sobota, 31 października 2020

David Haye, hello

David Haye, hello

"David Haye, hello" - tymi słowami kilka lat temu na konferencji prasowej przed walką Klitschko vs Haye zwrócił się młodszy z braci do brytyjskiego boksera. David pozostał obojętny, nie podał ręki Ukraińcowi, co ten skomentował: "jak zwykle, żadnego szacunku". Od tamtej konferencji i walki bardzo dużo się zmieniło, ale Haye'a nie da się nie lubić 😊 Dwa lata temu miałam przyjemność w końcu poznać jednego z moich ulubionych sporotowców, i na moje "David Haye, hello" - odpowiedział 😎  

archiwum prywatne 

Niesamowite jest to, kiedy spotykamy ludzi, którzy nas inspirują, na których walki czekaliśmy i z którymi możemy chociaż chwilkę porozmawiać. David co prawda już zakończył karierę, a od kilku lat współpracuje z rywalem sprzed kilku lat - Dereckiem Chisora, którego pokonał 😊 To właśnie po walce Klitschko vs Chisora - brytyjczycy pobili się poza ringiem, na konferencji prasowej. Wtedy też Chisora powiedział do Haye'a, że go zastrzeli...  Dziś są przyjaciółmi. W jakimś artykule czytałam, że Dereck się nawrócił, zmienił swoje życie...

archiwum prywatne 

Tak czy inaczej - w wojnie Usyk vs Chisora - jestem za Usykiem! 😎  

piątek, 30 października 2020

[WYWIAD] Rozchwiani emocjonalnie

[WYWIAD] Rozchwiani emocjonalnie

Każdy z nas chyba zna takich ludzi, którzy potrafią mówić tak pięknie, że aż trudno nie uwierzyć temu, co się słyszy. Tacy ludzie najczęściej zabierają nam czas - zakładam, że kiedy z kimś rozmowiamy to nie zajmujemy się już niczym dodatkowo, tylko skupiamy się na tej konkretnej osobie. Są to ludzie, którzy jednego dnia mówią jak bardzo ważni jesteśmy, ale w ciągu kolejnych dni nie mają już czasu aby napisać czy zadzwonić. Tacy ludzie są dla mnie kłamcami, ale oddaję głos Ewie Guzowskiej - psycholog, psychoterapeuta, coach...

pixabay.com/pl/

Pani Ewo, czego możemy się spodziewać po osobie chwiejnej emocjonalnie? 

Po  osobie chwiejnie emocjonalnie możemy spodziewać się przede wszystkim często irracjonalnych zachowań. Zachowań, które mogą postawić nas w stan zdumienia, osłupienia, zdziwienia. Co najważniejsze, możemy mieć trudność odpowiedniej reakcji na takie zachowanie. Reakcje osób z niestabilnością emocjonalną często są bardzo skrajne - od  gniewu do płaczu, najczęściej nieadekwatne do bodźca, który wywołuje takie zachowanie. Zachowania tego typu związane są z neurotycznością. Zwykle reakcje są nieprzewidywalne, często nieoczekiwane zmiany  nastroju całkowicie mogą spowodować nasze zagubienie.   

Czasami zupełnie nieświadomie otaczamy się takimi osobami. Być może też i wtedy do końca nie zdajemy sobie sprawy, że osoby rozchwiane emocjonalnie mogą mieć niekorzystny wpływ na nasze życie – zarówno fizyczne jak i psychiczne?  

Zdecydowanie obcowanie z takimi osobami jest niesamowicie trudne. Tym trudniejsze, że my sami często jesteśmy całkowicie bezbronni wobec takiego zachowania. Przede wszystkim osoba chwiejna emocjonalnie powinna się tym zająć. Z pewnością przynosi to wiele cierpienia i bólu psychicznego dla bliskich osób. 

Wyróżniamy dwa typy osobowości chwiejnej emocjonalnie: impulsywny i borderline. Czym się one charakteryzują?  

Obydwa typy osobowości charakteryzują skłonnością do zachowań impulsywnych, nie patrząc na konsekwencje jakie ono niesie. Osoby tego typu zwykle mają problemy z planowaniem swojej przyszłości. Osoby takie są nadpobudliwe i gwałtowne. Osobowość chwiejna emocjonalnie zwykle charakteryzuje się niestabilnością emocjonalną i  brakiem kontroli działań impulsywnych. Łatwo takie osoby zdenerwować, rozdrażnić  i łatwo uruchomić w nich zachowania agresywne. 

Osobowość borderline - inaczej  osobowość z pogranicza - ma zaburzony obraz siebie, ma skłonność do widzenia wszystkiego w barwach czarno białych. Ciągły niepokój, ryzykowne zachowania seksualne, próby samobójcze, nastrój depresyjny, zaniżone poczucie wartości, niespójne Ja i inne - czyli jak widać to zaburzenie ma wiele więcej składowych, które bardzo silnie wpływają na obcowanie z taka jednostka. 

Czego pragnie osoba, która jest rozchwiana emocjonalnie?

Jeśli chodzi o to, czego pragnie, to przede wszystkim równowagi emocjonalnej,  która jest poza jej zasięgiem. Tak skrajne emocje bardzo wyczerpują jednostkę,  a także najbliższe otoczenie.

Jak budować relacje z taką osobą? Czy to ma w ogóle sens? Przecież prawie non stop będziemy narażeni na jakieś ekstremalne przerywniki życia...  

Życie z taką osobą jest pełne skrajności, ciągle niepewne, to jak narkotyk, który uzależnia drugą osobę od tak skrajnych emocji. Pytanie, co daje zatem tej drugiej osobie życie z osoba chwiejna emocjonalnie albo z osobą z pogranicza… 

W jej rozumieniu świat jest czarno – biały, dobry – zły? 

Generalnie tak. Nie ma w tym świecie szarości.

Gdzie są główne przyczyny problemu? 

Trudno jednoznacznie stwierdzić, ponieważ  jeśli chodzi o osobowość borderline - jest ciągle badana. Przyczyną mogą być doświadczenia z dzieciństwa, opuszczenie przez najbliższych, zespół stresu pourazowego, kryzys rozwojowy i inne.

W jaki sposób bronić się przed osobą chwiejną emocjonalnie? 

