niedziela, 31 marca 2024

Orędzie Wielkanocne

Orędzie Wielkanocne
pixabay.com/pl/


Weselcie się już, zastępy Aniołów, w niebie: weselcie się, słudzy Boga. 

Niechaj zabrzmią dzwony głoszące zbawienie, gdy Król tak wielki odnosi zwycięstwo! 


Raduj się, ziemio, opromieniona tak niezmiennym blaskiem, a oświecona jasnością Króla wieków, poczuj, że wolna jesteś od mroku, co świat odkrywa! 

Zdobny blaskiem takiej światłości, raduj się, Kościele święty, Matko nasza! Ta zaś świątynia niechaj zabrzmi potężnym śpiewem całego ludu. 

A zatem proszę was, bracia najmilsi, którzy stoicie tutaj, podziwiając jasność tego świętego płomienia, byście razem ze mną wzywali miłosierdzia wszechmogącego Boga. 

Niech Ten, który bez moich zasług raczył mnie uczynić swoim sługą, ze chce mnie napełnić światłem swojej jasności i pozwoli godnie wyśpiewać pochwalę tej świecy. 


K. Pan z wami

W. I z duchem twoim

K. W górę serca

W. Wznosimy je do Pana

K. Dzięki składajmy Panu Bogu naszemu

W. Godne to i sprawiedliwe


Zaprawdę, godne to i sprawiedliwe, abyśmy z całego serca i z całej duszy śpiewem wysławiali niewidzialnego Boga, Ojca Wszechmogącego, oraz Jednorodzonego Syna Jego, Jezusa Chrystusa, naszego Pana, który Ojcu Przedwiecznemu spłacił za nas dług Adama i krwią serdeczną zmazał dłużny zapis starodawnej winy.

Oto są bowiem święta paschalne, w czasie których zabija się prawdziwego Baranka, a Jego krew poświęca domy wierzących.

Jest to ta sama noc, w której niegdyś ojców naszych, synów Izraela, wywiodłeś z Egiptu i przeprowadziłeś suchą nogą przez Morze Czerwone.

Jest to zatem ta noc, która światłem ognistego słupa rozproszyła ciemności grzechu, a teraz ta sama noc uwalnia wszystkich wierzących w Chrystusa na całej ziemi od zepsucia pogańskiego życia i od mroku grzechów, do łaski przywraca i gromadzi w społeczności świętych.

Tej właśnie nocy Chrystus skruszywszy więzy śmierci, jako zwycięzca wyszedł z otchłani. Nic by nam przecież nie przyszło z daru życia, gdybyśmy nie zostali odkupieni.

O, jak przedziwna łaskawość Twej dobroci dla nas! O, jak niepojęta jest Twoja miłość: aby wykupić niewolnika, wydałeś swego Syna.

O, zaiste konieczny był grzech Adama, który został zgładzony śmiercią Chrystusa!

O, szczęśliwa wina, skoro ją zgładził tak wielki Odkupiciel!

O, zaiste błogosławiona noc, jedyna, która była godna poznać czas i godzinę zmartwychwstania Chrystusa.

O tej to nocy napisano: a noc jako dzień zajaśnieje, oraz: noc będzie mi światłem i radością.

Uświęcająca siła tej nocy oddala zbrodnie, z przewin obmywa, przywraca niewinność upadłym, a radość smutnym, rozprasza nienawiść, usposabia do zgody i ugina potęgi.

W tę noc pełną łaski przyjmij, Ojcze Święty, wieczorną ofiarę uwielbienia, którą Ci składa Kościół święty, uroczyście ofiarując przez ręce swoich sług tę świecę, owoc pracy pszczelego roju.

Znamy już wymowę tej woskowej kolumny, którą na chwałę Boga zapalił jasny płomień. Chociaż dzieli się on użyczając światła, nie doznaje jednak uszczerbku, żywi się bowiem strugami wosku, który dla utworzenia tej cennej pochodni wydała pracowita pszczoła.

O, zaiste błogosławiona noc, w której się łączy niebo z ziemią, sprawy boskie ze sprawami ludzkimi.

Prosimy Cię przeto, Panie, niech ta świeca poświęcona na chwałę Twojego imienia nieustannie płonie, aby rozproszyć mrok tej nocy.

Przyjęta przez Ciebie jako woń przyjemna, niechaj się złączy ze światłami nieba.

Niech ta świeca płonie, gdy wzejdzie słońce nie znające zachodu: Jezus Chrystus, Twój Syn Zmartwychwstały, który oświeca ludzkość swoim światłem i z Tobą żyje i króluje na wieki wieków.

W. Amen


sobota, 30 marca 2024

[WYWIAD] Symbolika Wigilii Paschalnej

[WYWIAD] Symbolika Wigilii Paschalnej

Ks. Dr Stanisław Mieszczak – sercanin, liturgista, rekolekcjonista, emerytowany pracownik UPJPII. Wykłada w Wyższym Seminarium Misyjnym Księży Sercanów w Stadnikach, w Wyższym Seminarium Duchownym Towarzystwa Salezjańskiego i w Archidiecezjalnej Szkole Muzycznej w Krakowie. Autor wielu publikacji zarówno naukowych, jak i duszpasterskich - opowiada o pięknie symboliki Wigilii Paschalnej 🌿⛅🔥


pixabay.com/pl/


Księże Doktorze, w Wielką Sobotę jakby czas się zatrzymuje. Chrystus leży w grobie... To czas zadumy, wyciszenia, ale też oczekiwania? 

- Wielka Sobota jest dniem milczenia, pogrzebania Pana Jezusa, zstąpienia do otchłani. Natomiast, wieczorem zaczyna się trzeci dzień – dzień zmartwychwstania, dlatego też Wigilia Paschalna jest początkiem najważniejszego dnia w roku.        

Co symbolizuje Wigilia Paschalna? 

- Symbolika Wigilii Paschalnej jest nawiązaniem do starotestamentalnej zasady, że każde święto rozpoczynało się przeddzień wieczorem. Dla chrześcijan to czuwanie prowadziło do odkrycia, że Chrystus Zmartwychwstał po tej nocy. Czuwanie wigilijne polegało na słuchaniu słowa Bożego, które kształtowało wiarę uczestników. Świetną ilustracją tego doświadczenia jest opis jaki daje nam mniszka Egeria w IV wieku, która przyjechała z Galii do Ziemi Świętej, żeby spisać pewne zwyczaje. Chciała je w ten sposób przenieść do swojego klasztoru. Jerozolima ze swoimi zwyczajami chrześcijańskimi, nabożeństwami była wzorcem dla wielu wspólnot w ówczesnym świecie. Właśnie ona opisała to nocne czuwanie. Opisała także moment proklamacji Ewangelii o pustym grobie. Odczytywał ją rankiem tylko biskup, a wszyscy zebrani w kościele płakali z radości. Chociaż Ewangelia mówi tylko o pustym grobie, nie opisuje zmartwychwstania, to jednak wcześniejsze czytania, zapowiedzi prorockie, pomagają wierzącym wyznać przy pustym grobie: „Zmartwychwstał jak zapowiedział”. 

Drugi aspekt Wigilii Paschalnej ma wymiar chrzcielny. W Starym Testamencie wyjście narodu wybranego z niewoli egipskiej również rozpoczynało się w czasie czuwania modlitewnego. Dla nas – ludzi wierzących, jest to wyjście z niewoli grzechu i śmierci. Ziemia Obiecana to nowa perspektywa życia z Chrystusem, życia wiecznego. To rodzaj powrotu do raju, który Adam i Ewa musieli opuścić po grzechu pierworodnym. Chrzest święty katechumenów w Wigilię Paschalną był niejako powrotem do raju. Również i dla nas, ochrzczonych już dawno, wiąże się to z łaską odnowy. Przez wydarzenia zbawcze: Mękę, Śmierć i Zmartwychwstanie – mamy możliwość odnowy, powrotu. Życie sakramentalne w Kościele to jest raj, który obfituje we wszelkie łaski. 

