poniedziałek, 21 października 2024

Dziękuję, dziękuję... 💞

Dziękuję, dziękuję... 💞

Dla jednych życie zaczyna się po 30, dla innych - po 40, a dla mnie życie zaczyna się każdego poranka 💞 Już ponad trzy tygodnie świętujemy urodziny - jestem wdzięczna za WSZYSTKO, co się w tym czasie wydarzyło... 


archiwum prywatne 

To cudowny czas z cudownymi ludźmi... Jestem wzruszona i wdzięczna za każdy dzień świętowania - za WSZYSTKO... Za życzliwość, życzenia, pamięć, OBECNOŚĆ, prezenty, wycieczki, niepodzinaki i oczywiście za kwiaty, które uwielbiam - pod różnymi postaciami 💞💞💞      

Dziękuję za ten piękny, wyjątkowy czas... Cieszę się, że udało się aż tak wiele zdziałać przez zaledwie trzy tygodnie... Wracam do rzeczywistości nie tylko z dodatkową dawką dobrej, pozytywnej energii i przekonaniem, że to, co najlepsze - dopiero przed nami, ale też z dodatkowymi kilogramami 😎

Kochani, serdeczności odwazajemniam i życzę Wam cudownych, dobrych ludzi w swoim zasięgu. Spełniajcie swoje marzenia, bo wtedy jest pięknie...


PS. Życie jest ciekawe... 💞   

niedziela, 20 października 2024

[KOMENTARZ] Rozrywka zamiast rachunku sumienia

[KOMENTARZ] Rozrywka zamiast rachunku sumienia

Wieczór to kluczowy czas, który jeśli jest dobrze wykorzystany, może bardzo pomóc w życiu duchowym. Narzędziem, które pomaga doświadczać miłości Boga i nabierać właściwych relacji do swojego życia i do wieczności jest wdzięczność jako część rachunku sumienia. 


pixabay.com/pl/ 


👀 NIE MA CZASU NA NAMYSŁ NAD ŻYCIEM

Oprócz pewnych stałych problemów duchowych, każde pokolenie ma jakieś swoje specyficzne wyzwania związane z życiem i sprawami duchowymi. 

Pewnym stałym wyzwaniem dla nas było i będzie właściwa relacja do spraw materialnych i do swojej pracy. Mówi o tym Ewangelia, gdzie do Jezusa przychodzą ludzie skłóceni o spadek, a Mistrz dzieli się historią o człowieku, któremu obrodziło pole i który to człowiek zbyt wielką ufność położył w swoich dobrach. 

O ile grzechem tego człowieka było myślenie o swoich zasobach na zasadzie wewnętrznego dialogu -  "Masz wielkie dobra, na długie lata złożone; odpoczywaj, jedz, pij i używaj!", problemem naszych czasów jest to, że takich dialogów możemy w ogóle nie prowadzić, bo po prostu zbyt dużo pracujemy i nie mamy na to czasu, chęci i sił. 


👫 ROZRYWKA ZAMIAST RACHUNKU SUMIENIA

Gdy wraca się z pracy, takie wewnętrzne zatrzymanie się nad jakimiś głębszymi sprawami kosztuje nas dużo sił, których nie mamy już zbyt wiele pod koniec dnia. Dlatego zamiast wkładać siły w rachunek sumienia i refleksję nad swoim życiem, intuicja zachęca, aby nabrać tych sił z szeroko rozumianej rozrywki wirtualnej (telefon, komputer, telewizor). 

Jest to chyba jeszcze większe wyzwanie dla serca niż konsumpcjonizm bohaterów dzisiejszej Ewangelii, bo oni przynajmniej w jakiś sposób byli świadomi swoich problemów i mogli usłyszeć trudny co prawda, ale głos Boga - "Człowieku, któż Mnie ustanowił nad wami sędzią albo rozjemcą?" oraz "Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, co przygotowałeś?". 

Kiedy wchodzimy w czas rozrywek wirtualnych i jeszcze z tym zasypiamy, nie dajemy Bogu żadnej przestrzeni na mówienie o naszym życiu, ani tych dobrych rzeczy, ani trudnych. I powoli, z dnia na dzień, relacja z Nim słabnie, pojawia się niewdzięczność, pustka wewnętrzna i złość na swoje życie. Pojawiają się grzechy i rozpacz. 


🙏 Z KAŻDYM DNIEM BLIŻEJ DO WIECZNOŚCI

Wieczorny rachunek sumienia jest jednym z najpotężniejszych narzędzi poznawania Boga i naszego duchowego właściwego wzrostu. Argumentów za tym jest bardzo wiele. Oto kilka z nich. 

Praktykowanie wdzięczności pomaga dostrzec obecność Boga w twoim życiu. I to nie byle jaką obecność, ale obecność miłosną, bo odkrywasz codziennie jak Bóg ci służy, towarzyszy i prowadzi przez życie. 

Dopiero w świetle miłości Boga widzisz właściwie swoje braki i zaniedbania. Aby zacząć pracować nad tym, trzeba wiedzieć nad czym. Dlatego bez tej choćby chwili spojrzenia w siebie, jesteśmy jak ślepi, którzy mogą na domiar złego w taki sposób prowadzić też innych. 

Myślenie o Bogu tuż przed swoim zaśnięciem pozwala również zmierzyć się i oswajać z tajemnicą wieczności. Jeśli realnie pomyślisz sobie, że jutro możesz się nie obudzić i to może być twój ostatni dzień, zmieniają się priorytety w życiu (problem bogacza z Ewangelii) i zaczyna rosnąć zaufanie w miłosierdzie Boga. Bo coraz lepiej Go poznajesz (Miłość Boga), coraz lepiej wiesz z czym stajesz przed Nim (mój grzech) i coraz bardziej ufasz w dzieło zbawienia Jezusa, który otworzył nam bramy Nieba. 

A jeśli dołączysz do tego świadomość, że Bóg czeka na ciebie i przygotował ci wspaniały dom w swoim sercu, wchodzisz na autostrady duchowego wzrostu, pogłębiając twoje zjednoczenie z Bogiem i w chrześcijański, właściwy sposób pragnąc powrotnego przyjścia Pana i swojej śmierci. 