Przede wszystkim nie można pozwolić by ktoś taki zdominował nasze życie. Trzeba jasno ustalić sztywne granice. Korzystać z pomocy innych, dbać o siebie... I pamietać, że takie osoby są nienasycone miłością…

czwartek, 29 października 2020

Moje życie - moje decyzje

Moje życie - moje decyzje

 „Czas i zdrowie to dwa cenne skarby, których nie rozpoznajemy i nie doceniamy dopóki się nie wyczerpią” (Walter Disney). Do czasu kiedy jesteśmy młode, piękne, przedsiębiorcze – nie mamy czasu na chodzenie do lekarza. Szybko żyjemy, szybko pracujemy, odpoczywamy i szybko śpimy. Ciągle brakuje nam na wszystko czasu, ciągle się gdzieś spieszymy... Kończymy 25, 30, 35 lat – świetna okazja, aby w końcu znaleźć czas dla samej siebie i udać się na konieczne badania. Poniżej lista tych, które powinnyśmy wykonać – z troski o nasze dobre zdrowie...

pixabay.com/pl/

Jeśli ukończyłaś 20 lat, koniecznie powinnaś zrobić badania profilaktyczne:  

💛 morfologia krwi, OB i ogólne badanie moczu - raz na 3 lata;
💛 poziom cukru i cholesterolu we krwi – szczupłe kobiety powinny wykonywać badanie raz na 3-5 lat, natomiast kobiety z nadwagą – co rok;
💛 ciśnienie krwi – przy okazji wizyty u internisty;
💛 badanie ginekologiczne (cytologia) - badania co 2 lata;
💛 badanie piersi - piersi badaj sama, najlepiej raz w miesięcu, między 6 a 9 dniem cyklu);

Po 25. roku życia powinnaś zrobić: 

💙 pierwsze USG piersi – badanie zaleca się robić raz na 2 lata, chyba, że mama, babcia albo siostra chorowały na raka piersi – powtarzaj badanie co rok;
💙 USG przezpochwowe – badanie co 2 lata;
💙 badanie ginekologiczne (cytologia) – również raz na 2 lata;
💙 badanie krwi (morfologii krwi z rozmazem, poziom glukozy, cholesterolu, trójglicerydów, parametrów wątroby i poziomu żelaza) – raz na 3 lata;
💙 badanie stomatologiczne – raz na pół roku;
💙 badanie okulistyczne – raz na 4 lata.

Jeśli ukończyłaś 30 lat, zrób koniecznie: 

💚 badanie palpacyjne piersi – co 2 miesiące;
💚 USG piersi – co 2 lata;
💚 USG przezpochwowe – co 2 lata;
💚 RTG klatki piersiowej – raz na 3-4 lata, ale w przypadku kiedy palisz papierosy – badanie powtarzaj co rok;
💚 badanie ginekologiczne (cytologia) – raz w roku;
💚 badania krwi (morfologii krwi: morfologii krwi z rozmazem, poziom glukozy, cholesterolu, trójglicerydów, parametrów wątroby i poziomu żelaza) – raz w roku;
💚 badanie ogólne moczu – raz na 3 lata;
💚 badanie poziomu hormonów tarczycy – jeśli raz chudniesz a raz tyjesz – bez powodu;
💚 pomiar ciśnienia tętniczego krwi – raz na rok;
💚 EKG – jeśli często odczuwasz bóle w klatce piersiowej;
💚 USG jamy brzusznej – najlepiej raz w roku;
💚 badanie okulistyczne – raz na 3-4 lata;
💚 badanie stomatologiczne – raz na pół roku.

Kobiety po 30-ce powinny zrobić dodatkowo: 

💜 mammografię (pierwsze badanie po 35 roku życia);
💜 badanie poziomu żelaza (ryzyko rozwinięcia się niedokrwistości, ale również wtedy gdy planuje się ciążę);
💜 badanie hormonów kobiecych (estrogeny, progesteron, prolaktyna);
 badanie słuchu (raz na 5 lat po 30 roku życia).

Nikt nas nie zmusza do leczenia, decyzja należy do nas. W naszych własnych rękach jest nasze życie i zdrowie i od nas zależy czy podejmiemy właściwe decyzje. Ktoś kiedyś powiedział, że żyje się raz, ale jeśli dobrze – ten jeden raz wystarczy 😎 Zacznijmy dbać o swoje zdrowie nim będzie już za późno... 

___
Źródło: magazynfamilia.pl 

środa, 28 października 2020

Swetry na jesień

Swetry na jesień

Kiedy temperatura za oknem nie rozpieszcza - czas pomyśleć o swetrach, które po prostu nas ogrzeją 😊 Może się wydawać, że swetry są nudne - ale na pewno nie wszystkie, bo w bogatej ofercie sklepów internetowych znajdziemy również sweterki z różnymi ozdobami czy zabawnymi rysunkami, napisami. Przytulny i miękki sweterek jest więc idealny na chłodniejsze dni i wieczory - nie tylko podczas tych wieczorów z kubkiem ulubionej kawy i książką...  

pixabay.com/pl/ 

Swetry - bardzo eleganckie - dopasowane do ciała, z dekoltem w serek to klasyczny wzór. Z pewnością każda z nas ma przynajmniej jeden taki sweter. A w wersji romantycznej - z koronkowymi zdobieniami... która z nas będzie potrafiła przejść obok niego obojetnie? Do sweterka - plisowana albo ołówkowa spódnica i mamy połączenie doskonałe 😊 

archiwum prywatne 

Sweter na jesień to też komfort. Ważne, żeby był dobrej jakości. Swetry naprawdę potrafią zachwycić kolorystyką! Są modne, i kobiece. W sezonie jesienno - zimowym to właśnie połączenie sweter + dżinsy jest najchętniej wybieranym zestawem, co nie znaczy, że mamy całkowicie rezygnować ze spódnic i sukienek 😊 Dużym zainteresowaniem cieszą się też piękne, długie swetry dzianinowe i sukienki dzianinowe z kopertowym dekoltem - bez wątpienia to świetny pomysł na stworzenie eleganckiej, casualowej stylizacji. Idealne na jesienne randki... 💕 Długie swetry możemy nosić do grubych rajstop, ale też w połączeniu z muszkieterkami będą wyglądały szałowo. No i oczywiście botki..    

Zainspiruj się z Lejdi 💖

___
artykuł sponsorowany 

wtorek, 27 października 2020

Dziękuję, że mnie nie zabiłaś, Mamo

Dziękuję, że mnie nie zabiłaś, Mamo

Nie jestem mamą, nie urodziłam nigdy dziecka, ale kiedyś otuchy dodało mi powiedzenie, że "Nie trzeba chorować na serce żeby być kardiologiem". Zresztą, w protestach, które odbywają się w całym kraju biorą również udział mężczyźni, więc...   

pixabay.com/pl/ 

Mimo, że skończyłam politologię i wiele godzin spędziłam już jako redaktorka w Sejmie - od polityki trzymam się z daleka. Znam rodziny, które wychowują chore dzieci i znam też kobiety, które dokonały aborcji... Nie jestem nawet w stanie wyobrazić sobie cierpienia tych, którzy muszą podjąć decyzję o życiu drugiego, maleńkiego, bezbronnego i strasznie chorego człowieka...  

Od najmłodszych lat w domu rodzinnym słyszałam, że Bóg daje życie i tylko On ma prawo je odebrać. Zgadzam się oczywiście z tym. Bóg dał nam też wolną wolę... Każdy z nas będzie żył ze świadomością tego, jakie decyzje podjął... Uważam, że nie wolno stawiać siebie w miejsce Boga - nie mamy prawa decydować o tym ile i czy w ogóle ktoś będzie żył...  

PS. W dniu moich urodzin - od kilku już lat, mówię mojej mamie: "Dziękuję, że mnie nie zabiłaś" 💖  A przecież mogła decydować jaki będzie mój los... 

poniedziałek, 26 października 2020

Ostatnie dni mega promocji

Ostatnie dni mega promocji

W piątek, 16 października rozpoczęła się mega promocja, która potrwa jeszcze tylko kilka dni – do soboty, 31 października. Rabatem będą objęte wszystkie produkty do makijażu, czyli ponad 2700 artykułów, z czego aż 1434 kupimy o 60% taniej. Na pozostałe produkty zostaną naliczone rabaty od 25 do 46%. Promocja obowiązuje zarówno w sklepach stacjonarnych jak i w sklepie internetowym.

