środa, 31 stycznia 2018

Piotrkowska 77

Piotrkowska 77
Historia Klubu Spadkobierców 😊

Budynek przy ulicy Piotrkowskiej 77 stanowi zwartą zabudowę wschodniej pierzei tej ulicy wypełnionej 3-4 piętrowymi kamienicami z końca XIX wieku. Mowa tu o kwartale pomiędzy ul. Moniuszki i ul. Tuwima. Około stu metrów w stronę północną znajduje się zachodni wylot ulicy Moniuszki (dawniej pasaż Meyera) o luksusowej niegdyś zabudowie, a wieńczy go narożny, tzw. Dom Geyera - dzieło Hilarego Majewskiego z 1886 roku. Pięćdziesiąt metrów dalej w stronę północną znajduje się reprezentacyjny hotel Łodzi z przełomu XIX i XX wieku "Grand Hotel".


Zważywszy jeszcze, że po tej samej stronie co budynek Piotrkowska 77 mieści się pod numerem 69 teatr i hotel "Viktoria". Uznać można odcinek ulicy Piotrkowskiej na którym znajduje się obiektem oznaczony numerem 77 za najbardziej reprezentacyjny i eksponowany punkt Łodzi z przełomu wieków" - tak opisywano dom przy Piotrkowskiej 77 w biuletynie informacyjnym, w kilka miesięcy po zakończeniu działań wojennych w 1918 roku.

Taki charakter budynek przy ul. Piotrkowskiej 77 zachował aż do dzisiaj, stanowiąc centrum handlowo - usługowe współczesnej Łodzi. Wróćmy jednak do bardzo ciekawej historii tego miejsca...

Około roku 1984 drewniany dom przy ul. Piotrkowskiej 131 wraz z zabudowaniami gospodarczymi i ogrodem był własnością jednego z łódzkich tkaczy Antoniego Pitzela. Kolejnymi właścicielami posesji byli: Teodor Kahl, małżonkowie Schadke, a następnie państwo Adolf i Otylia Otto, którzy nabyli nieruchomość za 4 tysiące rubli i założyli księgę hipoteczną. W czerwcu 1889 roku posesję nabył za sumę 15 tysięcy srebrnych rubli bankier Maksymilian Goldfeder. Nowy właściciel był przykładem typowego "Lodzermenscha", czyli człowieka robiącego karierę na gruncie szybko rozwijającego się miasta. W 1891 roku przystąpiono do budowy nowej siedziby Goldfeder według projektu znanego polskiego architekta Hilarego Majewskiego.


 W 1896 roku działka przy Piotrkowskiej 131 w wyniku nowej regulacji numerów otrzymała numer 77. W latach 1889 - 1932 Maksymilian Goldfeder wraz ze swoją rodziną rozwinął w budynku działania bankową. Na dole posesji znajdował się kantor, a na górze rezydencja rodziny Goldfederów. W 1923 roku Maksymilian Goldfeder umiera a wraz z jego śmiercią bankrutuje jego rodzinny interes. Zgłaszają się kolejni wierzyciele z kraju, a także z banków w Paryżu i Londynie. Dopiero we wrześniu 1930 roku nieruchomość została wystawiona na sprzedaż i nabyta przez Towarzystwo Łódzkich Wąskotorowych Kolei Dojazdowych za kwotę 265 tysięcy złotych. Pięć lat po zakończeniu II wojny światowej budynek przekazano łódzkiemu Miejskiemu Zakładowi Komunikacyjnemu. W 1985 roku MZK zawarł umowę ze Zrzeszeniem Studentów Polskich, na podstawie której ZSP otrzymało w użytkowanie parter oraz I piętro budynku frontowego z częścią korytarza.


W 1978 roku obiekt stał się własnością Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej, a od stycznia 1968 roku budynek przy Piotrkowskiej 77 figuruje w spisie obiektów zabytkowych Wojewódzkiego Konserwatora Łodzi.

W burzliwych latach sześćdziesiątych parter budynku czyli studencki klub "Siódemki" był miejscem spotkań łódzkiej bohemy artystycznej, a częstymi jego gośćmi byli m. in. słynny reżyser Roman Polański i kompozytor Krzysztof Komeda.

Od 1998 roku trwała renowacja pomieszczeń na I piętrze.  Na pomysł otworzenia tam Klubu Spadkobierców wpadli właściciele "siódmek" Państwo Mariola i Bogdan Wysoccy.  Wszystkie prace odbywały się pod okiem konserwator zabytków, gdyż zamiarem pomysłodawców, a jednocześnie wymogiem konserwatora było wierne oddanie klimatu tych ekskluzywnych wnętrz z przełomu wieków.


"Klub Spadkobierców" gości swych bywalców w pięciu salach, w tym jedna jest bardzo przestronna z efektownym drewnianym barem. Wystrój każdej z nich szokuje swym przepychem, bogactwem zdobień i ornamentów, wskazując na wybitny kunszt i pomysłowość rzemieślników, którzy pracowali na zlecenie poprzedniego właściciela. Na szczegółową uwagę zasługują sufity, będące arcydziełem sztukaterii i malarstwa. 


Budynek przy Piotrkowskiej 77 z jego wartościami artystycznymi i architektonicznymi wystroju wnętrz zaliczyć można bez wątpienia do najwspanialszych zabytków architektury łódzkiego okresu eklektyzmu.

Na życzenie gości lub firm właściciele Klubu Spadkobierców udostępniają salę konferencyjna lub inną - dla potrzeb spotkań w mniejszym gronie. Wszyscy goście Klubu mogą liczyć na wyśmienite potrawy kuchni polskiej, przyrządzane pod bacznym okiem szefa kuchni Haliny Brockiej. 

Kilka razy w tygodniu czas gościom umila muzyka klasyczna, często też odbywają się kameralne koncerty. Dla wszystkich, którzy odwiedzają Łódź "Klub Spadkobierców" jest miejscem, w którym po prostu wypada bywać, podziwiać jego wnętrza, delektować się jego nastrojem i atmosferą.

- Mariola i Bogdan Wysoccy  

___
artykuł sponsorowany 
fot.: materiały prasowe 

wtorek, 30 stycznia 2018

Mam szczescie do ludzi

Mam szczescie do ludzi
Ciągle powtarzam, że życie bez marzeń jest bardzo smutne. I ciągle zachwycam się historiami ludzi, których poznaję... Dziś krotka historia Agnieszki, która stworzyła piękne miejsce - wyjątkowe... 


Agnieszko, zwykle kiedy decydujemy się na własną działalność – coś musi się wydarzyć w naszym życiu, że jednak podejmujemy ryzyko...

Kilka lat temu całkowicie przewróciłam swoje życie osobiste i zawodowe do góry nogami. W poprzedniej pracy zwyczajnie się wypaliłam. Do założenia działalności namówiła mnie moja córka i partner, którzy bardzo mnie wspierają. Dzięki nim istnieje Lollipop.

W pewnym sensie decyzja o własnej działalności wiąże się z ryzykiem, nieznanym... Jakie były Twoje największe obawy? Dlaczego zdecydowałaś się właśnie na sklep z sukienkami, i ogólnie – ślicznymi dodatkami?

Oczywiście bardzo się bałam, ponieważ na rynku jest ogromna konkurencja a ja nie chciałam otworzyć kolejnego butiku. Chciałam stworzyć klimatyczne miejsce, gdzie oprócz tego, że możemy przymierzyć ubrania to  możemy napić się pysznej kawy. I to się udało. Mogę śmiało napisać, że mam szczęście do ludzi. U nas nie tylko klientki kupią sukienkę, ale posiadamy w asortymencie też bluzeczki, spodnie, marynarki - dla kobiet w różnym wieku.

Nie masz wrażenia, że kobiety są czasem – mimo wszystko – mało kobiece?

Polki są bardzo kobiece! Tylko często brakuję nam czasu i boimy się eksperymentować z modą. Lubimy ubierać się „bezpiecznie”.

Z czego wynika to, że boimy się zdecydować na odważniejszą sukienkę, bluzeczkę z dekoltem?

Uważam, że często na siłę szukamy u siebie mankamentów urody i nie dajemy sobie powiedzieć, że jest inaczej.

Z jednej strony niekiedy może się boimy, a z drugiej – nawet wiek nie jest przeszkodą, aby założyć krótką sukienkę, choć nasza figura woła: „Kobieto, dieta!” 😊

Wydaje nam się, że jak założymy krótką sukienkę lub bluzeczkę z dekoltem to za bardzo zwracamy na siebie uwagę. A często to jest tylko w naszej głowie.

Czy to nie jest tak, że wstydzimy się być kobiece?

Faktycznie, boimy się swojej kobiecości i często nie wierzymy w siebie!

Czym dla Ciebie jest kobiecość? 

Kobiecość dla mnie to  przede wszystkim pewność siebie .Trzeba w siebie wierzyć, akceptować i kochać siebie. Trzeba również dostrzegać pozytywne rzeczy, które nam się przytrafiają i je doceniać.