Czy w takim kierunku idziesz walcząc o wieczorny rachunek sumienia? Jakie kroki podejmiesz, aby o to spotkanie z Panem w twoim sercu dziś zawalczyć?

Ks. dr Piotr Spyra 

piątek, 4 października 2024

Jeśli nie masz dobrego serca...

Jeśli nie masz dobrego serca...

 

pixabay.com/pl/
 

Nie ma znaczenia czy masz styl,

reputację, czy pieniądze. 


Jeśli nie masz dobrego serca, 

nie jesteś niczego wart.


Louis de Funès

środa, 2 października 2024

Modlitwa do Anioła Stróża Patrona Domu

Modlitwa do Anioła Stróża Patrona Domu

pixabay.com/pl/ 


Dziękujemy Ci, święty Aniele, potężny i wierny Przyjacielu, Patronie i Stróżu naszego domu, za to, że z wielką miłością otaczasz nasz dom nieustanną opieką. Prosimy Cię, ustrzeż go od zasadzek złego ducha i złych ludzi, zachowaj od niebezpieczeństwa ognia i wody, od każdej choroby, wszelkiej biedy i nędzy. Chroń nasz dom przed niezgodą, pychą, samolubstwem i wszelkimi grzechami. 

Utwierdzaj nim wiarę i miłość, pokój i radość, świętość, posłuszeństwo i pokorę. Ukształtuj go nas wzór domu Świętej Rodziny z Nazaretu, aby stał się domem Pana i przedsionkiem raju. Spraw abyśmy żyli w nim pobożnie i szczęśliwie, a dzięki Twojej pomocy mogli kiedyś dojść do domu niebieskiego. Amen.     

___

Źródło: parafia-pelkinie.pl  

poniedziałek, 30 września 2024

Modlitwy do Św. Michała Archanioła

Modlitwy do Św. Michała Archanioła
Modlitwy te pochodzą z dzieła, które pobłogosławił i rekomendował sam święty O. Pio, a które dostał w prezencie na trzydziestą rocznicę otrzymania stygmatów. Swojej duchowej córce, Linie Fiorellini, O. Pio napisał: „Niech święty Michał cię wspomaga i broni przed piekielnym wrogiem”.    


archiwum prywatne 

  
🌻 Najchwalebniejszy Michale Archaniele, cieszę się razem z Tobą z Twej wspaniałej natury, która przewyższa wszystkie anioły. Pragnę podziękować Trójcy Przenajświętszej za Twoją wielkość i doskonałość. Staję przed Tobą, niegodny, jako ten, który nie rozpoznał i nie docenił własnej wielkości. Powierzam się ufnie Twojej opiece. Proszę, wyproś mi u Boga światło dla umysłu, abym potrafił docenić moją godność i abym gorliwie żył we wdzięczności względem mojego Stwórcy. Amen. 


🌹 O święty Michale Archaniele, wierny sługo Boga, potrafiący właściwie korzystać z darów łaski otrzymanych od Pana! Wychwalam Cię, błogosławiąc Bożą Dobroć, która uzdalnia Cię do powiedzenia „Tak”, do współpracy z łaską i heroicznej wierności. Z powodu moich przeszłych zaniedbań w staraniach o wieczne odkupienie, częstego niezauważania łask, którymi Bóg mnie obdarzył, zwracam się błagalnie do Ciebie, niebieski Książę, prosząc o pomoc w porzuceniu niedbałości i wszystkich moich słabości. Wstawiaj się za mną do nieskończonego Boga, aby, stal się wiernym sługą, zawsze współpracującym z łaską, zasługującym na życie w wiecznej chwale.        

🌿 Najszlachetniejszy Księże niebieski, święty Michale Archaniele! Uwielbiam, wychwalam i błogosławię Cię, widząc, jak bardzo zostałeś wywyższony przez Boga. Nie gardź mną, biednym grzesznikiem, który pobożnie staje przez Tobą. Spójrz, jak bardzo jestem zawstydzony z powodu moich grzechów odbierających mi prawo do królestwa chwały. Najszlachetniejszy Książę, wstawiaj się za mną u miłosiernego Boga! Rozpal na nowo w moim sercu nadzieję na łaskę przebaczenia, pomóż w przestrzeganiu Boskiego prawa i otrzymaniu chwały w niebie. Niech tak się stanie! 

🌻 O niezrównany obrońco nieba, święty Michale Archaniele, zwracam się do Ciebie jako pierwszego wyznawcy i czciciela Trójcy Świętej, ja niegodziwy, który nie zawsze kierowałem się w moim życiu wiarą. Zdając sobie sprawę z mojej winy, tej samej, za którą został potępiony Lucyfer, przychodzę do Ciebie, aby prosić o Twoją opiekę, abym z pomocą Bożego miłosierdzia stawał się prawdziwym chrześcijaninem. Wstawiaj się za mną, chwalebny Książę, i spraw, aby moja wiara wydawać, a owoce godne nieba. 

🌹 Najgorliwszy Apostole Nieba, niezwyciężony święty Michale, przez wzgląd na Twój zapał w ratowaniu aniołów i ludzi wyproś mi u Boga pragnienie wieczności i współpracy w uświęcaniu mojego bliźniego, abym dzięki zasługom mógł cieszyć się oglądaniem Boga na wieki w niebie.

🌿 Do Ciebie, Książę miłości, uciekam się ja, nędzny grzesznik, aby za Twoim wstawiennictwem prosić miłosiernego Boga o światło potrzebne do poznania moich grzechów. Wlej w moje serce skruchę, abym potrafił nimi gardzić. Ty, który tak bardzo kochasz człowieka, oświeć mnie poprzez mojego Anioła stróża, abym mógł na nowo kroczyć drogą cnoty, kochać Boga i mieć pewność, że będę zbawiony. 

🌻 Chwalebny Książę Michale, uciekam się do Ciebie, który jesteś moim ojcem, przyjacielem, pocieszeniem i bezpieczeństwem. To za Twoim pośrednictwem otrzymuję wszystkie Boże łaski. Jeżeli jestem wolny od plag, trzęsień, burz i innych katastrof, to wszystko dzięki Tobie, mój pocieszycielu! Święty Michale, nie pozbawiaj mnie swojej opieki w chwili śmierci. Pocieszaj mnie i prowadź także po śmierci, abym mógł cieszyć się na wieki oglądaniem Boga w niebie.  


