poniedziałek, 30 listopada 2020
Biała trufla - nowość
niedziela, 29 listopada 2020
[WYWIAD] Rorarty. Propozycja czy obowiązek?
Pierwsza niedziela Adwentu... Przypominam wywiad, który przeprowadziłam kilka lat temu z ks. drem Rafałem Mocnym - duszpasterzem akademickim w Słubicach... Rozmawiamy o Roratach... I o tym jak się dobrze przygotować do Świąt Bożego Narodzenia...
Adwent jest wyjątkowym czasem przeżywanym w Kościele, czasem oczekiwania i przygotowania do przeżycia Bożego Narodzenia. Chrystus, który narodził się w Betlejem jest przedstawiany jako światło wschodzącego słońca, przychodzi jako ten, który może wyciągnąć człowieka z ciemności - kojarzonej z trwaniem w ciemności grzechu. „Wschodzące Słońce nas nawiedzi, by zajaśnieć tym, co w mroku i cieniu śmierci mieszkają” Łk 1,78-79. Dlatego przychodzimy rano, aby trzymając w ręku lampion stawać się świadkami światła Chrystusa, które nosimy w sercu.
W niektórych parafiach Roraty są również wieczorem. Jest to zamiennik porannej Eucharystii?
Roraty są Mszą św. celebrowaną ku czci Najświętszej Maryi Panny. Tradycyjnie była to Msza sprawowana o poranku i w wielu parafiach dalej tak jest. Jednak duszpasterze doświadczyli pewnie tego, że niełatwo było zachęcić do udziału przede wszystkim dzieci, które zaczynają swoje zajęcia szkolne może szybciej niż w minionym czasie. Dlatego zdarza się często, że Roraty są przenoszone na wieczór, albo późne popołudnie.
Jaki jest ich sens?
Nazwa pochodzi od łacińskich słów pieśni często śpiewanej na ich początku - Rorate caeli desuper – „Spuśćcie rosę, niebiosa”. Eucharystia rozpoczyna się przy zgaszonych światłach - zapalają się one dopiero podczas uroczystego hymnu „Chwała na wysokości Bogu". Jest to jeden z nielicznych przypadków w roku liturgicznym, kiedy hymn ten śpiewa się każdego dnia - wyłącznie podczas Rorat. W czasie Rorat razem z Maryją przeżywamy czas oczekiwania na przyjście Chrystusa. Dlatego czytania liturgiczne, głoszone kazania mają nas do tego przygotować.
Dlaczego tak ważne jest aby na Roraty zabierać ze sobą lampion?
Symbolika światła jest w chrześcijaństwie bardzo bogata. Na Roratach zapala się dodatkową świecę – roratkę, która symbolizuje obecność czuwającej Maryi. Uczestnicy Rorat mają zapalone świece lub lampiony, które nawiązują do czuwającej Maryi. Ich znaczenie można też odnaleźć w Ewangelii o pannach głupich i rozsądnych, oczekujących z lampami w ręku. Te mądre zatroszczyły się, żeby nie zabrakło oliwy, a te które „poszły sobie kupić” przeoczyły najważniejszy moment. Dlatego mając w ręku lampion możemy wypracować w sobie tą piękną cechę – oczekiwanie. Po Roratach niesie się zapalone lampiony do domu, na świadectwo światła Chrystusa, będącego w naszym sercu.
Na Roraty dość licznie przybywają dzieci. Czy możemy powiedzieć o ryzyku, że te dzieci za jakiś czas zwyczajnie „wyrosną” z uczestnictwa w Roratach?
Dzieci są szczególnie serdecznie zapraszane przez duszpasterzy. Księża z myślą o dzieciach przygotowują cykl katechez głoszonych przy okazji Rorat, ale oczywiście nie tylko dzieci są jedynymi uczestnikami tych Mszy. Najpiękniejszym sposobem przeżycia Rorat jest przeżycie ich z całą rodziną. Dlatego mógłbym powiedzieć, że nie „wyrosną”, ale „dorosną”, do tego aby w przyszłości przyjść jako rodzice ze swoimi dziećmi. Znane są też duszpasterstwa, które organizują Roraty np. dla studentów lub innych szczególnych grup, ale Roraty są Mszą dla wszystkich.
Obowiązki, a niekiedy może nawet wygoda przyczyniają się do tego, że nie chodzimy na Roraty. Czy wobec tego nie możemy przystąpić do Komunii św?
