wtorek, 9 stycznia 2018

Sven jakiego nie znamy...

Kto z nas nie kojarzy wspaniałego niemieckiego skoczka Svena Hannawalda? Niektórzy z pewnością do dziś nie potrafią zrozumieć dość nietypowego sposobu w jaki wyrażał swoje emocje. Przez szesnaście lat był jedynym w historii zawodnikiem, który wygrał Turniej Czterech Skoczni. Sven Hannawald – człowiek niezwykle skromny, wrażliwy, który przeszedł ciężką drogę by być dziś tym, kim jest. I chociaż dobrze znamy jego sportowe życie – o tym, co działo się po zakończeniu kariery – nie mówiło się tak głośno jak o sukcesach...  


Kilka lat temu zapytałam Svena czy celem było zwycięstwo w TCS? Opowiedział: Nie można wyznaczać sobie takiego celu, aby wygrać. Po prostu nadszedł taki czas. Nie można powiedzieć, że teraz dobrze skaczę i ustalę nowy rekord skoczni. To tak nie będzie działać... Moje zwycięstwo było największym sukcesem i szczególnym wydarzeniem.

Sven Hannawald w sezonie 2001/2002 dostarczył nam wielu emocji! Było to piękne wydarzenie, które wielu z nas pewnie dość dobrze pamięta. I tak królował aż do soboty, 6 stycznia 2018. W tym roku to Kamil Stoch – choć początkowo nie był faworytem – nie zostawił rywalom złudzeń. 

- Teraz jesteśmy w tym klubie we dwóch. Nareszcie mogę z kimś porozmawiać, dotychczas mogłem jedynie prowadzić monolog – powiedział do Kamila Stocha. Zanim jednak Kamil wylądował, Sven zapowiedział, że jeśli Polak zwycięży – będzie jednym z pierwszych, którzy mu pogratulują. Zdania dotrzymał.

Niezwykle wzruszające jest jego wyznanie, którym podzielił się w swojej książce: „Sven Hannawald. Triumf. Upadek. Powrót do życia”. Uczucia, które towarzyszyły mu przed ostatnim skokiem w Turnieju, opisał słowami: W tamtym momencie nie słyszałem żadnego aplauzu. Tylko to, jak wali mi serce. Znajdowałem się w jakimś tunelu.

Od 27 kwietnia 2004 Sven Hannawald rozpoczął pobyt w Klinice Medycyny Psychosomatycznej w Bad Groenenbach. Diagnoza: syndrom wypalenia.
- Zrozumiałem, że wyjście z tego nie jest możliwe z dnia na dzień. Że zdrowienie jest procesem, który może potrwać latami – wspomina.

Dziś wiedzie spokojne życie – jest szczęśliwym mężem i ojcem. Nie brakuje mu również czasu na granie w piłkę i sporty motorowe. Kiedyś powiedział mi: Nie czuję się jak „gwiazda”. Mieszkam i żyję bardzo normalnie. Nie czuję się, że jestem jakiś wyjątkowy czy lepszy. 

___
Źródło: Tygodnik Idziemy 
Fot.: sportowefakty.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Niedoskonala-ja.pl , Blogger