niedziela, 8 września 2019

[WYWIAD] Jak świętować niedzielę?

W tamtym roku rozmawiałam z ks. Arturem Niemirą na temat świętowania niedzieli. Czy w niedzielę można robić pranie? A czy można malować płot? Po co w ogóle jest nam to świętowanie potrzebne?  


Dlaczego świętowanie niedzieli jest tak ważne, że mamy je zapisane w przykazaniach i w prawie kościelnym?

Niedziela to mała Wielkanoc, dzień, w którym świętujemy zmartwychwstanie Chrystusa dla naszego zbawienia, to także „nowy szabat”, kiedy dziękujemy Bogu za nowe stworzenie zapoczątkowane wraz ze zmartwychwstaniem Chrystusa. To dzień, kiedy możemy pomyśleć i zatroszczyć się o Bożą obecność w nas i naszych rodzinach, zrobić dla siebie coś, co przekracza doczesność. Zarazem jednak ta doczesność dzięki niedzieli ma szansę nabrać charakteru drogi ku wieczności, daje sposobność do przeżycia wspólnoty Kościoła i wreszcie przeżycia czegoś najpiękniejszego, co Chrystus nam zostawił – Eucharystii, w której miłość Boga ku nam stała się żywą Obecnością.

Po co nam to świętowanie?

Niedziela jest jednym z bardziej nieodkrytych i niedocenionych dni tygodnia, porzuconych bogactw chrześcijańskiego skarbca, zarówno w wymiarze teologicznym, duchowym, jak i kulturowym, rodzinnym i społecznym. Sprowadzona do dnia takiego, jak każdy inny, przestała być rozumiana, a tym samym przeżywana w taki sposób, by jej twórcza dla człowieka jako jednostki i społeczności rola oddziaływała na niego i pomagała mu w życiu. Tak, by umiał budować czy pogłębiać wspólnotę międzyludzką, by stawał się bardziej człowiekiem, by zasadą jego życia nie stał się konsumpcjonizm, by nauczył się bardziej być, niż mieć.

Jak powinniśmy świętować niedzielę?

Dla chrześcijanina niedziela to przede wszystkim dzień Pański, a nie „weekend”. Święty Jan Paweł II w opublikowanym 20 lat temu liście apostolskim Dies Domini o świętowaniu niedzieli, w numerze czwartym podkreślił, że od uczniów Jezusa oczekuje się, aby nie mylili świętowania niedzieli, które powinno być uświęceniem dnia Pańskiego, z zakończeniem tygodnia, czyli przeżyciem weekendu rozumianego jako czas odpoczynku, rozrywki. W ostatnich latach u nas w Polsce – dnia masowych zakupów i spędzania czasu w galeriach handlowych.

Tymczasem punkt ciężkości jest gdzieś indziej...

Centrum świętowania niedzieli stanowi Msza Święta, o czym zdaje się zapominać wielu chrześcijan. Katechizm przypomina, że niedziela, podczas której jest celebrowane Misterium Paschalne, zgodnie z tradycją sięgającą czasów apostolskich, powinna być obchodzona w całym Kościele jako najdawniejszy dzień świąteczny nakazany (zob. KKK, nr 2177).

Zdarza się, że z różnych przyczyn nie uczestniczymy we Mszy Świętej. Kiedy jest to grzechem?

Wierni zobowiązani są do uczestniczenia w niedzielnej Mszy Świętej, chyba że są usprawiedliwieni dla ważnego powodu, jak np. choroba. Kto dobrowolnie zaniedbuje ten obowiązek, np. z lenistwa, ten popełnia grzech ciężki. Co zastanawiające, coraz mniej osób ma świadomość tego grzechu i coraz mniej osób z niego się spowiada. Udział w niedzielnej Eucharystii to wyraz naszej przynależności do Chrystusa i wspólnoty Kościoła.

Czy można uważać się za chrześcijanina, skoro świadomie nie uczestniczy się we niedzielnej Mszy Świętej?