To prawda. Dzisiejszy świat ze swoją gonitwą jest bardzo zabiegany i czasami brakuje czasu na codzienne Roraty. Niekiedy widziałem dzieci z tornistrami, a rodziców z torbami z zakupami, którzy w codziennym zabieganiu znaleźli czas na udział w Roratach. To piękne świadectwo, że w tej codzienności, można zawsze znaleźć czas dla Pana Boga. Chciałbym też przytoczyć kilka przykładów z historii, które pokazują, jak bardzo zabiegani ludzie - jakimi byli królowie - bezwzględnie znajdowali czas na Roraty. Dla przykładu, codziennego udziału w tej Mszy świętej przestrzegali królowie Zygmunt Stary i Zygmunt August, królowa Bona, Anna Jagiellonka i Marysieńka Sobieska. Zygmunt I Stary i Anna, jego córka, starali się o to, aby w kaplicy królewskiej na Wawelu Roraty odprawiane były nie tylko w czasie Adwentu, ale przez cały rok raz na tydzień. Na ten cel przeznaczyli pewne fundusze i w 1545 roku utworzono, przy kaplicy zygmuntowskiej Wniebowzięcia Najświętszej Maryi, specjalną kapelę śpiewaczą "rorantystów". Jeżeli królowie mieli czas na Roraty, to cóż my moglibyśmy powiedzieć? Przykazania Boże i Kościelne mówią o obowiązku niedzielnej Eucharystii. Dlatego nie popełnia się grzechu nie przychodząc na Roraty w ciągu tygodnia.
Jak dobrze przygotować się do przeżycia adwentu i Rorat?
W Ogólnych normach roku liturgicznego i kalendarza, można znaleźć następującą definicję: "Adwent ma podwójny charakter. Jest okresem przygotowania do uroczystości Narodzenia Pańskiego, przez który wspominamy pierwsze przyjście Syna Bożego do ludzi. Równocześnie jest okresem, w którym przez wspomnienie pierwszego przyjścia Chrystusa kieruje się dusze ku oczekiwaniu Jego powtórnego przyjścia na końcu czasów. Z obu tych względów Adwent jest okresem pobożnego i radosnego oczekiwania". Dobre przeżycie Adwentu i Rorat jest związane z rozważaniem tych dwóch prawd: obecności Chrystusa już teraz, prowadzącego nas przez życie, którego celem jest wieczność. Warto więc w tym bardzo krótkim czasie trochę się zatrzymać. Żeby nie dać się ponieść atmosferze Bożego Narodzenia, zanim te święta faktycznie się zaczną. Bo wtedy łatwo jest przeżyć Boże Narodzenie bez Boga… Czuwanie wypracowuje piękne cechy: pracę nad sobą, gotowość na spotkanie Pana z czystym sercem. Dlatego warto przeżyć Adwent uczestnicząc w Roratach, przystąpić do Sakramentu Pokuty, czy wziąć udział w organizowanych przez parafie rekolekcjach.
Źródło: deon.pl
sobota, 28 listopada 2020
Inspirujące spotkanie
piątek, 27 listopada 2020
[WYWAD] Lajki a rzeczywistość
Dziś, kiedy większość naszych spotkań ogranicza się jednak do kontaktów wirtualnych - przypominam wywiad z Ewą Guzowską - psycholog, psychoterapeuta, coach - na temat takiego trochę życia w wirtualnym świecie. Selfie, lajki a tu i teraz... I nasza wartość w tym całym wirtualnym świecie. Czy naprawdę zależna jest od ilości polubień i serduszek pod konkretnym zdjęciem?
Pani Ewo, kiedy jakiś czas temu rozmawiałyśmy – jednym z tematów były lajki i selfie. Wtedy też pytałam co chcemy osiągnąć czy - o czym się przekonać kiedy robimy selfie i publikujemy na portalu społecznościowym? Właśnie, co chcemy przez to osiągnąć i czy rzeczywiście nam to daje? Pytanie, ile czasu przeznaczamy codziennie na to, by przeglądać fb, co tak naprawdę na tym zyskujemy. Rozumiem, jeśli ktoś publikuje jakieś ciekawe wydarzenia, to jest to świetny sposób komunikacji, często sama z tego korzystam. Przyszła mi taka myśl, jeśli robię komuś zdjęcie, zwykle jest dla mnie ważny, może jest to też świetna zabawa, ale jest to spontaniczne i zupełnie inne niż sefli, wg mnie. Zastanawiam się zatem, czy przez ten fakt, że zamieszczamy selfi – po prostu nie chcemy być ważni dla innych. No właśnie, dla innych z pewnością, chcemy by nas oglądano i podziwiano, a jak traktujemy wobec tego siebie. Często zastanawiam się, ile ludzie robią by być ważnym dla innych, a by być dla siebie ważnym – poświęcają zwykle znacznie mniej czasu. To wydaje się dość smutne. Jeśli nie poświęcamy sobie wystarczająco efektywnego czasu, tylko innym – to jest ciekawe zjawisko. I mam pytanie, czy jeśli ktoś „strzela” sobie selfi – czy ma kontakt ze sobą prawdziwym. Czy ma kontakt z maską, którą właśnie nałożył – wspaniale wakacje, świetna praca, wspaniały związek, czy naprawdę tak jest….?
Włosy idealnie ułożone, pomalowane paznokcie, ładne ciuszki i koniecznie dziubek – przepis na udane selfie. Po co je robimy?