Ciemność symbolizuje raczej coś złego... Dlaczego w Wigilię Paschalną wchodzimy do ciemnego kościoła?

- Oczywiście! Ciemność symbolizuje zło. Rozpoczynając celebrację w ciemności pragniemy światła. Izraelici wychodzili z Egiptu również w nocy. Podążali jednak ku wolności, do światła. Ważniejsze jest, by skupić się na malutkim płomyku światła, który jest wnoszony do kościoła na świecy paschalnej. Płomyk jest „karmiony” woskiem i świeca się spala. Widzimy tutaj symbol Chrystusa, który poprzez swoją Mękę, Śmierć, spala się w ofierze. Przynosi nam jednak światło nowej nadziei, światło nowego życia, Zmartwychwstanie. Wchodzi do ciemności, która niestety jakoś charakteryzuje nasze życie – osobiste i społeczne. Rozproszenie ciemności w kościele dokonuje się przez przekazywanie tego światła, które rozprzestrzeniając się rozświetla całą przestrzeń. Przekazywanie tego światła jest jak dzielenie się wiarą z innymi. Jest to przepiękny znak. Obrzęd narodził się dawnych czasach, gdy chrześcijanie gromadzili się na wieczorną modlitwę, musieli zapalić jakieś świece, kaganki. Ale szybko zrozumieli, że pojawienie się światła oznaczało przyjście Chrystusa, który przynosi radość i  pokój. Stąd powstał obrzęd, który po łacinie nazywamy „lucernarium”. Podczas Wigilii Paschalnej zarówno symbolika ciemności jak i światła jest niezwykle wymowna, tym bardziej, że również Święta Paschalne odbywają się w niedzielę po pierwszej pełni księżyca na wiosnę. Zatem ta noc jest pełna światła, które nie zna zachodu. Chodzi oczywiście o światło obecności Chrystusa Zbawiciela. Symbolikę tej pełni światła wyśpiewuje się w Orędziu Paschalnym: „O, zaiste, błogosławiona noc, jedyna, która była godna poznać czas i godzinę Zmartwychwstania Chrystusa. O tej nocy napisano: a noc jako dzień zajaśnieje, oraz: noc będzie mi światłem i radością. (...) Uświęcająca siła tej nocy oddala zbrodnie, z przewin obmywa, przywraca niewinność upadłym, a radość smutnym, rozprasza nienawiść, usposabia do zgody i ugina potęgi. (...) O, zaiste błogosławiona noc,  w której się łączy niebo z ziemią, sprawy boskie ze sprawami ludzkimi”. Trudno nawet komentować te piękne wyrażenia, które tłumaczą sens tej nocy rozświetlonej światłem Chrystusowego Zmartwychwstania.      

Dlaczego na Paschale umieszcza się pięć czerwonych gwoździ? 

- Rzeczywiście, te przedmioty mogą nam przypominać gwoździe, ale w znaczeniu obrzędu powinny to być ziarna kadzidła. Na Paschale umieszcza się ich pięć - symbolizują rany Pana Jezusa. Kadzidło oznacza ofiarę – bo się spala, oraz skutkiem spalania jest dym, który unosi się w niebo jak modlitwa. To kolejny znak ofiary Jezusa Chrystusa, którą On złożył wobec Ojca w niebie. Pięć ran uwidacznia tę ofiarę. Dym zaś spalanego kadzidła, jest przyjemny dla człowieka, bo owoc ofiary Chrystusa przynosi nam dobro. Paschał jest symbolem Chrystusa umęczonego i zmartwychwstałego. 

Czym kończy się liturgia światła? 

- Kończy się Orędziem Paschalnym. Jest to śpiew, który uroczyście rozpoczyna obrzęd, który ogłasza święto i tłumaczy jego znaczenie. Mówi, że jest to noc kiedy Chrystus zwyciężył zło i śmierć, bo On jest światłem, które nie zna zachodu. Tam zostaje opisana bogata historia tej nocy. Autorem Orędzia Paschalnego jest najprawdopodobniej św. Ambroży w IV w. Była to najpierw modlitwa błogosławieństwa Paschału z głęboką katechezą na temat rozpoczynającego się święta. I tu zamyka się pierwszy etap celebracji.     

W Wigilię Paschalną jest aż dziewięć czytań...   

- Jest siedem czytań ze Starego Testamentu oraz z Nowego Testamentu Epistoła i Ewangelia. W wielu kościołach są czytane wszystkie, tym bardziej, że są one bardzo wymowne. 

Dlaczego właśnie dziewięć a nie na przykład pięć, albo trzy?

- W praktyce bierze się często mniej czytań. Dziewięć jednak – w symbolice chrześcijańskiej, oznacza przygotowanie do nowych narodzin - dziewięć miesięcy i przychodzi dziecko na świat. Tutaj mamy narodziny do nowego życia przez chrzest święty. Są też inne znaczenia tego symbolu, ale to może przy innej okazji.

O czym ma nam przypominać odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych? 

- O naszym chrzcie świętym, czyli o powrocie do raju.

Dlaczego takie ważne jest to, żeby mieć przy sobie świece podczas Wigilii Paschalnej? 

- Świeca trzymana w ręku przypomina moment chrztu świętego, bo wtedy otrzymujemy światło z Paschału. Jest to światło nowego życia, dlatego kiedy odnawiamy przyrzeczenia chrzcielne – w rękach trzymam świecę, niejako łączę się z Chrystusem zmartwychwstałym, który przyniósł mi światło zbawienia. 

Czym kończy się uroczystość Wigilii Paschalnej?

- Wszystkie trzy dni Świętego Triduum Paschalnego stanowią pewną całość. W czasie Mszy świętej Wieczerzy Pańskiej rozpoczynamy celebrację od: „W Imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego”, a dopiero po Wigilii Paschalnej otrzymujemy błogosławieństwo na dalszą drogę. Te trzy celebracje i trzy dni stanowią jedną całość. Po Komunii świętej otrzymujemy nakaz, byśmy nieśli wieść o tym, że Chrystus Zmartwychwstał. Dlatego uroczyste rozesłanie: „Idźcie w pokoju Chrystusa! Alleluja! Alleluja!” jest szczególnym tego wyrazem. Procesja rezurekcyjna jest kontynuacją, wspaniałym dodatkiem do Wigilii Paschalnej, bo wtedy wychodzimy na zewnątrz kościoła, by wszystkim powiedzieć, że Chrystus Zmartwychwstał i my w to wierzymy. To jest podsumowanie całego Świętego Triduum: byliśmy z Chrystusem w Jego Męce, Śmierci, wiemy, że wstąpił do otchłani, był pogrzebany i nagle odkrywamy pusty grób, więc idziemy to ogłosić całemu światu. 

Jeśli uczestniczymy w Wigilii Paschalnej to czy w Niedzielę Zmartwychwstania musimy iść do świątyni? 

- Nie musimy iść na Mszę Świętą w ciągu dnia, dlatego, że główną celebracją Niedzieli Zmartwychwstania jest Msza Święta w Wigilię Paschalną. W niedzielę nie musimy, ale wielu idzie, bo chce dalej świętować. Po zachodzie słońca w sobotę – świętujemy niedzielę. Warto tu jednak przypomnieć, że gdyby ktoś jednak był w niedzielę w ciągu dnia na Mszy Świętej, może spokojnie przyjąć Komunię Świętą po raz drugi. A ponieważ świętowanie polega na tym, że cieszymy się ze Zmartwychwstałym – dlaczego w niedzielę nie pójść do kościoła po raz drugi? To już jest radość spotkania Pana, a nie obowiązek.         

