jest wiele rzeczy, które powinny zwrócić naszą uwagę, a mimo to nie zwróciły? Dlaczego? Być może byliśmy uśpieni na pewne sygnały, być może ufaliśmy bardziej komuś niż sobie…. Za każdym kolejnym naszym rozczarowaniem, coraz bardziej poznajemy siebie przede wszystkim…. Cóż najwięksi oszuści i kłamcy, to nasi najlepsi nauczyciele…

___
Źródło: kobietamag.pl 
Fot.: pixabay.com/pl/

środa, 13 czerwca 2018

Krav Maga!

Krav Maga!
A dziś o pięknej sztuce walki... 👊👊 




Czym charakteryzuje się Krav Maga? 

Cechą podstawową jest bazowanie w treningu na podstawowych odruchach obronnych człowieka, i takie ich wzmacnianie, aby zapewnić skuteczność w stresie – również osobie zaskoczonej i mało wytrenowanej. Techniki są proste, a metoda treningowa kształci zachowania odruchowe. Od pierwszych działań uczymy działań wobec grupy agresorów, pracując według realistycznych scenariuszy. Zakłada się i szkoli do sytuacji „paniki i chaosu”.

Czy konieczne jest doświadczenie z innych systemów walki?

Krav Maga można uczyć się w różnych programach. Inaczej pracujemy np. w czasie 5-dniowego warsztatu dla biznesmenów, a inaczej w treningu samoobrony pań, a jeszcze inaczej z żołnierzami jednostek specjalnych. Krav Maga nie stoi w sprzeczności z żadnymi innymi systemami – tzn. nabyte inne umiejętności najczęściej nie przeszkadzają w treningu KM, ale wyjątkiem są bardzo tradycyjne, zrytualizowane systemu wschodu – w takiej sytuacji konieczna jest dłuższą praca. Bywa i tak, że umiejętności boksu, karate albo zapasów stanowią dobrą podstawę do dalszej pracy – szczególnie w tzw. Grupach permanentnych. Nie jest jednak konieczne posiadanie wcześniejszych doświadczeń z innych systemów walki. Wszystkich umiejętności uczymy od podstaw.

Czy Krav Maga jest skuteczna? 

Od ponad 50 lat KM jest weryfikowana codziennie w sytuacjach militarnych lub policyjnych zagrożeń, jak również agresji wobec osób cywilnych. Sam twórca systemu Krav Maga Imi Lochtenfeld stoczył dziesiątki brutalnych walk przewodząc grupie samoobrony żydowskiej przeciw bojówkom faszystowskim, a następnie biorąc udział w akcjach Hagany (w tym również elitarnych jednostek Palmach), a później Izraelskich Sił Obrony. Dzięki ciągłej pracy ekspertów Krav Maga w Izraelu i innych krajach (USA, Brazylia, Francja i innych) oraz analizie skuteczności w realnych zagrożeniach techniki i taktyki walki Krav Maga jest uznawana za najskuteczniejszy system samoobrony świata (por. Magazyn „Black Belt”, listopad 2017).

Czym różni się Walka Wręcz KM od cywilnej Samoobrony KM?

Zasadniczy zrąb systemu oraz metody treningowe pozostają takie same. Różnice w doborze niektórych technik oraz metod treningu biorą się z różnych potrzeb żołnierza (np. Likwidacja wartowników, porwania, walka na banery czy użycie innego wyposażenia wojskowego), policjanta (taktyka i techniki interwencji) czy osoby cywilnej (np. Obrona kobiet przed gwałtem). ktyka i techniki interwencji) czy osoby cywilnej (np. obrona kobiet przed gwałtem).

___
Źródło: kravmaga.pl 
Fot.: materiały prasowe 

Copyright © 2016 Niedoskonala-ja.pl , Blogger