niedziela, 28 lutego 2021
Niedziela Ad Gentes
sobota, 27 lutego 2021
Mydlane cudeńka
O tym, że kobiety mają niesamowitą siłę chyba nie trzeba nikogo przekonywać. Ich wielozadaniowość i wszechstronność nieraz zadziwiała mężczyzn. Jednocześnie ich wiara we własne umiejętności jest bardzo krucha i często wątpią w siebie, zaniżając swoją wartość. Wielkimi krokami zbliża się 8 marca, czyli Międzynarodowe Święto Kobiet. W tym dniu warto przypomnieć paniom ze swojego otoczenia - mamie, babci, żonie, siostrze czy koleżankom z pracy, że są cenne i doceniane. Jak to zrobić?
Dzień Kobiet został zapoczątkowany w Stanach Zjednoczonych. W Polsce zaczął być obchodzony w czasach PRL. Tradycyjnie w tym dniu kobiety były obdarowywane kwiatami i słodyczami, ale także rajstopami czy mydłem, które w tamtym okresie były produktami deficytowymi i bardzo pożądanymi. Kobiety najczęściej otrzymywały goździki lub tulipany. Ten zwyczaj obecny jest także dzisiaj.
Coraz częściej także świętując Dzień Kobiet, mężczyźni zapraszają swoje partnerki do kina czy na romantyczną kolację. Niestety w dobie pandemii może być to niewykonalne - restauracje są pozamykane, wiele kin także, a w tych otwartych może być tylko połowa widzów. W dodatku obowiązek noszenia maseczek także zniechęca do spędzania tego dnia poza domem.
Kobieto, jesteś wyjątkowa!
Co zatem zrobić, aby być oryginalnym, jednocześnie przypominając kobiecie jej wartość? Połączeniem tradycji i nowoczesności będą mydlane goździki, których płatki rozpuszczają się w kąpieli, uwalniając piękny aromat i delikatnie barwiąc wodę. Kwiat będzie przez długi czas cieszyć oko, a gdy już nam się znudzi, można dać mu drugie życie wrzucając do wanny z wodą. Goździki z mydła świetnie sprawdzą się jako podarunek dla koleżanek z pracy 🎁🍀
Kolejną opcją jest podarowanie kobiecie zestawu prezentowego, dzięki któremu stworzy sobie odprężającą, romantyczną kąpiel przy blasku świecy z pachnącymi różyczkami. W tym czasie możesz przygotować kolację w domu. Jeżeli nie lubisz lub nie potrafisz gotować - warto pomyśleć o zamówieniu potraw z lokalnej restauracji. Dzięki temu wesprzesz gastronomię, a jednocześnie pozytywnie zaskoczysz swoją partnerkę. W twoim geście pozostanie przygotowanie stołu oraz zadbanie o odpowiedni nastrój - subtelne oświetlenie oraz klimatyczną muzykę 🌷💖💑
Pomysłów na zaskoczenie swojej kobiety w dniu jej święta jest wiele. I wcale nie muszą być to drogie podarunki. Pamiętaj, że cena nie jest wyznacznikiem wartości. Na pewno bardziej docenione będą twoje starania niż jakiekolwiek drogie prezenty. Ponadto ważne jest to, co powiesz - zapewnij ją, że jest wspaniała i podziwiana. Słowa mają moc 💑💖🌷
piątek, 26 lutego 2021
Plaster na nos
Uśmiechałam się jak słyszałam, że maseczka z plastrem, że tak to ujmę 😀 sprawia, że możemy nosić okulary bez obawy, że zaparują. Wszyscy, którzy nosimy okulary wiemy, że jest to dość uciążliwe, że ciągle są zaparowane, ale jak się okazuje jest na to sposób - skuteczny i tani 😊 Wystarczy zwykły, najzwyklejszy i tani plaster - na maseczkę, i sprawa załatwiona. Przetestowałam nie tylko podczas jazdy, ale też podczas biegania... 😎
czwartek, 25 lutego 2021
Ponadczasowy prezent w nowoczesnym stylu
Kwiaty to idealny pomysł na prezent z okazji Dnia Kobiet - nie ważne, czy w bukiecie, czy solo. Warto jednak pamiętać o symbolice barw, by nie popełnić faux-pas. O tym, jakich błędów unikać przy wręczaniu kwiatów przeczytacie tutaj 🌹🌷💖
Jaki prezent na Dzień Kobiet dla żony lub dziewczyny?
