sobota, 27 listopada 2021

Podniebni Policjanci

Każdy z nich jest inny, ale wspólnie osiągają wielkie sukcesy. Policyjni lotnicy robią to, co lubią. I robią to na najwyższym poziomie. Zgodnie twierdzą, że w ich przypadku praca równa się pasja. Lotnictwo policyjne obchodzi w tym roku dziewięćdziesiąt lat swojego istnienia. – Służymy społeczeństwu, naszym zadaniem jest chronić zdrowie i życie. Robimy to najlepiej jak potrafimy. Do tego potrzebny jest dobry, zgrany zespół, który potrafi w sposób profesjonalny wspierać także inne służby. Ostatnio mieliśmy możliwość sprawdzić się w wyjątkowej misji w Turcji, gdzie wspólnie ze strażakami gasiliśmy pożary - mówi insp. pil. Robert Sitek, naczelnik Zarządu Lotnictwa Policji Głównego Sztabu Policji Komendy Głównej Policji. 

podkom. Andrzej Sowiński 

Szef policyjnych lotników o swojej pracy, a właściwie pasji, może mówić godzinami. Skąd taka fascynacja? – Zawsze lubiłem niestandardowe, niezwyczajne rzeczy. Po ukończeniu liceum wojskowego w Częstochowie postanowiłem złożyć dokumenty do Szkoły Orląt w Dęblinie – wspomina insp. pil. Robert Sitek. – Już jako pilot służyłem w 103. Pułku Lotniczym w Warszawie oraz w 49. Pułku Śmigłowców Bojowych w Pruszczu Gdańskim. Brałem udział w V zmianie Polskiego Kontyngentu Wojskowego w ramach międzynarodowych sił stabilizacyjnych w Republice Iraku na śmigłowcu Mi-24D. 

Służbę w Policji rozpoczął w 2007 roku i przez kolejne lata zajmował różne stanowiska: od pilota do szefa lotniczej Policji. Na co dzień nie tylko siada za sterami śmigłowców jako pilot i instruktor, ale także jest odpowiedzialny za zarządzanie policyjnym lotnictwem. Za swoje lotnicze osiągnięcia, podobnie jak jeden z jego podwładnych mł. insp. pil. Marcin Marcinkowski, uhonorowany został w tym roku wyróżnieniem „Błękitne Skrzydła”, przyznawanym przez redakcję „Skrzydlatej Polski”.

Aktualnie nadzoruje i uczestniczy w procesie modernizacji lotnictwa policyjnego. - Dziś dysponujemy najnowocześniejszym sprzętem. Do służby weszły m.in. jednosilnikowe Belle 407GXi. Jako jedyna Policja w Europie możemy też latać śmigłowcami S-70i Black Hawk - mówi insp. pil. Robert Sitek. – Te wielozadaniowe, 6-tonowe śmigłowce wykorzystujemy m.in. do wsparcia działań operacyjnych np. z udziałem kontrterrorystów, działań ratowniczych czy transportowych, zarówno nad lądem, jak i morzem, w terenie górzystym i nizinnym. Śmigłowiec ten może osiągnąć maksymalnie 350 km/h i, co ciekawe, przenosić ładunek do 4 ton. Do obsługi potrzebnych jest minimum trzech członków załogi. Na pokład można zabrać do 13 osób. Od 2018 r. posiadamy trzy maszyny tego typu, wszystkie stacjonują w Warszawie.