___
Źródło: Wielkość Świętego Michała Archanioła, Miesięczne Nabożeństwo w sprawach trudnych, Wydawnictwo Rosemaria, Poznań 2020.  

niedziela, 29 września 2024

U Michaela na Monte Sant'Angelo 💙

U Michaela na Monte Sant'Angelo 💙
Dzień 29 września jest dla mnie bardzo ważny z tego względu, że jest to święto Świętych Archaniołów. W szczególności bliski mi jest Michał Archanioł. To dzięki Jego wstawiennictwu dwa lata temu kupiłam mieszkanie... Proszę sobie wyobrazić moje wielkie zdziwienie kiedy równe dwa lata temu poszłam do świątyni w miejscowości, w której kupiłam mieszkanie i na ścianie po lewej stronie zobaczyłam plakat z Michaelem...     


archiwum prywatne 


Michaelowi zawdzięczam dużo więcej, niż tylko mieszkanie... To potężny mój Przyjaciel, którego obecność czuję na co dzień. Nie mam też żadnych wątpliwości, że podczas mojej podróży do Włoch - dzięki Jego wstawiennictwu znalazłam się w Niebiańskiej Bazylice na Gargano...   


archiwum prywatne 


Głównym celem mojej podróży była modlitwa przy grobie naszego Kochanego Papa Emerito. I odpoczynek. Taki był plan dwutygodniowego wyjazdu. A tu nagle się okazuje, że Rzym jest bardzo bezpieczny, że wokoło jest dużo życzliwych i pomocnych, uśmiechniętych ludzi - z wielu krajów... że wcale nie jest tak źle z angielskim, jak jeszcze mi się wydawało przed wylotem.


archiwum prywatne 


I nagle się okazuje, że Asyż nie jest wcale tak daleko... Zresztą, w Asyżu też zadziały się piękne sprawy... Bł. O. Michale i Bł. O. Zbyniu - dziękuję Wam! 💙        


archiwum prywatne 


Zaledwie tydzień po pobycie w Asyżu, wybrałam się do uroczego miasteczka Foggia. Chociaż byłam tam niecałą dobę, bardzo mi się spodobało. Po śniadanku wyruszyłam do San Giovanni Rotondo, a po modlitwie u O. Pio - do Monte Sant'Angelo...


archiwum prywatne 



Michael, dziękuję za wszystko... 💙
Któż jak Bóg! 💙      

niedziela, 1 września 2024

[KOMENTARZ] Jestem tyle wart ile pracuje?

[KOMENTARZ] Jestem tyle wart ile pracuje?

Przypowieść o talentach jest nie tyle pochwałą cnoty pracowitości, ile raczej wskazaniem na potrzebę właściwej współpracy człowieka z łaską Boga. Do Nieba nie wejdzie się za pracowitość, ale za co innego. Za co?


pixabay.com/pl/


💰 JESTEM TYLE WART ILE PRACUJĘ?

Choć pracowitość w naszym kręgu kulturowym jest uważana za jedną z najważniejszych wartości, nie jest to wartość najwyższa. Są tacy ludzie, którzy o sobie i innych myślą - jesteś tyle wart, ile pracujesz. I nie jest to prawda, zwłaszcza gdy chodzi o temat zbawienia. 

Zbawienie (wieczne) nie polega na kolekcjonowaniu dobrych uczynków na zasadzie karty lojalnościowej w jakimś sklepie, kiedy to po zebraniu odpowiedniej liczby punktów otrzymuje się obiecaną nagrodę w Niebie. 

Ktoś, kto tego nie rozumie, będzie żył w ciągłym lęku, czy nie robi czegoś za mało, czy nie modli się zbyt mało i czy nie powinien mieć na koncie więcej dobrych uczynków niż złych. W ten sposób dobra z siebie cnota pracowitości może być źle rozumiana i chrześcijaństwo traktuje się jako ciężką pracę nad sobą, swoim charakterem i swoją grzesznością. Nic bardziej błędnego!


😇 ZBAWIENIE TO DAR...

Dopiero na tym tle możemy we właściwy sposób zrozumieć Ewangelię, w której Jezus opowiadając przypowieść o talentach, pokazuje nam w jaki sposób osiągamy zbawienie. 

Człowiek z tej przypowieści przekazuje cały swój majątek swoim sługom. Przekazuje każdemu, bez wyjątku, choć w różnej kwocie. I nie rozlicza ich na koniec za pracowitość, ale za współpracę z tym skarbem. 

Widać to najwyraźniej w scenie osądu trzeciego sługi, który ten skarb zakopał. Nie słyszy on oskarżenia za lenistwo, bo okazało się, że nie musiał sam w pocie czoła zarabiać na tym. Wystarczyło oddać te pieniądze bankierom, czyli podjąć właściwą decyzję przyjęcia i właściwego wykorzystania tych dóbr. 


💒 ... Z KTÓRYM TRZEBA WSPÓŁPRACOWAĆ

W chrzcie świętym zostałeś obdarowany darem zbawienia. Dzięki zasługom Jezusa okupionym Jego śmiercią, zostałeś z Nim tak bardzo zjednoczony, że jakby na Jego plecach masz już ZAGWARANTOWANE wejście do Nieba. I wiemy, że nie chodzi tu tylko o miejsce po śmierci, ale jest to doświadczenie pełnej jedności i bliskości z Bogiem, jaką tylko człowiek może mieć z Nim już tu na ziemi. 

Jeśli będziesz współpracować z tym darem, zostaniesz przemieniony, zintegrowany, naprawiony i przebóstwiony. To zupełnie inna jakość życia niż skupianie się na tym, by nie zgrzeszyć lub na zaliczaniu dobrych uczynków by coś sobie załatwić w Niebie, "zmuszając" Boga do odpłaty za to co robisz. To zupełnie inny poziom bycia, gdzie czujesz się Dzieckiem Boga, Przyjacielem Boga, Ukochanym Boga i Dziedzicem wszystkich Jego dóbr. 