 

Jest to niepowtarzalna okazja żeby ulubione produkty do makijażu kupić w tak atrakcyjnych cenach. Np. za Rimmel, Stay Matte, puder w kamieniu zamiast 29,99 zapłacimy tylko 11,99 zł. Wibo, pomada do brwi kosztować nas będzie jedynie 10,79 zł. Max Factor, 2000 Calorie, pogrubiający tusz do rzęs, czarny zostanie obniżony z 36,99 na 14,79 zł. Cena Bourjois, różu do policzków spadnie z 56,99 do 22,79 zł. L’Oréal Paris, True Match, podkład, 2N vanilla będzie można kupić już za 27,19 zł, a Maybelline, Affinitone, korektor, nr 01 Nude Beige za 13,19 zł. L’Oréal Paris, Bambi Eye False Lash, Extra Black, tusz do rzęs, ekstra czarny, podkręcający i wydłużający zostanie przeceniony z 65,99 na 26,39 zł, a Bourjois, Healthy Mix, krem BB z witaminami z 58,99, na 23,59 zł. Cieszącą się dużą popularnością dwufazową szminkę o długotrwałym efekcie Max Factor, Lipfinity Lip Colour kupimy już za 25,99 zł, a matujący podkład do twarzy Maybelline, Fit Me! Jedynie za 13,59. Promocja nie łączy się z innymi akcjami.

___
Źródło: informacje prasowa 

niedziela, 25 października 2020

Dziękuję, Dobrzy Ludzie

Dziękuję, Dobrzy Ludzie

Już kiedyś to pisałam, ale powtórzę - mam szczęście do dobrych ludzi. A dzięki pracy - mam podwójne szczęście, bo mogę jeszcze poznać i tych, których inni oglądają w telewizji czy mediach społecznościowych... I czasami okazuje się, że ten sympatyczny, uśmiechnięty pan z serialu XXX - podczas spotkania wcale nie jest taki sympatyczny jak na ekranie telewizora...       

archiwum prywatne 

Bardzo lubię spotykać się z ludźmi "zwykłymi", o których na co dzień nie przeczytamy w prasie. Dwa lata temu miałam niezwykłą przyjemność pracować nad reportażem o zamordowanym misjonarzu - Ks. Marku Rybińskim. Księdzu, który zwyczajnie był szczęśliwy. Powracam do tego reportażu też dlatego, że ciężko mi się pogodzić z tym jak ludzie mogą być źli... Do tego stopnia źli, że są w stanie odebrać życie drugiemu człowiekowi. 

Kiedy dowiedziałam się o śmierci Mamy Ks. Marka - przypomniały mi się tamte chwile, które u nich spędziłam. Ciepło, dobroć i serdeczność - pamiętam do dziś... Jestem wdzięczna ludziom, z którymi mam przyjemność współpracować - dzięki tym, których spotykam uczę się jak być lepszym człowiekiem...  

Życie jest piękne, ale bardzo kruche... Warto o tym pamiętać...  

sobota, 24 października 2020

Szczypta refleksji

Szczypta refleksji
Zdarza się, że ktoś przekroczy próg Twojego życia w brudnych butach, wytrze je sobie w Twoj dywan i wcale nie ma zamiaru wspólnie z Tobą tego bałaganu posprzątać. Wychodzi. Tak jakby nic wielkiego się nie stało. Nie zdaje sobie sprawy na jak długo ten bałagan może zostać w Twoim życiu. Słowa "na zawsze razem" okazują się ulotne jak pył i często potrafi je zniszczyć najzwyklejsza błahostka. I nagle ta opowieść o wielkiej miłości oraz ogromnym uczuciu okazuje się okropnym kłamstwem...

pixabay.com/pl/ 

Do tych słów, które możemy znaleźć w książce, dodałabym tylko: Nikogo nie trzeba przekonywać do tego, by wybierać sobie mądrze towarzystwo - ludzi uczciwych, prawdziwych i dobrych. Ludzi, na których w najtrudniejszych momentach naszego życia będziemy mogli liczyć, mimo, że nie jesteśmy "przyjaciółmi" na fejsie... Te słowa Rafała już od dawna za mną "chodziły". Nie zaszkodzi od czasu do czasu sobie o tym przypomnieć...

Wspaniałego dnia, Kochani! 💖
PS. Jakość - nie ilość!     

___
Źródło: Oczami Mężczyzny 

piątek, 23 października 2020

[WYWIAD] Różaniec. Modlitwa dla dzieci?

[WYWIAD] Różaniec. Modlitwa dla dzieci?

Kilka lat temu przeprowadziłam wywiad z bp Antonim Długoszem - "Biskupem od dzieci". Często kiedy jestem w Częstochowie to dzwonię do księdza biskupa - lubię z nim rozmawiać, słuchać wspomnień.... Przypominam ten wywiad - szczególnie w październiku, miesiącu który poświęcony jest modlitwie różańcowej...

pixabay.com/pl/ 

Mówi się, że podstawą rozmowy z Bogiem jest właściwa relacja rodziców z dziećmi. Dlaczego jest to tak istotne?

W sakramencie chrztu nawiązujemy kontakt z Bogiem. W owej „dziecięcej rozmowie” ze Stwórcą pomaga nam świadectwo rodziców. To oni pokazują na krzyż czy święty obraz i, kierując dziecięcą dłonią, zachęcają do przeżegnania się – dania znaku Bogu. Wszystkie momenty życia starają się odnosić do Boga. Kiedy dziecko zaczyna mówić, wskazują, aby o problemach, z jakimi przychodzi do nich, opowiadało także Panu Bogu. Rodzice są najważniejszym autorytetem w życiu dzieci, które podświadomie naśladują ich zachowania. Widząc modlących się rodziców, dzieci nabierają przekonania, że modlitwa jest ważną czynnością. Skoro modlitwa jest spotkaniem i rozmową z Bogiem, zadaniem rodziców jest nauczenie dziecka, czym jest osobowe spotkanie i prawdziwa rozmowa.

Czym jest to osobowe spotkanie i jak do niego przybliżać?

Zaczyna się od kontroli postaw rodziców, by w sytuacji, gdy syn czy córka zwrócą się do nich z jakimkolwiek problemem, przerwali swoje zajęcia, zwrócili się twarzą do dziecka, starając się, by była ona na poziomie jego twarzy. Dziecko winno odczuć, że jest to osobowe spotkanie. Również gdy rodzice chcą przekazać informacje czy polecenia dziecku, mają uczyć je podobnej postawy, polegającej na przerwaniu zajęć, zwrotu ciała ku osobie, skierowania na nią wzroku. Należy zachować dużo cierpliwości w formowaniu postawy spotkania u dzieci. Pomoże im z całą pewnością wzorowe zachowanie rodziców. Jeżeli rodzice, zajęci swoimi sprawami, odbierają wypowiedzi dzieci, często stojąc tyłem do nich, wtedy są negatywnym przykładem, burzącym doświadczenie osobowej relacji międzyludzkiej. Kiedy zaś na głos rodziców dziecko przerywa zajęcie i z zainteresowaniem zwraca się w ich kierunku, można zakładać, że poprawnie przeżywa osobowe spotkanie. Kolejnym zadaniem rodziców jest wyrobienie u dziecka przekonania, że każdy przekaz, z jakim zwraca się ono do nich, interesuje rodziców.