Twoja druga połówka zasługuje na to, co najpiękniejsze i… najtrwalsze. Dlatego warto wybrać wieczne róże od Rose Belle. Niezależnie od tego, czy będzie to jedna róża, czy kilka – w każdym wypadku będą cieszyć oczy przez minimum dwa lata. A na jaki kolor postawić? Dzień Kobiet kojarzy się już z kolorami wiosny, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby wybrać czerwone róże jako znak miłości. Warto w tym miejscu zastanowić się nad wyjątkowo romantycznym Flower Boxem, ale kompozycja z różą, np. w rożku, również będzie dobrym wyborem. Jeśli jednak wolisz bardziej stonowane barwy, postaw na pastelową kompozycję z naszej nowej kolekcji DeLuxe w odcieniach herbacianych (pomarańczowych), różowych lub białych. Pamiętaj jednak, żeby w wyborze kwiatów kierować się tym, co w kontekście związku oznaczają poszczególne kolory. Kwiaty w herbacianej odsłonie są mieszanką czerwieni z żółtym, dlatego ich symbolika wskazuje na uczucie pomiędzy przyjaźnią (żółty) a miłością (czerwony). Wybierając kompozycję w tej kolorystyce pokażesz, że Ci zależy i chciałbyś zrobić krok naprzód. Kolor różowy ma bardzo bogatą symbolikę. Może on oznaczać z jednej strony podkreślenie kobiecości, subtelności oraz romantyczność, z drugiej zaś niepewność w miłości. Wybierając różową kompozycję pokazujesz, że nie jesteś pewien, czy Twoja miłość jest odwzajemniona. To swego rodzaju komunikat mówiący „Chciałbym wiedzieć, czy mnie kochasz”. Jeśli związek z ukochaną jest świeży, możesz wybrać kwiaty w kolorze białym, świadczą one bowiem o zainteresowaniu i chęci poznania się bliżej. Odcienie błękitu natomiast oznaczają wierność i zaufanie. Więcej o symbolice kolorów w kontekście związku znajdziesz w artykule Walentynki. Kolory miłości 💖🌷🌹
Niezależnie od tego, na jakie kwiaty się zdecydujesz, warto pomyśleć o dołączeniu osobistej dedykacji, w której wskażesz ukochanej powód, dla którego wybrałeś dany kolor 🌷🌹🌷
Kwiaty dla mamy, babci i siostry
8 marca warto pamiętać również o kobietach, które są obecne w Twoim życiu od zawsze. To idealny moment, by docenić mamę, babcię czy nawet siostrę, podziękować im za miłość oraz troskę. Idealnym wyborem w tym przypadku może być kompozycja w kolorze żółtym oraz białym, bowiem oznaczają one wdzięczność, a także są symbolem przyjaźni. Kupując prezent dla mamy, babci czy siostry możesz wybrać również kwiaty w odcieniach różu - podkreślą ich kobiecość i subtelność. Czerwona róża także będzie dobrym prezentem, choć może już bardziej pojedynczo, aby w delikatny sposób podkreślić łączące Was więzi rodzinne 🌷🌹🌷
Idealny prezent dla koleżanki z pracy
Pracujesz z kobietami i chciałbyś obdarować również i je? Nic nie stoi na przeszkodzie! Z całą pewnością sprawisz im ogromną przyjemność, a Twoja pamięć o nich również zostanie doceniona! W przypadku upominku dla koleżanek musisz jeszcze bardziej uważać na symbolikę kolorów, aby Twój gest nie został opacznie zrozumiany. Raczej unikaj koloru czerwonego, w zamian postaw na żółty jako symbol przyjaźni lub różowy podkreślający subtelność i delikatność. Nie ma też konkretnych i jednoznacznych rozwiązań co do ilości kwiatów, choć częściej w przypadku koleżanek z pracy stawia się na pojedynczą różę.
Przyjaciółka dla przyjaciółki – wspólne świętowanie
Dzień Kobiet to święto wszystkich pań, dlatego coraz częstszą praktyką jest obdarowywanie kobiet przez kobiety. Jeśli chcesz sprawić radość swojej przyjaciółce – wieczne róże od Rose Belle z pewnością będą doskonałym prezentem! Najczęściej wybieranym kolorem w tym przypadku jest kolor różowy jako wyraz kobiecości i delikatności, dlatego warto postawić na unikalną kompozycję złożoną z róż, stokrotek i hortensji w wersji DeLuxe. Z kolei dla ceniących sobie nowoczesny design mamy coś niebanalnego – różę w butelce, która wpasuje się w każdą przestrzeń. Twoja przyjaciółka na pewno doceni tak wyjątkowy podarunek, zwłaszcza, jeśli lubi praktyczne i trwałe prezenty!
Wyjątkowa biżuteria dla wyjątkowej kobiety
Dzień Kobiet kojarzy nam się głównie z kwiatami. Dla tych jednak, którzy chcieliby oprócz kwiatów podarować także coś błyszczącego, mamy idealne połączenie – elegancki naszyjnik z płatkami róży Dla ukochanej, dla mamy, dla przyjaciółki – dla każdej kobiety, którą chcesz obdarować czymś unikalnym i niepowtarzalnym! Wybierz odpowiedni kolor płatków róż, dobierz do tego kompozycję Rose Belle i podaruj radość, która będzie trwała wiecznie!
Na produkty kwiatowe -10% z kodem: DK2021-MD 🌷 Kod ważny do 08.03.2021 🌷
___
środa, 24 lutego 2021
Mój pierwszy obraz
wtorek, 23 lutego 2021
Biustonosze. Duże rozmiary.
Jak wybrać dobry biustonosz na duży biust?
Właściwy obwód i miseczka
Duży rozmiar a zabudowanie miseczek
Miękki czy usztywniany - jaki model wybrać na duży biust?