___

Źródło: PCh24.pl  

piątek, 29 marca 2024

Wielki Piątek

Wielki Piątek
pixabay.com/pl/


💛 💖 💛

2. czytanie (Hbr 4, 14-16; 5, 7-9)

Chrystus stał się sprawcą zbawienia dla wszystkich, którzy Go słuchają


Mając arcykapłana wielkiego, który przeszedł przez niebiosa, Jezusa, Syna Bożego, trwajmy mocno w wyznawaniu wiary. Nie takiego bowiem mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz poddanego próbie pod każdym względem podobnie jak my – z wyjątkiem grzechu. Przybliżmy się więc z ufnością do tronu łaski, abyśmy doznali miłosierdzia i znaleźli łaskę pomocy w stosownej chwili.

Chrystus bowiem z głośnym wołaniem i płaczem za swych dni doczesnych zanosił gorące prośby i błagania do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci, i został wysłuchany dzięki swej uległości.

I chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał. A gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają.


czwartek, 28 marca 2024

Wielki Czwartek

Wielki Czwartek

pixabay.com/pl/ 


💛 💖 💛 

Ewangelia (Łk 4, 16-21)

Chrystus namaszczony przez Ducha Świętego


Jezus przyszedł do Nazaretu, gdzie się wychował. W dzień szabatu udał się swoim zwyczajem do synagogi i powstał, aby czytać.

Podano Mu księgę proroka Izajasza. Rozwinąwszy księgę, znalazł miejsce, gdzie było napisane: «Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski Pana».

Zwinąwszy księgę, oddał słudze i usiadł; a oczy wszystkich w synagodze były w Niego utkwione. Począł więc mówić do nich: «Dziś spełniły się te słowa Pisma, które słyszeliście».

środa, 27 marca 2024

Wielka Środa

Wielka Środa

pixabay.com/pl/


💛 💖 💛 

Ewangelia (Mt 26, 14-25)

Zdrada Judasza


Jeden z Dwunastu, imieniem Judasz Iskariota, udał się do arcykapłanów i rzekł: «Co chcecie mi dać, a ja wam Go wydam?» A oni wyznaczyli mu trzydzieści srebrników. Odtąd szukał sposobności, żeby Go wydać.

W pierwszy dzień Przaśników przystąpili do Jezusa uczniowie i zapytali Go: «Gdzie chcesz, żebyśmy Ci przygotowali spożywanie Paschy?»

On odrzekł: «Idźcie do miasta, do znanego nam człowieka i powiedzcie mu: „Nauczyciel mówi: Czas mój jest bliski; u ciebie urządzam Paschę z moimi uczniami”». Uczniowie uczynili tak, jak im polecił Jezus, i przygotowali Paschę.

Z nastaniem wieczoru zajął miejsce u stołu razem z dwunastu uczniami. A gdy jedli, rzekł: «Zaprawdę, powiadam wam: jeden z was Mnie wyda».

Bardzo tym zasmuceni, zaczęli pytać jeden przez drugiego: «Chyba nie ja, Panie?»

On zaś odpowiedział: «Ten, który ze Mną rękę zanurzył w misie, ten Mnie wyda. Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi, jak o Nim jest napisane, lecz biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził».

Wtedy Judasz, który miał Go wydać, rzekł: «Czyżbym ja, Rabbi?» Odpowiedział mu: «Tak, ty».

wtorek, 26 marca 2024

Wielki Wtorek

Wielki Wtorek

pixabay.com/pl/ 
 

💛 💖 💛

Ewangelia (J 13, 21-33. 36-38)

Zapowiedź zdrady Judasza i zaparcia się Piotra


W czasie wieczerzy z uczniami Jezus wzruszył się do głębi i tak oświadczył: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeden z was Mnie wyda». Spoglądali uczniowie jeden na drugiego, niepewni, o kim mówi.

Jeden z Jego uczniów – ten, którego Jezus miłował – spoczywał na Jego piersi. Jemu to dał znak Szymon Piotr i rzekł do niego: «Kto to jest? O kim mówi?» Ten, oparłszy się zaraz na piersi Jezusa, rzekł do Niego: «Panie, któż to jest?»

Jezus odparł: «To ten, dla którego umoczę kawałek chleba i podam mu». Umoczywszy więc kawałek chleba, wziął i podał Judaszowi, synowi Szymona Iskarioty. A po spożyciu kawałka chleba wstąpił w niego Szatan.

Jezus zaś rzekł do niego: «Co masz uczynić, czyń prędzej! » Nikt jednak z biesiadników nie rozumiał, dlaczego mu to powiedział. Ponieważ Judasz miał pieczę nad trzosem, niektórzy sądzili, że Jezus powiedział do niego: «Zakup, czego nam potrzeba na święto», albo żeby dał coś ubogim. On więc po spożyciu kawałka chleba zaraz wyszedł. A była noc.

Po jego wyjściu rzekł Jezus: «Syn Człowieczy został teraz otoczony chwałą, a w Nim Bóg został chwałą otoczony. Jeżeli Bóg został w Nim otoczony chwałą, to i Bóg Go otoczy chwałą w sobie samym, i to zaraz Go chwałą otoczy.

Dzieci, jeszcze krótko jestem z wami. Będziecie Mnie szukać, ale – jak to Żydom powiedziałem, tak i teraz wam mówię – dokąd Ja idę, wy pójść nie możecie».

Rzekł do Niego Szymon Piotr: «Panie, dokąd idziesz?»

Odpowiedział Mu Jezus: «Dokąd Ja idę, ty teraz za Mną pójść nie możesz, ale później pójdziesz».

Powiedział Mu Piotr: «Panie, dlaczego teraz nie mogę pójść za Tobą? Życie moje oddam za Ciebie».

Odpowiedział Jezus: «Życie swoje oddasz za Mnie? Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Kogut nie zapieje, aż ty trzy razy się Mnie wyprzesz».


poniedziałek, 25 marca 2024

Wielki Poniedziałek

Wielki Poniedziałek
pixabay.com/pl/ 

💛 💖 💛

Ewangelia (J 12, 1-11)
Namaszczenie w Betanii

Na sześć dni przed Paschą Jezus przybył do Betanii, gdzie mieszkał Łazarz, którego Jezus wskrzesił z martwych. Urządzono tam dla Niego ucztę. Marta usługiwała, a Łazarz był jednym z zasiadających z Nim przy stole. Maria zaś wzięła funt szlachetnego, drogocennego olejku nardowego i namaściła Jezusowi stopy, a włosami swymi je otarła. A dom napełnił się wonią olejku.

Na to rzekł Judasz Iskariota, jeden z Jego uczniów, ten, który Go miał wydać: «Czemu to nie sprzedano tego olejku za trzysta denarów i nie rozdano ich ubogim?» Powiedział zaś to nie dlatego, że dbał o biednych, ale ponieważ był złodziejem i mając trzos, wykradał to, co składano.

Na to rzekł Jezus: «Zostaw ją! Przechowała to, aby Mnie namaścić na dzień mojego pogrzebu. Bo ubogich zawsze macie u siebie, Mnie zaś nie zawsze macie». Wielki tłum Żydów dowiedział się, że tam jest; a przybyli nie tylko ze względu na Jezusa, ale także by ujrzeć Łazarza, którego wskrzesił z martwych. Arcykapłani zatem postanowili zabić również Łazarza, gdyż wielu z jego powodu odłączyło się od Żydów i uwierzyło w Jezusa.

niedziela, 24 marca 2024

[WYWIAD] Po co nam Wielki Tydzień?