Nie można żyć wiarą, nie można mówić, że jest się wierzącym, jeśli nie uczestniczy się regularnie w niedzielnej Mszy Świętej. Wszystkie inne elementy świętowania niedzieli wypływają z tego podstawowego wymiaru dnia Pańskiego, a więc dlatego właśnie, świętując, więcej czasu poświęcamy także na prywatną i rodzinną modlitwę, na słuchanie słowa Bożego, odświętnie się ubieramy, spędzamy czas w gronie najbliższych, umacniając wspólnotę rodzinną, po to właśnie powstrzymujemy się od pracy i odpoczywamy.

Mamy powstrzymać się od prac niekoniecznych. Czyli jakich?

Mówimy o obowiązku powstrzymania się od prac wykonywanych dla zysku lub z chęci wzbogacenia się, od zajęć, które utrudniają bądź uniemożliwiają oddawanie czci Bogu. Czyli takich, które przeszkadzają w świętowaniu dnia Pańskiego. Grzech popełnia zarówno ten, kto podejmuje tego rodzaju prace, jak i ten, kto przymusza do ich wykonywania. Prace niekonieczne to takie, które nie muszą być wykonane w niedzielę, a uniemożliwiają nam świętowanie dnia Pańskiego. W konsekwencji sprawiają, że stajemy się względem siebie jakby mniej ludzcy, mniej kochający. Należy jednak przypomnieć o możliwości, a nawet konieczności, pełnienia w dzień świąteczny uczynków miłosierdzia, podjęcia posługi względem chorych, ubogich, starszych, poświęcenia czasu swojej rodzinie.

Uczynki miłosierdzia w zabieganym świecie?

W coraz bardziej zabieganym społeczeństwie i konsumpcyjnym stylu życia, gdzie kryterium postępowania staje się własna wygoda, wystarczy postawić pytanie: jak łatwo rozgrzeszamy się z nieobecności na niedzielnej Eucharystii, rzekomo z braku czasu i nadmiaru obowiązków? Kiedy ostatnio znaleźliśmy chwilę, by odwiedzić chorą matkę, ojca, przebywających w domu pomocy społecznej babcię czy dziadka? Ze smutkiem przeczytałem kiedyś, że dla wygody w okresie świąt Bożego Narodzenia czy Wielkanocy na oddziałach szpitalnych pojawia się wielu starszych pacjentów, którzy zwyczajnie zostają przez swoje dzieci porzuceni, by nie psuć im błogiego nastroju świątecznego. Wygląda to tak, jakby chora matka czy ojciec nie pasowali do świątecznej dekoracji domu. Niedziela ma nam przypomnieć o obowiązku miłosierdzia względem ubogich, chorych, słabych i starszych.

W niedzielę konieczna jest również praca w hotelu czy na stacji benzynowej. Czy wobec tego ich pracownicy nie mogą świętować?

Obowiązki rodzinne, ważne zadania społeczne, zawody wymagające ciągłości (np. praca w kopalni) albo stanowiące szczególny rodzaj służby wobec człowieka (np. lekarz, strażak, policjant, maszynista prowadzący pociąg itp.) – dają słuszne usprawiedliwienie niewypełnienia odpoczynku niedzielnego, ale z pewnością nie pozbawiają możliwości jakichś form świętowania dnia Pańskiego. Dla przykładu, w szpitalach zazwyczaj istnieje możliwość uczestniczenia we Mszy Świętej, ktoś może wysłuchać Mszy w radio czy obejrzeć w telewizji, a już na pewno znajdzie sposobność, by poświęcić jakąś cząstkę czasu na nieco głębszą modlitwę lub lekturę niedzielnych czytań mszalnych.Ważne jest, by unikać narzucania innym niepotrzebnych zajęć czy obowiązków, które przeszkadzałyby im w zachowaniu chrześcijańskiego charakteru dnia Pańskiego. U Żydów przykazanie „pamiętaj, abyś dzień święty święcił” rozumiane jest w taki sposób, że zakres prac koniecznych ograniczony jest do absolutnego minimum. W Jerozolimie, przechodząc w szabat przez dzielnicę ortodoksyjną, nie znajdziemy czynnych stacji benzynowych ani jakiejkolwiek innej działalności mogącej mieć nawet pozór pracy.