Jak zachęcić dziecko do modlitwy?

Dziecko nabiera zaufania, gdy rodzice uczuciowo angażują się w przekazywany problem dziecka: wyrażają radość, gdy jest to radosna wiadomość, współczują i pocieszają, gdy dziecko doświadcza przykrości. Konieczne są zewnętrzne znaki pomagające dziecku w przeżywaniu tych różnych doświadczeń. Przy radosnej wiadomości – można objąć i ucałować dziecko; gdy przyznaje się do złego czynu – wyrazić smutek, lecz pocieszyć, że rodzice przebaczają, także przytulić do siebie, by dziecko doświadczało bliskości oraz bezpieczeństwa ze strony rodziców. Powyższe czynności i odczucia przenosimy na doświadczenie modlitewnego spotkania. Uświadamiamy dzieciom, że z jakąkolwiek sprawą zwracają się do Pana Boga – On jeszcze bardziej jest zainteresowany niż rodzice, ponieważ jest naszym najlepszym Ojcem. Należy zachęcać dzieci, by o wszystkich problemach informowały Pana Boga.

Modlitwa spontaniczna czy raczej formułki?

Najczęstszym kontaktem z Bogiem podsuniętym przez rodziców i przez nich „wyuczonym” jest tradycyjny pacierz. W dzieciństwie jest on najtrudniejszą rozmową dziecka z Bogiem. Wyraża bowiem przesłania niezrozumiałe przez małe dziecko. Wprawdzie opanowuje ono pamięciowo jego treść, jednak wypowiada słowa bez wewnętrznego zaangażowania. Nabiera przekonania, że skoro samo nie rozumie i to go nie interesuje – podobnie odbiera tę „mowę” Pan Bóg. W takim doświadczeniu nie dochodzi do autentycznego spotkania dziecka z Bogiem.

Jeżeli dziecku nie wytłumaczy się, kim jest Pan Bóg oraz jak wygląda zewnętrzne i wewnętrzne przygotowanie do modlitwy, a także jakie mogą być jej formy oraz treść – może ono zrezygnować z modlitewnego kontaktu z Bogiem. Dlatego pierwszym doświadczeniem dziecięcej modlitwy winna być modlitwa spontaniczna.

Czy rodzice mogą straszyć dziecko Panem Bogiem?

To bardzo niebezpieczne. Bywa, że robią tak, kiedy dziecko jest nieposłuszne, a nawet wykorzystują zjawiska przyrody: błyskawice, grzmoty, komentując, że tak okazuje swój gniew Pan Bóg, ponieważ dziecko było niegrzeczne. W religijnej mentalności dziecko wyobraża sobie Boga w oparciu o relacje zachodzące między nim a rodzicami. Mówi się o deifikacji rodziców w psychice dziecka. Jakie więzi występują u dziecka z rodzicami, takie przenosi na obraz Boga. Jeżeli dziecko czuje się kochane, bezpieczne, rodzice mają czas dla niego, uczestniczą w radościach i smutkach dziecka, nie terroryzują – wtedy podobnymi uczuciami dziecko obdarza Pana Boga.

Czy przez taniec i zabawę można uczyć dzieci modlitwy?

Samymi słowami trudniej dziecku jest rozmawiać z Panem Bogiem. Dziecko wyraża swoją spontaniczność i radość piosenką i tańcem. Chętniej przekaże swoje uczucia tymi sposobami. Dlatego lubi śpiewać i ruchami ciała wyrażać Bogu swoje uczucia. Księga Rodzaju rozpoczyna się hymnem – pieśnią ku czci Boga Stwórcy. Siostra Mojżesza, Miriam, pieśnią dziękuje Bogu za wyzwolenie z egipskiej niewoli. W Piśmie Świętym mamy zbiór pieśni i psalmów. Król Dawid ustanawia grupę muzyków i śpiewaków. Znany jest taniec Dawida podczas procesji z Arką Przymierza. Szczególne formy liturgiczne tańca spotykamy w obrzędach narodów Afryki, Indii, czy Ameryki Południowej. Podczas procesji eucharystycznej w Bombaju, w której brał udział papież Paweł VI, dziewczynki tańczyły przed Eucharystycznym Jezusem.

Co robić, gdy dziecko ma do modlitwy stosunek obojętny?

Nie można zmuszać dziecka do modlitwy. Ważne jest, by widziało rodziców rozmawiających z Panem Bogiem. Nie można też wymagać od dzieci długiego trwania w postawie klęczącej na modlitwie, ponieważ jest to postawa bardzo trudna dla dziecka.

A kiedy jest odpowiedni czas na postawę klęczącą i naukę pacierza?

W modlitwie dziecka rzadko stosujemy postawę klęczącą. Wyjaśniamy mu, że oznacza ona pokorę i uszanowanie Boga. Tradycyjny pacierz podajemy dzieciom stopniowo podczas katechezy wyjaśniając poszczególne wezwania.

Czy warto zabierać dzieci na tradycyjne nabożeństwa, które nie są obowiązkowe, a bywają długie?

Alarmująco obniżył się udział dzieci w nabożeństwach majowych i czerwcowych, w nabożeństwie różańcowym, wielkopostnej Drodze Krzyżowej i na Gorzkich Żalach. Wydaje się, że dla przeciętnego dziecka struktura tych nabożeństw jest za trudna co do treści oraz nazbyt długa. Konieczne jest szukanie nowych propozycji w zakresie struktury wspomnianych nabożeństw, jak i samego ich scenariusza oraz przebiegu. Znamy pedagogiczną zasadę stosowaną w religijnej formacji dziecka: przybliżamy tajemnice zbawienia systematycznie, proporcjonalnie do możliwości percepcyjnych dziecka oraz w takim zakresie, by było ono w stanie zapamiętać i właściwie przeżyć religijne treści oraz by przesłanie zbawcze zaowocowało w życiu. Dlatego konieczne wydaje się nowe ustawienie tematyczne nabożeństw i maksymalne zaangażowanie dziecka. Tradycyjne nabożeństwa sprowadzają udział wspólnoty do biernego uczestnictwa, przy kierowniczej roli księdza. Forma monologu – przypominająca wykład – szczególnie nuży dziecko. Także bogata tematyka treściowa nie jest w stanie być w pełni przeżyta przez dziecko. Dlatego powoduje znużenie, a nawet wyłączenie się z przebiegu nabożeństwa.

Jaka więc forma konkretnych nabożeństw będzie odpowiednia dla dzieci?

