piątek, 7 września 2018

[WYWIAD] Emocjonalne więzienie. Nie żyjesz w nich?

Emocjonalne więzienie - temat wydaje się może mało aktualny, ale jednak... O szczerości i zaufaniu w początkach budowaniu relacji, o emocjach spontanicznych i ryzyku wejścia w emocjonalne więzienie mówi psycholog, psychoterapeuta, coach Ewa Guzowska 😊


Pani Ewo, trudno zaczynać budowanie relację z drugim człowiekiem jeśli od początku nie ma szczerości, ale odsłanianie siebie przed innymi może być dość ryzykowne...

Relacje dziś to trudny  temat, ponieważ  gdzieś w głębi siebie obawiamy się  poranienia, a z drugiej strony bardzo wierzymy, że ktoś inny nas uszczęśliwi, często nie wiele robiąc by samemu to zmienić. Jeśli mówimy o otwarciu się na drugiego Człowieka to aby to nastąpiło, niezbędne jest w  moim odczuciu zaufanie. W tym momencie pojawia się pytanie na ile ufamy sobie samym… obiecując sobie, że zmienimy to lub tamto, a często to pozostaje tylko w sferze postanowień…  Poza tym, obserwując ludzi, często mają tylko oczekiwania i jeśli coś się „opłaca” to wchodzą w to, a jeśli nie, to nie ma to dla nich sensu...  Często trudność sprawiają przyjaźnie, bo  mają w założeniu, że „coś” mają nam dawać… może w tym też zagłuszać samotność. Z uwagi, na czasy transformacji młodzież ma trudność z zawiązywaniem głębszych relacji, pięknych relacji. W tym także przesadne skupianie się na sobie - nie pomogą zobaczyć drugiego człowieka tuz obok…

Jeśli jednak zaczynamy dopiero nawiązywać kontakt – i od razu nie mamy zaufania – jest sens „iść” dalej i poznawać tę osobę? 

Oczywiście, ponieważ jeśli nie odważymy się poznać jej lepiej, to przecież opieramy nasze poznanie, głównie na naszej ocenie, często na pierwszym wrażeniu. A przecież poznanie siebie, wymaga od nas samych wiele poświęcenia sobie czasu, to samo dotyczy drugiej osoby. Jeśli nie zaryzykujemy, nie dowiemy się więcej. Różne formy spędzania czasu pokazują nam różne podejście do tematu, w  tym nas samych i innych. Każda rzecz ma przecież tysiące różnych rozwiązań. Dotyczy to wspólnie spędzanego czasu. Niby pozornie - prosty spływ kajakowy może wiele nam pokazać - nową prawdę o nas i naszym towarzyszu podróży. Każde działanie daje dodatkowy obraz nas samych i osoby z którą jesteśmy, bądź osoby, którą zamierzamy poznać.

A z drugiej strony bycie skrytym na pewno w budowaniu relacji nie jest pomocne? 

Wszystko zależy od tego jaka jest ta osoba, pod względem temperamentu, cech osobowości. To już w jakiś sposób może pokazać nam czy jest nam po drodze.  To o czym chcemy powiedzieć, zależy od nas samych. Podzielenie się swoją tajemnicą kiedyś świadczyło o tym, że obdarowaliśmy kogoś tak wielkim zaufaniem, dziś podejście do tego często jest inne. Dochowanie tajemnicy, czegoś, co jest tylko pomiędzy dwojgiem ludzi, zmieniło znacząco wydźwięk, widać to wyraźnie po przyjaźniach kobiet...  

Jak wobec tego odnaleźć „złoty środek” w komunikacji? Zwykle chyba nie mamy na celu okłamywanie swojego rozmówcy od pierwszych chwil kiedy się poznajemy?  

Pewnie nie ma recepty na „złoty środek”, ale z pewnością, coś co bardzo nam pomoże, to bycie słuchającym  i uważnym, a także - przede wszystkim - znajomość siebie i bycie „trzeźwym” emocjonalnie, będzie tu znaczące. Zdarza się, że ludzie mówią prawdę o sobie, tylko, że my przepuszczając to przez swój system wartości nie potrafimy tego zobaczyć w taki sposób jak rzeczywiście jest… Żyjemy w świecie iluzji, które pomagają nam żyć, biorąc je za rzeczywistość, a tym czasem, rzeczywistość będzie dla każdego inna. I tu zaczynają się nieporozumienia, zgrzyty i rozczarowania, których tak czy inaczej nie sposób uniknąć...

W dzisiejszym świecie może nie tyle liczy się jakość relacji jak ich ilość. W jaki sposób trafnie dobierać sobie słuchaczy? 

To wszystko zależy od tego w jakim punkcie życia jesteśmy my sami. Zwykle masowość jest kiepskiej jakości, jak ze wszystkim. Coś co unikalne, jest najwyższej jakości i warte jest najwyższej ceny. Kiedy coś takiego przeżyjemy -  mam na myśli miłość - z pewnością nie będziemy tą samą osobą, co wcześniej.

Złota zasada brzmi: Nie mów wszystkiego wszystkim. I zwykle się sprawdza. Jest jednocześnie przestrogą przed bylejakością w relacjach? Czy to oznacza również, że mamy prawo nie mówić o swoich emocjach, odczuciach? 

Mamy prawo mówić o swoich emocjach i uczuciach, pod warunkiem, że będziemy mówić tylko za siebie. Nie możemy brać odpowiedzialności, że komuś one nie pasują, to już problem tej drugiej osoby.

A co ze spontanicznymi emocjami? Ukrywanie ich ma przecież niekorzystny wpływ na nasze zdrowie.  

Spontaniczne emocje - one zwykle są spontaniczne. Oczywiście, kiedy mamy na myśli pozytywne, to świetnie, trochę inaczej wygląda z tymi negatywnymi. Najistotniejsze, by one nie ranimy drugiej osoby, by nie były wycelowane w sposób wyrafinowany, by kogoś poranić i sprawić mu przykrość. Ze zlością, najlepiej „rozprawić się” w ekologiczny sposób, do czego zachęcam pacjentów, jeśli tylko zauważę taki problem. Dobrze z nimi pracować, ponieważ mają negatywny wpływ na zdrowie.

Czy w konsekwencji takie zachowanie może doprowadzić do tego, że zaczniemy żyć w emocjonalnych więzieniach? 

Współczesny człowiek jest coraz bardziej samotny, mimo, że posiada większość rzeczy, bez których mógłby się obejść, to coraz trudniej z emocjami… Poza tym, co oferuje nam rynek, z tym jest najtrudniej, gdyż najsłabsze ogniwo, to właśnie człowiek, pod wieloma względami…

Emocjonalne więzienie to wielka krzywda jaką sam siebie człowiek wyrządzić może. Dlaczego więc się na nie skazuje? Jakie zachowania do tego prowadzą?

Istnieje wiele czynników, które z pewnością można by tutaj wymienić. Natomiast uważam, że należy skupić się przede wszystkim na lęku, który trzyma nas mocno w szponach. Zachęcam, bo kiedy nie spróbujemy, nigdy nie dowiemy się, jak mogłoby być. Życzę Wszystkim przeżycia miłości, ponieważ przede wszystkim ona nas rozwija, zarówno kiedy jest piękna, jak również kiedy jest trudna.

___
Fot.: pixabay.com/pl/ 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Niedoskonala-ja.pl , Blogger