Jeśli jednak zakopiesz ten dar, np. z niewłaściwego lęku przed Bogiem lub z braku zrozumienia potencjału jaki w nim tkwi, tracisz go. Jedną z form tracenia jest np. tracenie właściwego obrazu Boga, gdy przestajesz się z Nim spotykać, a potem oddzielenie się od Niego poprzez decyzje wejścia w grzech śmiertelny. I dobrze wiemy, że zazwyczaj jest to owoc właśnie braku współpracy ze zbawieniem przychodzącym do nas w sakramentach, w Słowie Bożym czy w modlitwie osobistej. 

Zbawienie to łaska (czyli sam Bóg), która rozlewa się już w naszym życiu rozmaitymi kanałami różnorakich pobożności. Jeśli w niej nie wzrastasz, nie przyjmujesz i nie współpracujesz - tracisz wszystko, szybciej niż się spodziewasz. 

Pomyśl dziś o tym, co najbardziej rozwija cię w wierze i przez jakie działania (wady, zaniedbania itp.) oddalasz się od Źródła zbawienia? Z tym, co cię rozwija - współpracuj i nie odłączaj się od tych kanałów zbawienia, nawet jeśli po ludzku są nudne, monotonne, nie karmią emocji i czysto rozumowo - nic nie dają. Z tym zaś, co oddala cię od Boga - z Jego łaską próbuj zrywać. Pomoże ci w tym Maryja - pełna łaski, która najpiękniej z wszystkich ludzi umiała korzystać z daru zbawienia i pełnej współpracy z Bogiem.

Ks. dr Piotr Spyra 

poniedziałek, 26 sierpnia 2024

O Pani nasza Częstochowska

O Pani nasza Częstochowska
archiwum prywatne


Zawsze Maryja dla narodu była Matką podtrzymującą swe dzieci w wierze i nadziei, że odmieni się los udręczonej Ojczyzny. (...) Prośmy Matkę Najświętszą, Panią Jasnogórską w dniu Jej święta, aby pomogła wszystkim w naszej Ojczyźnie zrozumieć, że nie da się budować domu ojczystego na kłamstwie, przemocy i nienawiści. 

- Bł. Ks. Jerzy Popiełuszko 
Homilia podczas Mszy Świętej za Ojczyznę; 26.08.1984       

niedziela, 25 sierpnia 2024

[KOMENTARZ] Niebo na Ziemi

[KOMENTARZ] Niebo na Ziemi

Zaproszenie do serca Boga masz na stałe. Ponieważ do niczego nie jesteś przymuszony, gdy nastąpi koniec tego świata, zakończy się czas na podjęcie decyzji, czy chcesz tam być. Nie marnuj więc ani jednej chwili na bycie poza Jego sercem!


Fot.: Pożyczone z profilu Ks. Piotra Spyry 

👉 PRZYPROWADŹCIE RÓWNIEŻ I ZŁYCH

Przypowieść o ojcu, który zaprasza wszystkich na wesele swojego syna jest cudownym obrazem przedstawiającym najgłębszą naturę Boga, czyli miłość wewnątrz Trójcy Świętej, do której Bóg zaprasza każdego z nas. 

Bóg wiecznie szczęśliwy chce zaprosić mnie do swojego szczęścia. To wielki zaszczyt! Bo nie zaprasza On mnie z powodu moich dobrych uczynków, ani tego że na to zasługuję - lub jak niektórzy myślą - bo sobie na to zapracowałem. On zaprasza mnie, bo chce mnie uszczęśliwić. Chce podzielić się swoim szczęściem ze mną, nawet jeśli nie jestem wystarczająco dobry, godny i święty. 

Tak w końcu mówi Jezus w przypowieści: "Idźcie więc na rozstajne drogi i zaproście na ucztę wszystkich, których spotkacie”. Słudzy ci wyszli na drogi i sprowadzili wszystkich, których napotkali: złych i dobrych".


👉 PROBLEM Z CZASEM I SZATĄ

Zaskakuje nas trochę zakończenie przypowieści, kiedy to król znalazł kogoś nieubranego w szatę weselną i po prostu wyrzucił go. Ten tekst można spróbować zinterpretować na kilka uzupełniających się sposobów. 

Po pierwsze - może tu chodzić o problem z czasem. Bóg dwa razy zapraszał na ucztę, najpierw swoje sługi, a gdy ci wzgardzili - wszystkich pozostałych. Być może Jezus chce nam przypomnieć o tym, że kiedy ty już się namyślisz, że jednak chcesz uczestniczyć w tej uczcie, może być za późno. Masz czas na podjęcie decyzji aż do samej śmierci. Potem, gdy nastanie wieczność, nie da się już zdecydować gdzie chcesz być, czy w sercu Boga i w Jego radości, czy poza Nim, gdzie będzie płacz i zgrzytanie zębów. 

Możliwe, że chodzi również o samą szatę uprawniającą do wejścia na ucztę. Apokalipsa mówi, że w Niebie będą ci, którzy opłukali swe szaty i wybielili je w Krwi Baranka (Ap 7, 14). Aby zatem móc mieć przystęp do serca Boga, można to zrobić tylko dzięki skorzystaniu z owoców męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa. Potrzebna jest więc decyzja przyjęcia Jego zbawienia i aplikowania go codziennie do naszego życia poprzez decyzje wiary i nawrócenia. Nie da się wejść do nieba o swojej "bieli" czyli dzięki własnym dobrym uczynkom. Dlatego zdziwią i oniemieją w wieczności wszyscy ludzie "porządni", myślący że są wystarczająco czyści i święci, by wejść na spotkanie z najczystszym i najświętszym Bogiem. 


👉 NIEBO NA ZIEMI

Ktoś mądry powiedział, że mamy ciągle uczyć się mówić Bogu "Bądź wola Twoja", bo jeśli tego zabraknie, Bóg po śmierci uszanuje naszą wolę i powie każdemu z nas - "Bądź wola twoja", na zasadzie - chciałeś żyć beze Mnie, z bólem serca, ale uszanuję to. 