Dzieci uczestniczące w Gorzkich Żalach potrzebują bodźców wizualnych podczas śpiewania pieśni. Wystarczy dla nich jedna z pieśni lub skrócona wersja całości. W nabożeństwie majowym i czerwcowym mogą na dwa chóry śpiewać litanię, lub pierwszą część, wybrane dzieci, a odpowiedź – wszystkie. Dodatkowym bodźcem może być użycie instrumentów perkusyjnych. W odmawianiu Różańca można skorzystać z różnych scenariuszy. Do każdego z nich potrzebne są pomoce wizualne: obrazy lub przeźrocza. Jeżeli chcemy rozważać całą część Różańca, na każdą tajemnicę poświęcamy trzy „zdrowaśki”. Można także skoncentrować uwagę na jednej tylko tajemnicy, przy użyciu pomocy wizualnych. Pierwszą część Ojcze nas i Zdrowaś Maryjo mówią wydelegowane dzieci. Zobrazowanie tajemnic Różańca może przybliżyć dzieciom odegranie wydarzeń przez dzieci w formie przedstawienia lub pantomimy.

A jeśli dziecko hałasuje w kościele, to lepiej, żeby jedno z rodziców zostało z nim w domu?

Jestem zwolennikiem, by cała rodzina uczestniczyła we Mszy Świętej. W niektórych kościołach są specjalne miejsca oddzielone szybą, gdzie we Mszy Świętej uczestniczą rodzice z małymi dziećmi. Można zabrać dziecku jedzenie i zabawki, by korzystały z nich, gdy zbyt długo trwa Msza Święta. Dobrze będzie, jeżeli każda parafia przygotuje specjalną Mszę dla dzieci według Dyrektorium o Mszach Świętych z udziałem dzieci z 1973 r.

A dorosły może modlić się modlitwami dzieci?

Jeśli modlitwa dziecka odpowiada dorosłemu – niech się nią modli. Widzę tu jednak pewien infantylizm wiary.

___
Źródło: Tygodnik Idziemy 

czwartek, 22 października 2020

Wspomnienie Św. Jana Pawła II

Wspomnienie Św. Jana Pawła II

O decyzji, która przed kilkunastu laty zmieniła jego życie, o wspomnieniach ze wspólnych spacerów z Ojcem Świętym, śmierci - opowiada JE. Ks. abp Mieczysław Mokrzycki - osobisty sekretarz, metropolita lwowski. Publikuję fragment wywiadu, który przeprowadziłam kilka lat temu 😊

pixabay.com/pl/ 

Ekscelencjo, Księże Arcybiskupie, przed kilkunastu laty poprzez decyzję Ojca Świętego Jana Pawła II zmieniło się Księdza dotychczasowe życie. Jak odebrał Ksiądz Arcybiskup tę decyzję papieża?

Trudno mi powiedzieć czym Ojciec Święty się kierował - po prostu była taka potrzeba. Zawsze miał dwóch sekretarzy, a mój poprzednik - ks. Wincenty Thu miał już 78 lat. Był Wietnamczykiem. Był po dyplomacji, ale ze względu na wiek musiał już odejść. Myślę, że los padł na Macieja (uśmiech).

Komu pierwszemu powiedział Ksiądz Arcybiskup o propozycji jaką w imieniu Ojca Świętego przedstawił Ks. Stanisław Dziwisz?

Pierwszy dowiedział się Ks. arcybiskup Marian Jaworski. Powiedziałem, że taką wiadomość przekazał mi ks. Stanisław Dziwisz - Ojciec Święty chciałby żebym przyszedł do pracy jako drugi sekretarz. Była to dl mnie trudna propozycja. Pracowałem w Watykanie dopiero kilka miesięcy. Nie byłem po dyplomacji. Było to dla mnie także wielkie zaskoczenie. Przeważnie w Sekretariacie Stanu pracują kapłani, którzy są po szkole dyplomatycznej, później jadą na placówki jako sekretarze, a następnie zostają w większości nuncjuszami. Nie byłem też odpowiednio przygotowany. Także znajomość języków nie jest przeze mnie opanowana, wystarczająco… pamiętam, że powiedziałem ks. Dziwiszowi, że chciałbym mieć czas na przemyślenie tej decyzji i porozumienie się ze swoim ordynariuszem. Myślę, że Arcybiskup o tym wiedział. Wyraził zgodę, abym mógł pełnić tę funkcję. Po zachęceniu, po dodaniu mi odwagi także przez ks. Dziwisza - który powiedział, że sobie poradzę, że będzie mi pomagał, że będzie nam się razem na pewno dobrze współpracowało - przyjąłem funkcję drugiego sekretarza.

Przez kilka lat służył Ksiądz Arcybiskup przy Ojcu Świętym, ale może jest jakieś wspomnienie, które szczególnie utkwiło Księdzu w najbardziej w pamięci?

Ojciec Święty w czasie wakacji bardzo dużo czasu przebywał w ogrodach, wśród przyrody. Wychodził do ogrodu, siadał na ławeczce gdzieś w cieniu i tam sobie pisał i czytał, ale zawsze jakiś odcinek trasy też przechodził. Pamiętam, w czasie naszego pierwszego spaceru opowiadał, że kiedy na początku przyjechał do Castel Gandolfo - gdzie jest ok. 40 hektarów ogrodu, mówił: "Schodziłem tutaj każdy zakątek, bo brakowało mi Bieszczad". W ogrodach były różne laski, krzaczki, jakieś zgliszcza, góry, wzniesienia, pagórki. Ojciec Święty zaglądał wszędzie, bo jakby ciągle brakowało mu Bieszczad, gdzie bardzo często spacerował. To było też dla mnie bardzo ważne, że Ojciec Święty tęsknił za górami. Tutaj jakby czuł się troszeczkę ograniczony przestrzenią.

Jaki był Ojciec Święty w takim codziennym życiu?

Był bardzo zdyscyplinowany. Zawsze mnie uderzało to, że nigdy pewnych spraw nie pomijał, nie uchylał się od obowiązków, które na przykład nie były obowiązkowe - np. zapraszanie gości na Mszę świętą prywatną. Mógł przecież spokojnie sobie odprawić, przeżyć Mszę św., jednak chciał, żeby każdego dnia zapraszać gości. Wiadoma sprawa, że wtedy Msza św. trochę się przedłuża. Później witał się z tymi osobami, a to przecież też zajmuje czasu. Z pewnością też jest jakiś wysiłek. Nigdy się od tego nie dyspensował. Kiedy było to możliwe zawsze to czynił. Podobnie na posiłki prywatne. Każdego dnia były audiencje oficjalne, można by powiedzieć obowiązkowe. Natomiast wiele było takich dodatkowych, z których Papież nie rezygnował mimo czasami zmęczenia czy późnej już podeszłego wieku, pewnych trudności, czy choroby. Zawsze to realizował. Nie wymigiwał się. Nie chciał sobie w niczym ulżyć, ale ciągle zachowywał ten sam rytm dnia w pracy.

Co było najtrudniejsze w tych dniach, kiedy Ojciec Święty umierał?