Źródło: modny-sklep.pl
poniedziałek, 22 lutego 2021
Drewniany młynek do kawy
Z dzieciństwa pamiętam zapach świeżo mielonej kawy... I młynek - ręczny, drewniany... Mam słabość do takich gadżetów, a tamten młynek z czasów mojego dzieciństwa wiąże się z pięknymi wspomnieniami, rozmowami przy stole... Chociaż jeszcze do niedawna zdecydowanie wybierałam herbatę jak kawę - od czasu kiedy mam młynek - piję po kilka kaw dziennie. Nic mnie tak nie budzi jak świeżo mielona kawa...
niedziela, 21 lutego 2021
[WYWIAD] Smartfon vs kościół
Byłam na Gorzkich Żalach - bardzo lubię tę modlitwę, i w ogóle Wielki Post jest dla mnie najważniejszym czasem w ciągu całego roku, ale wracając do modlitwy - w związku z tym, że u nas w świątyni nie ma (chwilowo) żadnej tablicy, która wyświetla tekst - miałam przed sobą smartfon, z teścią modlitwy. Kilka lat temu nt modlitwy ze smartfonu rozmawiałam z biskupem Adamem Bałabuchem. Treść wywiadu poniżej 😊
Księże Biskupie, kościół to właściwe miejsce aby korzystać z tekstów modlitw, które dostępne są w Internecie?
Media są dane przez Pana Boga. Jeśli wykorzystujemy je w sposób dobry i mądry, to nie ma przeciwskazań do tego, aby również w kościele korzystać z tekstów dostępnych w Internecie. Są jednak sytuacje, w których korzystanie ze smartfona i tabletu w kościele uważam za niestosowne. Nie wyobrażam sobie, aby podczas mszy świętej lekcjonarz został zastąpiony przez tablet. Podobnie w przypadku czytań, Ewangelii. W obecnej chwili niedopuszczalne jest aby na ambonę wychodzić z tabletem.
A niektórzy księża zamieniają księgi na tablet. Kiedy jest to uzasadnione?
Taką możliwość dopuściłbym, ale w sytuacjach skrajnych, kiedy np. ksiądz jest gdzieś w terenie, poza miejscem świętym, w którym nie ma dostępu do ksiąg liturgicznych. W takiej sytuacji od tego, że nie ma mszału – ważniejsze jest sprawowanie Eucharystii, nawet za pomocą mediów elektronicznych, skoro nie ma innej możliwości. Jednak nie są to sytuacje, które towarzyszą nam każdego dnia. W sytuacjach zwyczajnych, kiedy jesteśmy w świątyni – uważam, że nie jest dopuszczalne, aby zamiast ksiąg liturgicznych stosować tablety i smartfony.
Księgi nie są dodatkiem do liturgii. Są przecież w każdej wierze...
Tekst liturgiczny to jest tekst święty, którym się posługujemy. Dlatego księgi odgrywają bardzo ważną rolę. Już sam sposób przechowywania ksiąg liturgicznych – w godnych miejscach, jest bardzo ważny. Księgi te powinny być w poszanowaniu w naszej praktyce liturgiczno – duszpasterskiej.
Msza święta odprawiana z tabletu jest ważna?
Oczywiście. Jeśli ksiądz odprawia mszę świętą z tabletu jest ona ważna, ale może wpływać na poczucie sacrum, świętości odbioru przez uczestników tej celebry. Jeśli ksiądz jest ważnie wyświęcony to msza święta jest również ważna. Wybór tabletu zamiast ksiąg może rozpraszać uczestników liturgii, może osłabiać gorliwość czy głębię zaangażowania w przeżywanie mszy świętej.
Tablet może być konkurencją dla ksiąg liturgicznych?
Myślę, że dziś jeszcze nie, ale nie wiem co przyniesie przyszłość. We współczesnym świecie tablet nie powinien stanowić konkurencji dla ksiąg liturgicznych. W niektórych sytuacjach księgi mogą być zastąpione, ale nie może ich wypierać tablet ani smartfon.
A jednak w kościele są również rzutniki, na których wyświetlane są pieśni, numery stron. Ułatwiają przeżywanie liturgii?
Są to pewnego rodzaju pomoce, z których korzystamy. Są one dopuszczone w kościele, ponieważ dzięki nim wierni mogą się lepiej, łatwiej włączyć w liturgię. Jest to ułatwienie szczególnie dla tych, którzy widzą słabiej, bądź nie znają konkretnych pieśni. Osobiście preferuję – zamiast monitorów – śpiewniki, książeczki. W nich znajdziemy więcej modlitw – np. przed komunią święta, po komunii. Książeczki pomogą wiernym głębiej przeżyć uczestnictwo w liturgii, niż teksty wyświetlone na monitorach.
Modlitwa może „uświęcić” telefon?
Nie sądzę. Nie widzę takiej możliwości, że zamiast księgi całuję telefon czy tablet. Jest to dla nas na dziś dość trudne do przyjęcia i pewnie u wielu uczestników liturgii wzbudzałoby nawet ironiczny uśmiech. To tak jakby ktoś w domu pocałował telewizor, bo piłkarz strzelił gola.
Elektronika pomaga nam się modlić?