Może robimy to po to, by przypomnieć światu o naszym istnieniu? A może po to, by zademonstrować nowe trendy w modzie? A może po to, by po prostu, żyć tym i wypełniać tym czas? Zjawisko, dość powszechne, zawsze dziwi mnie fakt, kiedy widzę, jak wiele osób „siedzi” na fb i przewija…. Przewija i zawija, a czy coś znajduje? I tu oczywiście, pojawia się zasadnicze pytanie: czy wiesz, czego szukasz?
Robimy i „wrzucamy” niemal błyskawicznie na portale społecznościowe. Zrobiłyśmy – bo głównie selfie króluje na profilach dziewcząt i kobiet - wszystko, aby było piękne, ale nie osiągamy zamierzonego efektu – zbyt mało lajków... I wtedy zaczynamy się zastanawiać nad naszą atrakcyjnością?
Często zastanawiam się, czy kobiety, dziewczyny nie starają się być przede wszystkim modne, atrakcyjne i trendy, z powodu silnej rywalizacji między sobą? Jakby to zmieniło się na przestrzeni lat. Teraz jest to bardzo widoczne, gdyż niemal wszystko można upiększyć, medycyna estetyczna święci triumfy, ale czy rzeczywiście coś zmienia? Z łatwością możemy sobie zmienić nos, powiększyć biust, ale czy zmienia to sposób patrzenia na nas samych – zwykle nie. I właśnie to pokazuje, że nie o tylko o to chodzi, co na zewnątrz. Ważne jest to co to wewnątrz, bo to co w środku wpływa na zewnętrzny świat, a nie zewnętrzny wpływa tak bardzo na wewnętrzny. Gdzieś w środku nas, to ciągle my, z różnymi deficytami, kompleksami, ranami itd.
Jakby poczucie naszej wartości zależało od lajków... Gdzie leży przyczyna tego, że to właśnie lajki mają wpływ na naszą pewność siebie?
Nie wiadomo, czy byłoby łatwiej, czy gorzej. Ci co nie mają lajków, cóż wtedy mieli by począć. Wydaje się, że wiele lajków – po prostu daje się, za ładne zdjęcie, dobry wiersz i za to, co porusza…. I pytanie, kiedy widzimy świetnie ubraną dziewczynę w świetnym aucie, to co widzimy…
Z czego wynika chęć zwrócenia na siebie uwagi?
Być może chęć zwrócenia uwagi, wynika z bardzo dużej samotności dzisiejszego człowieka. Młodzi ludzie czują się samotni, spędzając mnóstwo czasu na necie, ale czy to zastępuje kontakt osobisty, absolutnie nie. Kontakt osobisty – jest bardzo ważny i nie zastąpi tego godzinne przebywanie przy kompie na fb, czy na innych portalach internetowych.
Liczymy na dobre, pochlebne komentarze. Dramat zaczyna się wtedy kiedy takich komentarzy brak... Jakby nasza wartość, dobre samopoczucie czy w końcu – sukces - zależały od ilości lajków...
Pytanie zasadnicze, co dla kogo znaczy sukces. Jeśli sukces byłby mierzony w ilości lajków, wg mnie byłoby to bardzo smutne… Oczywiście, może miło dostać lajka, ale przywiązywanie się do tego, wg mnie wydaje się być może próżnością… W życiu, ważne jest jakim jesteśmy człowiekiem, co robimy dla innych i do czego zmierzamy, to może nadawać kierunek i sens naszemu życiu, ale kilka lajków – czy jest w stanie nadać taki kierunek?
Coraz powszechniejsze stają się wirtualne znajomości, czy prawie wirtualne życie. Wychodzimy ze znajomymi i już ktoś odznacza miejsce i znajomych na fejsie...
Zastanawiam się po co to robić? By inni widzieli? Może jest to w ogóle sposób, na to, żeby w ogóle mieć jakiś kontakt poza służbowym. W filmie „Ona” - uważam, że świetnie ten problem został naświetlony i być może to już niestety nie fantastyka. Tak wiele zastępują komputery, systemy i coraz trudniej o „żywy” kontakt z człowiekiem. To generuje bardzo wiele problemów emocjonalnych i psychicznych, rozmowa z drugim człowiekiem – jest czym, co stanowi ważny aspekt życia, nie zastąpią go żadne systemy...
Istnieje ryzyko, że im więcej czasu spędzamy na fejsie – niejako uzależniamy się od porównywania się z innymi. Chcemy mieć nagle ciało pięknej modelki, nieskazitelną cerę itd. Takie zachowanie „podglądacza” może nieść za sobą poważne konsekwencje?
Z pewnością tak, możemy nieskończenie porównywać się do innych, gwiazd, cele brytów, ale czy to uczyni nas szcześliwymi? Z pewnością nie, nie zapełni to pustki, którą często w sobie nosimy…
Jakie niebezpieczeństwa czyhają na dziewczęta i kobiety, które wypełniają swoje profile selfie?