Dla nas, którzy byliśmy blisko i towarzyszyliśmy Ojcu Świętemu, najtrudniejsze chwile były kiedy Ojciec Święty musiał być w szpitalu, przejść operacje. Jednocześnie świadomość, że tracimy kogoś bardzo bliskiego, człowieka przez nas bardzo lubianego, człowieka bardzo dobrego. Wielkiego człowieka, człowieka bliskiego… Człowieka, który tak wiele zrobił dla Kościoła, dla całego świata. Towarzyszyła nam też jakaś niepewność, co będzie teraz, co będzie dalej… ale tam za oknami, dzięki tym tłumom ludzi na Palcu św. Piotra, co ciągle powtarzam - które towarzyszyły Ojcu Świętemu - także i nam było lżej, bo widzieliśmy, że ludzie są wierni, że są solidarni z Ojcem Świętym. Mimo swojego odchodzenia, czy cierpienia, nie jest zapomniany, nie jest zostawiony samemu sobie. Widzieliśmy, że chcą przez to Ojcu Świętemu wyrazić swoją bliskość, swoje serce, wdzięczność i to dodawało nam otuchy, siły. Cieszyliśmy się,  że to wszystko, co Ojciec Święty robił podczas swego pontyfikatu zostało dobrze odczytane i nadal trwa.

Jak wyglądało pożegnanie Księdza Arcybiskupa z Ojcem Świętym?

Ojciec Święty przez te ostatnie dni był cały czas świadomy. Był wypełniany harmonogram, który miał każdego dnia był wypełniany, realizowany do ostatnich dni, do ostatnich chwil życia. Ojciec Święty nie mógł już wtedy sam czytać i modlić się . Można powiedzieć, że Ojciec Święty modlił się słuchając nas. Do Ojca Świętego przychodzili kardynałowie, biskupi, inne osoby, żeby się jeszcze z nim spotkać, pożegnać. Natomiast widzieliśmy, że powoli zaczyna jak gdyby być słabszym, nie tyle tracił świadomość, co zaczynał być słabszym. Więc tak po południu w sobotę podchodziliśmy do Ojca Świętego żegnając się i prosząc go raczej o błogosławieństwo.

Nie tyle żegnaliśmy się z Ojcem Świętym, ile po prostu mówiliśmy do Niego: "Bóg zapłać. Dziękuję Ojcu Świętemu za wszystko i proszę o błogosławieństwo". Żeby to też tak nie wyglądało, że już żegnamy się z nim, bo widzimy, że umiera, bo żadnemu człowiekowi nie można okazywać takiego gestu. Była to taka chwila ucałowania ręki Ojca Świętego i prośba tylko o błogosławieństwo.

I wtedy Ojciec Święty spojrzał na Księdza Arcybiskupa?

Tak, Ojciec Święty był świadomy i cały czas patrzył. Ręką udzielał błogosławieństwa. Oczywiście w sercu był jakiś żal, chwila trudna, ale staraliśmy się tego nie okazywać zewnętrznie.

Czyli pożegnanie było już w godzinach popołudniowych?

Tak, około 16.00.

Czy trwanie przy Ojcu Świętym w ostatnich godzinach ziemskiego życia wprowadziło coś nowego w rozumienie śmierci?

Ojciec Święty poprzez swoje życie pokazał nam jaki może być moment naszej śmierci. Jeśli nasze życie jest zgodne z wiarą, z normami chrześcijańskimi, jeśli jesteśmy ludźmi blisko Pana Boga, ludźmi praktykującymi, wierzącymi, to nasze umieranie jest wtedy pogodne. Jest faktycznie oczekiwaniem na przejście, na spotkanie z Bogiem. Czyli nie mamy jakiegoś lęku, trwogi. Jest to pełne zawierzenie, a jednocześnie tęsknota. Przejście do tego, czego oczekujemy, czego uczy nas wiara. Nasze życie to nie tylko to ziemskie życie, na którym się wszystko kończy. Przechodzimy tam, na co czekaliśmy.

Nie było żalu do Pana Boga?

Długie życie i ciągle pogarszający się stan zdrowia Ojca Świętego przygotowywał nas na tę chwilę. Myślę, że i samego Ojca Świętego też na tę chwilę przygotowywało życie i to długie cierpienie. Trochę było nam smutno, że tracimy bliską osobę. Wiedzieliśmy, że pójdzie do Pana Boga, którego tak bardzo kochał i któremu służył.

środa, 21 października 2020

Mamo, Marek nie żyje!

Mamo, Marek nie żyje!

Od kilku lat - w Niedzielę Misyjną - oglądam film, który jest również dostępny na yt: "Dusza Tunezyjska". Film o polskim misjonarzu - Ks. Marku Rybińskim. Nie wiedziałam nic o tym młodym człowieku aż do czasu, kiedy byłam na Szkole Aminatrów Misyjnych - wydarzeniu organizowanym przez Papieskie Dzieła Misyjne. Doskonale pamiętam ten wieczór kiedy zaplanowany był film. Myślałam, że będzie coś wesołego, ale pod koniec filmu chyba już większość z nas płakała... 

archiwum prywatne Rodziny Rybińskich

Dwa lata temu pojechałam do niezwykle urokliwego Szczecinka i tam - w domu rodzinnym Ks. Marka poznałam - dzięki rozmowie z jego najbliższymi - to jaki był... Chociaż już po Szkole Animatorów Misyjnych zaczęłam jeździć na jego grób. Był taki młody... I tak zafascynowany swoim życiem! Wiem też dzięki jednej z Czytelniczek bloga, że kilka miesięcy temu zmarła Mama Ks. Marka... Dziś dzielę się z Wami reportażem, który powstał dwa lata temu:   

Podkreślał, że jest szczęśliwy. Ile razy przyjeżdżał do domu – niemal nie miał czasu dla najbliższych. Ale wtedy, w pierwszej połowie sierpnia 2010 r., było inaczej. Misjonarz spędził w rodzinnym Szczecinku kilkanaście dni. Wszystko przez kontrakt, który się skończył: trzeba było podjąć decyzję, co dalej. – Z perspektywy czasu nie mam wątpliwości, że to wszystko było ułożone w piękny plan. Piękny w tym sensie, że najpierw Marek był w domu, a później my byliśmy dziewięć dni u niego – wyjaśnia Barbara Rybińska.

Misjonarz prowadził bardzo aktywne życie. Z kolegami zrobił film, dostali za niego nagrodę finansową. Miał pragnienie, aby część pieniędzy przeznaczyć na przyjazd rodziców. – Dla nas była to duża niespodzianka. Chciał, abyśmy zobaczyli, jak pracuje, gdzie żyje – wspomina mama.

– Pierwsze doświadczenia z Tunezji były niesamowite. Niezwykle serdeczni, przyjaźni ludzie. Po dwóch dniach również zakochałam się w tym kraju. Czasem patrzyłam przez okno na boisko. Marek był obwieszony dziećmi jak winnogrono – opowiada z uśmiechem.

Serdeczni ludzie, a to właśnie jeden z nich zamordował ks. Marka.

– Kiedy byliśmy z mężem w Tunezji, lubiłam siedzieć w ogrodzie. Z widokiem na „te” drzwi – mówi mama misjonarza. Choć nie widziała pracowników szkoły, zapewne musiała widzieć przyszłego zabójcę – człowieka który wchodził przez nie do pomieszczenia, w którym „to” się stało.