– Musimy być przygotowani na różne sytuacje, dlatego przed każdym lotem skrupulatnie sprawdzamy sprzęt. Żeby piloci mogli dobrze wykonać zadanie, muszą być pewni, że śmigłowiec ich nie zawiedzie. O bezpieczeństwie podczas lotu decyduje praca wielu osób. Do tego potrzebni są ludzie, którzy są perfekcyjnie przygotowani i bardzo poważnie podchodzą do swoich obowiązków – mówi mł. insp. Tomasz Sipa (inżynier lotniczy). Tu każdy zna swoje zadania. – Zanim wystartujemy, musimy m.in.: wykreślić kurs na mapie, ustalić rejon lądowania czy miejsca tankowań, sprawdzić warunki atmosferyczne, ustalić trasę przelotu z ruchem lotniczym – mówi mł. insp. pil. Marcin Marcinkowski. – Ale to nie tylko na pilotach ciąży odpowiedzialność za bezpieczeństwo podczas lotu. Równie ważnymi członkami załogi są mechanicy pokładowi. To oni kontrolują np. pracę silników, przekładni głównej, sprawdzają obroty wirnika, ciśnienie paliwa czy temperaturę oleju, a przed każdym wylotem robią przegląd „startowy”. Żadna z tych czynności nie może zostać pominięta, to może mieć swoje poważne konsekwencje.

Co w tej służbie jest najistotniejsze? – Odpowiedzialność – odpowiada asp. szt. Jan Paszko. Ma za sobą ponad czterdzieści lat pracy, a o śmigłowcach mógłby napisać książkę. Maszyny te nie mają dla niego żadnych tajemnic. Nic dziwnego, w końcu ma ogromne doświadczenie. Zaczynał służbę w cywilu. – Przez pierwsze dwadzieścia jeden lat pracowałem w Państwowych Zakładach Lotniczych w Świdniku. To była szkoła życia – z uśmiechem wspomina asp. szt. Jan Paszko. – Przeszedłem przez różne działy zajmujące się obsługą śmigłowców. Doświadczenie zdobyłem też pracując dziesięć lat w grupie serwisowej. Razem z kolegami zajmowałem się m.in. usuwaniem usterek czy szkoleniem nowych użytkowników śmigłowców na Cyprze, w Argentynie, Korei Południowej czy Związku Radzieckim. 

W lotnictwie policyjnym pracuje od 2001 roku. Został odznaczony Krzyżem Zasługi za Dzielność – podobnie jak większość personelu Zarządu Lotnictwa Policji, za działania ratownicze podczas powodzi w 2010 r.

Patrolują, transportują...

W centralnej bazie Zarządu Lotnictwa Policji Głównego Sztabu Policji Komendy Głównej Policji jest osiem śmigłowców: trzy S-70i Black Hawk, dwa Belle-407GXi, dwa Mi-8 oraz Bell-412. W Szczecinie natomiast stacjonuje PZL W-3 „Sokół”, w Poznaniu Bell-407GXi, we Wrocławiu Bell-206, w Łodzi Bell-206 a w Krakowie PZL W-3 Sokół” (stan na sierpień 2021). - Ten ostatni od 1 października będzie wspierał działania TOPR w Zakopanem. W tym czasie nasza krakowska baza zostanie tymczasowo przeniesiona do stolicy Tatr – wyjaśnia insp. pil. Robert Sitek. 

„Sokół” to średni śmigłowiec wielozadaniowy. Na jego pokładzie może się znaleźć dziesięć osób. Maszyna sprawdza się w lotach transportowych, patrolowych, ratowniczych, desantowych i poszukiwawczych. 

- Nie ma dwóch takich samych akcji. Szczególnie podczas poszukiwań zaginionych osób niezbędna jest ścisła współpraca z ekipą naziemną i bieżąca wymiana informacji, także o warunkach meteorologicznych. W tego typu działaniach równie dobrze sprawdza się „Sokół’, ale także Black Hawk. Na pokład śmigłowca wyposażonego w dźwig pokładowy zabieramy np. ratowników TOPR, nosze, wyposażenie medyczne, itp., czyli wszystko, co może okazać się przydatne – mówi insp. pil. Robert Sitek. – Loty w górach są bardzo wymagające. Konieczna jest precyzja i zachowanie spokoju podczas wciągania poszkodowanych. Warunki pogodowe w górach zmieniają się z minuty na minutę. Zmieniający się kierunek wiatru, ograniczona widoczność nie ułatwia zadania – dodaje mł. insp. pil. Marcin Marcinkowski. - Nie w każdych warunkach możemy latać. Aby wystartować, muszą być zachowane przynajmniej minimalne warunki do wykonania bezpiecznego lotu - podkreśla mł. insp. pil. Marcin Marcinkowski. – Część policyjnych pilotów doświadczenie zdobywała również w wojsku w trakcie misji bojowych. Zatem tego rodzaju akcje poszukiwawczo-ratownicze nie są dla nich czymś nowym – mówi szef pilotów.