Twoje sposoby na jej wyrażanie? 

Jeśli na przykład wychodzimy gdzieś ze swoim partnerem, który nas bardzo prosi, żebyśmy założyły jakąś sukienkę to zróbmy to! Nas to nic nie kosztuje, a kochanej osobie sprawimy ogromną przyjemność. I na pewno będzie to udany wieczór. To jeden z moich sposobów na wyrażenie kobiecości.

Styczeń i luty to miesiące, które słyną z różnych bali. Co polecisz klientkom, które szukają pięknej, balowej kreacji?  

W tym roku na bale karnawałowe i studniówkowe często wybieramy szlachetne kolory. Jest to butelkowa zieleń, bordo. Odważniejsze Panie wybierają soczystą czerwień. Coraz więcej Pań wybiera długie, eleganckie suknie, choć oczywiście krótkie, rozkloszowane sukienki jak zawsze cieszą się ogromnym powodzeniem. W tym sezonie zdecydowanie u moich klientek króluje koronka - nie tiul.

Więcej inspiracji 🌹 Lollipop 🌹

___
artykuł sponsorowany 
fot.: archiwum prywatne Agnieszki 

sobota, 27 stycznia 2018

918. Kazimierz Piechowski

918. Kazimierz Piechowski
W dn. 27 stycznia 2018 przypada 73. Rocznica wyzwolenia KL Auschwitz. Z tej okazji publikuję tekst o moim Przyjacielu Kazimierzu Piechowskim - więzień nr 918.


Były więzień obozu KL Auschwitz, jeden z czwórki bohaterów, którzy dnia 20 czerwca 1942 roku dokonali brawurowej ucieczki z miejsca, skąd „niemożliwe było uciec” – jak wielokrotnie podkreślał w wywiadach. Autor książek: „Byliśmy numerami” oraz „My i Niemcy”. Bohater filmu „UCIEKINER”. Harcerz. Patriota. Kazimierz Piechowski urodził się 3 października 1919 w Rajkowskim Młynie. 

- Od drugiego roku życia mieszkałem w Tczewie. Miasto nad Wisłą, wówczas miasto graniczne – od północy za Wisłą było Wolne Miasto Gdańsk, a zaledwie kilka kilometrów w górę rzeki, po drugiej jej stronie, rozciągały się Prusy Wschodnie – Ostpreußen. Ja nie byłem takim uczniem, dla którego nauka to był cały świat. Mój świat to Wisła. Gdy miałem 9 lat razem z moim kolegą Niemcem – Erwinem Schultzem przepłynęliśmy pierwszy raz Wisłę, a Wisła w Tczewie taka rozległa, szeroka i taka nasza… Moje priorytety zmieniły się, gdy w wieku dziesięciu lat wstąpiłem do harcerstwa. Byłem z tego bardzo dumny. Po powrocie do domu zaprezentowałem Przyrzeczenie Harcerskie mamie. Przytuliła mnie do siebie, a ja zauważyłem łzy na jej twarzy. Czemu płaczesz mamo? – spytałem. Z radości synu, z radości – wyszeptała... – wspominał w wywiadzie, którego udzielił mi kilka lat temu.

Życie młodego chłopaka szybko zmieniło się z koszmar. W dniu 20 czerwca 1940 roku, wraz z 312 więźniami przyjechał do KL Auschwitz. Drugim transportem... Tak wspominał tamten dzień: 

- Pamiętam, że był słoneczny dzień. Pamiętam krzyki: „Raus verfluchte Schweine! Alles raus! Los! Los! Schnell! Schnell! Schweine Polen!” („Wychodzić przeklęte świnie! Wszyscy wychodzić! Jazda! Jazda! Szybko! Szybko! Polskie świnie!”). Wśród krzyków okładali nas kijami, kolbami karabinów… Nie zdawaliśmy sobie sprawy, gdzie jesteśmy. Okazało się, że Auschwitz to jest coś gorszego od rozstrzelania. To był szok. Biją, ciężka praca, głód…

Wielokrotnie w rozmowie podkreślał, że dla SS-manów byli numerami. Oni nie znali imion i nazwisk więźniów. Wspominał:

- Na pasiakach, własnoręcznie przyszywaliśmy numery, którymi nas obdarzono. Miałem numer 918. Esesmani nie znali naszych nazwisk, dla nich - przedstawicieli "czystej rasy" - byliśmy numerami.

O życiu w obozie śmierci napisał książkę „Byliśmy numerami”. Szczególnie poruszające się wspomnienia ze spotkania z O. Maksymilianem Kolbe. Kazimierz Piechowski był obecny również podczas apelu, w czasie którego O. Kolbe oddał życie za skazanego współwięźnia. 

- Był czas kiedy straciłem nadzieję na przetrwanie tego piekła. Pracowałem wtedy przy budowie krematorium. Wszystko zależało od kapo - miał prawo zabić każdego. Kiedy miał dobry humor - pracowaliśmy normalnie, ale zdarzało się, że wpadał w gorszy nastrój. Wtedy zarządzał pracę "biegiem!". Nikt z nas nie miał pewności, czy przeżyje do następnego dnia. Każdy dzień pracy mógł okazać się dniem ostatnim. W KL Auschwitz nikt i nic nie gwarantowało przeżycia – wspominał.

Życie Kazimierza Piechowskiego od młodych lat było naznaczone ucieczką, jednak to ta ucieczka – 20 czerwca 1942 roku przeszła do historii. Wspólnie z trzema przyjaciółmi: Eugeniuszem Benderą, Stanisławem Jasterem i Józefem Lempartem ułożyli plan ucieczki, z obozu centralnego. Uciekli przebrani w mundury SS-manów, z bronią, i samochodem komendanta SS. Historię ucieczki doskonale obrazuje film „UCIEKINER”. Kazimierz Piechowski tak wspominał ostatnie chwile na terenie KL Auschwitz: 

- Samochód ruszył w kierunku wyjazdu z terenu obozu. Kiedy jechaliśmy, miałem cały czas przygotowaną broń, żeby walnąć sobie w łeb. Nasz plan awaryjny zakładał, że jeżeli gdziekolwiek na terenie obozu coś nam nie wypali, likwidujemy siebie. Wszystko szło dobrze – mijaliśmy esesmanów, którzy nam salutowali – do momentu, gdy zobaczyliśmy szlaban. Byliśmy od niego jakieś 200 metrów. Niemcy nie podnosili szlabanu. Genek zmienił bieg. Do szlabanu było około 100 metrów, szlaban na dole. „Pięćdziesiąt metrów i nic, ani drgnie” – wspomina. „Czterdzieści, to samo. Genek redukuje bieg „na dwójkę”. Trzydzieści, i nic. Dwadzieścia, to samo. Zaczynam patrzeć na broń, z której mam sobie strzelić w głowę. I wtedy ktoś wali mnie w kark z całej siły i syczy do ucha: Kazek zrób coś!”. Ja w mundurze oficerskim SS wychyliłem się z auta i rzuciłem w kierunku szlabanu siarczystą wiązankę. Esesman niemal w podskokach pobiegł do korby i podniósł szlaban. Wolność... Uciekać mogliśmy tylko jeden dzień w tygodniu, w sobotę. Dlatego, że tego dnia pracowaliśmy tylko do południa. Esesmani zamykali magazyn i wyjeżdżali do swoich domów. A 20 czerwca 1942 r. była sobota – wspominał.

Po ucieczce wstąpił do Armii Krajowej i walczył do zakończenia wojny. Wrócił na Pomorze, ale został aresztowany przez Urząd Bezpieczeństwa i skazany na 10 lat więzienia – 7 lat odsiedział. Z czasem życie Kazimierza Piechowskiego zaczęło się zmieniać – zaczął spełniać swoje marzenia. Uwielbiał podróżować – wspólnie z żoną byli w ponad 60 krajach, na każdym kontynencie. Miałam zaszczyt przyjaźnić się z Kazimierzem Piechowskim, odwiedzam go w domu, w Gdańsku. Kiedyś podczas takiego spotkania zapytałam o Syndrom Auschwitz. Tak odpowiedział:

- Tzw. Syndrom Auschwitz często dręczył byłych więźniów przez lata, przypominając piekło obozu. Auschwitz - pisał bezimienny więzień - punkt na mapie, czarna plama w środku Europy. Ta ognista plama sadzy, krwawa plama prochów. Dla setek tysięcy - miejsce bez nazwy. Z wszystkich krajów Europy jechały tam pociągi, załadowane setkami tysięcy ludzi, dla wielu była to stacja końcowa. Nawet nie wiedzieli, gdzie są. Wyładowywano ludzi z ich życiem, ich pamięcią, ich wielkim zdziwieniem, spojrzeniem, które stawiało tylko pytania. Często ci ludzie nie widzieli niczego poza dymem, nim zostali spaleni...