Po raz ostatni współbracia widzieli ks. Marka 17 lutego 2011 r. Kiedy nie przyszedł na wieczorną i poranną liturgię, zawiadomili policję. Ciało misjonarza z podciętym gardłem znaleziono w piątek. Zabójcą był Tunezyjczyk, który pracował jako stolarz w szkole prowadzonej przez salezjanów.

Kiedy dowiedziałam się o śmierci syna, zrozumiałam, że wszędzie są dobrzy i źli ludzie. Nie mogę mieć pretensji do całego kraju – mówi Barbara Rybińska.

– Pamiętam, że robiłam coś w kuchni – wspomina. – Młodsza córka dostała od starszej SMS z pytaniem: „Co się u was dzieje, bo przychodzą do mnie wyrazy współczucia”. „Mamo – powiedziała wtedy – ja też takie SMS-y dostałam”. Zrobiłyśmy szybki przegląd tych, którym mogłoby się coś stać. Nie pomyślałyśmy o Marku. Kilkanaście minut później córka odebrała telefon od koleżanki. „Co ty mówisz!” – wykrzyknęła. Nigdy nie zapomnę jej oczu... Popatrzyła na mnie i powiedziała: „Mamo, Marek nie żyje”.

Dlaczego stolarz zamordował księdza? – Miał jakieś motywy – mówi Barbara Rybińska. – Dwoje dzieci, bez pracy, nie płacił alimentów. Żona zabroniła mu kontaktować się z dziećmi. Marek chciał mu pomóc.  Duchowny zaproponował, aby stolarz zrobił ławki. Dał mu pieniądze na materiały. Kiedy pojechał je odebrać, okazało się, że nic z tego.

– Marek nie upominał się o pieniądze, ale zależało mu na rozwiązaniu problemu. Wiem, że syn nigdy nie postąpiłby w nieludzki sposób – podkreśla mama. – Uważam, że czyn, którego dopuścił się tamten mężczyzna, był spowodowany tym, że Marek był katolickim misjonarzem. Zabójca groził mu już wcześniej.

– Jest mi trochę żal tego człowieka. Przegrał wszystko. Przez jakiś czas myślałam, że nie jestem normalna, skoro nie czuję do niego nienawiści za to, co zrobił. A nienawiść bardziej niszczy tych, którzy nienawidzą. Nie chciałam dać mu szansy, aby jeszcze bardziej skrzywdził naszą rodzinę – tłumaczy mama misjonarza. – Do dziś nie przechodzi mi przez gardło to wszystko.

W Tunezji ks. Marek nie chodził w sutannie, za to kiedy przyjeżdżał do Szczecinka i szedł z mamą do kościoła – od razu ją zakładał. – Byłam tak bardzo z niego dumna! – mówi pani Barbara i ze wzruszeniem wspomina prymicje syna. – Zawsze miałam wielki szacunek do księży. Było to dla mnie niesamowite, że on - krew z mojej krwi, kość z mojej kości - stoi przed ołtarzem, i że wolno mu tam stać.

archiwum prywatne 

Morderca dostał dożywocie. – Z tą świadomością, co zrobił, będzie żył on, nie ja – mówi mama. – Marek był dobrym człowiekiem, nikomu nie zrobił krzywdy. Nie było opcji, żeby nie zadzwonił na Dzień Matki, Boże Narodzenie, Wielkanoc, moje imieniny. Wielkanoc... czekałam na jeden telefon, bo ciągle mi go brakowało. Uparcie czekałam, mimo że miałam świadomość, że się go nie doczekam. Minęło siedem lat i w mojej świadomości już się zakodowało, że nie będzie tego telefonu. Wierzę, że Marek jest. Ogromną mam nadzieję, że go jeszcze zobaczę – dodaje.

Ksiądz Marek miał zaledwie 34 lata. Jego ciało spoczywa w grobowcu salezjanów na Cmentarzu Bródnowskim w Warszawie.

___

Źródło: Tygodnik Idziemy 

wtorek, 20 października 2020

[WYWIAD] Wewnętrzne dziecko. Dbasz o nie?

[WYWIAD] Wewnętrzne dziecko. Dbasz o nie?

Jednym może wydać się śmieszne, inni dbają o nie, bo wiedzą, że to odpowiednia droga do bycia szczęśliwym i spójnym ze sobą. Czym właściwie jest wewnętrzne dziecko, jak o nie dbać i dlaczego jest to tak ważne rozmawiam z Ewą Guzowską – psycholog, psychoterapeuta, coach

pixabay.com/pl/ 


Pani Ewo, czym jest wewnętrzne dziecko?

Wewnętrzne Dziecko jest częścią naszej psychiki. Zdarza się, że ta część z powodu różnych ran, traum z dzieciństwa, może być zamrożona. Nie mamy z nią wówczas żadnego kontaktu, co nie oznacza, że jej nie ma. Często ten brak kontaktu z naszym wewnętrznym dzieckiem może powodować wiele różnych trudności w życiu dorosłym. Zachowujemy się w jakiś sposób, sami nie wiedząc dlaczego właśnie tak? Bardzo często może powodować to pewnego rodzaju „utknięcie” w relacjach, sytuacjach, stanach, a także może mieć wpływ na nasze zdrowie fizyczne. Wewnętrzne dziecko jest w nas – dorosłych. Pytanie – mamy z nim kontakt czy nie?

Dlaczego tak istotny jest kontakt z wewnętrznym dzieckiem?

Kontakt z wewnętrznym dzieckiem jest istotny dlatego, że wiele problemów często wynika z naszego dzieciństwa. Kiedy nie jesteśmy w stanie tego nazwać, uświadomić sobie, to możemy krążyć w kółko, a nasze problemy emocjonalne – będą nas przytłaczać. Zajęcie się w życiu dorosłym naszym wewnętrznym dzieckiem, często jest wspaniałą okazją „spotkania z samym sobą”. To spotkanie może wyjaśnić nam wiele naszych zachowań, przekonań, a przede wszystkim uzdrowić na wielu poziomach – psychicznych, ale także fizycznych.

Nie zawsze odkrywanie wewnętrznego dziecka jest przyjemne… Jeśli w dzieciństwie doznaliśmy zaniedbania, braku wsparcia i miłości – w miejsce wewnętrznego dziecka może pojawić się wewnętrzny krytyk?