Ponieważ Jego propozycja szczęścia jest o wiele lepsza niż to, co sam mogę dla siebie osiągnąć, warto uczyć się być w Jego sercu ciągle, bo takie możliwości dał nam Bóg od naszego chrztu. 

Pamiętasz, że już zostałeś obmyty krwią Baranka i masz białe szaty, które uprawniają cię, nie tylko do wieczności z Bogiem, ale do przebywania w Jego sercu - na weselu Syna już teraz?

Spróbuj powalczyć dziś o to, by twój dzień upłynął w łączności z Bogiem. Łap wolne chwile i zamiast włączać głupią gierkę w telefonie lub inne zapychacze czasu, idź w swoim sercu na Ucztę Królestwa Bożego, aby tam odpocząć, odetchnąć, nabrać duchowych sił. 

Te chwile czasu spędzone z Jezusem, które nazywamy czasem "aktami strzelistymi" lub "małym dialogiem" są o wiele cenniejsze niż myślisz! To właśnie przez te małe decyzje pragnienia bliskości z Panem wypracowujesz sobie cnotę wierności, która pod koniec życia w momencie śmierci pomoże ci podjąć najważniejszą decyzję swojego życia, powiedzenia Bogu "Jezu ufam Tobie, bądź wola Twoja, w ręce Twoje powierzam ducha mego". 

Ks. dr Piotr Spyra 


Bądź w sercu Boga, bo zaproszenie z Jego strony jest stałe! Nie bój się Go, bo jest czystą Miłością. Bój się raczej tego, że sam z własnej woli nie będziesz jej chciał...

niedziela, 18 sierpnia 2024

[KOMENTARZ] Jesteś cenny i ważny

[KOMENTARZ] Jesteś cenny i ważny

Zginąć można nie tylko przez grzech, ale również przez rozpacz i brak nadziei. Całe szczęście, nie jest wolą Ojca naszego, aby zginął ani jeden z nas - małych, zwykłych, prostych ludzi. 


pixabay.com/pl/


JESTEŚ CENNY I WAŻNY

Dobra Nowina, którą głosi nam dziś Jezus jest taka, że ludzie mali i mało ważni w oczach tego świata, w oczach Boga są wielcy i ważni. Na tyle ważni, że kiedy zabłąkasz się w swoim życiu, najwyższym priorytetem dla Jezusa jest to by cię odnaleźć. 

Jest to priorytet tak wysoki, że Dobry Pasterz pozostawia dziewięćdziesiąt dziewięć owiec i szuka tej jednej, która się zagubiła, czyli ciebie. Ewangelista Mateusz tę przypowieść umieszcza tuż obok innych słów Jezusa "Baczcie, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; albowiem powiadam wam: Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca mojego, który jest w niebie". 

Jeśli więc w jakiś sposób czujesz, że Bogu bardzo zależy na wszystkich, ale nie na tobie osobiście, głowa do góry! On nie gardzi żadnym z tych "małych", a więc i ty jesteś dla Niego kimś najcenniejszym. 


ZRANIENI

Przypowieść o zagubionej owieczce interpretujemy zazwyczaj w kontekście grzechu. Nasze życie jest jednak tak bogate w różne cierniste zarośla, że możemy pod tę historię podciągnąć wiele innych sytuacji, w których czujemy się dotkliwie PORANIENI. 

To nie musi być od razu grzech. Dotkliwie mogą ranić nas nasze własne myśli o sobie, zwłaszcza gdy pozwolimy by posługiwał się nimi zły duch. Człowiek bombardowany takimi negatywnymi myślami i skrajnymi uczuciami, może wpaść w rozpacz. A ból zadawany stale przez te kłujące oskarżenia może skutecznie podciąć skrzydła, zabrać radość życia i unieruchomić dużo dobrych, Bożych dzieł. 


IDZIE RATUNEK!

Jezus nie zostawi cię w takim stanie ducha i psychiki. Nawet jeśli twoje cierpienia wpisane w jakąś tajemnicę krzyża lub stan strapienia, kiedy to w planach Boga i za twoim przyzwoleniem służyć będą jakiemuś większemu dobru, spodziewaj się rychłej pomocy ze strony Pana. 

Pan troszczy się o każde swoje dziecko, również to zagubione w sieci oskarżeń w swojej głowie i uwikłane w ciernie bolących myśli i uczuć. Pan ma swoje sposoby, aby pomóc każdej zagubionej owieczce, czy to dobrym i leczącym słowem, czy też jakimś wydarzeniem, czy też jakimś wewnętrznym pocieszeniem lub oświeceniem tej trudnej sytuacji. 

Jeśli znajdujesz się w takiej sytuacji, pomódl się Psalmem 121, w którym znajdujemy m.in. takie słowa: 


"Wznoszę swe oczy ku górom:

Skądże nadejdzie mi pomoc?

Pomoc mi przyjdzie od Pana,

co stworzył niebo i ziemię.

On nie pozwoli zachwiać się twej nodze

ani się zdrzemnie Ten, który cię strzeże"



A potem daj Bogu czas, by mógł cię uzdrawiać i ratować.


Ks. dr Piotr Spyra 

poniedziałek, 12 sierpnia 2024

Piekło na Ziemi...

Piekło na Ziemi...
W niedzielę jak już wróciłam ze świątyni, wzięłam się za czytanie książki pt.: "III Rzesza. Zbrodnia bez kary" autorstwa dr Joanny Wieliczki - Szarkowskiej. Książka jest dość trudna. Ciężko mi się ją czytało też z tego względu, że kilkukrotnie byłam w miejscu byłego obozu koncentracyjnego KL Auschwitz...


archiwum prywatne 


Rudolf Hoess - były komendant tego piekła na ziemi, Karl Fritzsch - zastępca komendanta obozu KL Auchwizt i Josef Mengele - lekarz w obozie koncentracyjnym KL Auschwitz - o każdym z nich słyszałam z ust mojego przyjaciela Kazimierza Piechowskiego, więźnia nr 918... A teraz o każdym z nich czytałam w książce i przypominałam sobie spotkania z Kazimierzem... Wyjątkowo ciężka jest to dla mnie publikacja... Zaczęły mi lecieć łzy... W końcu uznałam, że może to dobry czas, żeby wrócić do Oświęcimia...


archiwum prywatne 


Przeszłam sobie tę samą drogę, którą szłam już kilka razy wcześniej... z tym, że teraz nie dałam rady i z jednego bloku musiałam wyjść... Pierwszy raz przeszłam przez tę bramę z napisem "ARBEIT MACH FREI" (Praca czyni wolnym) dwadzieścia lat temu... 


archiwum prywatne 


Po dziesięciu latach wróciłam, ale ten siódmy raz - teraz, był chyba najtrudniejszym moim pobytem w miejscu byłego obozu koncentracyjnego KL Auschwitz... 


archiwum prywatne 


KL Auschwitz był największym z niemieckich nazistowskich obozów koncentracyjnych i ośrodków Zagłady. Życie straciło tu ponad 1,1 mln mężczyzn, kobiet i dzieci.


archiwum prywatne 


Naród, który nie zna swej historii 
skazany jest na jej powtórne przeżycie. 