Może pomagać. Podczas modlitwy ze smartfona czy tabletu pomocne z pewnością okaże się włączenie trybu samolotowego. Dzięki temu nie będą dochodziły do nas informacje zewnętrzne. Nie zawsze mamy przy sobie książeczki, a smartfon zwykle nam towarzyszy. Ksiądz, który akurat jest w konfesjonale, a nie ma przy sobie Liturgii Godzin – może odmówić modlitwę ze smartfona.
Tryb samolotowy jest gwarancją skupienia na modlitwie?
Możemy mieć otwarty tekst Liturgii Godzin w smartfonie albo tablecie a możemy być skoncentrowani na modlitwie, ale równie dobrze może być i tak, że przed sobą będziemy mieć książeczkę a będziemy rozproszeni.
Mnisi i świeci mieli niekiedy problem ze skupieniem na modlitwie, a nie żyli w czasach elektronicznych mediów...
Modlitwę rozpoczynamy wezwaniem do Ducha Świętego. To On prowadzi nas po drogach modlitwy. A jeśli chcemy aby modlitwa była tylko naszym dziełem – możemy mieć problemy ze skupieniem.
Są to urządzenia praktyczne, ale czy odpowiednie w świątyni, podczas mszy św.?
W czasie modlitwy wspólnotowej, w kościele bardziej widzę korzystanie z książeczek niż ze smartfonów i tabletów. Wybór modlitewników jest tak duży, że można wybrać sobie taki, który dla nas będzie odpowiedni, np. z większymi literami. Chodzi o to, aby podczas modlitwy wspólnotowe unikać modlitwy ze smartfonów dlatego, aby nie zgorszyć innych. Ktoś, kto akurat na nas zobaczy nie wie co w tym czasie robimy – czy sprawdzamy maile, piszemy SMS, czy się modlimy. Może to rozpraszać współuczestników liturgii.
A co w przypadku, kiedy korzystamy z tekstów modlitw podczas modlitwy prywatnej?
Nie ma reguł kiedy możemy modlić się z telefonu w kościele. Musi to być powiązane ze zdrowym wyczuciem i rozsądkiem. Jeśli korzystamy prywatnie z tekstów liturgicznych, które pobierane są na smartfona czy na tablet – są sytuacje, w których można to usprawiedliwić.
Jakie to sytuacje?
Telefon zwykle mam przy sobie, a książeczkę – różnie bywa. A akurat trafiłem do świątyni, chociaż np. nie planowałem. W takiej sytuacji aplikacje na smartfonie mogą okazać się nam pomocne. Ważne też, aby rozbić to dyskretnie, aby nikogo nie razić. Myślę, że kiedy ktoś widzi nas w kościele z telefonem to chyba już na tyle jest duża świadomość w społeczeństwie, że wie, że telefon w kościele służy nam do modlitwy.
___
Źródło: Tygodnik Idziemy
sobota, 20 lutego 2021
Wieczorna troska o siebie
Zwykle przez cały dzień nie mamy czasu na zabiegi upiększające - teraz jest to jeszcze trochę utrudnione, dlatego warto późnym wieczorem znaleźć czas tylko dla siebie. Rano nakładamy makijaż, później troszkę go poprawiamy i tak do wieczora. A wieczór to dobra pora, kiedy możemy zadbać o naszą twarz. Nocną pielęgnację twarzy zawsze zaczynamy od oczyszczenia skóry. Zmywamy dokładnie cały makijaż z twarzy i szyi. I przechodzimy do następnego etapu nocnej pielęgnacji...
Wiele z nas na co dzień nie ma czasu pomyśleć o maseczkach, a kiedy już – zwykle jesteśmy zmęczone. Wieczór i noc to czas, kiedy możemy sobie pozwolić na wieloetapową pielęgnację – rozpoczynając od lżejszych produktów, a kończąc na tłustym, odżywczym kremie. To czas kiedy nie musimy się spieszyć, bo z nikim nie umawiamy się na spotkania, imprezy. Nocna pielęgnacja to też świetny sposób na dostarczenie naszej skórze składników odżywczych, których potrzebuje. Nocą skóra nie jest narażona na szkodliwe działanie promieniowania UV, dzięki czemu lepiej się regeneruje.
Po nocy, już rankiem najpierw zmywamy warstwy kosmetyków, które nałożyłyśmy na noc, a następnie nakładamy krem nawilżający, ale unikamy zdecydowanie już kremów odżywczych, ponieważ większość podkładów będzie się na nich ważyć. Warto przy tej okazji zadbać również o całe ciało, nie tylko twarz. Propozycji jest kilka. Jeśli chcemy odżywić skórę – stosujemy olejek albo oliwkę. Dodatkowo możemy jeszcze nałożyć odżywczy balsam bądź masło do ciała. Noc to również dobry czas na pielęgnację dłoni i stóp. Zaczynamy od peelingu, następnie nakładamy maski albo kremy odżywcze. Po nocnej pielęgnacji z pewnością będziemy wyglądały świeżo i promienie i będziemy się czuć jeszcze bardziej atrakcyjniej 😙
___
Źródło: magazynfamilia.pl
piątek, 19 lutego 2021
Malowanie po numerach
czwartek, 18 lutego 2021
Nie opłaca się być dobrym
- Nie opłaca się być dobrym, jesteś wtedy nikim - mówił Janusz Tracz, biznesmen z Tulczyna. A ja powtarzam za Kamilem Stochem: Wierzę, że dobro powraca, ale nie tylko, bo zło też powraca... Czasami naprawdę tak niewiele potrzeba... Nawet kilka dni temu, kiedy rozmawiałam z Panią Mariolą Bojarską - Ferenc - mówiłyśmy o wdzięczności i hejcie. A wdzieczność... cóż, kto ją dziś okaże i po co, skoro można tak łatwo ocenić...
