czwartek, 7 lipca 2022

[REPORTAŻ] Policyjni wodniacy

Wakacje trwają, odpoczywamy i cieszymy się "wolnością" i słońcem 🌞🌴😎 Warto jednak pamiętać, że jakieś zasady obowiązują - bezpieczeństwo jest najważniejsze, moi Kochani. Przypominam reportaż, który powstał w tamtym roku 🌴🌞🐳 

Komisariat Rzeczny Policji powstał w 1920 roku i był pierwszym specjalistycznym komisariatem w niepodległej Polsce. W tamtym roku obchodził swoje stulecie.
Policjanci rzeczni pełnią dyżury 24 godziny na dobę, 365 dni w roku, w komisariacie pracuje 61 funkcjonariuszy. – Kiedy są ładne, słoneczne dni, długie weekendy mamy wyjątkowo dużo pracy. Policjanci pływają od interwencji do interwencji. Cały czas coś się dzieje – mówi asp. sztab. Marcin Zawadzki kierownik komisariatu rzecznego w Warszawie.

Fot.: K. Czerwińska/Komisariat Rzeczny Policji 

Jakie predyspozycje trzeba mieć, by pełnić służbę w komisariacie rzecznym? – Przede wszystkim trzeba umieć pływać wpław. W akcjach ratowniczych staramy się wykorzystywać specjalistyczny sprzęt, którym dysponujemy. To zdecydowanie bezpieczniejsze, zarówno dla nas jak i dla ratowanego – mówi asp. sztab. Zawadzki. – Oprócz tego, że mamy obowiązek wykonywać testy sprawnościowe, tak jak każdy policjant, co dwa lata, mamy trzydniowy kurs, który kończy się egzaminem i potwierdza nasze kwalifikacje. Pokazuje, że potrafimy pływać i ratować życie cały czas na takim samym poziomie – dodaje funkcjonariusz.

– Policjanci przede wszystkim bazują na własnym doświadczeniu, które jest bardzo duże. Rejon rzeki, po którym pływają, znają bardzo dobrze. Potrafią „czytać z wody”. Po tym jak układa się fala, jak się załamuje, wiedzą czy jest tam zafalowanie – mówi podkom. Kinga Czerwińska, rzecznik prasowy Komisariatu Rzecznego Policji. Wbrew pozorom, służba funkcjonariuszy nie ogranicza się tylko do cieplejszych miesięcy. – Jeśli ktoś uważa, że służba na wodzie jest tylko w wakacje, bardzo się myli. – Latem mamy dużo wygodniejsze umundurowanie: białe koszulki polo z kołnierzykiem i krótkie spodenki, czego pewnie zazdroszczą nam inni policjanci, ale dotyczy to bardzo krótkiego czasu – opowiada kierownik Komisariatu Rzecznego Policji. – Kiedy przychodzą mrozy inni mogą usiąść w ciepłym radiowozie, a my nawet, jeśli włączymy ogrzewanie w łódce, będziemy mieli zupełnie inny komfort pracy – dodaje policjant.

Policjanci z drogówki czy wydziału dochodzeniowo – śledczego widzą drogę, po której się poruszają, czego o funkcjonariuszach z Komisariatu Rzecznego Policji powiedzieć nie można, bo choć płyną po rzece czy jeziorze, które dobrze znają, to dokładnie nie wiedzą, co może się pod wodą znajdować. – Płynąc po wodzie, szczególnie tak zmiennej jak Wisła, nie jesteśmy w stanie dokładnie określić co znajduje się pod powierzchnią, przewidzieć np. płynących drzew, a to może się zmieniać z dnia na dzień – mówi policjant. Ma to duży wpływ na poszukiwania osób, które ostatni raz widziane były nad wodą – Jeśli nie wiemy, w którym miejscu doszło do wypadku, a rzeka porwała człowieka, ciało może się zaplątać np. w gałęzie i nie jest łatwo je odnaleźć – wyjaśnia podkom. Kinga Czerwińska. – Oprócz brawury, która jest jedną z najczęstszych przyczyn utonięć, jest jeszcze alkohol. Jest to widoczne szczególnie w przypadku młodych mężczyzn, którzy chcą zaimponować swoim kobietom. Człowiek pragnie się popisać, ale w połowie dystansu okazuje się, że siły go opuszczają. Jest za późno, żeby wrócić. Drugiej szansy nie ma – mówi funkcjonariusz.
Najbliżej stolicy znajduje się oblegane przez tłumy Jezioro Zegrzyńskie. Są trzy miejsca wyznaczone do kąpieli, pilnowane przez ratowników, ale sama powierzchnia plaży jest o wiele większa niż te kąpieliska. Ludzie wchodzą do wody poza wyznaczonym terenem, a tam dno nie jest już sprawdzone przez ratowników. Najczęściej tonięcie zaczyna się od zachłyśnięcia, bolesnego skurczu mięśni – mówi rzecznik prasowy. – Człowiek tonie w ciszy. To walka o oddech, o utrzymanie się nad wodą. Wtedy nie myśli o krzyku, woda zalewa mu drogi oddechowe – dodaje policjantka.
Co jest najtrudniejsze w tej służbie? – Kiedyś mieliśmy ognisko kryminalne i policjantowi, który przepracował wiele lat, zadałem to samo pytanie. Odpowiedział, że nie sam widok zwłok, ale telefon do matki, najbliższej rodziny z informacją, że osoba, która kochali nie żyje – mówi asp. sztab. Marcin Zawadzki. – Woda tak wpływa na ciało ludzkie, że po kilku dniach może być nie do poznania nawet przez matkę. Z całej pracy jest to element najgorszy.