George Santayana       

niedziela, 11 sierpnia 2024

[KOMENTARZ] Sens i cel

[KOMENTARZ] Sens i cel

Jeżeli brakuje ci motywacji do służby lub jakiegokolwiek poświęcania siebie ze względu na Ewangelię, wracaj do pierwotnej miłości, czyli do tego, kim jest Bóg, co robi dla ciebie i jak cię traktuje. To pomaga rozpalić na nowo ogień i daje siły w największych zniechęceniach. 


pixabay.com/pl/


🙏 SŁUŻBA NIE DRUŻBA?

Kiedy piękne i wzniosłe ideały służby dla Boga natrafiają na prozę codziennego życia, wielu uczniów Jezusa się wtedy poddaje. Okazuje się, że mało w tym romantyczności, a więcej niełatwego znoszenia czyichś wad. Człowiek nie wstaje codziennie rano z ogniem w sercu, by robić to co powinien. Jest raczej zniechęcenie i pragnienie by robić to, czego nie trzeba, a co mi wydaje się przyjemne. 

Najgorzej, kiedy wpadnie się w rutynę swoich zadań. Polega ona na tym, że mam jakby domyślnie wdrukowane już co, mam robić - dlatego moją codzienną służbę dla Boga i innych nie uważam nawet za służbę, tylko zwykły i nudny obowiązek lub przymus. 

Wtedy serce zaczyna tęsknić za jakimiś wielkimi akcjami dla Pana (bo to, co robię codziennie to przecież nic specjalnego), albo poszukujemy innych wrażeń, by jakoś umilić sobie to nudne codzienne życie czymś ciekawym, światowym, niedostępnym. 


SENS I CEL

Ewangelia rzuca światło na to, jak jako uczniowie Jezusa mamy przeżywać we właściwy sposób naszą służbę dla Niego. Jest tu kilka cennych wskazówek, a pierwszą z nich jest to, że Jezus nikogo do służby nie zmusza. 

"Kto zaś chciałby Mi służyć, niech idzie za Mną" - tak mówi dziś do nas Pan. Jeśli wybrałeś takie, a nie inne życie, wybrałeś to raczej świadomie. I teraz cała sztuka polega na tym, aby ciągle mieć to z tyłu głowy, dlaczego robisz to, co robisz. Chodzi więc najpierw o to, aby nie prowadzić bezrefleksyjnego życia, czyli takiego na zasadzie: wstać, umyć się, zjeść, iść do pracy, wrócić, odpocząć, zjeść, iść spać. 

Dlatego tak ważne jest codzienne spotkanie z Panem na modlitwie i w Jego słowie, bo tam masz okazje przypominać sobie o tym, jaki jest główny cel twojego życia, jakie masz powołanie, po co i dlaczego robisz to, co robisz. I jeśli w tym świetle spojrzysz na twoje codzienne czynności, odkryjesz wtedy coś, co je łączy - poczucie sensu i celu. 


💞 MISTYKA CODZIENNOŚCI

Samo poczucie sensu i celu to czasem za mało. Potrzebne też są chęci i motywacje, bo słabi jesteśmy i służba dla Pana - zgodnie z tym co On sam dziś mówi - będzie nas kosztowała utratę życia. Pewnie łatwiej byłoby tak raz a dobrze umrzeć, a tymczasem ogromną większość z nas czeka raczej umieranie na raty, codziennie, w duchowej samotności, bez zauważenia i poklasku ze strony innych. 

Wtedy przydaje się powracanie już nie tylko do sensu i celu, ale do osoby Jezusa, bo to dla Niego robisz to, co robisz. I jeśli uda ci się wznosić swoje myśli wtedy do Niego, dzieją się niezwykle ważne rzeczy. 

Najpierw wzmacnia się twoja wiara, bo z każdym twoim westchnieniem do Pana wzmacniasz w ten sposób swoją więź z Nim. Rośnie też miłość, bo podejmujesz decyzje coraz bardziej świadomie, ze względu na Niego, nie mając z tego często ludzkiej satysfakcji, emocji, a często tracąc na tym. 

Są czasem sytuacje, gdy potrzebujesz sięgnąć jeszcze głębiej, przypominając sobie kim tak naprawdę jest Bóg, co dla nas robi i jak nas traktuje. Nawet jedno proste zdanie Jezusa, w którym mówi, że jeśli chcę Mu służyć, wtedy Jego Ojciec uczci mnie, potrafi wzniecić na nowo żar i chęci do służby, bo przypomina mi Komu służę. 

Takie odkrywanie Boga w rzeczach małych, wznoszenie myśli do Niego pośród codziennej pracy i przeżywanie z Nim różnych radości i smutków nazywamy czasem "mistyką codzienności". Spróbuj dziś tak przeżyć swój dzień, zwłaszcza jeśli w twoim sercu dawno już nie było żadnego ognia i wielkich emocji. Jeśli tylko chcesz przeżywać swoje chwile z Jezusem i robisz to, nawet wbrew sobie i bez żadnych odczuć, jesteś mistykiem i prawdziwym uczniem Jezusa.