Bardzo wierzę w to, że dobro powraca. Życie jest takie kruche - nie ma sensu (chyba) uciekanie od emocji i granie obojętnych przy ludziach, na których naprawdę nam zależy. Cały czas będę to powtarzać - mimo trudności, które wynikają z obostrzeń - nie możemy się spotkać, ale jest milion sposóbów by wyrazić wdzięczność i miłość...
środa, 17 lutego 2021
[WYWIAD] Wielki Post
Dla mnie Wielki Post to najważniejszy i najpiękniejszy czas w roku. Rano byłam w świątyni, i nawet byłam zaskoczona, że jest tak dużo ludzi... Przypominam wywiad nt. Wielkiego Postu... Rozmowa z Ks. Marcinem M. Stefanikiem - chrystusowcem 🙏
Proszę Księdza, jaki jest sens pójść do kościoła w Środę Popielcową kiedy nie ma w nas chęci poprawy?
A jaki jest sens myć się, kiedy wiem, że i tak zaraz będę brudny? Dla Boga nie ma nic niemożliwego (Łk 1,37). Jeżeli idę, czyli działaniem wyrażam swoje pragnienie, to jest już wystarczające, by Bóg dokonał cudu. I choć może pojawić się zwątpienie, czy się uda, czy to ma sens, mimo wszystko mogę ze swoją biedą żebrać Miłosierdzia.Chodzi o to, aby posypanie głowy popiołem nie stało się po prostu symbolem... Symbolem, który nic nie wnosi do naszego życia. Jak przygotować się do tego dnia?
Symbol, gest, ma za zadanie nieść jakąś treść. Tak jak szczypta popiołu może zmiażdżyć kamienne serce, albo naszą mentalność (śmiech), tak "tarzanie się" w popiele może nie wnosić zupełnie nic. Zależy to po prostu od nastawienia. W przygotowaniu do tego dnia, zasugerowałbym się czytaniami i tekstami liturgii na Środę Popielcową. One najtrafniej pokazują, co robić.
W kolekcie słyszymy słowa: "daj nam przez święty post zacząć okres pokuty". Tak więc przez symbolikę tego dnia, także wyrażoną przez post ścisły, rozpoczynamy szczególny okres, przygotowujący nas na przeżycie Misterium Męki, Śmierci i Zmartwychwstania Jezusa. Post, a więc także wyrzeczenia, które, jak to było w przypadku kuszenia Jezusa na pustyni, mają nas umocnić "do walki ze złym duchem".
Ten gest ma wyrażać kondycję człowieka grzesznego, który wyznając swoją winę, ma chęć, a w zasadzie podejmuje decyzję o nawróceniu. Świadczą o tym, chociażby słowa wypowiadane w czasie posypania: "Pamiętaj, że jesteś prochem i w proch się obrócisz" albo "Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię".
Z drugiej strony - bez uczestniczenia we Mszy św. w Środę Popielcową trudno wyobrazić sobie rozpoczęcie Wielkiego Postu...
Formalnie nie mamy obowiązku uczestniczyć w tym dniu we Mszy św. Obrzęd ten może mieć zarówno miejsce w czasie Mszy św., jak i poza nią. Choć do mnie przemawiają słowa z księgi Joela: "(…) ogłoście zgromadzenie. Zbierzcie lud, zwołajcie świętą społeczność, zgromadźcie, starców, zbierzcie dzieci (…), niechaj płaczą kapłani, słudzy Pana".
Zwołanie zgromadzenia kojarzy nam się z jednym - nowotestamentalną Paschą, Eucharystią. A przecież w ważnych momentach uczestniczymy we Mszy św. Dlaczego więc tu pozbywać się tego szczególnego daru, zwłaszcza kiedy jesteśmy w stanie łaski uświęcającej.
Co w przypadku kiedy z jakiegoś powodu nie mozemy uczestniczyć w posypaniu głowy popiołem?
Są różne sposoby wyrażania pokuty. Jednym ze znaków jest posypanie głów popiołem. Pamiętam z seminarium, jak kiedyś popiół miał konsystencję takiej mazi. Komicznie wyglądali ci, którym na czole czyniono znak krzyża tym, tzw. popiołem. Nie chodzi o wypalenie znamienia, ale jak już wspominałem - przemianę wnętrza.
Zrodził się jednak wśród wiernych zwyczaj, by zabierać szczyptę popiołu do domu, dla tych właśnie, którzy nie mogli brać udziału w tym obrzędzie. Warto myślę go zachować, byleby nie był odbierany przez nieobecnych, jako zwolnienie się z uczestnictwa w liturgii, mimo takich możliwości. Dopuszcza się również, choć pomija się obrzęd błogosławienia, aby głowy posypywać w niedzielę po Środzie Popielcowej.