Nowy dzień, nowe wyzwania 

Wachlarz zadań, które wykonują policyjni lotnicy jest olbrzymi. Sprawdzają się zarówno w trakcie działań bojowych z powietrza wspierając Centralny Pododdział Kontrterrorystyczny Policji „BOA”, ale także podczas ewakuacji ludności, w lotach ratowniczych, transportowo-medycznych, wsparciu Państwowej Straży Pożarnej czy też innych działaniach mających na celu zapewnienie bezpieczeństwa i porządku publicznego. Nigdy nie wiedzą, kiedy ich dzień pracy się skończy.

- Ostatnio np. braliśmy udział wspólnie ze strażakami PSP w gaszeniu pożarów na południu Turcji. To była pierwsza tego typu akcja prowadzona przez nas poza granicami naszego kraju. Wykorzystywaliśmy policyjnego Black Hawka wyposażonego w specjalny zbiornik na wodę, tzw. Bambi Bucket, który umożliwiał zrzut 3 tys. litrów wody. W ciągu tygodnia wykonaliśmy ponad 200 takich zrzutów w miejsca, gdzie było to możliwe jedynie ze śmigłowca – mówi uczestnik misji insp. pil. Robert Sitek. 

Serce w śmigłowcu 

W tym roku policyjni lotnicy już kilkukrotnie pomagali w transporcie serca do przeszczepu. W każdą taką akcję zaangażowanych jest kilkadziesiąt osób, w tym: lekarze, pielęgniarki, a także policjanci. – Dla każdego z nas taki lot jest wyjątkowy, stanowi zaszczyt i wyróżnienie – mówi asp. szt. Grzegorz Kolano (mechanik lotniczy), który brał udział w pierwszej akcji transportu tego organu. – Gdy wpływa do nas prośba o pomoc, liczy się każda minuta. Na transport w tego typu sytuacjach mamy maksymalnie 2,5 h. Często jedynie drogą powietrzną jesteśmy w stanie dostarczyć organ na czas. Im szybciej to zrobimy, tym większa szansa powodzenia przeszczepu i szybkiego powrotu pacjenta do zdrowia. Policyjni lotnicy już nie raz sprawdzili się wykonując to zadanie – dodaje insp. pil. Robert Sitek. 

Wszystko odbywa się zawsze zgodnie z obowiązującymi procedurami. Po uzyskaniu zezwoleń do wykonania lotu z sercem wyznaczona zostaje załoga oraz w zależności od potrzeb wybrany zostaje typ śmigłowca. Taki przelot wykonywany jest na hasło „Garda”, co oznacza pierwszeństwo w powietrzu, czego odpowiednikiem w ruchu lądowym jest tzw. korytarz życia.

Najlepsi z najlepszych 

- Moi ludzie to bardzo doświadczeni lotnicy. Zanim trafili do Policji, latać uczyli się w wojsku lub w cywilnych ośrodkach lotniczych. Aby stać się częścią naszego zespołu i wykonywać loty np. Black Hawkiem, musieli dodatkowo przejść specjalne szkolenie w Stanach Zjednoczonych – mówi insp. pil. Robert Sitek. – Możemy wzajemnie na sobie polegać. Wiem, że kiedy nasi mechanicy przygotowują śmigłowiec do lotu, to zrobią to najlepiej, jak potrafią. Kiedy z kolei za sterami siedzę wspólnie z innym pilotem, to mogę być pewien jego umiejętności. Mam nadzieję, że zarazimy naszą pasją wielu młodych ludzi, którzy zdecydują się na służbę lotniczą w Policji - dodaje. 

___
Źródło: Tygodnik Idziemy  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Niedoskonala-ja.pl , Blogger