Dziś już wiadomo. Po wielu latach to wiemy. Wiemy, że ten punkt na mapie to Auschwitz. Straszne, okrutne słowo. Przy jego dźwięku sumienie świata dostaje drgawek. To miejsce, gdzie człowiek człowiekowi czynił coś takiego, co w żadnym języku świata nie zostało dotąd zdefiniowane. AUSCHWITZ. Gigantyczny cmentarz bez grobów i krzyży, gdzie setki tysięcy ludzkich istot spoczywa w jednym grobie pełnym bezimiennych prochów. Miejsce, gdzie człowiek pokornie pochylał czoło przed wielkim majestatem śmierci i milczenia. Nie, nie da się zapomnieć o Auschwitz.

Kazimierz Piechowski zmarł 15 grudnia 2017 roku. Przeżył 98 lat.  
Przyjacielu, odpoczywaj w pokoju. 


___
Źródło: Tygodnik Idziemy 
Fot.: pixabay.com/pl; archiwum prywatne   

czwartek, 25 stycznia 2018

Piekna, bo Zdrowa. Kampania spoleczna.

Piekna, bo Zdrowa. Kampania spoleczna.
Już w pierwszy weekend lutego 3-4.02.2018 r. przed kinem Kinoteka w Warszawie stanie specjalny cytobus, w ramach Ogólnopolskiej Kampanii Społecznej „Piękna bo Zdrowa”, organizowanej przez Ogólnopolską Organizację Kwiat Kobiecości. 



Każda kobieta będzie mogła wykonać bezpłatne badanie cytologiczne oraz bezpłatne badanie w kierunku obecności genotypów 16 i 18 wirusa brodawczaka ludzkiego (HPV) i odebrać prezent.

Podświetlony tego dnia Pałac Kultury i Nauki na czerwono sygnalizować będzie oficjalny start kampanii.

Na godzinę 10:00 w sobotę 3 lutego br. przed cytobus przybędą ambasadorki kampanii Kasia Cerekwicka, Olga Borys, Julia Wieniawa, Agnieszka Więdłocha i Nicole Sochacki-Wójcicka @mamaginekolog, które wykonają badanie cytologicznie, aby dać dobry przykład wszystkim kobietom i przede wszystkim udowodnić, że to badanie trwa zaledwie 5 minut.

Więcej informacji:
🌹 www.cytologiczne.pl
🌹 www.facebook.com/kwiatkobiecosci/

___
Źródło: artykuł sponsorowany  
Fot.: materiały prasowe 

środa, 24 stycznia 2018

[WYWIAD] Boimy sie przyjac ksiedza po koledzie...

[WYWIAD] Boimy sie przyjac ksiedza po koledzie...
- Boimy się przyjąć księdza po kolędzie. Mieszkamy razem... Ile to razy sami słyszeliśmy od znajomych te zdania? Czy rzeczywiście jest powód do strachu przed księdzem? Na pytania odpowiada O. Leonard Bielecki - franciszkanin z Poznania 😊



Ojcze, w wielu parafiach od kilku tygodni trwa kolęda. W innych – dopiero się zaczyna. Niektórzy – zwłaszcza młodzi ludzie - zastanawiają się nad przyjęciem księdza m.in. z powodu wspólnego mieszkania przed ślubem. Zwyczajnie „boją się” kazania, które pewnie ksiądz wygłosi...

Rozumiem, że boją się kazania ci, którzy mieszkają razem na sposób małżeński nie będąc małżeństwem? Ostatecznie ten strach, niepokój może wynikać z kilku powodów. Pierwsza sprawa nie chcą, by ktoś ich pouczał jak żyć, nie chcą, by ich decyzja była krytykowana. Druga sprawa, o wiele ważniejsza, to strach, który może budzić się ze świadomości, że względem Pana Boga jednak nie wszystko jest w porządku. Owszem, to ich decyzja, ale wewnętrzny dyskomfort ze względu na poruszany temat zostaje. Pytanie, dlaczego pozostaje?

Jeśli jest taka możliwość, że tylko jedno będzie w domu na czas kolędy – lepiej aby nie mówiło, że mieszkają razem?

To żadne rozwiązanie, bo nie ważne czy jedno czy dwoje i tak będzie wiadomo, że mieszkają razem. Chyba, że się księdza okłamie, ale to też słabiutko.

A może lepszym rozwiązaniem będzie przyjąć księdza za rok, np. Już po ślubie?

Jeśli ślub ma być faktycznie za rok, jest już wszystko zaplanowane, to dlaczego nie przyjąć już w tym roku? Można powiedzieć: księże, żyjemy bez ślubu, ale w przyszłym roku bierzemy, sprawa załatwiona, czekamy.

Jednak wydaje się, że zupełnie inaczej spojrzy ksiądz na parę, która planuje ślub za kilka miesięcy niż na taką, która o ślubie nie myśli. Prawda?

No właśnie. Ja czasami pytam: słuchajcie, mieszkacie ze sobą, przyjmujecie kapłana, czyli sprawa wiary nie jest wam obojętna, czy zamierzacie się rozejść? Zasadniczo wszyscy odpowiadają, że chcą być razem. Wtedy pytam, to dlaczego się nie pobieracie?

I co dalej?

Jest to jakiś moment wyjściowy do dialogu, jeśli atmosfera nie robi się zbyt napięta. Dużo zależy od podejścia kapłana. Dla mnie to wyzwanie duszpasterskie, by nie wystraszyć ich do Kościoła. Nie mam zamiaru ich na siłę przekonywać, wyzywać. Oni wiedzą jaka jest ich sytuacja, ale nie wiem, czy wiedzą co tracą… Chcę tak poprowadzić rozmowę, by zobaczyli, że Kościół ich nie odrzuca, a wręcz odwrotnie. Nie mówię o nich, o ich sytuacji, tylko o tym jaki Pan Bóg ma plan dla człowieka. Staram się pokazać, że ich miłość może opierać się nie tylko na ludzkich fundamentach. Bóg zna nas, nasz egoizm, nasze trudności w byciu dobrym, wiernym, kochającym, przebaczającym. Dlatego nie zostawia nas sobie samym, chce dać nam pomoc. Boską pomoc, którą nazywamy łaską. Coś czego nie mamy, bo to jest dar. Na ludzi kochających się wzajemnie, taka szczególna łaska spływa, kiedy zawierają sakrament małżeństwa.

Jako praktykujący katolicy chodzimy do kościoła, modlimy się, do czego nam jeszcze kolęda? Może nawet chodzimy do innej parafii niż należymy, a księża i tak nas nie kojarzą...

Może to jedyny moment kiedy cała rodzina gromadzi się razem i wyprasza Bożą pomoc dla swojego domu? Wspólnie, na głos, z kapłanem. Piękny ten domowy kościół.

Z drugiej strony – jesteśmy katolikami, więc wypada przyjąć księdza?

Nie ma przymusu. Żal jednak, by ksiądz nie pobłogosławił mieszkania. Jeśli nie ma o czym rozmawiać z kapłanem, to pytanie czy żyję Kościołem, nie tylko parafią, ale Kościołem, Bogiem?

Ksiądz, który przychodzi na kolędę ma prawo oceniać i krytykować?

Kapłan przychodzi w gościnę. Na zaproszenie domowników. To szansa spotkania. Trzeba pamiętać, że jestem pod czyimś dachem. Mogę wyciągnąć otwartą rękę, lub zacisnąć pięść. Pytanie po co zaciskać? A co do oceny to Pan Jezus już tę sprawę jasno ustawił: nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni…

Od kilku lat chodzi Ojciec z kolędą po Poznaniu. Na pewno nie brakowało również zabawnych sytuacji z takimi odwiedzinami?  

O wiele bardziej od komizmu sytuacyjnego zapamiętuję ludzkie dramaty. Na chwilę staję się częścią czyjegoś świata. To jest niezwykle przejmujące, tym bardziej, że kapłan ma być znakiem nadziei.

___
Źródło: deon.pl 
Fot.: pixabay.com/pl  

wtorek, 23 stycznia 2018

Romanse, romanse...

Romanse, romanse...
💕 Niewinne początki 💕

Często zaczyna się bardzo niewinnie. Coś nas fascynuje, porusza w drugiej osobie – żart, wygląd, śmiech, sposób bycia. Zakochujemy się. Zaczynamy więcej czasu poświęcać naszemu wyglądowi, więcej też uwagi przykładamy do tego co zakładamy. Chcemy się podobać. Romans odrywa nas od codzienności, jest przyjemnym doświadczeniem, w którym często się gubimy, chociaz wtedy czujemy, że żyjemy. W romansie nie ma nudy, nie ma odpowiedzialności, przymusu. Dość często także zakochujemy się nie tyle w tej konkretnej osobie jak w wyobrażeniu o niej. Tajemniczość wciąga nas coraz bardziej, i bardziej...