W świecie wirtualnym wszystko jest możliwe, wykreować można co i kogo tylko się chce, pytanie jest czy wytrzyma to konfrontację z rzeczywistością. Niestety często nie wytrzymuje i rozpadają się „domki z z piasku”. To boli, rani, rozczarowuje, a przede wszystkim zabije zaufanie do innych.
Źródło: azdokonca.pl
czwartek, 26 listopada 2020
Woreczki prezentowe
środa, 25 listopada 2020
Black Friday w Rossmannie
Z okazji Black Friday na klientów Rossmanna czekają niezwykłe promocje. Warto więc z tego skorzystać i już teraz kupić prezenty świąteczne. Dni od 27 do 30 listopada to w Rossmannie 4 dni najniższych cen w roku!
Promocją objęte będą m.in. perfumy. Po niższych cenach kupimy także artykuły do pielęgnacji twarzy i ciała, pielęgnacji i stylizacji włosów, dermokosmetyki, artykuły higieniczne, kosmetyki dla dzieci, środki czystości, pokarm dla zwierząt, parafarmaceutyki, artykuły biurowe, biżuterię, a także akcesoria kuchenne, łazienkowe oraz małe AGD. Podczas tegorocznego Black Friday produkty w drogeriach Rossmann przecenione będą aż do 75%!
___
Źródło: materiały prasowe
wtorek, 24 listopada 2020
Biżuteria ze stali chirurgicznej?
Produkty ze stali chirurgicznej już od jakiegoś czasu cieszą się popularnością. I myślę, że nic w tym dziwnego, bo każda z nas, która miała chociaż kolczyki czy naszyjnik – była miło zaskoczona takim produktem. Chociaż rzeczywiście, na początku może być trochę ciekawości co właściwie dostanę, czy będę zadowolona, czy produkty mi się spodobają... Czym właściwie jest stal chirurgiczna i – czy produkty z niej wykonane – mają więcej zalet czy wad? Przede wszystkim jest w 100% nierdzewna, kwasoodporna i niemagnetyczna. To z pewnością główna zaleta, ale poza tym oczywiście wygląd i cena biżuterii wykonanej ze stali chirurgicznej...
Nie ma wątpliwości, że taka biżuteria prezentuje się równie atrakcyjnie jak wszelkiego rodzaju złote czy srebrne np. łańcuszki, bransoletki czy kolczyki. Biżuteria ze stali chirurgicznej bez wątpienia kusi swoją ceną... Co też ważne - biżuteria wykonana ze stali 316L jest twardsza i bardziej odporna na zarysowania... Warto to wiedzieć 😊 Stal chirurgiczna 316L jest najlepszym stopem produkcji biżuterii. Wyróżnia ją:
✔wysoka twardość – nie ma takiej możliwości, że się połamie;
✔odporność powierzchni – odporna przed porysowaniem i przetarciem, co jest możliwie w przypadku miękkich metali;
✔stabilność koloru – ma własną ochronę UV, która chroni przed zmianami kolorystycznymi spowodowanym wpływem światła;
✔antykorozyjna powierzchnia – odporna na utlenienie i korozję;
✔zróżnicowanie obrobiona powierzchnia – może być lśniącą, wypolerowana bądź matowa.
Zbliżają się Mikołajki, więc... 🎁 Zainspiruj się! 💖
___
Źródło: stalowelove.com.pl
poniedziałek, 23 listopada 2020
[WYWIAD] Potrzeba czułości
Czułość to kluczowa potrzeba miłości. Czułość może zawierać się we wszystkim: spojrzeniu, dotyku, słowie, geście… Bez czułości trudno wyobrazić sobie miłość. Niestety, czułość to emocja o którą przestaliśmy dbać. Jak dać czułość drugiej osobie, kiedy my sami nie potrafimy jej sobie dać… Jesteśmy związkach i „demostrujemy” je czasami, wystarczy tylko chwila uwagi by dostrzec, że nie ma w nich tego, co najważniejsze – właśnie czułości. Jak to się dzieje? Zwykle szukamy wszystkiego poza sobą, szukamy też czułości, że nam ją ktoś da… nie zastanawiając się, że podobnie jak my, może także jej nie mieć w stosunku do siebie. Uwielbiam obserwować zwierzęta, w tym szczególnie psy – u nich widać z jaką czułością traktują siebie samych. Śpią tyle ile potrzebują, biegają tyle ile potrzebują – jeśli mają taką możliwość, jedzą tyle ile potrzebują… o ile właściciel ich nie „rozpuścił”. A jak temat wygląda, jeśli chodzi o ludzi? Zwykle czegoś za mało, czegoś za dużo, a najczęściej wiele skrajności. Jedni w ogóle się nie ruszają, inni ze sportu uczynili narkotyk…
Jak już Pani wspomniała - czułość można też okazać gestem... Chociaż może dokładnie nie wiemy w jaki sposób...