Do czego ma nas zachęcić, zmotywować Środa Popielcowa?
Sięgnijmy również do tekstów biblijnych. Pan mówi: nawróćcie się do Mnie całym sercem". Ważne słowo: CAŁYM SERCEM. Tam, gdzie jest źródło decyzji. Odmienić sposób myślenia. Całkowicie, bezwarunkowo, nie zostawiając sobie czegoś na boku, jakiegoś zabezpieczenia, którego mógłbym użyć w razie, kiedy byłoby mi źle…
A więc, zanim będą te gesty zewnętrzne, także posypanie głów popiołem, czy "rozdzieranie szat", potrzeba przemiany wnętrza, ducha. Po co? By innym nieść nadzieję, że mogą skorzystać z łaskawości Boga; łaski, jaką otrzymał Kościół dzieląc się szczególnymi darami w Roku Miłosierdzia. To realizacja pawłowego wezwania: "pojednajcie się z Bogiem".
W Środę Popielcową obowiązuje wstrzęmięźliwość od pokarmów mięsnych i post ścisły (por. KPK 1251, 1252). Kto jest zobowiązany przestrzegać postu, a kto z niego zwolniony?
W Kościele mamy dwie instytucje, które są często mylone przez wiernych. Mianowicie post ścisły i wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych. Pierwsza z nich, dotyczy osób od 18 do rozpoczęcia 60 roku życia i polega na spożyciu w ciągu dnia trzech posiłków (dwóch lekkich i jednego do syta). Obowiązuje w Środę Popielcową i Wielki Piątek, wiążąc się ze wstrzemięźliwością od pokarmów mięsnych.
Druga, nie pozwala na spożywanie pokarmów mięsnych w piątki w ciągu roku, chyba że wypada jakaś uroczystość. Zobowiązanymi do przestrzegania wstrzemięźliwości są osoby, które ukończyły 14 rok życia. Nie ma tu górnej granicy wieku, jak w przypadku postu ścisłego.
Czy to oznacza, że młodsi, ponieważ prawo ich nie obliguje do podjęcia tych czynów pokutnych, nie muszą przestrzegać postu czy wstrzemięźliwości?
Otóż prawodawca zaleca, by także najmłodszych uczyć autentycznego przeżywania czasu pokuty. Poza tym, swobodę pewną w określaniu form pokuty mają tutaj Konferencje Episkopatu poszczególnych krajów.
A co z osobami chorymi, albo tymi, którzy akurat są w podróży?
Osoby chore, a także te, które stołują się w punktach zbiorowego żywienia, albo odbywające podróż mogą być zwolnione z przestrzegania piątkowej wstrzemięźliwości, o ile wypełnią jakąś inną praktykę pokutną, np. udzielą jałmużny, albo pomodlą się w jakiejś konkretnej intencji. Możliwa jest także dyspensa od wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych, której może udzielić chociażby proboszcz miejsca.
___
Źródło: deon.pl
wtorek, 16 lutego 2021
Kapitan Wyderka potrzebuje pomocy
poniedziałek, 15 lutego 2021
[WYWIAD] Małymi krokami do...
Siedem lat temu Zbigniew Bródka zdobył olimpijskie złoto w Soczi. Z tej okazji przypominam nasz wywiad sprzed kilku lat...
A czemu nie? Praca w Państwowej Straży Pożarnej dużo mnie nauczyła. Straż to moja druga pasja, którą realizuję – wyjeżdżam do zdarzeń, pomagam ludziom. Jest to służba, której nie da się przeliczyć na pieniądze. Daje mi to dużo radości i satysfakcji. Nie jest to łatwa służba. Teraz siedzimy, rozmawiamy, ale w każdej chwili może być wyjazd...
Pomocny i gotowy służyć innym, a jakim ojcem jest Zbigniew Bródka?
Staram się wychować dzieci w taki sposób, aby przekazać im to, co mi przekazali rodzice – przede wszystkim szacunek dla drugiego człowieka, bo tego uczymy się w domu rodzinnym. I wydaje mi się, że to jest podstawa. Czasami trzeba być surowym, ale w związku z tym, że mało jestem w domu to łatwo idę na różne ustępstwa i niekiedy ulegam (śmiech). Początek sezonu i czas zimowy jest dla mnie bardzo intensywny, w którym dla rodziny jest bardzo mało czasu, ale staramy się to wszystko łączyć. A jeśli jest taka możliwość to zabieram ze sobą córki na zgrupowanie.
Czego nauczyło Cię ojcostwo?
Ojcostwo to duże wyzwanie. Z perspektywy planowania rodziny nie sądziłem, że aż tak duże. Nie zdawałem siebie sprawy z tego, że jest tak dużo obowiązków i wielka odpowiedzialność za dzieci - szczególnie, że to co im przekażemy ma wpływ na ich przyszłość, ale też na to jakimi będą ludźmi i jak będą potrafili odnaleźć się w społeczeństwie. Jest to dla mnie dużo trudniejsze dlatego że dużo czasu mnie nie ma w domu. Mimo tego, że chciałbym wprowadzić konkretne zasady to egzekwowanie ich na odległość jest trudne do zrealizowania. Trzeba pamiętać też, że nie jest tylko tak, że nauka odbywa się przez zasady – dzieci uczą się również przez zabawę.