Ks. dr Piotr Spyra 

piątek, 9 sierpnia 2024

Nasi błogosławieni Bracia

Nasi błogosławieni Bracia

O. Zbigniew Strzałkowski i o. Michał Tomaszek to pierwsi polscy misjonarze męczennicy. Chociaż ich wspomnienie przypada w dniu 7 czerwca – tego właśnie dnia w 1986 roku O. Zbigniew przyjął Święcenia Kapłańskie, a O. Michał – Święcenia Diakonatu, dziś – 9 sierpnia mija trzydziesta trzecia rocznica zamordowania polskich misjonarzy przez terrorystów z Sendero Luminoso – komunistyczną organizację. Na świecie ich wspomnienie przypada właśnie dziś. W Polsce w dniu 9 sierpnia jest święto św. Teresy Benedykty od Krzyża (Edyty Stein), Patronki Europy, dlatego wspomnienie Bł. Misjonarzy Męczenników zostało wyznaczone na dzień 7 czerwca.  


archiwum prywatne 

- Braciszek był świadomy zagrożenia – mówi Marek Tomaszek, brat bliźniak Bł. O Michała. Przyznaje, że prosił brata z całego serca aby dopóki żyje mama, nie wyjeżdżał na misje. Wie, przez co mama przeszła. - Prosiłem go, mówiłem: Michał, zdajesz sobie sprawę w jakie miejsce jedziesz... – wspomina Marek Tomaszek. 

- Byłem na pożegnaniu Zbyszka i Jarka w Rychwałdzie, w 1988 roku. Jarek poprosił mnie o spowiedź – wspomina O. Ryszard Jarmuż, który pragnął wyjechać na misje razem z braćmi. Jednak do Pariacoto przyjechał pierwszy raz dwa i pół roku po śmierci O. Zbigniewa i O. Michała.     

O. Michał dołączył do dwóch franciszkanów w lipcu 1988 roku. Kilka miesięcy wcześniej do Peru przylecieli o. Jarosław Wysoczański i o. Zbigniew Strzałkowski. Od początku pracy na misji w Pariacoto  franciszkanie wyróżniali się ogromnym zaangażowaniem w działania charytatywne i duszpasterskie. Zbudowali m.in. instalację wodną i kanalizacyjną. O. Zbigniew, chociaż nie ukończył żadnych studiów medycznych – był nazywany przez tamtejszych ludzi „nasz doktorek”. Chętnie niósł pomoc wszystkim chorym, dlatego też jest patronem ludzi chorych, cierpiących na ciele i duszy. O. Michał natomiast, jeszcze w czasie seminarium duchownego był niezwykle zaangażowany w pracę z dziećmi niepełnosprawnymi. O. Michał Tomaszek jest patronem dzieci i młodzieży, wypraszającym u Boga dar potomstwa. Obydwaj są patronami w obronie przed światowym terroryzmem. 

Straszy brat O. Zbigniewa Strzałkowskiego przyznaje, że był zaskoczony decyzją brata o wstąpieniu do zakonu. - Dostałem list od rodziców, w którym napisali, że Zbyszek idzie do zakonu. Byłem wtedy w Lublinie w wojsku. Ta wiadomość była dla mnie szokiem. Myślę, że nawet rodzice się tego nie spodziewali. Tutaj, niedaleko mnie mieszka lekarz, którego czasem spotykam. Kiedyś mówił mi, że wiedział wcześniej od nas, że Zbyszek planuje wstąpić do zakonu, ponieważ był u pana doktora po zaświadczenie lekarskie, które było potrzebne przy wstąpieniu do seminarium – wspomina Bogdan Strzałkowski. 

Po wylocie młodych misjonarzy na misje, kontakt z rodziną mieli cały czas. Zarówno O. Zbigniew jak i O. Michał pisali listy do swoich bliskich. - Bardzo często Michał wysyłał listy. Bardzo dużo pisał do sióstr, do mnie, do rodziców. Michał pisał też do znajomych. W Izbie Pamięci, która jest w rodzinnym domu O. Michała są wszystkie albumy, które są stworzone przez niego samego. Każde zdjęcie jest podpisane – mówi Marek Tomaszek. – Michał urodził się w domu, w Łękawicy. Po wielu latach po jego śmierci dom został przebudowany, a z jednego pomieszczenia zostało zrobione muzeum. Jest tam jego habit, są listy, przedmioty, których używał – mówi o. Ryszard Jarmuż, kolega błogosławionych męczenników. 

Polscy misjonarze dostawali pogróżki, ale o wyjeździe z misji nie myśleli. Skrajnie lewicowa peruwiańska organizacja Sendero Luminoso (Świetlisty Szlak) uznawała ich pracę i posługę za „szkodliwą dla rewolucji”. Terroryści widzieli, że coraz więcej ludzi gromadzi się przy zakonnikach, uczestniczy we Mszy św., a to im się nie podobało. Raz nawet w Wielki Czwartek O. Michał znalazł na ołtarzu kartę, na której było napisane, że: jeśli nie przestaniecie odprawiać Msze Święte, modlić się, uczyć różańca, jeśli nie przestaniecie pomagać, współpracować z imperializmem, to zginiecie”.  

W dniu 9 sierpnia 1991 roku, po Mszy św., terroryści uprowadzili zakonników i związanych wywieźli w okolice cmentarza. Po kilku latach okazało się, że wśród kandydatów do zakonu, którzy wiedzieli jak ojcowie żyją, z kim się spotykają – był terrorysta... Polscy franciszkanie zginęli od strzałów w tył głowy, O. Zbigniew dostał też strzał w plecy. Na plecach O. Zbigniewa terroryści zostawili karton z napisem: „Tak kończą lizusy imperializmu”.   

W tym czasie w Polsce od 10 do 15 sierpnia 1991 roku obywały się VI Światowe Dni Młodzieży w Częstochowie. I właśnie tego dnia, 10 sierpnia do Polski przyszła wiadomość o śmierci młodych, polskich misjonarzy – O. Zbigniewa Strzałkowskiego i O. Michała Tomaszka.   

