czwartek, 6 lutego 2020

[WYWIAD] Ewa Kasprzyk: Luksusowo, ale jakby inaczej

Uwielbiam spędzać czas z tak szalonymi ludźmi jak Ewa. Czerpię od nich tyle pozytywnej energii ile się tylko da ☺ Wywiad był publikowany jako wywiad numeru w pierwszym wydaniu styczniowym... ale na aktualności nie stracił 😊 



Ewo, ciągle jesteś bardzo aktywna. Skąd masz w sobie te niewyczerpalne pokłady energii?

Sama nie wiem. Ludzie często mówią, że bije ode mnie dobra energia. Nie wystawiam się specjalnie o dwunastej w nocy do księżyca, by naładować się dobrą energią (śmiech). Kocham ludzi, kocham świat i nie chciałabym nikogo skrzywdzić. To jest energia, która krąży między tymi, którym się ją wysyła, a tymi, od których się ją odbiera. To się czuje.

Czasem przecież trzeba się odizolować od tych, którzy nam tę energię zabierają?

Takie osoby się trafiają i chyba zazdroszczą, nie mają swojego życia dobrze ułożonego. Czuję kiedy mam wokół siebie takiego człowieka. Czasami trzeba się osłonić takim „niewidocznym balonem”... albo wstawać rano z myślą: Nie będę reagować.

Hejt stał się bardzo modny. Czytasz komentarze na swój temat?

Nie czytam. Myślę też, że w tej chwili nie jestem już osobą, którą warto hejtować. Żyję w sztuce, robię spektakle – kogo to interesuje? Ci, którzy byli na sztuce – piszą bardzo dobre recenzje. Tym trzeba się karmić.

Nie dałaś się zaszufladkować. Masz swój styl, jesteś odważna w tym, co robisz...

Wszyscy na tym skorzystają kiedy ktoś podpisuje się własnym pismem i nie próbuje naśladować. Myślę, że ludzie to doceniają. Żyjemy w czasach gdzie trudno się skomunikować. Czasami aż się boję, że kogoś mogę przejechać na przejściu dla pieszych, tak ludzie chodzą z tymi telefonami...

Z jednej strony możliwość ciągłego bycia w kontakcie, a z drugiej – trudność w komunikowaniu się. W jaki sposób pielęgnujesz więzi? 

Mamy taki zwyczaj po spektaklach, że nawet po dwudziestej drugiej idziemy do hotelu, spotykamy się z ludźmi, z którymi gramy. Siedzimy, rozmawiamy, nikt nie używa telefonu. Kto dziś wysyła kartki z miejsc, w których jest? A ja wysyłam – do moich przyjaciół, a oni wysyłają do mnie. Jest to bardzo miłe, ale to trzeba pielęgnować.

To już praktycznie niespotykane...

Życie polega na tym, że albo się czegoś chce, albo to się odpuszcza. Można siedzieć z pilotem przed telewizorem, ale cenię ludzi, którzy się temu nie poddają. 

Nie zwracasz uwagi na swój wiek?

Trzeba znaleźć złoty środek. Budzisz się i mówisz: Dzisiaj będzie piękny dzień. I taki dzień jest,  bo wszystko to, co wymyślimy – stanie się.

Wierzysz w to?

To jest pewne. W ogóle nie poddaję się wiekowi. Mogę co najwyższej poddać się wiekowi XXI (śmiech). Do momentu kiedy chodzę o własnych siłach, mogę dawać innym radość – przemieszczam się z prędkością światła. Co dzień jestem z innymi ludźmi, w innych miejscowościach. To jest sens życia, który dawno odnalazłam. Nie stać w miejscu, nie poddawać się!

Niejeden mógłby się od Ciebie uczyć podejścia do życia! 

Myślę, że pierwszym objawem poczucia wieku jest to, że człowiek się izoluje. Nie wiadomo dlaczego. Jeśli człowiek kończy pięćdziesiąt lat to wcale nie jest gorszy, tylko lepszy. Dlatego, że więcej wie, jest bardziej zorientowany na czym pewne sprawy polegają... Chcę mieć do końca swojego życia ciekawość dziecka. Na razie tak jest.

Co najbardziej cenisz w swoim zawodzie?

Z jednej strony nieprzewidywalność, a z drugiej – odkrywanie czegoś, czego nie znałam. Możliwość przemiany. Rola w filmie Vegi – premier Szydło – była dla mnie wyzwaniem i czymś zupełnie nowym...

