Zły duch kusi nas tylko do złych rzeczy, a dobry duch powoduje w nas same przyjemne odczucia? Nic bardziej błędnego! Rozeznawanie duchowe jest nieco bardziej skomplikowane, ale nie jest też aż tak trudne, by tego nie pojąć.
pixabay.com/pl/
TRUDNE UCZUCIA
W Ewangelii Jezus mówi o swoich trudnych uczuciach ("żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie") towarzyszących ewangelizacji w Jego rodzinnym mieście. Następnie widzimy również trudne uczucia u mieszkańców Nazaretu, którzy unieśli się gniewem i porwawszy się z miejsc, wyrzucili Jezusa z miasta z zamiarem strącenia Go z góry.
Jak widać, trudne uczucia mogą pojawić się tam, gdzie głosi się Słowo z mocą, zarówno u samych ewangelizatorów, jak i u słuchaczy Dobrej Nowiny. Im wcześniej uzmysłowimy sobie, że głoszeniu Ewangelii będą towarzyszyć takie reakcje, tym lepiej dla nas. Szybciej nauczymy się krzyża i dojrzałości w wierze, czyli podejmowania właściwych decyzji, pomimo nieprzyjemnych lub zbyt przyjemnych odczuć.
ORGANIZM SIĘ BRONI
Święty Ignacy uczy, że na nasze serce, czyli na źródło naszych decyzji mają wpływ: duch dobry (Duch Święty), duch zły (diabeł) i my sami (nasze odczucia, pomysły).
Choć właściwością ducha dobrego jest to, że wraz z Jego obecnością w sercu pojawia się pokój i radość, okazuje się, że nasze serce nie zawsze w taki właśnie sposób przyjmuje działanie Boga. Najlepszym przykładem tego jest właśnie Ewangelia. Kiedy Jezus chciał "przebić się" z Dobrą Nowiną do serc mieszkańców Nazaretu, Jego słowo spowodowało bunt i gniew.
Jeśli spróbujemy się utożsamić ze słuchaczami Jezusa, w ich sercach prawdopodobnie pojawiały się takie myśli jak: "Nie zgadzam się z tym!", "To, co mówisz na pewno nie pochodzi od Boga!", "Kim ty jesteś, aby mnie pouczać? Bóg przez takich nie przemawia!", "To, co mówisz to zaprzeczenie jedynej prawdziwej religii, jaką znam!".
Przypomnijmy, że Słowa Jezusa na sto procent pochodziły od Boga i były namaszczone Duchem Świętym. Trafiły jednak na ludzki grzech i mechanizmy obronne w postaci gwałtownych uczuć. Jeśli więc jest coś takiego, co słyszysz np. na kazaniu lub czytasz w Słowie Bożym, a to cię oburza - warto się temu przyjrzeć bliżej. Słowo Boże dotknęło właśnie w tobie czegoś chorego, a twój organizm broni się przed przyjęciem prawdy o chorobie i uzdrowienia, które chce przynieść Jezus. Nie odrzucaj od razu tego, co słyszysz, ale zmierz się z tą prawdą i uczciwie odnieś to do siebie, pytając "A może rzeczywiście, mam z tym problem?".
WIECZNE ZNIECZULENIE
Skoro już wiemy, że działanie dobrego ducha może powodować w nas bunt i nieprzyjemne uczucia, w analogiczny sposób może również działać zły duch, wywołując w nas uczucia przyjemne, lecz w niecnych zamiarach - naszej śmierci.
Jeśli jest coś takiego, co sprawia w tobie tak przyjemne uczucia, że coraz bardziej cię to uzależnia i nie możesz bez tego żyć - warto się temu przyglądać i pomyśleć, czy nie jest to czasem zasłona dymna dla twoich oczu, która sprawia, że niepostrzeżenie i małymi kroczkami zmieniasz kierunek w którym idziesz i odchodzisz od Boga. Może też tak być, że te zbyt przyjemne uczucia w jakiś sposób odurzają cię, znieczulając chore miejsca na twoim ciele (grzechy), wskutek tego coraz bardziej chorujesz, ślepniesz, brniesz w śmierć, ranisz siebie i innych, ale nie dostrzegasz tego. Dlatego Duch Święty przychodzi chcąc uratować ciebie, a ty odczuwasz to jako bolesne szarpnięcie lub wręcz ranę...
Poproś dziś Ducha Świętego o umiejętność właściwego nazywania źródeł swoich uczuć. Przyjrzyj najbardziej skrajnym uczuciom, jakie przeżywasz. Być może zły duch przez uczucia przyjemne chce w niewłaściwy sposób zaspokoić twoje potrzeby, zarezerwowane tylko dla Boga. A być może dobry duch, wywołując w tobie nieprzyjemne uczucia chce pokazać ci coś, co wymaga uzdrowienia.
- Ks. dr Piotr Spyra