Niestety często tak jest, że spotkanie z naszym wewnętrznym dzieckiem to trudne sprawy, często wymaga to pewnej gotowości, czasami ogromnej odwagi. Prawda jest jednak taka, że nawet jeśli nie zajmiemy się tym, to ta „poraniona” i „zamrożona” część w nas jest, domagając się uwagi na różne dla psychiki sposoby. Jednym z takich sposobów – bywają objawy w ciele fizycznym. Jest to chyba najczęstszy sposób, by osoba chorująca przyjrzała się temu co może być przyczyną tej choroby. Pewna Pacjetnka kiedyś przyszła na sesję – ze zgłoszeniem – mam słaby system immunologiczny – już drugi raz tej jesieni biorę antybiotyk na przeziębienie. Nic więcej na początku nie powiedziała, w żaden sposób nie zaczynała od jakichkolwiek problemów natury emocjonalnej. Podaję ten przykład bo on pokazuje jak ważne jest nasze podejście do choroby, z różnej strony można na nią spojrzeć – w tym z poziomu psychiki. Pojawiające się przeziębienia ustąpiły, a Pancjentka – przy tej okazji mocno przeorganizowała swoje życie m.in. poradziła sobie z nadwagą. W trakcie terapii dieta jaką rozpoczęła okazała się lekka i bardzo skuteczna. Trudno byłoby osiągnąć takie efekty bez nawiązania kontaktu z wewnętrznym dzieckiem. Praca z wewnętrznym dzieckiem rozświetla wiele mrocznych do tej pory obszarów. Pomaga zrozumieć siebie i po trosze świat… Ważne spojrzeć na to, że pewne zdarzenia, choroby, trudności przydarzają się nam po coś… by lepiej zrozumieć siebie i innych. Zawsze patrzymy i widzimy świat, przez pryzmat tego, co nosimy w sobie…

A wewnętrzny krytyk nie pozwala być słabym?

Wewnętrzny Krytyk zwykle nie pozwala nam uwierzyć i zobaczyć siebie. Często sabotuje nasze działania, marzenia, plany. W przypadku kiedy wewnętrzny krytyk ma nad nami „władzę” – my jej zwykle nie mamy, jeśli chodzi o to jak może wspierać i kształtować swoje życie.

Zamrożone reakcje czy emocje na wydarzenia, które związane są z konkretną sytuacją i tak powrócą, jeśli nie są przepracowane? A wtedy trochę będą mogły namieszać w naszym, poukładane życiu?

Zamrożone emocje zwykle utrudniają nam w tak zwanym „układaniu życia”. To „poukładanie” jest prawie niemożliwe, mam tu na myśli naprawdę „zdrowe” życie pod względem relacji i radości z niego płynącej. Jeśli nosimy w sobie „zmarzlinę” bardzo trudno „zakwitnąć”! Bez tego trudno jest cieszyć się życiem. Czy jesteśmy w stanie wyobrazić sobie rok bez przysłowiowej „wiosny”. Cóż to za rok?

To właśnie ta głęboka część siebie jest źródłem spontaniczności, radości, szczęścia?

Zdecydowanie ta „żywa część” nas samych pozwala nam na spontaniczność, radość dziecka, kreację i w ogóle dobre szczęśliwe życie. Często staramy się nadać to szczęście życiu szukając pewnych zamienników, ale to droga na skróty, która zwykle kończy się, wraz z nadejściem nudy i monotonni i potrzeby nowych atrakcji świata zewnętrznego.

Okazuje się, że powrót do wewnętrznego dziecka może być też błogosławieństwem. W jakich przypadkach szczególnie?

Uważam, że zawsze jest wielkim błogosławieństwem, ponieważ zawsze przynosi tylko korzyści. Droga może być trudna, ale efekt z pewnością przyjdzie. Doświadczenie siebie to wielka nagroda za włożony trud w proces terapeutyczny.

Dlaczego ważne jest aby poznać swoje wewnętrzne dziecko i oddać je pod opiekę wewnętrznego dorosłego?

Nie ma nikogo innego, kto mógłby to zrobić od nas samych. Nikt inny nie zna nas tak dobrze jak my sami – nawet jeśli pewne stany zostały „zamrożone”. Odmrożenie ich pozwoli nam wiele doświadczyć i pokochać siebie, co nie jest wcale sprawą prostą…jak często się okazuje.

Brak kontaktu z wewnętrznym dzieckiem przejawia się też w konkretnych wyborach, jakich dokonujemy. Widać to dobrze na także w pragnieniach, które mamy, za którymi dążymy?

Uważam, że w życiu nic nie jest przypadkowe a wszystko naprawdę ma swój czas, miejsce i sens. Naszym celem jest zrozumienie tego i nadanie temu pewnego znaczenia. To rzadkie podejście, ale pomagające zrozumieć lepiej siebie i innych. Nasze trudne dotychczas życie może zachwycić nas jak nic wcześniej dotąd i to jest niepowtarzalność każdego człowieka…

Jak dbać o wewnętrzne dziecko w życiu dorosłym?

Hmm, dzieci najbardziej lubią kiedy się je rozpieszcza… czy czegoś więcej im potrzeba? Możemy uczyć się obserwować dzieci…

Mamy po trzydzieści lat i czasami – choć mielibyśmy ochotę głośno się śmiać czy skakać – nie wypada… To trochę smutne…

Nie wypada – to zależy jaki punkt widzenia przyjmiemy. Może wybrać swój punkt widzenia i wybrać radość i śmiech… Nie ma przecież nic bardziej spontanicznego niż czysta radość… Pamiętajmy RADOŚĆ jest przeciwieństwem LĘKU…

Życzę Wszystkim bardzo dobrego kontaktu z wewnętrznym dzieckiem, to jeden z najlepszych sposobów by być SZCZĘŚLIWYM 🙂

___
Źródło: mojafigura.com 

poniedziałek, 19 października 2020

Motywujące opaski + kod kuponu rabatowego

Motywujące opaski + kod kuponu rabatowego

Już od ponad miesiąca się nimi cieszę, a dziś przyszedł czas, by napisać o produktach, które szczególnie mi się podobają - motywujące opaski z dwustronną grafiką, wykonane z szybkoschnącego i oddychającego materiału na pewno też spodobają się tym, którzy chociaż w jakimś stopniu prowadzą aktywne sportowo życie 😎 A dla tych, którzy ciągle narzekają na brak motywacji - staną się inspiracją... 

archiwum prywatne 

Elastyczne opaski to wysokiej jakości trwały nadruk. Za ich pomocą możemy się zainspirować do działania, bo tekst, który będziemy nosić na opasce - wybieramy sami. Chyba, że będzie to prezent... 🎁 Wybór jest bardzo duży!  Born to be real, not perfect!; Follow your soul, it knows the way; The Best is yet to come 😎 Taka opaska to sposób na wyrażenie emocji i uzewnętrznienie siebie - może właśnie nie przez przypadek wybrałam tę z napisem: Cute but psycho 😊 

archiwum prywatne 

Chyba nikt nie ma wątpliwości, że opaska z zabawnym tekstem - poprawia humor i dodaje pozytywnej energii. Opaski elastyczne to pomysł na - powiedziałabym - upominek doskonały, który będzie wyjątkowy - zwłaszcza dla tych, którzy wierzą w swoje marzenia 😎 A "życie bez marzeń byłoby nudne" - jak mawia Vitali Klitschko.    

archiwum prywatne 

Każda opaska zapakowana jest w pudełeczko, które też świetnie sprawdza się jako miejsce do przechowywania drobiazgów... Bardzo zachęcam do sprawiania przyjemności tym, którzy są dla nas ważni! Kochani, Nie czekajmy na odpowiedni moment - żyjemy tu i teraz - najlepszy moment na działanie 💖 

Zainspiruj się! 

I działaj! 🎁 A na hasło: niedoskonala-ja jest -20% 😎 

___
artykuł sponsorowany 
Copyright © 2016 Niedoskonala-ja.pl , Blogger