Można okazać na wiele sposobów, jeśli mamy to w sobie… każda forma czułości jest wyczuwalna i wspaniała. Najmniejsze formy i przejawy czułości odbierane są w sposób natychmiastowy, jesteśmy ich spragnieni jak wody podczas upalnego dnia… Najkrótsze słowo np. imienie może być wymówione na tysiące sposobów i każda wymowa będzie niosła inny przekaz do nadawcy.
Bez czułości niewątpliwie ciężko jest zbudować więź trwałą, ciepłą, zdrową?
Bez czułości – trudno mówić o ciepłej relacji. To podstawa każdego związku, który buduje i pozwala obu osobom wzrastać. A każdy związek przecież powinnien dążyć do wzrostu, takie jest założenie. Czułość dodaje nam samym godności i szacunku.
Warto też zwrócić uwagę na sposób wyrażaniu czułości wobec obcych nam ludzi.
Jeśli jesteśmy wrażliwi – trudno nam będzie jej nie okazać wobec maleńkiego dziecka czy starszych osób...
Zdecydowanie ludzie wrażliwi tak reagują, niestety coraz mniej wrażliwych ludzi, stanowią znacznie mniejszy ułamek populacji. Wrażliwość to piękna cecha, która wzbogaca życie i czyni je piękniejszym, co nie znaczy, że łatwiejszym.
Zdecydowanie tak. Jeśli rodzice byli wrażliwymi i czułymi osobami, z pewnością mieliśmy dobry wzorzec. Uczymy się na wzorcach. Inny temat jaką wrażliwość mamy daną od natury?
Problem w okazywaniu czułości mają zwykle mężczyźni. Dlaczego?
Mężczyzna jest z natury mniej emocjonalny od kobiety, co ma swoje podstawy w ewolucji człowieka. Zdarza się tak, że niektórzy mężczyźni mogą być wrażliwsi od kobiet, ale raczej to wyjątki.
A z drugiej strony - chłód emocjonalny potrafi wyrządzić wiele krzywdy... Może czasem nie mamy nawet świadomości tego, jakie niesie za sobą konsekwencje?
Chłód emocjonalny i ślepota emocjonalna z pewnością nie czyni życia łatwiejszym dla otoczenia, a tym samym pozbawia go zupełnie głębi i po prostu „ludzkich” odruchów, a tym samym coraz bardziej upodabnia nas do robotów. Robot zastępuje już człowieka w wielu dziedzinach, niestety – tego, czego nie udało się zaprogramować to emocji. Różne są teorie na temat emocji..
Wobec tego od czego uczyć się czułości, jej wyrażania?
Według mnie można uczyć się od wszystkiego, od natury, zwierząt, wrażliwych ludzi, małych dzieci… Możemy uczyć się od wszystkiego, co samo w sobie jest czułością…
Wszystko jednak sprowadza się do podstawowego zadania – zaakceptowania siebie taką jaką jestem... Bez tego pierwszego, podstawowego kroku – będziemy wciąż szukać szczęścia poza sobą?
Zdecydowanie tak, najpierw zacząć traktować z czułością i szacunkiem samego siebie. Kochając siebie to znacznie prostsze…. Życzę Wszystkim tej może najważniejszej lekcji życia – MIŁOŚCI DO SIEBIE….
Źródło: mojafigura.com
niedziela, 22 listopada 2020
Bruce Wszechmogący
sobota, 21 listopada 2020
[WYWIAD] Kochać za bardzo?
Czy można „kochać za bardzo”? I w czym taka miłość się przejawia? No właśnie... Jak to jest, kiedy możemy mówić, że kochamy kogoś tak bardzo, że aż "za bardzo"? Czy rzeczywiście jest to miłość? Rozmowa z Ewą Guzowską - psycholog, psychoterapeuta, coach na pewno rozwieje wątpliwości...
Punktem wyjścia niech będzie miłość - czym jest a czym nie jest? Istotą rzeczy jest by zacząć od miłości do siebie. Ważne jest zadanie sobie pytania – jak ja sam, jestem w relacji ze sobą, czy jestem połączony ze sobą, ze światem, z innymi ludżmi. I tu już pojawiają się często odpowiedzi - jeśli uczciwie sobie na nie odpowiemy – negatywne. Nie jestem połączony, ze sobą, z innymi, ze światem. Jeśli dodamy tutaj jeszcze jeden aspekt – czy jestem wolny czy przywiązany do tego wszystkiego – ten wyjściowy punkt jest zarazem początkiem jak i końcem tematu.
Czy tak naprawdę w tym rozumieniu chodzi o miłość dojrzałą?