A u nas niedziela – jakby idealny dzień na zakupy...

Tutaj otwiera się też cała kwestia związana z prowadzeniem handlu w niedzielę i podjętą w Polsce próbą jej rozwiązania. Czy naprawdę trudno zrozumieć, że dzięki temu dzieci choć jeden raz w tygodniu będą miały w domu matkę czy ojca, że rodzina wreszcie razem się spotka, spędzi ze sobą czas, porozmawia, że ludzie będą mogli pójść na Mszę i poświęcić czas Panu Bogu? Czy nic poza wskaźnikami ekonomicznymi współcześnie się nie liczy? Czy faktycznie inwestycja w człowieka jest stratą dla kraju i jego rozwoju? Wydaje się, że są to pytania retoryczne. Dlatego trudno mi zrozumieć sytuację, gdy widzę w niewielkiej miejscowości w pierwsze święto Wielkanocy otwarty w godzinach południowych sklep i chętnych do zrobienia w nim zakupów. Naprawdę zatarło się już w nas poczucie świętości i umiejętność świętowania dnia świętego? Co stało się z człowiekiem, że bez problemu umie zrezygnować z pójścia na Mszę Świętą, ale nie potrafi zrezygnować z jednego dnia w tygodniu bez zakupów? Kardynał Karol Wojtyła uczył: „jeśli na gruncie jakiegoś programu człowiek dewaluuje się, demoralizuje, jeśli rozpadają się małżeństwa, jeśli rodziny przestają być podstawowym ludzkim środowiskiem wychowawczym, to taki program jest błędny! Trzeba go zrewidować! Jeśli na gruncie jakiegoś programu (…) młodzież traci ideały, wszystko widzi w nastawieniu konsumpcyjnym na użycie, to taki program jest błędny! To nie jest program życia Narodu!”. („Oto Matka twoja. Homilie i przemówienia związane z Matką Bożą Jasnogórską”, Jasna Góra – Rzym 1979, s. 308-314). Choćbyśmy mieli nie wiadomo jakie osiągnięcia gospodarcze, techniczne, naukowe, ale demoralizowałby się człowiek, to jest to droga donikąd. Wydaje się, że w rozumieniu i przeżywaniu niedzieli doszliśmy właśnie do takiego momentu.

Włączenie pralki wymaga mniej wysiłku niż jazda rowerem… Jeśli ktoś odpoczywa np. podczas drobnych prac ogrodowych, to co wtedy?

Nie mierzymy stopnia konieczności pracy ilością włożonego wysiłku czy fizycznego zmęczenia, bo, po pierwsze, jazda na rowerze zazwyczaj nie jest pracą, lecz formą aktywnego wypoczynku, chyba że jadę na rowerze, by wykonać pracę zarobkową, np. rozwożąc gazety czy zakupy. Pytamy więc o cel naszego działania, o jego istotę, czym w rzeczywistości jest to, co właśnie wykonujemy. Kryterium przyjemności też jest nieadekwatne. Z własnego doświadczenia wiemy, że popełnienie niektórych grzechów wcale nie musi być nieprzyjemne, i z tego nie wynika, że to, co przyjemne, jest dobre. Niektóre grzechy przynoszą nam konkretną korzyść i grzesząc, tej korzyści właśnie oczekiwaliśmy. Należy się oprzeć na rozumnej ocenie; podstawą decyzji uznania czynów za złe jest nie tylko subiektywna ocena, ale trzeba ją skonfrontować z wiedzą religijną, przykazaniami Bożymi, nauką Kościoła i doświadczeniem innych. Trzeba więc zapytać, jak uczy teologia moralna, o przedmiot czynu, intencję działającego i okoliczności.

___
Źródło: Tygodnik Idziemy 
Fot.: pixabay.com/pl  

2 komentarze:

Copyright © 2016 Niedoskonala-ja.pl , Blogger