[WYWIAD] Po co nam Wielki Tydzień?

-  To synteza całej doktryny religii, której założycielem jest Jezus z Nazaretu. Gdyby ktoś przybył na ziemię z innej planety i chciał poznać naszą religię, to powinien uczestniczyć w liturgii Wielkiego Tygodnia, która prezentuje chrześcijaństwo w pigułce. Dobrze zrozumiał tę prawdę amerykański aktor i reżyser Mel Gibson, który nakręcił genialny film „Pasja” o ostatnich godzinach życia Jezusa - mówi Ks. Prof. Andrzej Kobyliński - filozof i etyk, doktor habilitowany nauk humanistycznych, profesor Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Kierownik Katedry Etyki w Instytucie Filozofii tej uczelni. Absolwent Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie. Autor kilkuset publikacji naukowych i publicystycznych poświęconych problematyce filozoficznej, religijnej, moralnej i społecznej.     


materiały prasowe 

Księże Profesorze, dlaczego Wielki Tydzień jest wielki?

- Ponieważ wyrasta z głębi religijnej i filozoficznej Wielkiej Nocy, do której nas przygotowuje. Poprzez słowo „wielki” oddajemy niepowtarzalny charakter zwycięstwa Jezusa Chrystusa nad śmiercią. Skoro w naszym języku mamy Wielkanoc jako synonim świąt Zmartwychwstania Pańskiego, to w konsekwencji wszystkie dni od Niedzieli Palmowej do Wielkiej Nocy są nazywane „wielkimi”. Inaczej jest w większości języków świata, w których zamiast słowa „wielki” mamy „święty”. Stąd nie Wielki Tydzień, ale Święty Tydzień (ang.  Holy Week, wł. Settimana Santa, niem. Heilige Woche). 

Także słowo „święty” dobrze wyraża wyjątkowość tajemnic wiary, celebrowanych w trakcie tygodnia poprzedzającego Wielkanoc. O niezwykłym znaczeniu tej szczególnej nocy pięknie mówią słowa exsultetu, czyli starożytnego śpiewu wykonywanego podczas Wigilii Paschalnej: „O, zaiste błogosławiona noc, jedyna, która była godna poznać czas i godzinę zmartwychwstania Chrystusa. O tej to nocy napisano: a noc jako dzień zajaśnieje, oraz: noc będzie mi światłem i radością. O, zaiste błogosławiona noc, w której się łączy niebo z ziemią, sprawy Boskie ze sprawami ludzkimi”. Od dzieciństwa czuję zawsze dreszcze na moim ciele, gdy słyszę w kościele śpiew tych słów.

Jaką prawdę ma nam uświadomić Wielki Tydzień? 

- Prawdę o tym, czym jest chrześcijaństwo. To synteza całej doktryny religii, której założycielem jest Jezus z Nazaretu. Gdyby ktoś przybył na ziemię z innej planety i chciał poznać naszą religię, to powinien uczestniczyć w liturgii Wielkiego Tygodnia, która prezentuje chrześcijaństwo w pigułce. Dobrze zrozumiał tę prawdę amerykański aktor i reżyser Mel Gibson, który nakręcił genialny film „Pasja” o ostatnich godzinach życia Jezusa. To arcydzieło sztuki filmowej weszło do kin na całym świecie w Wielkim Poście w 2004 roku. 20 lat temu debata publiczna w wielu krajach świata została zdominowana przez analizy i komentarze dotyczące tego niezwykłego filmu, który zachwyca pięknem i głębią. Można go uznać za najważniejszy film religijny, gdy chodzi o chrześcijaństwo. 

Dlaczego?

- Ponieważ Gibsonowi udało się ukazać postać Jezusa w sposób niezwykle wiarygodny, realistyczny i przekonujący. Jezus w tym filmie jest postacią autentyczną, sugestywną, z krwi i kości – prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek. Dlatego „Pasja” zmieniła życie tysięcy ludzi na całym świecie, doprowadziła do wielu nawróceń i ożywienia praktyk religijnych. To arcydzieło sztuki filmowej, które budzi żywą wiarę i umacnia szczerą miłość do Boga w sercach ludzi. Warto w tym miejscu podkreślić, że obecnie powstaje druga część tego filmu pt. „Męka Jezusa Chrystusa – Zmartwychwstanie”. Nowe dzieło Mela Gibsona, który jest katolikiem, pokaże, co działo się między ukrzyżowaniem a zmartwychwstaniem Jezusa. Film pojawi się w kinach na początku 2025 roku.

Wielki Tydzień to nie tylko upamiętnienie wjazdu Jezusa do Jerozolimy i radosne „Hosanna”, ale także krzyki „Ukrzyżuj!” – męka, śmierć i zmartwychwstanie... 

- Taka jest prawda o naszym człowieczym losie. To dramat ludzkiego istnienia. Dobro i zło, światło i ciemność, wierność i zdrada, życie i śmierć. W pewnym sensie dokładnie taki jest początek tegorocznego Wielkiego Tygodnia w naszym kraju. Z jednej strony tłumy wiernych uczestniczących w liturgii Niedzieli Palmowej, uroczyste procesje, orkiestry parafialne i strażackie, konkursy na najpiękniejszą palmę wielkanocną itp. Z drugiej strony w domenie publicznej mamy jakby „krzyżowanie” Jezusa z powodu kolejnych skandali homoseksualnych i narkotykowych w diecezji sosnowieckiej. Wcześniej mieliśmy dymisję abp. Andrzeja Dzięgi i bp. Andrzeja Dziuby. Do tego dochodzą przerażające informacje dotyczące wątków kościelnych w gigantycznej aferze obyczajowej i korupcyjnej w Collegium Humanum. Tego rodzaju deprawacja moralna przyspiesza galopującą ateizację dużej części naszego społeczeństwa.

Czy wydarzenia liturgiczne w Wielkim Tygodniu rzeczywiście skłaniają nas do refleksji nad własnym życiem, śmiercią, nad sensem cierpienia? Przecież współczesne społeczeństwo chce funkcjonować tak, jakby nie było śmierci i cierpienia...

- Owszem, w postchrześcijańskiej Europie niewiele osób uznaje religijny charakter tego okresu liturgicznego. Dla znakomitej większości mieszkańców naszego kontynentu to czas ferii wielkanocnych, urlopów, przecen i wyprzedaży w sklepach, podróży zagranicznych, wypoczynku. W krajach europejskich, także w Polsce, zaginął społeczny wymiar pokuty. Niestety, nie ma żadnych zewnętrznych elementów całego Wielkiego Postu w kulturze masowej, w mediach, na ulicach naszych miast. Zupełnie inaczej wygląda publiczny wymiar pokuty w krajach islamskich, gdy zaczyna się Ramadan, czyli najważniejszy miesiąc w muzułmańskim kalendarzu księżycowym, będący czasem zadumy, postu, modlitwy, wyrzeczenia. 

Warto pamiętać o tym, że kryzys religijny w Europie i innych krajach zachodnich stanowi wyjątek w kontekście globalnego ożywienia religijnego. Znakomita większość mieszkańców naszej planety podchodzi bardzo poważnie do wyznawanej wiary. Co więcej, najnowszy raport dotyczący rozwoju religii w świecie do 2050 roku – przygotowany przez amerykańskie Centrum Studiów nad Chrześcijaństwem Globalnym (Center for the Study of Global Christianity) – prognozuje znaczący wzrost liczby wyznawców wszystkich religii, w tym członków Kościoła katolickiego, oraz spadek populacji ateistów i agnostyków. Z badań prowadzonych przez Amerykanów wynika, że liczba ateistów i agnostyków zmniejszy się z 900 mln w 2025 roku do 850 mln w 2050 roku. 