Biorąc pod uwagę wcześniejszy punkt wyjścia – nie można „kochać za bardzo” jeśli jesteśmy w zgodzie ze sobą. Kiedy jesteśmy wewnętrzne połączeni, zintegrowani, kiedy nam samym nic nie brakuje, kiedy nie potrzebujemy kogoś „wiązać”, by poczuć się lepiej, by żyć. I gdybyśmy wzięli pod lupę miłość dojrzałą, to wówczas mamy na myśli miłość dwóch spełnionych osób - każda z nich może dzielić się tym, co ma w sobie i dawać od siebie, ale także brać od tej drugiej osoby. Jeśli tak jest - możemy mówić o związku, który wzrasta i obie osoby w tym związku rosną. Jest to związek żywy, oparty na ciągłym wzroście. Osoby są absolutnie wolne od przywiązań, ocen, krytyki i wymagań, a także ciągłych oczekiwań.
W jakich zachowaniach przejawia się „kochanie za bardzo”? Nie jestem szczęśliwa w związku, mój mężczyzna poniża mnie, krzyczy – a ja mimo wszystko chce z nim być?
Jeśli „kochanie za bardzo” przejawia się w poniżaniu, przemocy, braku szacunku, a druga osoba pozwala na to i chce być w „czymś” takim, to z pewnością nie miłość. Kiedy ktoś nie szanuje drugiej osoby, przejawiać może się to w bardzo różnych formach - z pewnością, nie ma w nim miłości do siebie, a na pewno już do drugiej osoby. A jeśli druga osoba w takim związku chce być i pozostaje przez lata, to sama też nie szanuje i nie kocha siebie. Mamy wtedy do czynienia z uzależnieniem, które nie ma nic wspólnego z prawdziwą miłością. Prawdziwa miłość pozwala nam być wolnym, pozwala odejść, nie zatrzymuje za wszelką cenę. Kiedy kochamy bezwarunkowo, możemy powiedzieć „NIE” warunkom, na jakie nie jesteśmy w stanie się zgodzić, a jeśli ktoś nie ma to siły - nie kocha siebie odpowiednio wystarczająco.
Problemy pewnie pojawiają się znacznie wcześniej, ale jeśli nie mamy dla siebie na tyle szacunku aby zacząć budować „nowe życie” – jesteśmy skazane na cierpienie? W dodatku – z własnego wyboru...
Szukamy zwykle szczęścia i miłości poza sobą i to jest chyba ten punkt zwrotny, że szukamy tam, gdzie zwykle nie znajdujemy. Trwając w iluzji, że ktoś nas uszczęśliwi, zadba o nas, będzie dla nas wszystkim… I zwykle przychodzi to z czasem, kiedy kolejny związek się rozpada i nie uszczęśliwił nas na taką skalę, jakbyśmy zakładali. Najważniejsze jest poszukanie i znalezienia miłości w sobie, wówczas jesteśmy wolni i szczęśliwi, nie wejdziemy w związek, który będzie dla nas destrukcyjny, gdyż nie ma najmniejszego powodu by to robić. Tylko szanując i kochając siebie będziemy zdolni szanować i kochać drugą osobę, dając mu wolność zamiast przywiązania.
Kiedy przekraczamy granice i zaczynamy „kochać za bardzo”?
Kiedy nie kochamy siebie, zwykle „kochamy za bardzo”- jest to właściwie powrót do źródła, czyli to jak ukształtowała nas nasza rodzina, co przekazali i jak kochali nas rodzice, jak nauczyli nas kochać siebie. Kiedy wchodzimy w związek w jakimkolwiek momencie życia, wchodzimy z tym, co mamy w sobie, czyli z miłością, czy z nienawiścią do siebie. Nie możemy dać czegoś, czego nie mamy. Widzę to bardziej jako proces, a nie jako punkt czasowy, który jest przekraczany. W związkach szczególnie widać to, jak mało jest „BYCIA” w nas, a jak wiele „CHCENIA” - chęci posiadania kogoś na własność, ale to ślepa uliczka – prowadząca donikąd.
O jakich formach „kochania za bardzo” należy powiedzieć? Jakie są najczęstsze?
Oczywiście należy wspomnieć tutaj przede wszystkim o toksycznych związkach, które są bardzo silne, bowiem trudno jest odejść z takiego związku. Po pierwsze, ktoś nie puszcza, a druga osoba nie ma siły odejść, bo boi się tej ogromnej pustki, z którą przyjdzie się zmierzyć w samotności. Wyjście z toksycznego związku jest niczym wyjście z nałogu - trudne, czasochłonne. Przede wszystkim osoba musi sobie uświadomić, że tego chce. Sama świadomość ma tutaj już aspekt leczący. Później pozostaje praca ze sobą.
Jak nauczyć się kochać dojrzale?
Po prostu zakochać się w sobie w najbardziej zdrowy sposób - to pierwszy i podstawowy krok, jaki należy wykonać. Bez tego być może czasami trudnego, ale także najpiękniejszego kroku – dalsza podróż skazana jest na niepowodzenie. Życzę Wszystkim wiele miłości w sobie - wszak to najpiękniejsze uczucie, jakiego możemy doświadczyć… To nadaje sens życiu.