Dziewczynki coś zaczynają trenować?
Do niczego córeczek nie zmuszam. Nie chciałbym, aby od razu były skierowane na łyżwiarstwo, bo jest to ciężki kawałek chleba. Sam musiałem poświęcić dużo i nie chciałbym wybierać im drogi. Chciałbym, aby były przy sporcie, bo sport wychowuje, kształtuje osobowość. Uczę je jeździć na łyżwach, rolkach. Spędzamy aktywnie czas.
Za każdy sukces dużo się płaci... Wyrzeczenia, ciężka, solidna praca... Czy może to kwestia tego, że po prostu się udaje osiągnąć sukces bez wysiłku?
W sporcie się nic nie udaje. Na wszystko trzeba zapracować ciężką pracą. Na sukces składa się wiele czynników, również szczęście, które wskazuje na to, że coś się udało, ale aby dojść do finalnej rozgrywki i wystartować w swoich zawodach życiowych – zależnie od poziomu, jaki prezentujemy – dla jednego będzie to mistrzostwo szkoły, dla drugiego – Igrzyska Olimpijskie. Na mój sukces złożyło się wiele czynników – był to kosmiczny wynik, ale i kosmiczna praca, która została wykonana, a do tego szczęście w losowaniu, szczęście w rozstawieniu zawodników, dyspozycja dnia. Gdyby zabrakło któregoś z tych składowych – nie byłoby sukcesu w postaci mistrzostwa olimpijskiego. Przed startem na Igrzyskach powtarzałem, że po medal przyjeżdża praktycznie każdy zawodnik, a medale są tylko trzy w danej konkurencji. Z drugiej strony ci, którzy jadą z myślą, że nie uda im się zdobyć medalu – też mają rację – bez wiary w to, ze się może udać – po prostu się nie uda.
Jak spędzałeś ostatnie godziny przed startem?
Na dobę przed startem byłem bardzo spokojny. Miałem świadomość tego, że jestem dobrze przygotowany. Nawet moja żona, z którą rozmawiałem on-line była zdziwiona, że jestem aż tak spokojny w czasie, kiedy jestem na najważniejszych zawodach w swoim życiu. Powiedziałem wtedy: A czym mam się denerwować? Jeśli mam dyspozycję i formę to ona nie uciekła w ciągu dwóch, czy trzech dni. Losowanie mi odpowiada, fizycznie czuje się dobrze. Teraz tylko kwestia tego, aby to wykorzystać. Skupiłem się na tym, aby się nie stresować tą sytuacją.
Modliłeś się przed startem?
Przed startem modlę się o bezpieczeństwo – aby przejazdy były bezpieczne, nie było kontuzji.
Osiągnąłeś sukces, którego nikt wcześniej przed Tobą nie zrobił. Jakie to uczucie?
Myślę, że marzeniem każdego sportowca jest zdobyć medal olimpijski. O złotym medalu nawet nie marzyłem. Dla mnie najważniejsze było zdobyć medal, a czy on będzie srebrny, czy brązowy – nie miało to większego znaczenia...
Kiedy pojawiło się pragnienie zdobycia medalu podczas Igrzysk Olimpijskich?
Mierzę siły na zamiary. Staram się małymi kroczkami dochodzić do dużych sukcesów. Pierwszym marzeniem, po tym jak dostałem się do reprezentacji był wyjazd na Igrzyska Olimpijskie, który zrealizowałem w 2010 roku. Było to dla mnie niesamowite przeżycie. Mimo, że zdobyłem 27. miejsce, to już wtedy wiedziałem, że jeśli będzie mi dane pojechać na następne Igrzyska to będę chciał pojechać po medal. Wiedziałem, że muszę pracować w taki sposób, aby zrealizować to marzenie.
Wcześniej Puchar Świata, niesamowite emocje i chyba już prosta droga do celu?
Tak, wcześniej zdobyłem na tym dystansie Puchar Świata. Te wszystkie wyniki i sukcesy ułatwiały mi drogę do głównego sukcesu, jakim było zdobycie medalu olimpijskiego, ale nie traktowałem tego na zasadzie życia i śmierci (śmiech). Miałem świadomość, że gdy coś się wydarzy, nie zdobędę medalu – takie jest życie, taki jest sport.
Cel był, ale nie do zdobycia za wszelką cenę?
Służba w Straży Pożarnej nauczyła mnie podejścia do życia w taki sposób, że nie możemy planować wszystkiego w stu procentach... Nawet nie tak dawne wydarzenie z prezydentem Adamowiczem pokazuje jak świat jest skonstruowany... Możemy planować, ale trzeba mieć świadomość, że życie jest kruche...
Służba w Straży Pożarnej daje Ci większą świadomość kruchości życia?
Kiedy przekraczamy pewne granice to ważne jest to, abyśmy mieli poczucie, że robimy to świadomie. Równocześnie, mimo tego nie zawsze nie zawsze jesteśmy świadomi konsekwencji, jakie konkretna decyzja za sobą niesie. Kiedy jedziemy samochodem za szybko, co też mi się zdarza – wtedy w głowie zapala się „światełko”, że są przecież różne sytuacje...