O czym przypomina nam Triduum Paschalne? 

- Ten wyjątkowy czas przypomina nam m.in. o roli liturgii i doświadczenia religijnego. W okresie Triduum Sacrum widać jak na dłoni, że liturgia stanowi duchowe centrum Kościoła katolickiego i serce życia chrześcijańskiego. Jest ona przede wszystkim aktem chwalenia najwyższego majestatu Boga. W ukształtowaniu mojego osobistego podejścia do liturgii dużą rolę odegrał niemiecki filozof o włoskich korzeniach Romano Guardini (1885-1968). Twierdził on, że istnieje niebezpieczeństwo patrzenia na liturgię pod kątem jej piękna i artyzmu, nie dostrzegając Rzeczywistości, jaka się w niej uobecnia. Piękno ma ścisłe odniesienie do Prawdy i Dobra. Kto chce żyć w Pięknie, musi starać się najpierw o Dobro i Prawdę. Guardini bronił tezy, że na starość wierzyć ludziom nie jest łatwiej, lecz trudniej. 

Dlaczego?

- Ponieważ wiek podeszły osłabia u człowieka zmysł religijny i utrudnia doświadczenie Boga. Na starość wiara staje się bardziej zaufaniem niż żywym doświadczeniem więzi z Panem nieba i ziemi. Zdaniem Guardiniego wiara w naszej epoce historycznej jest podobna do wiary człowieka starego. Naukowo-techniczne podejście do życia, typowe dla obecnego czasu, utrudnia lub nawet uniemożliwia doświadczenie sacrum. Dlatego tak bardzo potrzeba głębokiego zrozumienia liturgii i szukania tych form, które pomogą nam w autentycznym doświadczeniu religijnym.

Można naprawdę cieszyć się ze Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa, nie uczestnicząc w Świętym Triduum Paschalnym?

- Oczywiście. Z pewnością udział w liturgii Triduum Sacrum pogłębia nasze doświadczenie religijne, ale przecież całość Triduum Paschalnego nie jest świętem nakazanym. Wiele osób z przyczyn obiektywnych nie może wziąć udziału w tych nabożeństwach. Najważniejsze jest właściwe przeżycie tajemnicy Zmartwychwstania Pańskiego. Trzeba pamiętać o tym, żeby nie zaniedbywać w tym czasie obowiązków rodzinnych, wychowania dzieci, opieki nad osobami chorymi i cierpiącymi, pracy zarobkowej itp. Dlatego trzeba bardzo rozsądnie podejść do udziału w liturgii Triduum Paschalnego. Warto wybrać te elementy, które najbardziej karmią naszą duszę i nie przeszkadzają nam w realizacji innych zadań małżeńskich, rodzinnych i zawodowych. 


___ 
Źródło: PCh24.pl  

piątek, 22 marca 2024

Z Dzienniczka Św. S. Faustyny

Z Dzienniczka Św. S. Faustyny
pixabay.com/pl/


Kiedy się zbliżasz do spowiedzi, wiedz o tym, że Ja sam w konfesjonale czekam na ciebie, zasłaniam się tylko kapłanem, lecz sam działam w duszy. (Dz. 1602).  

środa, 20 marca 2024

[WYWIAD] To bliski święty na każde czasy

[WYWIAD] To bliski święty na każde czasy

O. Piotr Hensel – przełożony Klasztoru Karmelitów Bosych w Katowicach – Piotrowicach opowiada o Św. Józefie. Świętym, który jest bliski na każde czasy...


Wydawnictwo Sumus 


Proszę Ojca, dlaczego Św. Józef jest tak często przedstawiany jako starszy człowiek? 

- Myślę, że to ulega zmianie, coraz częściej widuje się wizerunki „odmłodzonego” św. Józefa, ale rzeczywiście w poprzednich wiekach w sztuce sakralnej przeważał obraz dojrzałego, by nie powiedzieć „starego”, zazwyczaj o siwych włosach Józefa. Jak sądzę są dwie przyczyny tego typu przedstawień. Pierwsza zapewne związana jest z tekstem apokryfu z II wieku Protoewangelii Jakuba, w którym Józef był przedstawiony jako wdowiec z dziećmi z pierwszego małżeństwa i to podeszły w latach. Druga przyczyna wydaje mi się trafniejsza, i związana jest z mentalnością ludzi poprzednich wieków dla których symbol był istotniejszy od metryki, a synonimem mądrości i prawości był starzec, w myśl Księgi Przysłów: „Siwy włos ozdobną koroną, na drodze prawości się znajdzie.” (Prz 16,31). Nasi przodkowie nie traktowali obrazów jak fotografie, raczej jako ikony pełne znaczeń, które potrafili w odpowiednim kluczu czytać. My dziś tracimy tę zdolność patrzenia symbolicznego, a jeśli dodamy do tego swoisty kult młodości, to nie dziwi fakt, że drażnią nas obrazy sędziwego Józefa. Ale czy nowy trend malowania młodego, koniecznie przystojnego św. Józefa jest trafniejszy? 

Otóż to... Czemu tak mało o nim wiemy z Ewangelii?

- W ewangelii wg. św Jana mamy tzw. pierwszy epilog, w którym ewangelista mówi, że Jezus „uczynił wiele innych znaków, których nie zapisano w tej księdze”. Wydaje się, że skoro ich nie zapisano, to znaczy, że nie są one konieczne dla naszego zbawienia. Tę lukę próbowały zapełnić apokryfy, ale różne domniemania i fantazje wyrządziły więcej zła niż dobra. Dlatego warto zatrzymać się na słowach ewangelii? Czy rzeczywiście „tak mało” wiemy o św. Józefie? Wiemy, że był  mężem sprawiedliwym, że otaczał troską swoją rodzinę, że był człowiekiem posłusznym woli Bożej, że był człowiekiem pracy, podejmującym ważne decyzje w chwilach zagrożenia, a przede wszystkim prawdziwym choć dziewiczym ojcem Jezusa. Nawet to co wydaje nam się milczeniem jest przecież pełne znaczenia. 

W czym wyraziło się ojcostwo Św. Józefa? 

- Najkrócej mówiąc: w byciu obrazem ojcostwa Boga względem Jezusa. To ogromne wyróżnienie dla Józefa i wyraz niesłychanego zaufania jakim Bóg go obdarzył. Józef był niejako ikoną Boga Ojca, to w jego miłości, czułości, zdecydowaniu Jezus rozpoznawał działanie Ojca. Jeśli względem św. Piotra uznającego Go za Mesjasza, Jezus z zachwytem zawołał: „nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie” (Mt 16, 17), to nietrudno wyobrazić sobie pełne żaru oczy Jezusa utkwione w Józefa a widzące Ojca, który jest w niebie.

Co oznacza milczenie Św. Józefa? 

- Ja je odczytuję w kluczu poprzedniej odpowiedzi, bycia ikoną Boga Ojca. Św. Jan od Krzyża jest autorem znanej sentencji: „Jedno Słowo wypowiedział Ojciec, którym jest Jego Syn, i to Słowo wypowiada nieustannie w wieczystym milczeniu. W milczeniu też powinna słuchać Go dusza.” Milczenie Józefa na kartach ewangelii jest dla nas zaproszeniem do przyjęcia postawy zasłuchania w Słowo, które stało się ciałem. Nieprzypadkowo św. Teresa od Jezusa poleca nam: „Kto nie znalazł jeszcze mistrza, który by go nauczył modlitwy wewnętrznej, niech sobie tego chwalebnego świętego weźmie za mistrza i przewodnika, a pod wodzą jego nie zbłądzi” (Ż 6,8).