💕 To po co mi romans? 💕

Każda z nas chce się czuć wyjątkowa, kochana, doceniana. Zwykle szukamy nowych doświadczeń, przygód. Ludzką potrzebą jest aby kochać i być kochanym. Romans sprawia, że czujemy się wyjątkowe, nadaje niepowtarzalny smak życiu – coś rodzi się w nas na nowo. Znowu doświadczamy tej ogromnej ekscytacji. Wydłużony czas przebywania w pracy, wyjazdy integracyjne a przede wszystkim portale społecznościowe to świetne możliwości aby nawiązywać romanse.

💕 A konsekwencje będą... 💕

Często „niewinne” romanse niosą ze sobą poważne konsekwencje – rozpad związków małżeńskich, czasami rozpad rodzin. I mimo, że nie wiemy co teraz zrobić – decyzję należy podjąć. Niekiedy trudno się wyzwolić z romansu – trudno przerwać tą relacje, czy w ogóle ją zakończyć. Każda decyzja dla którejś ze stron będzie raniacą. Czasami romanse otwierają wiele „nowych drzwi” w karierze, a potem kończą się gwałtowanie, jednak zwykle ktoś cierpi. Czasami dla kogoś taki romans, to krótka przygoda warta przeżycia, a dla kogoś innego, to niemalże związek do grobowej deski – w takim przypadku również rozstanie nie może obejść się bez ran.

💕 Uniknąć romansu? 💕

Najważniejszym krokiem jest poznać samego siebie – pokochać siebie i zzaakceptowac. Takie sytuacje często pokazują jak mało wiemy same i sobie. Chodzi przecież o to, aby unikać podejmowania złych decyzji w przyszłości a wyciągać wnioski z błędów, które popełnilyśmy w przeszłości.  Należy brać odpowiedzialność – jeśli nawiązujemy romans to trzeba też widzieć  konsekwencje z tym związane. Czego naprawdę potrzebuje? Miłości, uznania, uwagi? Może warto poszukać tego w aktualnym związku?
___
Źródło: Ewa Guzowska 
Fot.: pixabay.com/pl  

poniedziałek, 22 stycznia 2018

[WYWIAD] Pieniądze vs szczęście?

[WYWIAD] Pieniądze vs szczęście?
Pieniądze. Podobno szczęścia nie dają... czy aby na pewno? A może potrzebujemy pieniędzy po to, by udowodnić swoją wielkość? Na którym miejscu pozostają wartości? Czy w ogóle jest na nich miejsce? O pieniądzach i szczęściu mówi Ewa Guzowska - psycholog, psychoterapeuta, coach



Pani Ewo, pieniądze dają szczęście? Na to pytanie pewnie każda z nas odpowiedziałaby inaczej...

Czasami warto zadać sobie pytanie, co chciałabym „kupić” za posiadane pieniądze…. Bo jak w przysłowiu, same w sobie pieniądze szczęścia nie dają, ale z pewnością pozwalają realizować wiele z naszych marzeń, być może… Jeśli chodzi o marzenia, to uważam, że to świetnie. A co jeśli mamy pieniądze, nie mając marzeń? Tak naprawdę możemy przez chwilę cieszyć się jeszcze jednym dobrem, ale zwykle trwa krótką chwilę, po paru dniach już jak wszystko traci na świeżości… I później znowu pustka…

Tak, to właśnie pieniądze ułatwiają nam życie, sprawiają przyjemność, dzięki nim wyjeżdżamy na wycieczki... ale również i pieniądze mogą niszczyć człowieka...

Zdecydowanie tak. Zmieniają też perspektywę, dając złudzenie, że wszystko możemy mieć, ale to nieprawda. Pewnych uniwersalnych wartości nie kupimy za pieniądze, ani też tak naprawdę, nie będziemy wiedzieli, dlaczego inni z nami są, jeśli nie będziemy umieli czuć i patrzeć szerzej…

Mimo wszystko pieniądze nie mogą, nie powinny być najważniejsze. A czasami może to właśnie pieniądze zajmują miejsce drugiego człowieka?

Jeśli weźmiemy pod uwagę, zachodniego człowieka, do dziś są plemiona, gdzie pieniędzy nie ma, a ludzie żyją i funkcjonują.… Wydają się egzotyczni, tak samo jak my dla nich…. To chciwość współczesnego człowieka powoduje, że otaczając się bogactwem, jest coraz bardziej samotny i nieszczęśliwy.

Co się wtedy dzieje, kiedy przestaje się liczyć człowiek, a zaczyna – pieniądz?

Wydaje mi się, że wówczas traci ze swojego człowieczeństwa, traktuje ludzi przedmiotowo, a tym samym stawia siebie wyżej w hierarchii, często tylko z powodu pieniędzy.

Można mieć pieniądze, ale przez nie stracić skarbu w postaci rodziny, przyjaciół...

Jak najbardziej pokazują to dzisiejsze statystyki rozwodowe i rozpady rodzin, w tym też z powodu majątków. Zwykle nikt potem nie jest szczęśliwy i nie jest w rodzinie.

Skąd ta chęć dążenia – przesadnego dążenia – za bogactwem?

Pewnie przyczyn jest wiele, m.in. może potrzeba poczucia bezpieczeństwa i pewnego rodzaju pycha… Być może utożsamiane jest ze szczęściem i szacunkiem, choć to już chyba coraz rzadziej…

Pieniądze nie powinny być celem naszego życia... Co wskazuje na to, że się nim stają?

Być może to, że konsumpcyjny styl życia narzuca nam coraz bardziej agresywny rynek. Lot na księżyc dziś - proszę bardzo, w zasięgu tych co mają pieniądze i mają takie marzenie…

Tego, co najważniejsze – nie kupimy...

Dokładnie. Nie kupimy miłości, zdrowia i drugiego życia...

___
Źródło: mojafigura.com 
Fot.: pixabay.com/pl  

niedziela, 21 stycznia 2018

Z czego ucieszy sie nowoczesna babcia?

Z czego ucieszy sie nowoczesna babcia?
Czasy, w których z babcią i dziadkiem można było się skontaktować tylko za pomocą listu już dawno, dawno przeszły do historii. Dzisiejsze babcie i dziadkowie coraz częściej korzystają z technik nowoczesności. Cieszy to szczególnie wnuków, którzy są dumni z babci i dziadka.


To, że szczególnie babcie uwielbiają fotografować swoich wnuków i prawnków chyba nie ulega wątpliwości, ale może właśnie Dzień Babci jest okazją do tego, aby sprawić babci niespodziankę i kupić Smartfon, który będzie po prostu robił zdjęcia lepszej jakości? 📷  Z pewnością i dla babci będzie to większa inspiracja i wyzwanie 😊

Nie ograniczamy się jednak tylko do prezentu dla babci, bo dziadek również nie pogardy dobrym smartfonem 😊 ale jak wybrać odpowiedni model? W Internecie nie brakuje "kuszących" ofert. Przegladnelam wiele z nich, ale wybrałam trzy modele smartfonów, które są proste w obsłudze i niedrogie. Przy każdym modelu zwracałam uwagę na jakość zdjęć...


Pierwszy model, który mi się spodobał to MyPhone Prime Plus. Może być to idealny prezent zarówno dla babci jak i dziadka. To, co wyróżnia ten model to zdecydowanie dwie kamery: przednia do robienia selfie i video-konferencji, chociaż babcie i dziadkowie z drugiej możliwości raczej korzystać nie będą (matryca o rozdzielczości 5Mpix). Druga kamera, czyli aparat główny posiada matrycę o rozdzielczości 8 Mpix. Ponadto, model ten wyposażony jest również w lampę błyskową LED, która może też służyć jako latarka 😊 Atrakcyjna jest również cena 😊

Wiecej o produkcie przeczytasz 👉 tutaj 👈

Drugim modelem na jaki zwróciłam uwagę jest Telefon myPhone Power. Ten telefon ma na przykład DualSIM. Jest to duże ułatwienie w przypadku, kiedy babcia i dziadek wyjeżdżają np na wczasy do innego kraju. Nie trzeba zmieniać kart - i tak z jednej można dzwonić, a z drugiej - korzystać z Internetu. Jest to niewątpliwie przydatne 😊 Na uwagę zasługuje też pamięć wbudowana - jest to aż 8 GB! Czyli można robić i robić zdjęcia... Bez obawy, że zabraknie pamięci 😊 A jeśli babcia i dziadek zatesknią za wnukami - maksymalny czas rozmów przez ten model telefonu wynosi 13 godzin.

Wiecej? Kliknij 👉 tutaj 👈

I  trzecim modelem, którym się zainteresowałam jest myPhone City Silver Sky. To, co wyróżnia ten model to aluminiowa obudowa. 2 GB pamięci oznacza, że swobodnie babcia i dziadek beda modli korzystać z różnych aplikacji. A może właśnie nie tyle babcia i dziadek, co wnukowie, którzy do nich przyjadą 💖  W drugim modelu byłam zahwycona 8 GB pamięci, a tu... uwaga! Aż dwa razy więcej - 16 GB! 😊 Tak czy inaczej - nie chodzi o to jak wiele jest pamięci w telefonie, ale o to, aby zapisać na nim piękne zdjecia czy video. Chodzi o to, aby babcia i dziadek z radością korzystali ze swoich smartfonów, by z radością wspominali piękne chwile, które - dzięki telefonom - zachowają się na długo...