___
Źródło: veronique
piątek, 20 listopada 2020
Do zobaczenia, Andrzejku!
czwartek, 19 listopada 2020
Długie spanie. Więcej minusów czy plusów?
Może na początku temat ten wydaje się mało zrozumiały, bo przecież jak w dzisiejszym świecie można spać za długo, jeśli ciągle się spieszymy, ciągle na wszystko brakuje nam czasu? Dlaczego tak ważna jest odpowiednia ilość snu? Przed wszystkim dlatego, że zapobiega m.in. chorobom takim jak na przykład cukrzyca i miażdżyca, choroby serca czy otyłość. Naukowcy są zgodni co do tego, że czas snu dla dorosłego człowieka to 8-9 godzin. Jak jest z nami? Śpimy tak jak zalecają specjaliści, czy trochę dłużej? Jeśli nasz sen trwa więcej niż 9 godzin, zdaniem prof. Michaela Irvina z Uniwersytetu Kalifornijskiego – może być przyczyną wielu problemów takich jak chociażby nadwaga, problem z koncentracją czy depresja...
Profesor Irvin zauważa, że to właśnie długie spanie może doprowadzić do problemów z nadwagą. Zamiast szczególnie w ciągu dnia, ale również wieczorem - żyć aktywnie – wybieramy jednak łóżko, czyli aktywność fizyczną i intelektualną zostawiamy gdzieś na drugim planie. Wybór ten oczywiście prowadzi do ograniczenia ilości spalanych kalorii. Efektem jest tłuszcz odłożony z niespalonej energii. W konsekwencji takich wyborów może doprawić to do nadwagi.
Jednak oprócz nadwagi, istnieje również większe ryzyko zachorowania na cukrzycę. Jeśli śpimy za długo – podczas snu może się podnosić poziom cukru we krwi. To z kolei doprowadzić może szybko do choroby.
Przerażające wręcz są wyniki naukowców, którzy przekonują, że zbyt długie spanie może postarzać mózg nawet o 2 lata! A oprócz tego może mieć negatywny wpływ na wykonywanie codziennych zajęć i obowiązków! Jednak to nie koniec, ponieważ długie spanie może mieć także wpływ na jakoś snu – będzie on po porostu gorszej jakości, a co za tym idzie – w konsekwencji jest to problem z regeneracją.
Niestety nie jest to koniec złych wiadomości, otóż długie spanie może także przyczynić się do chorób serca, które są najczęstszą przyczyną śmieci w naszym kraju. Aż o 34 proc. ci, którzy śpią zbyt długo – narażeni są na wystąpienie chorób serca.
Kiedy możemy mówić o patologii? Odpowiada prof. Waldemar Szelenberger: „O patologii mówimy wtedy, gdy senność nie ustępuje po śnie i/lub gdy pojawia się podczas angażującej aktywności, na przykład w trakcie rozmowy, podpisywania kontraktu, egzaminu. (...) Nadmierną sennością w ciągu dnia nazywamy niezdolność do utrzymania dostatecznej czujności podczas głównego epizodu czuwania w ciągu doby, z niepożądanym zapadaniem w sen”. (Źródło: natemat.pl).
Syndrom śpiącej królewny. Co to jest?
Zespół Kleinego-Levina – to bardzo rzadkie schorzenie, na które cierpi ok. 1000 osób na całym świecie. Charakteryzuje się atakami snu co kilka miesięcy. Chorzy śpią po 22 godziny na dobę. Kontakt z nimi jest wręcz niemożliwy, bo nie można ich dobudzić.
Jak się okazuje – z długiego spania jest więcej szkód niż pożytku. Warto więc wprowadzić zmiany do swojego życia, również te, dotyczące snu, tak aby mieć na względzie swoje dobre zdrowie.
___
Źródło: magazynfamilia.pl
środa, 18 listopada 2020
Urocza narzuta na łóżko
Część jesiennych, długich wieczorów spędzam na łóżku, z książką. Poranki w weekendy wyglądają bardzo podobnie, z tym, że oprócz książki mam też kawę 😊 Wszyscy wiemy, że o wiele przyjemniej odpoczywa się otulonymi w ciepły, przyjemny w dotyku koc... Moja urocza i cieplutka narzuta na łóżko to takie 2w1, bo jest dwustronna: górna warstwa jest włochata, a dolna warstwa to plusz. Narzuta przeznaczona jest nie tylko na łóżko, ale też np. na fotel czy na kanapę. Jedno jest pewne - pod nią nie grozi nam zimno! 😊
Narzuta w kolorze pudrowego różu jest po prostu przeurocza. Moja narzuta to 200x240cm, ale są dostępne również mniejsze: 160x200cm. W zależności od potrzeb 😊 Jak już wspomniałam, narzuta jest przyjemna w dotyku. Długość włosia to 2cm. I co ważne, materiał nie wymaga prasowania.