Bo św. Józef swoim milczeniem uczy nas w praktyce jak być glebą, która przyjmuje zasiane słowo i wydaje obfity plon stokrotny.

Kiedy patrzymy na życie Św. Józefa to mamy wrażenie, że jest on nam szczególnie bliski... Też przecież miał wątpliwości, różne trudy związane z pracą, też było mu ciężko... To bliski święty, na trudne czasy?

- To bliski święty na każde czasy. Znów pozwolę sobie przytoczyć słowa św. Teresy, która mocno podkreślała jego uniwersalną – katolicką „misję” jaką ma w Kościele: „Innym świętym, powiedzieć można, dał Bóg łaskę wspomagania nas w tej lub innej potrzebie, temu zaś chwalebnemu świętemu, jak o  tym wiem z  własnego doświadczenia, dał władzę wspomagania nas we wszystkich” (Ż 6,6).

Ta ponadczasowa rola Józefa sprawia, że w każdych okolicznościach naszego życia możemy w Nim odnaleźć orędownika a zarazem inspirację do bycia „mężem sprawiedliwym” to znaczy takim, który wybiera dobro i czyni to dobro zazwyczaj bardzo dyskretnie w ciszy swojej codzienności.

Św. Józef jest patronem m.in. rodzin chrześcijańskich, sierot, robotników, ale nie możemy zapominać, że jest również patronem dobrej śmierci... 

- Tym bardziej, że dziś temat śmierci jest rugowany z przestrzeni publicznej, ale również i tej prywatnej. Nawet samo stwierdzenie „dobrej śmierci” dziś uległo zmianie. Większość ludzi odpowie, że to synonim „szybkiej i bezbolesnej” śmierci, a w naszych suplikacjach przecież od wieków wołamy „Od nagłej i niespodziewanej śmierci wybaw nas Panie”. Wzywanie Józefa jako patrona dobrej śmierci jest zatem deklaracją dobrego przygotowania się do tego, zabrzmi to paradoksalnie, najważniejszego momentu naszego życia. Intuicyjnie czujemy, że potrzebujemy w tym momencie obecności bliskich, a szczególnie nam bliscy są Maryja, którą prosimy o to samo w pozdrowieniu anielskim, i św. Józef.  

Czego dziś uczy nas Św. Józef? 

- Wydaje mi się, że dziś potrzebujemy jego decyzyjności i odwagi w wiernym trwaniu w powziętych decyzjach. Od momentu kiedy Józef usłyszał, że ma wziąć brzemienną Maryję do siebie, na kartach ewangelii widzimy jak to konsekwentnie realizuje. Słyszy, że ma wziąć Maryję, dziecię i uciekać do Egiptu – robi to, później słyszy, że ma wziąć swoją rodzinę i wracać do Nazaretu – znów bez ociągania wypełnia to polecenie. Później gdy wraz z Maryją doświadczają nieobecności 12 -letniego Jezusa, i wówczas Józef przyjmuje słowa, których nie rozumie, ale jest wierny temu co usłyszał u początku w swoich snach, znów bierze Jezusa, Maryję i wraca do Nazaretu. Jest posłuszny Bożemu Słowu! Może gdy my zaprosimy Józefa do swojego życia, nauczymy się tego samego? Cytowana już tutaj św. Teresa od Jezusa mówi: „Nigdy jeszcze nie spotkałam nikogo, kto by prawdziwe miał do niego nabożeństwo i szczególną mu cześć oddawał, a nie osiągnął coraz większych korzyści w cnocie. On bowiem w  sposób dziwnie skuteczny wspomaga każdą duszę, która się mu poleca.” I czyni swoisty zakład: „a każdego, kto by mi nie wierzył, niech spróbuje, a  z  własnego doświadczenia przekona się” (Ż 6,7-8). Myślę, że warto podjąć to wyzwanie.


___

Źródło: PCh24.pl  

piątek, 15 marca 2024

Z Dzienniczka Św. S. Faustyny

Z Dzienniczka Św. S. Faustyny

pixabay.com/pl/


Jezus mi powiedział, że najwięcej Mu się przypodobam przez rozważanie Jego Bolesnej Męki i przez to rozważanie wiele światła spływa na duszę moją. Kto chce się nauczyć prawdziwej pokory, niech rozważa Mękę Jezusa. Kiedy rozważam Mękę Jezusa, to mi przychodzi jasne pojęcie wielu rzeczy, których przed tym zrozumieć nie mogłam. (Dz. 267). 

środa, 13 marca 2024

Prawda i Kłamstwo

Prawda i Kłamstwo

pixabay.com/pl/ 


Pewnego dnia na swojej drodze stanęły prawda i kłamstwo. 


- Dzień dobry - powiedziało kłamstwo. 
- Dzień dobry - odpowiedziała prawda. 
- Piękny dzień - powiedziało kłamstwo. 

Wtedy prawda wychyliła się, by sprawdzić, czy to prawda. Była.  

- Piękny dzień - powiedziała wtedy prawda.
- Jeszcze piękniejsze jest jezioro - powiedziało kłamstwo. 

Wtedy prawda spojrzała w stronę jeziora i zobaczyła, że kłamstwo mówi prawdę i kiwnęła głową. Kłamstwo pobiegł do wody i powiedziało:

- Woda jest jeszcze piękniejsza. Popływamy?

Prawda dotknęła wody palcami, a ona naprawdę była piękna i polegała na kłamstwie. Obie zdjęty ubrania i płynęły spokojnie. Chwilę później wyszło kłamstwo, ubrał się w szaty prawdy i odeszło. Prawda, niezdolna do przebrania się w kłamstwo, zaczęła chodzić bez ubrań i ten widok wszystkich przerażał. 

I tak do dnia dziesiejszego ludzie wolą pięknie ubrane kłamstwo niż nagą prawdę...  


___ 
Źródło: Internet  

piątek, 8 marca 2024

Z Dzienniczka Św. S. Faustyny

Z Dzienniczka Św. S. Faustyny
pixabay.com/pl/

Nie szukam szczęścia poza wnętrzem, w którym przebywa Bóg. Cieszę się Bogiem we własnym wnętrzu. Tu z Nim ustawicznie przebywam, tu jest największa moja z Nim zażyłość, tu z Nim przebywam bezpiecznie, tu nie dosięga wzrok ludzki. (Dz. 454). 

środa, 6 marca 2024

Książka, którą warto przeczytać...

Książka, którą warto przeczytać...

Są czasami takie książki, które - bez wątpienia warto przeczytać, ale jakoś tak się dzieje, że omijamy je szerokim łukiem.... Czemu? No właśnie... Sama się nad tym zastanawiam, czemu tak długo broniłam się przed książką Kecharitomene, a teraz przed publikacjami o O. Pio...


archiwum prywatne 


Jako, że w życiu nie ma przypadków - dziękuję najpierw mojej Babciuniu, która opowiadała mi o o. Pio. Dziękuję też księdzu egzorcyście, który zachęcił mnie do poznania św. O. Pio...   

Nigdzie nie mogłam dostać książki, która mnie interesowała. Przeszłam kilkanaście księgarni i zawsze wychodziłam z niczym. W końcu w jednej z księgarni w Warszawie znalazłam książkę, która mnie interesowała. Chciałam tę książkę czytać w pociągu, ale też w moim przedziale jakoś nie było warunków aby się skupić... Później, ze względu na częste wyjazdy, odłożyłam książkę na półkę, ale koło łóżka... W trzecią niedzielę Wielkiego Postu, po południu wzięłam książkę do rąk i w końcu przeczytałam...


archiwum prywatne 


Bardzo polecam poznać historię Św. O. Pio ...