- Nie miałem żadnego przeczucia, że coś się mogło stać. Tego dnia robiliśmy drewno na zimę – wspomina Bogdan Strzałkowski. - Jak przyjeżdża trzech franciszkanów w południe, w sobotę, to znaczy, że coś się stało. Powiedzieli, że prawdopodobnie Zbyszek nie żyje. Prawdopodobnie – chociaż dobrze wiedzieli, że nie żyje – mówi brat Bł. O. Zbigniewa. Wspomina, że im – mężczyznom było troszkę „łatwiej” przyjąć tę tragiczną wiadomość, natomiast ich mamusia przeżywała to, co się wydarzyło do końca życia. - Przyjeżdżali do naszego domu ojcowie, bracia franciszkanie, mówili do mamusi, że mamy świętego, na co mamusia odpowiadała: „w porządku, święty, ale Zbyszka nie ma”... 

Bogdan Strzałkowski mówi, że dużo czasu musiało minąć, zanim się pogodził z tym, że najmłodszy brat już nigdy nie przyjedzie do domu. A w takie dni jak jest wspomnienie braci, bierze książkę, czyta, przypomina sobie różne wydarzenia... – To było ponad trzydzieści lat temu, wtedy nie było u nas telefonów. Odkąd Zbyszek wyjechał na misje to się nie słyszeliśmy – wspomina... Bogdan Strzałkowski mówi, że zaledwie kilka dni przed informacją o zabójstwie brata, odwiedził ich przełożony O. Zbigniewa i O. Michała. – Przy tym stole siedzieliśmy, Jarek przyjechał do nas ze swoją mamusią. Najpierw na urlop miał przyjechać  Zbyszek, ale siostra Jarka wychodziła za mąż, więc się zamienili. Wtedy zapytałem Jarka jak tam jest z tym terroryzmem. Opowiedział, że już nie raz im grożono... A kilka dni później przychodzi wiadomość, że Zbyszek i Michał zostali zamordowani przez terrorystów z Sendero Luminoso. To był szok. 

Tego dnia, 10 sierpnia 1991 roku, brat bliźniak O. Michała również niczego nie przeczuwał. Pracował z rodziną na polu, kosili zboże. Marek Tomaszek wspomina, że od swojego chrzestnego dowiedział się o tragedii. - Cały czas nie dowierzałem temu, co usłyszałem. Miałem nadzieję, że nie jest to prawda. Dwie godziny później przyjechało trzech franciszkanów z Krakowa, którzy potwierdzili to, że nasi chłopacy nie żyją – mówi. - Pierwsze pytanie mamusi brzmiało: Czy cierpieli? W odpowiedzi na to, że dostali strzał w tył głowy, mamusia odpowiedziała: Bogu dzięki, że nie cierpieli. 

Pogrzeb zakonników odbył się w dniu 12 sierpnia 1991 roku. Była to jednocześnie wielka manifestaca wiary i przyjaźni tamtejszych ludzi do polskich misjonarzy. Indianie, którzy przychodzili do kaplicy, w  której były ciała zamordowanych misjonarzy nie modlili się za nich, tylko do nich... 

W uroczystościach pogrzebowych w Pariacoto nie było najbliższej rodziny braci, ale mieli oni zaproszenie, by spotkać się w tym czasie w Krakowie z Ojcem Świętym Janem Pawłem II. – Ojciec Święty powiedział jedno zdanie, którego nie zapomnę do końca życia, i które powtarzam rodzinom w trudnych chwilach. Ojciec Święty powiedział jedno krótkie zdanie: Pan Bóg daje krzyże, ale pomaga je nosić – wspomina Marek Tomaszek.   

- Pierwszy raz poleciałem do Pariacoto w 2000 roku, z mamusią. I jest to najważniejsze wydarzenie w moim życiu, że właśnie udało mi się zawieźć mamusię na grób syna – podkreśla Marek Tomaszek. 

Następnego roku, czyli w dziesiątą rocznicę zabójstwa, do Pariacoto pojechał Bogdan Strzałkowski. - Poleciałem w dziesiąta rocznicę śmierci, czyli w 2001 roku. Bałem się jazdy do Pariacoto. Pierwszą noc spędziliśmy u franciszkanów w Limie. W Pariacoto byliśmy parę dni, ale czym było bliżej to miałem większy strach – wspomina. – Jak przyjechaliśmy do Pariacoto, weszliśmy do kościoła, pomodliliśmy się przed ołtarzem, poszliśmy do ich grobów – było ciężko...

- Pamiętam, że wtedy kiedy byłem w Pariacoto to mieszkańcy coś świętowali, ale nie pamiętam jakie to było wydarzenie. W każdym razie strzelali. W Pariacoto dzień zaczyna się przed 7.00. Jeszcze rano, kiedy było ciemno – słyszę wystrzały. Proszę sobie wyobrazić jak się czułem... Ciężko było mi to przeżyć – mówi. - Kiedy byłem ostatni raz, przed pandemią, to już rano poszedłem sam na miejsce zbrodni. Poszedłem sam, chociaż widziałem tych ludzi, którzy mi się przyglądali. Troszkę miałem obawy czy się nic nie stanie, ale było spokojnie – wspomina Bogdan Strzałkowski. 

O. Ryszard Jarmuż doskonale pamięta swój pierwszy pobyt w miejscu, gdzie żyli jego współbracia. - Byłem krótko po ich śmierci. Kucharka poukładała ich rzeczy, tak jakby za chwilkę mieli wrócić do pokoju... 

Beatyfikacja O. Zbigniewa Strzałkowskiego i O. Michała Tomaszka oraz Ks. Dordiego, zamordowanego również przez terrorystów z Sendero Luminoso, kilka dni później – 25 sierpnia 1991, odbyła się w dniu 5 grudnia 2015 roku w Chimbote. 


Podczas ostatniej Mszy Świętej, którą odprawili wspólnie, był czytany fragment Ewangelii wg św. Marka (8, 34-9, 1): „Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je”.     


___

Źródło: PCh24.pl  


Bardzo dziękuję br Janowi - Promotorowi Kultu Błogosławionych Braci Męczenników z Pariacoto, Bogdanowi i Andrzejowi - braciom Bł. O. Zbyszka, Markowi - bratu Bł. O. Michała i O. Ryszardowi - koledze Błogosławionych Męczenników za zaufanie i całe dobro jakie od Was otrzymałam 💞 

Copyright © 2016 Niedoskonala-ja.pl , Blogger