Więcej? Kliknij 👉 tutaj 👈

Nie czekajmy na odpowiedni moment, aby sprawić niedspodziankę dla babci i dziadka. Nie ulega wątpliwości, że są dla nas kimś wyjątkowym - czy więc tylko z okazji Dnia Babci i Dziadka możemy dawać prezenty? 😊

___
artykuł sponsorowany  
fot.: archiwum prywatne; materiały prasowe 

sobota, 20 stycznia 2018

[WYWIAD] Uwolnij sie od wspomnien

[WYWIAD] Uwolnij sie od wspomnien
Każda z nas lubi powracać do wyjątkowych i pięknych wspomnień, lubimy opowiadać Przyjaciółce o tym czego doswiadczyłyśmy, jak się czułyśmy. Problem zaczyna się wtedy kiedy męczą nas powracając mimo naszej woli wspomnienia – niekoniecznie dobre...  Oddaję głos Ewie Guzowskiej – psycholog, psychoterapeuta, coach...


Pani Ewo, minął rok, dwa, a nam ciągle chce się płakać na wspomnienie konkretnego wydarzenia. To rodzaj tęsknoty nie tylko za tym, co było przyjemne, fajne, ale może przede wszystkim łzy na samo wspomnienie minionych, smutnych dla nas wydarzeń?

Wszystko zależy od tego jakie konkretne wydarzenia mamy na myśli. W przypadku przeżyć traumatycznych tj. śmierć bliskiej osoby, kiedy temat nie jest przepracowany – można ciągle płakać. Zdarza się, że trudne przygnębiające zdarzenia – nierozwiązane sytuacje, konflikty dla naszej pamięci są ciągle żywe. W naszej  podświadomości może znajdować się wiele wypartych treści, które jeśli są nie przepracowane – ciągle żyją.

Dlaczego wracamy do tych konkretnych wspomnień, mimo że wywołują w nas negatywne emocje, a czasami doprowadzają wręcz do płaczu?

Najczęściej świadomie do nich nie wracamy. Zwykle pojawiają się w najmniej oczekiwanym momencie, a wraz z nimi silniej odczuwamy ból, który i tak przecież nosimy. Zdarza się, że ktoś po stracie rodzica, nie przeżył należytej żałoby, czyli mechanizm obronny zadziałał... I kiedy pojawiają się inne trudne zdarzenia w życiu tej konkretnej osoby - okazuje się, że jest to czas świadomego powrotu do tamtego wydarzenia. I nagle wszystko składa się w jakąś sensowną całość.

Może to jest tak, że najbardziej bolą nie te wspomnienia złe, tylko te, które były najlepsze?

Bywa i tak, i tak. Te najlepsze bolą wówczas kiedy nie jesteśmy w stanie ich powtórzyć.  Pewne rzeczy, relacje, więzi zostały zerwane. Uczymy się lekcji, tylko czasami jest za późno, właściwie zwykle jest za późno...

Każda sytuacja czegoś nas uczy, i mimo, że wiele rzeczy możemy żałować – jeśli wyciągiemy wnioski – będzie to dla nas dobra lekcja, choć boląca...

Nasze życie składa się z bardzo wielu lekcji. Mówi się, że te nie odrobione i tak trzeba w końcu odrobić, by iść dalej z materiałem zwanym życiem. Wszystko zależy od tego jak będziemy je traktować, czy jako coś bardzo ważnego dla nas samych, dla naszego rozwoju, czy jako zło konieczne.

Wymazywanie na siłę wspomnień nie jest chyba rozsądnym rozwiązaniem?

Nie ma najmniejszego sensu, by cokolwiek wymazywać. Nasze wspomnienia przecież są też naszymi doświadczeniami. Ważne by się do nich nie przyklejać… Zresztą dotyczy raczej wszystkiego. To daje możliwość bycia wolnym i szczęśliwym.


Płacz i uzalanie się nad sobą do przyjaciółki pomaga nam w sytuacji, która wydaje się beznadziejna. Dlaczego ciągle rozpamietyjemy to, co minęło?

Pytania są ważne, należy je zadawać. Być może rozpamiętujemy, ponieważ trudno nam żyć teraźniejszością, a nasz umysł zwykle ma trudności by nie myśleć.

Czy to nie jest tak, że sami wyrządzamy sobie krzywdę wspomnieniami?

Przekornie odpowiem, że często krzywdzimy sami siebie. Nikt nie potrafi nas skrzywdzić jeśli mu na to nie pozwolimy. Wszystko, co na zewnątrz zmienia się nieustannie, a my mamy pragnienie, by zatrzymać to na zawsze… Po prostu to niemożliwe.

Mówi się, że walka między tym co czuje serce, a tym co podpowiada rozum – jest jedną z najtrudniejszych walk...

Serce ponad rozumem. To co czujemy jest znacznie ważniejsze niż to co myślimy. Głowa zwykle nas oszukuje. Myśli są raz takie, a za chwilę inne, zmieniają się z każdą sekundą. Serce nigdy nie kłamie. Istotą rzeczy jest to, by umieć go słuchać.

Do czego może doprowadzić niepogodzenie się z przeszłością? Trzeba też pamiętać, że wybaczyć nie znaczy zapomnieć!

Brak akceptacji przeszłości, tak jak teraźniejszości – zwykle powoduje największe cierpienie, zaczynamy walczyć. Kiedy rzeczywiście zaakceptujemy stan rzeczy, taki jaki jest, wiele zaczyna zmieniać się samo. Być może czasami wystarczy po prostu nie przeszkadzać, nic nie robić...

W jaki sposób zle wspomnienia mogą mieć wpływ na naszą teraźniejszość?

Przeszłość minęła, nie ma już jej teraz, to co mamy, to tylko teraźniejszość. Tak ważna jest umiejętność w teraz, to sztuka – do praktykowania której serdecznie zachęcam. Ta sztuka, przydaje się w każdym momencie życia.

W końcu przychodzi taki czas, że wspomnienia przestają boleć. Nie są ani dobre ani złe, po prostu są... To początek naszego „nowego” życia, bez obwiniania się o wydarzenia minione, może pełne bólu, zranienia, zdrady?

Im szybciej poradzimy sobie z tym, co było trudne, bolesne, tym szybciej otworzymy się na nowe życie. Kiedy jedne drzwi się zamykają, w tym samym czasie otwierają się kolejne – warto to dostrzec.

Jak iść dalej, szczęśliwie przez życie?  

Najważniejsze, by pozwolić się życiu wydarzać, ono ma swoją niepowtarzalną mądrość. Pozwolić „życiu się przydarzać” – to znaczy zaufać życiu, że jest najlepsze jakie może dla nas być. I mimo wszystko być sobą, to takie ważne… Kiedy jesteśmy wolni, tylko wtedy możemy smakować życie…

A może zainteresuje Cię wywiad nt: Opuszcza, chce zapomnieć. Zateskni? 👉klik👈

___
Źródło: miastokobiet.pl 
Fot.: pixabay.com/pl  

piątek, 19 stycznia 2018

Olejowanie wlosow. Jaki ma sens?

Olejowanie wlosow. Jaki ma sens?
Chociaż w ostatnim czasie olejowanie włosów staje się coraz bardziej popularne i w widoczny sposób wpływa na poprawę wyglądu włosów, to jednak te z nas, które nigdy nie olejowały włosów – mogą się zastanowić nad takim sposobem dbania o włosy na co dzień, szczególnie kiedy są posiadaczkami kruchych i zniszczonych włosów. W zależności od potrzeb – olejować możemy całe włosy, same końcówki czy ograniczyć się tylko do skóry głowy. 


Olejowanie włosów ma wiele zalet, wyróżnić należy m. in  to, że przede wszystkim jest to regeneracja włosów zniszczonych i wzmocnienie – suchych. Ponadto, włosy będą pełne blasku, sprężyste, odżywione, elastyczne i bardziej odporne na zniszczenia, z którymi spotykamy się najczęściej: promieniowanie UV, wysoka temperatura, sól morska.

Wobec tego, jaki olej wybrać, jeśli dopiero zaczynamy? 

Na początku odpowiedni będzie olej słonecznikowy czy oliwa z oliwek, bądź olej kokosowy, który z pewnością mamy w kuchni. Może być też olej z pestek dyni, rycynowy. W zależności od tego, który akurat mamy. Olej najlepiej jest przechowywać w lodówce – miejscu chłodnym i ciemnym. Oleje kupimy w różnych miejscach: apteki, drogerie, sklepy internetowe, markety.

Olejowanie włosów najlepiej wykonywać 1 – 3 godziny przed myciem, 1 – 2 razy w tygodniu. Najlepiej też przetestować  różne oleje, by wybrać ten najbardziej odpowiedni dla nas. Olej kokosowy to numer 1 wśród tych, które stosowane są do włosów – doskonale je odżywia i regeneruje zniszczone końcówki. Dla porównania - oliwa z oliwek zawiera silne właściwości nawilżające, świetnie nadaje się do włosów suchych.  Olejowanie włosów to jeden z najskuteczniejszych sposobów na regenerację. To naturalna odżywka.