"(...) prawdziwym egzorcyzmem jest spowiedź, bo jeśli Szatan opanował twoje serce z powodu grzechu śmiertelnego, który popełniłeś, to swoim przebaczeniem Chrystus uwalnia cię od Złego, od duchowego opętania. Prawdziwymi środkami przeciwko Szatanowi są: spowiedź, komunia, modlitwa (...)".          

poniedziałek, 4 marca 2024

[WYWIAD] Dlaczego nie możemy zobaczyć Boga?

[WYWIAD] Dlaczego nie możemy zobaczyć Boga?

Dlaczego nie możemy zobaczyć Boga? Na pytania odpowiada Ks. Prof. Janusz Królikowski - dziekan tarnowskiej Sekcji Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Papieskiego Św. Jana Pawła II w Krakowie. Autor licznych publikacji naukowych i popularnonaukowych. W latach 1996 - 2009 był wykładowcą teologii wschodniej na Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża w Rzymie. Od 1997 - wykładowca teologii dogmatycznej na Wydziale Teologicznym Sekcja w Tarnowie Uniwersytetu Papieskiego Św. Jana Pawła II w Krakowie. Od 2010 roku - wykładowca mariologii w Instytucie Maryjno - Kolbiańskim "Kolbianum" w Niepokalanowie. Ks. Prof. Janusz Królikowski jest m.in. Przewodniczącym Polskiego Towarzystwa Mariologocznego.

 

pixabay.com/pl/


Księże Profesorze, co to znaczy, że nie możemy zobaczyć Boga i pozostać przy życiu? (por. Wj 33,20)

- Niewidzialność Boga wynika przede wszystkim z tego faktu, że Bóg jest duchem, natomiast nasza percepcja ma charakter zmysłowy. Sfery duchowej możemy jednak szukać, a nawet dowodzić racjonalnie jej istnienie, jak czynimy i z Bogiem i z duszą. Między Bogiem i człowiekiem istnieje „sfera nieprzystawalności – regium dissimilutudinis, jak powiedział trafnie św. Augustyn. Jest ona w obecnym naszym stanie cielesno-duchowym nie do przekroczenia. Potrzebujemy do tego specjalnego uzdolnienia pochodzącego od Boga, którego dostępuje dusza po opuszczeniu ciała, a więc tego świata. Gdybyśmy obecnie zobaczyli Boga, Jego wielkość i majestat, umarlibyśmy z przerażenia, doświadczywszy przepaści bytowej, jaka dzieli nas od Boga. Możemy to sobie jakoś wyobrazić, gdy na przykład znajdujemy się wobec kogoś wielkiego duchowo – w pierwszej chwili już wielkość duchowa człowieka, jeśli sobie ją uświadamiamy, wciska nas w ziemię. Nie doświadczają czegoś takiego tylko ludzie naprawdę wielcy, a więc podobni do tego wielkiego. Potrzeba więc osiągnięcia pewnego podobieństwa do Boga, aby móc przed nim stanąć. Potępieni w piekle nie będą oglądać Boga, bo musieli by zniknąć wobec Jego majestatu. Piekło jest jakimś ratunkiem dla ich istnienia.

Z czego wynika tworzenie fałszywego obrazu Boga? 

- Fałszywy obraz Boga wynika przede wszystkim z tego, że poddajemy się wpływom naszej wyobraźni, a więc najbardziej niebezpiecznej władzy duchowej, którą posiadamy. Jeśli chcemy mówić o Bogu, a nawet modlić się, musimy dokonać radykalnej rezygnacji z wyobraźni. „Bóg jest zawsze większy” – jak mówił św. Augustyn; można by dodać jest zawsze nieskończenie większy. Wyobraźnia, niestety, sprowadza Boga do naszego poziomu, a wtedy owoc naszej wyobraźni staje się po prostu kłamstwem. Jakkolwiek łatwo stwierdzamy, że człowiek zawsze tworzy sobie obraz Boga na swoje podobieństwo i uznajemy to za niejako naturalne, to musimy pamiętać, że w sensie ścisłym taki proces duchowo-intelektualny ma charakter heretycki. Bardzo wyraźnie mówili o tym ojcowie Kościoła, a św. Cyryl Aleksandryjski poświęcił temu osobny list.

Jakie konsekwencje niesie za sobą fałszywy obraz Boga? 

- Fałszywy obraz Boga zafałszowuje najpierw właściwą wizję człowieka, skoro człowiek został stworzony „na obraz i podobieństwo Boże”. Jeśli więc człowiek zafałszuje obraz Boga, to oszukuje samego siebie. Dlatego tak ważna jest czystość wiary, którą nazywamy ortodoksją, czyli po prostu jej prawda. Nie jest prawdą – jak twierdzą niektórzy – że nie jest ważne, w co się wierzy, gdyż ważna jest tylko miłość. Czy jest możliwa prawdziwa miłość, gdy obraz Boga jest fałszywy? Na pewno nie, ponieważ tylko odpowiednie, nawet jeśli jest minimalne, poznanie Boga, daje konieczne ukierunkowanie naszemu działaniu, a więc i miłości. Jeśli nie poznamy, czym jest miłość w Bogu, to czy jest możliwa autentyczna miłość do człowieka. Zauważmy na przykład, że w Biblii monogamiczna miłość małżeńska jest ściśle związana z objawieniem Boga w Jego jedyności. Na tym gruncie może się ona rozwinąć w kształcie, który ukazuje Pieśń nad pieśniami. Bez Boga mamy poligamię i rozwody, czego w większości przypadków dowodzą współcześni ateiści.

Wróćmy jeszcze do początku... Dlaczego Bóg Ojciec jest niewidzialny?

- Bóg Ojciec jest oczywiście niewidzialny z racji, o których już wspomniałem na początku, ale teologicznie biorąc, nie jest to całkiem ścisłe. W Ewangelii św. Jana znajdujemy wielokrotnie stwierdzenia Jezusa, w których podkreśla On, że kto widzi Jego, ten widzi Ojca. Bóg Ojciec jest poznawany przez Jezusa, Syna Jego Jedynego, i w Nim stał się także jakoś widzialny. On jest widzialnością Ojca. Pozostaje to oczywiście tajemnicą, ale zasadnicze rysy obrazu Ojca możemy poznać za pośrednictwem objawienia dokonanego przez Jego Syna. Dlatego mówimy, na przykład w hymnie Chwała na wysokości…, że jest On „Synem Ojca”. To trochę tak, jak patrząc na dzieci, chwytamy częściowo rysy jego rodziców. W przypadku Jezusa mamy do czynienia z czymś o wiele głębszym, dlatego, że Jezus wie, że ma objawić Ojca i chce to uczynić. 

Każdego dnia, praktycznie każdej godziny – mamy możliwość zobaczyć Jezusa? Wystarczy pójść do świątyni, na adorację Najświętszego Sakramentu?    

- Zobaczyć – może to zbyt mocno powiedziane. Wolałbym mówić, że możemy spotkać Jezusa w Kościele, w Jego sakramentach, w Jego słowie, w ubogich i potrzebujących, w najwyższym stopniu możliwość spotkania otwiera się przed nami w tajemnicy Eucharystii, a więc w czasie Mszy świętej połączonej z przystępowaniem do Komunii, a potem w adoracji Najświętszego Sakramentu wystawionego w monstrancji lub ukrytego w tabernakulum. Chrystus zostawił nam siebie „prawdziwie, rzeczywiście i istotowo”, ale także cieleśnie i osobowo. On po prostu żyje wśród nas, aby dzielić się z nami swoim życiem. Kto żyje wiarą, ten może uchwycić Jego życie i nim się napełnić. Jest to doświadczenie wiary, ale jakże wielkie to doświadczenie, skoro możemy nawiązać z Nim osobową, konkretną i żywą więź. Co więcej może to być więź przemieniająca nasze życie.