Największym wyzwaniem w 2019 roku?

Nie. Największym wyzwaniem było wyreżyserowanie sztuki, którą zrobiłam, a która cieszy się szalonym powodzeniem. Z biletów z następnej sztuki, którą reżyseruję „Czarno to widzę” – będziemy budować szkołę w Afryce. Z przyjemnością wchodzę w tego typu projekty, które mówią o tym, że ludzie powinni być równi bez względu na kolor skóry, wyznanie i płeć.

Wierzysz w to, że dobro powraca?

Absolutnie. Wyłącznie warto pomagać. Bezinteresowna pomoc bardzo wiele znaczy. Myślę, że im więcej dajemy – więcej otrzymujemy.

Świąteczne przesądy też pewnie nie są Tobie obce?

Kiedy na Wigilii dostaję od gospodarza łuskę to wierzę, że będzie to dobrze wróżyło.

W Twoim sercu nie ma miejsca na złość? 

Jestem osobą bardzo ugodową, nie lubię się kłócić. Jeśli w moim otoczeniu pojawia się osoba bardzo toksyczna to po prostu jest mi jej żal. Nie wyobrażam sobie bym zaczęła dzień od nienawiści do kogoś.

Twoja doba ma więcej niż dwadzieścia cztery godziny? 

Oj, zmagam się ostatnio z brakiem czasu (śmiech).

Znalazłaś sposób, by było go więcej? 

Udawać, że jest! (śmiech).

Czym dla Ciebie jest szczęście? 

W ogóle nie wiemy co się kryje pod tym pojęciem. Kiedy po ciężkim dniu leżę w wannie to jestem szczęśliwa. Jestem też szczęśliwa kiedy mogę nałożyć sobie odżywkę, maskę... Szczęście chyba dla każdego oznacza co innego. Dla jednych będzie to bycie zdrowym, dla drugich – bycie zakochanym, a dla innych – posiadanie dużo pieniędzy. Dla mnie to suma tego wszystkiego. Nie być chorym, mieć pieniądze i kochać.

Na jakim fundamencie powinno się budować miłość? 

Miłość istnieje kiedy jest oparta na prawdzie i na wzajemnym szacunku – nie udawanym. I nie ukazywaniu tego w gazetach. Miłość się czuje. Miłość to jest to, co najskrytsze, najbardziej osobliwe i najbardziej osobiste. Miłość zdarza się w różnym wieku. Nie warto też za dużo marzyć, trzeba tej miłości pomagać...

Różne oblicza miłość ma, ale relacja matki z córką – według psychologów – należy do jednej z najtrudniejszych. Potwierdzasz?    

Moja córka ma trzydzieści trzy lata i nie mogę mówić, że to jest trudną relacja – ale bywało różnie. Chcemy dać dziecku to, czego same nie miałyśmy, a później to odwraca się przeciwko nam. Moja córka jest piosenkarką. Kiedy włączyła mi swoje nowe piosenki to powiedziałam, że się cieszę, że możemy się tym dzielić.

Przyjaźnicie się? 

Absolutnie. Do pewnego wieku matka jest matką. Moja córka też różne rzeczy sobie wyobraża, ale na razie nie ma jeszcze dziecka. Ważne jest, by być w zgodzie z własnymi ideałami, które się wpaja dziecku. Być wzorem dla dziecka, a nie tylko mówić mu o tym, co się powinno robić i jak postępować. Małe dzieci nasiąkają jak gąbka. One mają przykład z domu rodzinnego. Ja jestem ze szczęśliwego domu, w którym wszyscy się kochaliśmy, nawet jeśli były drobne nieporozumienia. Dom dał mi fundament do tego, kim jestem teraz.

Nowy rok, nowa Ty. Nie masz problemów, by zaakceptować zmieniające się ciało? 

Ciągle mam. Kiedy zaczynamy widzieć coraz to więcej zmarszczek to najlepiej jest stracić wzrok, tak trochę (śmiech).

Jakie plany na 2020 rok?

Są ambitne, chociaż nie wiadomo co z tego wyjdzie. Jest kilka projektów – kinowe, wyjazdowe. Myślę, że też będą jakieś dalekie wyjazdy, bo chciałabym poznać nowe kontynenty, na przykład Amerykę Południową i zatańczyć tango w Argentynie. 
 
___
Źródło: Twoje Imperium 
Fot.: archiwum prywatne Ewy Kasprzyk 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Niedoskonala-ja.pl , Blogger