Jaka jest najlepsza metoda olejowania włosów?

Tak jak jest kwestią indywidualną wybór odpowiedniego dla nas oleju – tak samo w przypadku metody nakładania oleju. Możemy wcierać olej (1 płaska łyżeczka) od nasady włosa po sam koniec. Olej można pozostawić nawet na całą noc. Można go też nakładać na wilgotne włosy, albo przygotować płukankę. Do miski z wodą (0,5 l - 1l ciepłej wody) dodajemy 1 łyżkę oleju i opłukujemy mieszanką włosy. Zostawiamy na kilka godzin. Olejowanie włosów daje długotrwałe efekty, na które jednak trzeba poczekać.

Zanim zaczniemy...  

Zanim jednak przystąpimy do olejowania włosów, powinnyśmy wiedzieć, że bezwzględnie zawsze włosy muszą być czyste, zarówno przed jak i po – rozczesujemy włosy, a olej pozostawiamy na włosach minimum 15 minut. Do najczęstszych błędów należą: nakładanie oleju na brudne włosy, nakładanie zbyt dużej ilości oleju, oraz – nieodpowiedni jego dobór.

Jak zmyć olej?

Przede wszystkim zaczynamy od dokładnego spłukiwania ciepłą wodą. Myjemy włosy przy skórze głowy rozwodnionym szamponem, spłukujemy i nakładamy odżywkę.

Nie można też nakładać oleju na nadmiernie przetłuszczone włosy – w konsekwencji może to doprowadzić do ich wypadania. Nadmiar sebum sprzyja wypadaniu włosów. W przypadku zniszczonych włosów szczególnie nie zaleca się ich suszyć gorącym strumieniem suszarki. Podobnie z używaniem prostownicy i lokówki. Właściwa pielęgnacja to sekret do długich i lśniących włosów.  

___
Źródło: magazynfamilia.pl 
Fot.: pixabay.com/pl  

czwartek, 18 stycznia 2018

Zainspiruj sie! Przeczytaj cytaty...

Zainspiruj sie! Przeczytaj cytaty...
Chociaż w Internecie jest ich mnóstwo – wybrałam 20 inspirujących cytatów, dzięki którym znowu uwierzysz, że jesteś zdolna osiągnąć to, o czym marzysz. Nie czekaj na dobrą pogodę, lepsze samopoczucie, odpowiedni czas do działania. Nie przedłużaj! Zacznij działać tu i teraz. To jest odpowiedni czas – to jest Twój czas! Odpręż się i ruszaj w drogę ku spełnieniu celów. Pamiętaj – możesz osiągnąć znacznie więcej niż Ci się wydaje. Możesz osiągnąć niesamowite rzeczy. Wystarczy wyznaczyć cel i co dzień, konsekwentnie dążyć do jego osiągnięcia 📋



🌸 Jeżeli jesteś nastawiony na to żeby wszyscy cię lubili, będziesz gotowy poświęcić wszystko każdego dnia i niczego nie osiągniesz - Margaret Thatcher

🌸 Zbyt często ludzie pracują ciężko nad niewłaściwą rzeczą. Pracować nad właściwą rzeczą jest prawdopodobnie ważniejsze niż pracować ciężko - Caterina Fake

🌸 Dalej. Otwórz drzwi, o których mówiono, że je da się ich otworzyć. Tam czeka życie – Kelly Ann Rothaus

🌸 Dobry plan konsekwentnie wykonany dzisiaj jest lepszy niż idealny plan wykonany jutro - George Patton

🌸 Możesz mieć wszystko czego zapragniesz, jeżeli pozbędziesz się przekonania, że nie możesz tego mieć - Robert Anthony

🌸 Trzymaj się z dala od ludzi, którzy tłamszą twoje marzenia. Mali ludzie zawsze to robią. Jednak naprawdę wielcy sprawiają, że Ty także możesz stać się wielki - Mark Twain  

🌸 Kiedyś – nie ma takiego dnia tygodnia - Janet Dailey

🌸 Wiele spośród rzeczy, które możesz policzyć, nie liczą się. Wiele z tych, których policzyć nie można, naprawdę się liczą - Albert Einstein

🌸 Najtrudniejsze jest zdecydowanie się na działanie. Reszta to już tylko kwestia wytrwałości - Amelia Earhart

🌸 Najlepszą metodą przewidywania przyszłości jest jej tworzenie - Peter Drucker

🌸 Nie pytaj czego świat potrzebuje. Pytaj co czyni cie pełnym życia i rób to, ponieważ tym czego świat potrzebuje są ludzie pełni życia - Howard Thurman

🌸 Rób to, co uważasz za stosowne. I tak zawsze znajdzie się ktoś, kto uważa inaczej... - Michelle Obama

🌸 Wasz czas jest ograniczony, więc nie marnuje go na życie cudzym życiem. Nie dajcie się schwytać w pułapkę dogmatu, która oznacza życie według wskazówek innych ludzi. Nie pozwólcie, by szum opinii innych zagłuszył wasz wewnętrzny głos. I co najważniejsze, miejcie odwagę iść za głosem swojego serca i intuicji - Steve Jobs

🌸 Niesłuszna krytyka to często ukryty komplement - Dale Carnegie

🌸 Kiedy nie masz nic oprócz wiary, masz wszystko czego potrzebujesz - Regina Brett

🌸 Życie to nie suma oddechów. Życie to suma momentów, kiedy zapiera ci dech w piersi - Vicki Corona

🌸 Nie ma sytuacji bez wyjścia. Kiedy Bóg drzwi zamyka to otwiera okno - Ks. Jan Twardowski

🌸 Sposobem na zaczęli jest skończenie mówienia i podjęcie działania - Walt Disney

🌸 Pzyszłość zaczyna się dziś, nie jutro - Jan Paweł II

🌸 Oto jest test, aby sprawdzić, czy twoja misja na Ziemi się skończyła. Jeżeli żyjesz – nie jest skończona - Richard Bach

Dobrego dnia! 🎁🌹

___
Fot.: pixabay.com/pl  

środa, 17 stycznia 2018

Zazdrosc czy obsesja?

Zazdrosc czy obsesja?
Mówi się, że nie ma miłości bez zazdrości. Drobne przejawy zazdrości rzeczywiście można odbierać jako dowód miłości, w pewnym sensie taka „mała” zazdrość jest przyjemna, ale jeśli partner jest coraz bardziej zazdrosny, jeśli zaczyna nas kontrolować – sprawdzać SMS, maile, jeździć w miejsce naszych umówionych spotkań, dzwonić w godzinach naszej pracy nawet po kilkanaście (!) razy w ciągu dnia  – warto zadać sobie pytanie o co w tym wszystkim chodzi...



Każdy powinien mieć czas tylko dla siebie – bez znaczenia czy jest w początkowej fazie związku czy w małżeństwie z kilkuletnim stażem. Która z nas nie lubi wieczornych spotkań z przyjaciółkami? Która nie cieszy się choćby z jednego dnia, jaki spędzi w salonie kosmetycznym? Nadmierna kontrola ze strony partnera może doprowadzić do tego, że przestaniemy jakby "oddychać" w związku. Mimo, że będziemy z przyjaciółkami – on ciągle będzie dzwonił, sprawdzał czy rzeczywiście jest tak jak powiedziałyśmy...

Jeśli więc ciągle będziemy pod kontrolą – zaczniemy szukać jakby innego życia, w którym doznamy troszkę swobody. Poczucie "duszenia się" w związku sprawia, że chcemy normalności, chcemy się wyrwać z tego, co nas ogranicza. W końcu zaczynają się chore podejrzenia o zdradę, bo na przykład na zdjęciu ze spotkania u znajomych byłyśmy w krótkiej sukience! Głupie i bezpodstawne oskarżenia o coś, czego nie zrobiłyśmy doprowadzają do sytuacji, kiedy włącza się w nas mechanizm obronny.

Zachowanie partnera nie bierze się bez przyczyny. On poprzez przesadną kontrolę chce jakby przekazać, że boi się stracić ukochaną kobietę. To właśnie lęk powoduje wszystkie chore zachowania, ale partner nie zdaje sobie sprawy, że tym samym wprowadza do związku destrukcję. Dla obojga partnerów przesadna zazdrość to uczucie toksyczne. A gdzie zaufanie, szczerość, uczciwość?