Każdy, chociaż myślę, że przede wszystkim ci, którym ciągle jest zimno - ucieszą się z tak pięknego i praktycznego prezentu! Narzuty dostępne są w wielu kolorach. Warto się rozejrzeć, by teraz - kiedy za bardzo nie ma możliwości być blisko bliskich - przekazać im chociaż troszkę ciepła, w innej formie 💖
Poza narzutą na łóżko - podobają mi się też piękne dekoracyjne poszewki na poduszki 40x40. A wiemy, że nawet kilka dekoracjnych poszewek jest w stanie dodać nowego klimatu pomieszczeniu. Poszewki dekoracyjne zapinane są na zamek błyskawiczny. Długość włosia - tak samo jak w przypadku narzuty - to 2cm. Poduszeczki są przyjemne w dotyku, a w połączeniu z narzutą wyglądają cudownie. Aż wstawać się nie chce rano... 😊
Bardzo zachęcam, by nie czekać na "odpowiedni moment", bo taki nie istnieje... Warto robić prezenty bez okazji! Nie wolno nigdy tracić okazji, by powiedzieć "Kocham Cię", a wyrażać to można na wiele sposobów...
Zainspiruj się i działaj! 💖
artykuł sponsorowany
wtorek, 17 listopada 2020
200 tysięcy wyświetleń!
Kochani,
To właśnie dziś jest ten dzień, kiedy liczba wyświetleń bloga przekroczyła 200 tys!! 😊 Bardzo dziękuję Wszystkim, dzięki którym nasz blog istnieje... Dziękuję za wszystkie komentarze, uwagi i dobre słowa 💖 To niesamowita dawka energii! Gdyby nie blog - nie mielibyśmy okazji "poznać się"... Ponad trzy lata temu zastanawiałam się czy jest sens zacząć pisać bloga, bo w końcu jest tak wiele różnych miejsc w Internecie... Dziś wiem, że było warto 💖
Jestem wdzięczna Wszystkim, którzy mi zaufali 💖 Dziękuję za wsparcie, prezenty, życzliwość i motywację. To, co jest piękne w tworzeniu bloga - to relacje, które zaczynają się od współpracy, a trwają dalej...
Dziękuję, że Jesteście...
M.
poniedziałek, 16 listopada 2020
Jasno określone cele
Rano nie mogłam odnaleźć w sobie weny, ale jak się okazało - inni również mieli podobny problem 😎 I cieszę się, że dawka pozytywnej energii przyszła przez SMS i rozmowy z szalonymi ludźmi 😎 Nie wiem czy to ta ciemność za oknem, czy ogólny spadek formy - działają jakoś mniej motywacyjne, ale ten problem trzeba w końcu jakoś ogarnąć. I tak sobie przypomniałam o tekście, który kilka lat temu napisałam dla jednego z portali. Oto fragment:
Nie potrafimy ustalić priorytetów, a mimo że pracy nie mamy aż tak wiele – po prostu się gubimy... Jak zacząć ogarniać to, czego nie ogarniam? Poniżej kilka wskazówek, które z pewnością nam pomogą – jeśli zastosujemy je w życiu.
✔ Jasno określamy cel – ustalamy priorytety.
✔ Jedna rzecz na jeden moment – możemy podzielić wg stopnia trudności, kończąc na tych najłatwiejszych – pod koniec dnia będziemy bardziej wypoczęci.
✔ Działania podobne łączymy – czyli jeśli biorę się za odpowiedzi na maile, odpowiadam wszystkim, raz za razem, podobnie odpowiadam na SMS czy telefony. Staram się nie zostawiać kilku maili na inną godzinę, bo będzie mi to rozpraszało.
✔ Jeśli przygotowanie czegoś zajmie mi mniej jak dwie minuty – nie odkładam! Robię to od razu!
✔ Określamy potrzebny czas do wykonania poszczególnych zadań – ta sama zasada obowiązuje w przypadku większych i mniejszych zadań.
✔ Precyzujemy sposób realizacji celów – określamy czas, kiedy jesteśmy najbardziej produktywni dobrze zająć się zadaniami umysłowymi.
✔ Nie dodajemy kolejnych zadań – najpierw wykonujemy te zadania, które w pierwszej kolejności zapisaliśmy.
✔ Nie odkładamy niczego na później – pracujemy tu i teraz, nie szukamy wymówek, unikamy tego, co może nas rozpraszać.
✔ Monitorujemy efekty swojej pracy – wszystko po to, aby widzieć, że są efekty.
✔ Jesteśmy sumienni – nie udajemy, że pracujemy, ale czas na pracę to ma być praca, realnie wykonana.
✔ Wymagamy od siebie! – robimy swoje 100%. Zawsze.
Ważne jest także to, aby bez sensu nie siadać do komputera. Nic tak nie pożera czasu jak bezmyślne przeglądanie stron internetowych. Możemy posiedzieć przed komputerem dwie, trzy godziny i nic pożytecznego nie zrobimy...
___
Źródło: magazynfamilia.pl