Zdarzały się takie sytuacje, że po akcji ludzie poznają, że przyjechał do nich złoty mistrz olimpijski?
Cały czas się zdarzają. Pamiętam jak jakiś czas temu pojechaliśmy do zdarzenia – delikatny pożar, nie było osób poszkodowanych, i nagle ktoś mówi z przekąsem: Przyjechał Bródka. Jeśli ktoś się cieszy z tego, że mnie zobaczył, bo przyjechałem do akcji to sprawia mi to radość, ale ja jadę przede wszystkim jako strażak – chcę zrobić to, co do mnie należy, czyli pomóc ratować życie, czy mienie. Czasami na koniec zdarzenia rozdam kilka autografów, czy zrobię z kimś selfie. Są to atrybuty popularności.
A najtrudniejsze akcje, w których brałeś udział?
Kiedy jedziemy pomóc w wypadkach komunikacyjnych...
Różne zdarzenia ze służby mają wpływ na życie rodzinne?
Staram się, aby nie miały. Znalazłem sposób – idę w drugim kierunku. Po służbie jadę na trening. O tym, co się wydarzyło staram się zapominać jak najwcześniej.
Jak wygląda Twój rozkład dnia w zimowych miesiącach?
Ten czas jest mocno obciążony...
Właśnie widzę. Teraz kawa z dziennikarką, godzinę wcześniej wywiad dla innego tygodnika... (śmiech)...
(Śmiech) Na tyle mi dziś pozwala służba. A jeśli dobrze pójdzie to jeszcze zrobię trening. Mamy tutaj siłownię. Sprawność strażaka jest wpisana w naszą służbę, więc jeśli tylko czas na to powoli – podnosimy swoją wydolność. Zwykle tak planujemy, że w czasie, kiedy jesteśmy na służbie – robimy trening, ponieważ jest to łatwiejsze. Muszę się też dobrze przygotować do zawodów, więc między służbami jeżdżę na treningi do Tomaszowa Mazowieckiego, gdzie od niedawna mamy tor łyżwiarski. Jest to czas bardzo intensywny, który nie tylko dla mnie jest trudny, ale i dla całej rodziny. Kolejne wyjazdy, zgrupowania i tak aż do mistrzostw.
W niedzielę jest czas na rodzinne obiady?
Niedziela to dzień odpoczynku, więc po mszy świętej staramy się spędzić jak najwięcej czasu wspólnie, mimo, że każdy jest zapracowany. Nie zawsze też system mojej pracy na to pozwala.
Trening, służba, trening, a czas wolny?
Czasu wolnego to tak naprawdę nie ma (śmiech).
Jak odpoczywasz?
W sporcie. Nie zawsze jest to łyżwiarstwo szybkie. Dużo jeżdżę na rolkach, na rowerze. Niedawno wróciliśmy z Majorki – tygodniowego zgrupowania na rowerze. Przez tydzień przejechaliśmy prawie 700 kilometrów. Jest to odskocznia od dnia codziennego.
Polityka, sport – o tym ostatnio dość głośno... Angażujesz się w życie polityczne?
Staram się być daleki od polityki i myślę, że sport powinien być poza polityką.
W sporcie nie zawsze przestrzegane są zasady fair play?
Mam to szczęście, że biorę udział w dyscyplinie, w której o zwycięstwie decyduje czas. Wiem jednak, że w sporcie bywa różnie... Niestety w różnych dyscyplinach jest tak, że sędziowie decydują o zwycięstwie...
Doświadczyłeś hejtu?
Bezpośrednio nie, ale idzie to w złym kierunku. Hejt na pewno nie jest zachowaniem godnym naśladowania.
Jak wspominasz swoje dzieciństwo?
To było tak dawno! (śmiech). Wychowałem się w tradycyjnej rodzinie. Rodzice od samego początku do dnia dzisiejszego nas wspierają – zarówno mnie jak i siostrę. Jestem szczęśliwym człowiekiem, bo wychowałem się w pełnej rodzinie. Może nie zawsze było wszystko, jeśli chodzi o rzeczy materialne, ale wspieraliśmy się nawzajem – a to było najważniejsze.
Najpierw Puchar Świata, później złoto olimpijskie. Jak zmieniło się Twoje życie?
Zmieniło się całe moje życie. Z osoby mało znanej stałem się osobą dość rozpoznawalną. Gdybym jeszcze raz miał przechodzić tą drogę to już bym był o wiele mądrzejszy i łatwiej byłoby mi pewne rzeczy poukładać. Zostałem dalej przy sporcie i przy służbie – musiałem wyznaczyć sobie priorytety. Po zdobyciu złota olimpijskiego doświadczyłem, co tak naprawdę znaczy nie mieć czasu. Dużą część czasu zajmują treningi. Do tego dochodzą wywiady i inne aktywności – one również zajmują czas, ale też muszą być. Nie zawsze też mam czas na różne akcje charytatywne, ale staram się we wszystkim znaleźć „złoty środek”. Mimo tego, że dużo wyrzeczeń i poświęcenia kosztowało to mnie i moją rodzinę - jestem zadowolony z tego, co się wydarzyło.