Przyczyn takiego zachowania należy szukać w przeszłości partnera, który jakby kontrolowanie ma we krwi. Może być tak, że został w przeszłości zdradzony przez kobietę, która była dla niego bliska, ważna, z którą być może chciał budować przyszłość. Jeśli emocje nie zostały właściwie przepracowane – wracają. Inną, ale poważną przyczyną obsesyjnej zazdrości jest niskie poczucie własnej wartości i kompleksy. Jeśli partner ma zaniżone poczucie własnej wartości – na siłę będzie sobie tłumaczył, że szukamy kogoś lepszego, bardziej atrakcyjnego. Nie dochodzi do niego to, że właśnie z nim chcemy być. Bardzo ważne znaczenie ma to w jakiej rodzinie wychowaliśmy się. Jeśli więc partner pochodzi z rodziny, w której rodzice dopuszczali się zdrady, czy mieli alternatywne związki – nic dziwnego, że jest obsesyjnie zazdrosny.

Może warto zadać sobie pytanie czy rzeczywiście zależy nam na budowaniu związku z osobą, która jest zazdrosna? Dlaczego zależy nam na tym związku? Czy naprawdę zależy nam na tej osobie? Warunek musi być jeden – obydwie strony tego chcą. Inaczej nie mam sensu. Dobrym rozwiązaniem jest wizyta u specjalisty.

___
Źródło: magazynfamilia.pl 
Fot.: pixabay.com/pl  

poniedziałek, 15 stycznia 2018

Wybierasz sie w gory? Przeczytaj...

Wybierasz sie w gory? Przeczytaj...
Napisałam ten tekst prawie rok temu, ale wciąż jest aktualny 😊 

Po pierwsze – zanim wyruszysz w drogę – dokładnie zaplanuj trasę wędrówki. Pamiętaj, aby nie sugerować się opisem letnich wycieczek – zimą mają one niewiele wspólnego, a pokonanie konkretnego odcinka może się znacznie wydłużyć, czasami nawet dwukrotnie! Zimą niezbędne jest lawinowe ABC (detektor, sonda, łopatka). Czytaj też uważnie to, co jest napisane na tablicach ostrzegawczych – nie stoją tam dla dekoracji 😎


Jeśli koniecznie chcesz wybrać się na dłuższą wycieczkę – warto więc wyruszyć wcześnie rano, aby przed zmrokiem być już w schronisku. Wybierz taką trasę, która będzie dostosowana do Twojej kondycji. Nie wybieraj trasy, która może być zbyt trudna! W góry zawsze lepiej i bezpieczniej wybrać się w kilka osób.

Pamiętaj o odpowiednim przygotowaniu. Oblodzenia, lawiniaste żleby i strome stoki mogą być niebezpieczne dla Ciebie i Twojego zdrowia. Licz się również z tym, że w górach mogą pojawić się nagłe opady śniegu, szybki spadek temperatury czy silny wiatr. To znowu spowoduje ograniczoną widoczność i utrudni orientację w terenie. Może być to groźne dla Twojego życia.

Jeśli nie będziesz odpowiednio przygotowana – mogą pojawić się problemy na trasie. Zanim wybierzesz sie na szlak - najlepiej sprawdź na stronie GOPR-u prognozę pogody i stopień zagrożenia lawinowego. Ostatecznie – zrezygnuj z wędrówki. O ile to możliwe poruszaj się znakowanymi szlakami letnimi.

Ubierz się odpowiednio do aktualnych warunków atmosferycznych – ciepło i wygodnie. Spakuj do plecaka apteczkę pierwszej pomocy – nie zapomnij o kocu termicznym! Pamiętaj też aby przed wyruszeniem na szlak naładować baterię w telefonie. Pamiętaj aby zabrać ze sobą latarkę – w razie potrzeby będziesz mogła nadać sygnał SOS. Wpisz do telefonu numery ratunkowe: 601 100 300 lub 985.

Zostaw też w schronisku informację o której godzinie planujesz wrócić i gdzie się udajesz. Jeśli z jakiegoś powodu zmienisz plan wyprawy – nie zapomnij powiadomić o tym w schronisku. Zabierz ze sobą odpowiedni sprzęt. Jeśli czegoś Ci zabrakło – bez problemu wypożyczysz brakujący sprzęt w schronisku. Jednak ani z Twoim sprzętem, ani wypożyczonym – nie kupisz umiejętności posługiwania się nim.

Zanim wyruszysz w góry – zjedz porządne śniadanie. Termos z ciepłą herbatą i jedzenie energetyczne niech Ci towarzyszy podczas wędrówki! Pamiętaj również o tłustym kremie do twarzy, który zabezpieczy skórę przed mrozem i słońcem.

Góry nic nam nie zrobią dopóki sami na nie nie wejdziemy. Przede wszystkim – zdrowy rozsądek! I baw się dobrze, najlepiej z grupą przyjaciół – zawsze bezpieczniej i radośniej 😎😎😎

___
Źródło: magazynfamilia.pl 
Fot.: pixabay.com/pl  

niedziela, 14 stycznia 2018

Wyjatkowe, bo dla wyjatkowych osob...

Wyjatkowe, bo dla wyjatkowych osob...
Już za kilka dni – 21 i 22 stycznia będziemy obchodzić Dzień Babci i Dziadka. Dziadkowie to osoby, które kojarzą nam się z dobrem, ciepłem, ale przede wszystkim z ogromem miłości. To Babcia i Dziadek zawsze znajdowały i znajdują dla nas czas. To oni po kryjomu obdarowywały nas cukierkami, pozwalały nie myć się wieczorem, przymykały oko na nasze wybryki. To właśnie na nich możemy zawsze liczyć, zawsze służą swoją pomocą, wiedzą, doświadczeniem. Jesteśmy dla nich KIMŚ wyjątkowym, jesteśmy ICH wnuczkami. My również powinniśmy tak Ich traktować.



Święto Babci i Dziadka to bardzo dobry czas by zatrzymać się na chwilę, pomyśleć o Nich. By przypomnieć sobie za co Ich kochamy. Dziadkowie nie oczekują od nas drogich, wymyślnych prezentów. Według mnie największym prezentem jaki możemy im oferować to nasz CZAS. Czas, którego zawsze nam brakuje. To chwila, kiedy siądziemy z nimi przy filiżance herbaty, świeżo upieczonym i pachnącym cieście i porozmawiamy, powspominamy. Udając się do Dziadków możemy im zanieść niewielkie pudełko, w którym znajdą się nasze wspólne wspomnienia... oraz słodki upominek, np. ulubioną czekoladę Dziadka zapakowaną w niebanalny sposób...

W box'ie mogą znaleźć się wspólne fotografie, piękne życzenia od serca oraz elementy nawiązujące do zainteresowań Dziadków. Może są działkowcami i uwielbiają prace w ogrodzie? Może Babcia uwielbia piec i gotować? Może Dziadek to zapalony wędkarz lub majsterkowicz? A może lubią wypady rowerowe? - pyta Asia z House of Papers  niesamowita kobieta, która tworzy śliczne cudeńka 💖

Tworząc taki box często zadaje moim Klientom najróżniejsze pytania, by jak najwięcej dowiedzieć się o osobie obdarowanej. Jaki kolor lubi, czym się interesuje, na jaką okazję ma być stworzony box itp. Pytania pomagają mi w stworzeniu wyjątkowego, niepowtarzanego i w pełni spersonalizowanego prezentu. Do każdego projektu podchodzę indywidualnie i z wielkim sercem. Wykonując go robię go tak, jakbym robiła go dla najbliższej osoby. Chcę by czuła się wyjątkowo. Największym podziękowaniem są uśmiech na twarzy Klienta, który odbiera produkt oraz późniejsze wysyłane wiadomości z informacją, że osoba obdarowana była zachwycona, wzruszona. Zdarza się też, że otrzymuję zdjęcia 😊 - dodaje pomyslodawczyni House of Papers.

Takie chwile mnie napędzają, sprawiają, że chce mi się wstawać rano i wymyślać kolejne pomysły, szukać nowych inspiracji. Wierzę, że to co robię ma sens w dobie masowej produkcji, że prace wykonane ręcznie mają to „coś”. To „coś” zawiera się w czasie, który poświęcam na wykonanie każdej pracy, niezależnie od tego czy jest to kartka okolicznościowa, zaproszenie ślubne, wianek czy jak w tym przypadku exploding box czy czekoladownik. Uważam, iż mimo, że są droższe od tych kupionych w markecie - są tego warte, gdyż są robione z myślą o danej osobie. Są spersonalizowane, niepowtarzalne a przez to wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju - podkreśla Asia.

___
artykuł sponsorowany 
fot.: materiały prasowe 

sobota, 13 stycznia 2018

[WYWIAD] Ploteczkarnia. Miejsce z dusza...

[WYWIAD] Ploteczkarnia. Miejsce z dusza...
To właśnie w tej pięknej herbaciarni - Ploteczkarnia - odbyło się pierwsze Spotkanie Blogerek z Pasją. To tu, na Chmielnej 26/65 człowiek znajdzie spokój w świecie, który ciągle pędzi do przodu... Tu, właśnie w tym pięknym miejscu zatrzymuje się czas, a przecież każdy z nas marzy o chwili tylko dla siebie... 