A czy to nie jest tak, że całą odpowiedzialność za tragedię zrzucamy na ratownika? Gdzie był, skoro nie był w stanie uratować życia? – Czasami tak się wydaje rodzicom, że jeśli są na plaży to nie muszą już patrzeć na dziecko, bo przecież jest ratownik. Jest wyznaczone kąpielisko, w jego obrębie pracuje ratownik. Nie oznacza to, że jeśli 5 m dalej będzie ktoś tonął to ratownik nie pomoże, ale w takiej sytuacji będzie musiał zamknąć kąpielisko, wyprosić wszystkich z wody, bo nie może zostawiać ich bez opieki – wyjaśnia podkom. Czerwińska.

Komisariat Rzeczny Policji to również znany „Kapitan Wyderka”. To z jego profilu na jednym z portali społecznościowych rodzice mogą się dowiedzieć, że ich dzieci miały spotkanie z policjantem, wziąć udział w konkursach i wygrać książeczki dla swoich pociech. Chociaż na razie policjanci nie biorą udziału w spotkaniach w szkołach zachęcają na różne sposoby do odpowiedzialności i roztropności podczas wypoczynku nad wodą. – Program prewencyjny Komisariatu Rzecznego Policji to przede wszystkim nauczenie prawidłowych postaw, które mają wpływ na bezpieczeństwo nad wodą, zarówno latem jak i zimą. Przekazanie, że kontakt z żywiołem, jakim jest woda, może wiązać się z dużym niebezpieczeństwem. To również zaszczepienie prawidłowych postaw reakcji w sytuacji zagrożenia nad wodą, a co za tym idzie umiejętne wezwanie służb ratowniczych oraz, jeśli to możliwe, udzielenie pomocy, w skuteczny i bezpieczny dla ratującego sposób. A także stworzenie pozytywnych relacji pomiędzy najmłodszymi obywatelami a funkcjonariuszami policji – wymienia podkom. Czerwińska.

– Uratowanie komuś życia dodaje niesamowitej energii. Uratowałem dwa życia, ale pracują u nas policjanci, którzy tych żyć uratowali po kilkanaście. Takie interwencje zapamiętuje się ze szczegółami. To też świadomość, że gdyby nie moja wyciągnięta ręka, już by tej osoby nie było. Pracuję w jednostce od 14 lat i zdarzyły się tylko dwa albo trzy przypadki, kiedy ktoś przyszedł i podziękował – opowiada funkcjonariusz. Co powinniśmy zrobić w sytuacji, kiedy widzimy, że ktoś się topi? – Zasada jest prosta: dobry ratownik to żywy ratownik. Jeśli nie czujemy się na siłach, nie skaczmy do wody, bo nie pomożemy osobie, która w niej jest, a sami utoniemy – apeluje kierownik Komisariatu Rzecznego Policji. – Jeśli nie jesteśmy w stanie udzielić pomocy – wezwijmy ją.

Najistotniejsze jest określenie miejsca zdarzenia. Trzeba dobrze wskazać punkt orientacyjny, żeby ratownicy mogli szybko dotrzeć. Liczy się każda minuta – wyjaśnia. – Świadkiem tonięcia był kiedyś rodowity mieszkaniec stolicy. Jako miejsce wskazał most. Nie był w stanie określić który. A w Warszawie trochę mostów jest – opowiada funkcjonariusz. – Chociaż dzwoniący urodził się w Warszawie i wszystkie te mosty znał znakomicie, w stresie i nerwach, nie potrafił go nazwać. Przyszło mi do głowy, aby zapytać go o kolor mostu. Kiedy usłyszałem, że zielony, od razu widziałem, że chodzi o Most Gdański. Później, w rozmowie z nami przyznał, że sam się zastanawiał jak w ciągu sekundy mógł to wszystko zapomnieć, pod wpływem emocji – mówi policjant.
Co w sytuacji, kiedy jest zgłoszenie, że osoba ostatni raz widziana była nad wodą? – Całkiem sporo mamy takich zgłoszeń np. na Bulwarach Wiślanych. Wtedy wszczynamy poszukiwania, szukamy nie tylko z wody, ale i z lądu. Do pewnego czasu patrole szukają takiej osoby dzień w dzień, później poszukiwania zwalniają tempa. Poszukiwania mogą trwać nawet kilka miesięcy, czy lat – wyjaśnia podkom. Czerwińska.

Za co nad Wisłą możemy dostać mandat? Czy pływanie w Wiśle jest zabronione? – Miasto wyznaczyło plaże, ale jest zakaz pływania. Przyjęliśmy, że jak ktoś wejdzie do wody do kostek to jeszcze nie kąpiel, ale jak już wchodzi do pasa i zaczyna się w wodzie pluskać, dostaje pouczenie. Jeśli się nie stosuje, wtedy kończy się mandatem – wyjaśnia funkcjonariusz. – Jeśli ktoś ma ukończone 18 lat, jest trzeźwy, nie ma ustawionego znaku zakazu kąpieli to na własną odpowiedzialność może wejść do Wisły. Jest tylko jedno „ale”: ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że przez Wisłę wyznaczony jest tor, po którym poruszają się statki, pływanie w takim miejscu jest zabronione. Można za to dostać mandat do 500 zł – tłumaczy. 

___
Źródło: Tygodnik Idziemy 

2 komentarze:

  1. Dobrze, że policja czuwa i patroluje. Szczerze im współczuję, zwłaszcza teraz w sezonie.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Niedoskonala-ja.pl , Blogger