Spotkanie z Jezusem zmieniało życie ludzi. Jak dziś spotkać Żywego Boga?

- Spotkanie z Bogiem jest możliwe, ale jest uwarunkowane naszą osobistą wrażliwością oraz wrażliwością czasów, w których żyjemy. Wewnętrzne spotkanie z Bogiem żywym było i jest możliwe. Wydaje mi się, że w naszych czasach na spotkanie z Bogiem otwiera nas przede wszystkim nasze ludzkie doświadczenie samotności. Kiedyś to zagadnienie analizowałem teologicznie i  nasunął mi się taki wniosek. Sądzę więc, że trzeba na nowo odkryć w objawieniu Bożym, za pośrednictwem Pisma Świętego i życia Kościoła, że Bóg jest po prostu Bogiem bliskim, działającym w dziejach i w naszym życiu. Trzeba odrzucić bałwochwalstwo, które się rozpowszechniło, a które w miejsce Boga stawia rozmaite bożki. Starożytni żydzi mawiali: „Bóg jest daleki, ale jest bliski, bożki są bliskie, ale są dalekie”. Bóg jest daleki, ale swoją miłością jest bliski, natomiast wszelkie bożki są bliskie, bo można je dotknąć czy zobaczyć, bo są z drewna lub kamienia, a nawet jeśli są ze złota, to i tak to nic nie zmienia, bo są niezwykle odległe od człowieka z powodu swojego zimna, bezduszności i bezsilności, a więc z powodu swojej martwoty. Spotkać Boga można… jeśli się postawi na dążenie do spotkania z Nim. Nie jest to tylko gra słów, ale zasada postępowania. Spotka Boga tylko ten, kto chce Go spotkać!

Eucharystia i spowiedź to realne spotkanie z Bogiem Ojcem?

- Spotkanie „sakramentalne” z Bogiem po tym, jak Syn Boży stał się człowiekiem, ma charakter uprzywilejowany. Jest to spotkanie na pewno realne, a nawet można by dodać rzeczywiste, bezpośrednie i osobowe. To, kim był Jezus jako człowiek, ma dzisiaj swoje przedłużenie w sakramentach. Nie spotka się Chrystusa na „entuzjastycznym” koncercie, co dzisiaj stało się modne, nie spotka się Go w zatłoczonym autobusie, nie spotka się Go w dyskusji, nawet o charakterze religijnym, jak na przykład debata synodalna. To wszystko może jakoś pomóc, jeśli jest odpowiednio przeżywane, ale nie tworzy jeszcze rzeczywistości spotkania z Jezusem. Czy to jest On, czy nasze projekcje? Takie pytanie zawsze trzeba sobie uczciwie stawiać i równi uczciwie na nie odpowiadać.

A to, w jaki sposób traktujemy drugiego człowieka? „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci”...

- Papież św. Paweł VI, mówiąc o różnych formach obecności Chrystusa w Kościele i świecie, nawiązując do słów Chrystusa, do których i pani czyni aluzję, wskazał ubogich jako tych, którzy noszą w sobie obecność Chrystusa. Nie wątpimy w to, aby równocześnie musimy pamiętać, że jest to obecność, którą wyznajemy nie aktem wiary, ale aktem miłości. Przez okazaną uczynkami miłość wyznajemy obecność Chrystusa w naszych bliźnich. Bliźni nie ma być przedmiotem naszej kontemplacji, ale naszego czynu.

Bóg Ojciec mówi do nas przez konkretnych ludzi, przez wydarzenia?

- To także jest prawdą, ale być może jest najtrudniejsze, bo człowiek jest tylko ułomnym znakiem obecności Bożej, którego sens może uchwycić i wydobyć tylko zażyłość z Bogiem, okazana i przeżyta na dwóch wcześniejszych poziomach, a więc na poziomie sakramentalnym i na poziomie uczynków miłości. Ludzie, niestety, częściej zaciemniają Boga niż Go ukazują. Może to moje ograniczenie, ale jakoś tak to widzę. Dochodzi do tego zafałszowywanie prawdy o człowieku. Zmagam się na przykład z tym, że dzisiaj zrobiono z kapłana zasłonę rzuconą na Boga i Jego obecność. Zjawisko nie jest nowe, gdyż jego genezy trzeba szukać już pod koniec XIX wieku, zwłaszcza w literaturze. Jest to działanie głęboko antyreligijne, ale jest również prawdą, że coś w tym jest. Wyrastam z takiej duchowości kapłańskiej, która kazała w nim widzieć „drugiego Chrystusa”, przy całej „zuchwałości” tego stwierdzenia. Taka wizja kłoci się z coraz powszechniejszą wizją, która mówi: „Kapłan też człowiek!”. Owszem, człowiek, ale ma odsyłać do Kogoś większego. Tego samego doświadcza dzisiaj młodzież, gdy mówi, że nie godzi się na Boga jako Ojca, ponieważ ma takie doświadczenie ojca, które Boga jedynie zasłania. Problem jest więc złożony. Także dzisiejsza kosmologia eliminuje Boga ze świata – światu wystarczą prawa przyrody; do jego wyjaśnienia i trwania nie potrzeba Boga. W starożytności zaczynano od kosmosu, aby dojść do Boga; począwszy od średniowiecza wychodzono od człowieka, aby z Nim się spotkać. Dzisiaj trzeba chyba wychodzić od miłości, której mimo wszystko wszyscy szukają.


___
Źródło: PCh24.pl  

niedziela, 3 marca 2024

Na co czeka moje serce?

Na co czeka moje serce?
pixabay.com/pl/ 

Człowiek żyje, dopóki czeka, dopóki w jego sercu żyje nadzieja. I po jego oczekiwaniach rozpoznaje się człowieka: naszą "postawę" moralną i duchową można zmierzyć tym, na co czekamy, w czym pokładamy nadzieję. A na co ja czekam? Na co, w tym okresie swego życia, czeka moje serce?

- Benedykt XVI     

piątek, 1 marca 2024

Modlitwa na Wielki Post

Modlitwa na Wielki Post

pixabay.com/pl/ 


Panie Jezu Chryste, dla nas przyjąłeś los ziarna przesznicy, które pada w ziemię i obumiera by wydać plon obfity (J 12, 24). Zapraszasz nas byśmy kroczyli za Tobą tą drogą, gdy mówisz: "Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne" (J 12, 25). 

(...) Pomóż nam towarzyszyć Ci nie tylko szlachetnymi myślami, lecz przejść Twoją drogę sercem, nawet więcej: konkretnymi uczynkami codziennego życia. Dopomóż nam wejść na drogę krzyża całymi sobą i na zawsze pozostać na Twej drodze. 

Uwolnij nas od lęku przed krzyżem, ze strachu przed wyśmianiem przez innych, z obawy, że nasze życie może się nam wymknąć, jeśli nie chwycimy wszystkiego, co niesie.

Pomóż nam demaskować pokusy, które obiecują życie, lecz których ułudy zostawiają w nas ostatecznie pustkę i zawód. Pomóż nam nie chcieć zawładnąć życiem, ale je dawać. Dopomóż, abyśmy towarzysząc Ci na drodze pszenicznego ziarna, znaleźli w "traceniu życia" drogę miłości, drogę, która prawdziwie daje życie, życie w obfitości (J 10, 10). 

- Kard. Joseph Ratzinger, Benedykt XVI    


___

Źródło: misyjne.pl 

Copyright © 2016 Niedoskonala-ja.pl , Blogger