Ploteczkarnia to miejsce, do którego możesz przyjść z mamą, babcią, przyjaciółką... Historia powstania herbaciarni to też długa droga, o której opowie Kasia Urbańska - szefowa 😊

Kasiu, każdy kto chociaż raz odwiedzi Ploteczkarnię – z pewnością do niej wraca. Stworzyłaś piękne, magiczne miejsce w samym sercu Warszawy. Czyli możesz potwierdzić, że marzenia się spełniają? 

Tak, ponieważ wielu osobom odpowiada klimat tego miejsca i dlatego tu wracają. Co ciekawe są to osoby w różnym wieku: młodzież licealna, studenci, mamy i babcie, kobiety i mężczyźni.

Podoba się wystrój, który jednak wyróżnia Ploteczkarnię na tle innych miejsc...  

Miałam trochę obawy, że może wystrój jest zbyt retro, a teraz wszędzie królują meble z palet lub betonowe ściany i rury od klimatyzacji bez osłony – taki nowoczesny industrialny design, ale jak dla mnie zbyt zimny. Przedwojenna kamienica w kwartale zabytków i nieduża powierzchnia lokalu trochę narzuciła charakter tego miejsca  w stylu vintage. Miało być ciepło, przytulnie, kameralnie i chyba się udało.

Nie mam wątpliwości, że tak! 

Od myśli – marzenia o tym miejscu do realizacji minęło sporo czasu i w pewnym momencie, kiedy dojrzałam do całkowitej zmiany mojego życia - rzeczy zaczęły dziać się jakby same w magiczny sposób jak na magiczne miejsce przystało 😊 a serio...Tak, Ploteczkarnia to dowód na to, że jeżeli się czegoś bardzo pragnie i jest to nam przeznaczone prędzej czy później takie marzenie się spełni.

Zanim jednak powstała Ploteczkarnia – pracowałaś na etat... I w końcu nadszedł moment przełomowy, a wraz z nim wątpliwości i pytania. Co było najtrudniejsze? 

Najtrudniejsze dla mnie było pokonanie uczucia, co będzie jeżeli zawiodę swoich najbliższych, bo decyzja o własnej działalności - zwłaszcza tak specyficznej - nie zawsze z normowanym czasem pracy wywraca życie do góry nogami, nie tylko osoby prowadzącej własny biznes, ale i jej rodziny.


Co dziś, z perspektywy czasu było dla Ciebie wtedy najważniejsze? 

Duże wsparcie i zachęta ze strony bliskich i słowa: Jak nie spróbujesz nie będziesz wiedzieć czy się uda czy nie…

A nadzieja, wiara? Jak jej nie stracić w sytuacjach, które wydają się bez wyjścia? 

Mam problem z tym pytaniem, bo czasem brakuje mi po ludzku cierpliwości i zaufania. Wiara i nadzieja o które pytasz są niekompletne bez miłości. Dla mnie Bóg jest miłością. Lokal to taki prezent od Niego dla mnie z bonusem w postaci kochających męża i córki, którzy mnie wspierają, chociaż zdarzają się sytuacje, że ciężko jest udźwignąć takie błogosławieństwo zwłaszcza, kiedy predyspozycje artystyczne i głowa w chmurach biorą górę nad zdrowym rozsądkiem i ekonomią 😊

Ploteczkarnia to nie tylko miejsce w którym możemy napić się herbaty, ale też miejsce, w którym odbywają się warsztaty...

Organizujemy wszelkiego rodzaju warsztaty rękodzieła. Właśnie od warsztatów handmade zaczynaliśmy i stopniowo udało się rozszerzyć działalność o herbaciarnię, tak więc w tygodniu zapraszamy na kawę, herbatę czy czekoladę na gorąco, a w weekendy na warsztaty handmade. Organizujemy zajęcia malowania na jedwabiu czy czekoladzie, modniarskie – robimy kapelusze, fascynatory, biżuteryjne, florystyczne  i wiele innych…

W Ploteczkarni dzieje się wiele. Które wydarzenie było dla Ciebie szczególne? 

Mogłabym długo opowiadać, bo codziennie odwiedzają mnie niezwykłe osoby, a to bardzo inspiruje, ale też dystansuje od własnych błahych problemów. Takie najbardziej szczególne cykliczne wydarzenia to  bezpłatne warsztaty rękodzieła dla osób leczących się onkologicznie, odbywające się raz w miesiącu. Współpracuję z Fundacją Rak’n’Roll i przychodzą na te zajęcia osoby w trakcie leczenia lub już po i za każdym razem zadziwia mnie ich umiejętność celebrowania życia, wiara i nadzieja o którą pytałaś wcześniej. Co nie znaczy, że one nie przechodzą trudnych chwil, wręcz przeciwnie, ale jest w nich taka cudowna świeża radość dziecka i wdzięczność. Z jednej strony są bardzo słabe przez chorobę, a z drugiej jest w nich siła. Trudno to wyjaśnić…

Być może zrozumie to ktoś, kto jest w podobnej sytuacji... Bierzesz udział również w różnych akcjach charytatywnych. Wierzysz w to, że dobro powraca?

Potrzeba pomagania nie wypływa z kalkulacji odzyskania tego co się „zainwestowało” - w moim przypadku - czasu czy przekazywania umiejętności. Po prostu czuję taką potrzebę i stąd moje zaangażowanie w akcje charytatywne. „Dobro powraca” czy w to wierzę?  Chyba tak, jednak niekoniecznie musi powrócić  do nas tu i teraz w doczesnym życiu.

Trudno się z tym nie zgodzić, choć pewnie i ten temat powraca często przy okazji różnych wydarzeń... Jakiej herbaty można się napić w Ploteczkarni? 

Oj, wybór herbat w Ploteczkarni jest naprawdę ogromny. Możemy zaproponować naszym gościom herbaty czarne, czerwone, szmaragdowe – typu oolong, zielone i białe, aromatyzowane i naturalne, ziołowe i owocowe bezteinowe. Dla tych którzy nie preferują herbaty mamy aromatyczną kawę lub czekoladę na gorąco.
Serdecznie zapraszam 😊

___
artykuł sponsorowany 
fot.: archiwum prywatne Kasi 

piątek, 12 stycznia 2018

Wyjatkowy prezent dla Babci...

Wyjatkowy prezent dla Babci...
Nie tak dawno opublikowałam wywiad z Anią, która tworzy piękne kubki. Kto przegapił wywiad, klika 👉 tutaj 👈  Jak się okazuje - Kicanka to nie tylko kubki, ale i piękne kwiatki, które mogą okazać się wyjątkowym prezentem dla Babci 💖 


Ania to niesamowita kobieta, z ogromną energią! Jej głowa pełna jest pomysłów na nowości, ale nie tylko... uwielbia wyzwania i rozważy wszystkie propozycje, które klienci wysyłają.

Im trudniejsze jest to zadanie - tym więcej daje jej radości ❤ ja już niejednokrotnie przekonałam się o tym, że Ania z wielką uwagą slucha pomysłów i wskazówek, dzięki czemu rzeczy, które u niej zamawiamy są tak bardzo wyjątkowe. Jakiś czas temu tak mi powiedziała:  Niebawem dzień Babci i Dziadka... Warto pamiętać o dwójce tych często zgarbionych, pokrytych siateczką zmarszczek, ale jakże kochanych nam osób! To nierzadko oni wspomagali rodziców w naszym wychowaniu, przekazywali rodzinne wartości, sekrety i historie, kto nas bardziej rozpieszczał jak nie dziadkowie? 😊

- Nie muszę was przekonywać, jak wielką radość sprawi im nasza pamięć, nasz drobny gest, poświęcony czas, czasem wypita wspólnie herbata 😊 i tu proponuje kubek z osobistą dedykacją! Każdego ucieszy ten podarek zwłaszcza jeśli babcie i dziadkowie mieszkają daleko... Z jedną z moich babć dzieli mnie kilkadziesiąt kilometrów i mówi, że zawsze kiedy pije w kubeczku ode mnie przesyła mi ciepłe myśli ❤



To, że Babcia i Dziadek są szczególnymi osobami - nikogo chyba przekonywać nie trzeba... I mimo tego, że zwykle dzieli nas kilkaset kilometrów - w te szczególne dla Nich dni - bądźmy blisko. Pięknie powiedział Kard. Wyszyński: "Ludzie mówią, że czas to pieniądz, a ja Wam mówię - czas to miłość"...

 A jeśli chodzi o dobre, ciepłe myśli - cóż... Wszystko to, co wysyłamy - WRACA do nas 💖 myślę, że każdy z nas już tego doświadczył... Pamiętajmy o tym nie tylko od święta... Nie bójmy się okazywać uczuć!

Dobrym pomysłem, oprócz kubków są kolorowe niewiędnące pluszowe tulipany. Która z nas nie lubi dostawać kwiatów? 😊

Tulinany od Ani stoją cały rok! 😊 My już mamy kwiatki dla naszych Babć, a Wy?

___
artykuł sponsorowany 
fot.: materiały prasowe 
Copyright © 2016 Niedoskonala-ja.pl , Blogger